Witam,
otóż wczoraj tj. 7 grudnia miałem mój pierwszy egzamin praktyczny kat. B. Niestety oblałem już na placu i to na łuku który zawsze uważałem za moją mocną stronę zaraz opis sytuacji i po przeczytaniu całości spróbujcie się wypowiedzieć.
Mój egzaminator od momentu w którym mnie wywołał z poczekalni patrzył na mnie już nie zbyt przychylnym wzrokiem ale olałem to gdyż uznałem że pewnie chce mnie jeszcze bardziej zestresować. Kazał mi wsiąść do samochodu wytłumaczył co mam zrobić, powiedział jakie zadania wylosował mi komputer. Otworzyłem maskę, miałem wskazać zbiornik z płynem chłodzącym. Wskazałem na niego i wtedy egzaminator spojrzał na mnie takim dziwnym wzrokiem i spytał się czy jestem pewien że to ten zbiornik. Odpowiedziałem że tak, po czym zamknąłem maskę i włączyłem światła awaryjne, obszedłem samochód i stwierdziłem że wszystkie światła działają i po jego dodatkowym pytaniu odpowiedziałem że jest 6 działających świateł. Kazał mi się przygotować i ruszyć na łuk. Przygotowałem sobie wszystko dokładnie, zagłówki, z racji padającego śniegu włączyłem podgrzewanie szyb i wycieraczki żeby było mi wygodniej. Przejechałem do przodu, następnie zacząłem cofać, obserwowałem boczne lusterka i pilnowałem prawej linii by prawidłowo wykonać manewr. Po wyjechaniu na prostu odcinek łuku nadal obserwowałem lusterka a około 2 metrów przed kopertą obejrzałem się przez tyną szybę. Nie najechałem na żadną linię ani nie potrąciłem żadnego pachołka. Nieco zdenerwowany ale zadowolony czekałem na następne polecenie ale egzaminator zapytał się czy wiem jaki błąd popełniłem i kazał mi powtórzyć manewr. Odpowiedziałem mu że wiem bo bałem się że jeszcze jak powiem nie to mnie obleje bo żadnych instrukcji przecież nie może mi podać. , ogólnie dziwiłem się no ale cóż może za mało się rozglądałem , lub jakoś źle pojechałem. Wykonałem jazdę po łuku jeszcze raz, w ten sam sposób tylko że bardziej zaznaczałem to jak obserwuje lusterka i starałem się robić to jak najdokładniej, a przy końcu tez około 2 metrów od koperty odwróciłem się przez tyną szybę i wpasowałem w kopertę. Zaznaczam że nie najechałem na żadna linię i nie dotknąłem żadnego pachołka. Egzaminator podszedł do samochodu zaśmiał się i powiedział że chyba jednak nie wiem jak to się robi, wsiadł do samochodu i zaczął mi cytować przepisy. Mówił że nie określa ono jednoznacznie że mam się patrzeć przez tylną szybę tylko na końcu manewru więc wypadałoby to robić przez cały czas i wypisał mi negatyw. Zapytał się jeszcze tylko o szkołę w jakiej się uczyłem jeździć a gdy mu powiedziałem nazwę, powiedział że nie zna zaśmiał się i dopowiedział żeby przeczytali przepisy i zaczęli dobrze uczyć jeździć. Wskazał mi wyjście z placu i wysiadł.
Zdenerwowałem się mega bo przecież tyle godzin się uczyłem a on nawet nie dal mi możliwości wyjechać na miasto. Jazdy przed egzaminem miałem codziennie z innym instruktorem przed egzaminem i robiłem ten łuk zawsze z 6 razy i każdy mówił że dobrze i że nie mam co się denerwować.
Po opisaniu całości teraz pytanie dla was Drodzy użytkownicy tego portalu.
1.Jakie są przyczyny otrzymania negatywu na łuku i czy patrzenie się za mało w tylną szybę kwalifikuje się do tego.
2.Ile czasu WORD ma na rozpatrzenie mojego odwołania bo wiem że ja mam 14 dni na jego złożenie. Tyle że zbliża się teraz Boże Narodzenie więc pewnie dodatkowo się do przedłuży,a nowy termin mam 4 stycznia. Więc czy złożenie odwołania się opłaca czasowo.
3.Czy złożenie odwołania nie pogorszy mojej sytuacji, ponieważ słyszałem różne opinie na ten temat. Bo egzaminatorzy to przecież jedna wielka rodzina a nie chcę sobie utrudniać zdania w następnym terminie.
Wszyscy z którymi rozmawiałem w tym szefowa mojej szkoły jazdy namawiają mnie do napisania odwołania. Jeśli bym to zrobił i pomyślnie by wszystko przeszło, przynajmniej odzyskał bym za egzamin pieniądze. Jaka jest wasza opinia proszę o szybkie i szczere odpowiedzi. POMOCY