Moja przygoda z łódzkim WORD-em zaczęła się w lutym 2012. Egzamin teoretyczny zdany za pierwszym razem, potem przyszła kolei na praktyczny na ulicy Maratońskiej , egzamin wyznaczony miałam na 18 kwietnia. Niestety oblany i to na górce, nie wyczułam sprzęgła i auto się stoczyło
Ciężko mi ocenić egzaminatora ponieważ, za długo to nie pojeździłam, w każdym razie Pan Tomasz M. wydawał się być bardzo uprzejmym człowiekiem
Z jednej strony to dobrze, że auta wymieniane są na Suzuki, tymi Toyotami już się jeździć nie da tak styrane są
Nie czekając długo pobiegłam zapisać się na kolejny egzamin, nie pamiętam na kiedy dokładnie, ale jakoś w Maju. Oblany tylko i wyłącznie z mojej winy. Ezaminator Radosław B. świetny człowiek, nie wydawał skomplikowanych poleceń, parkowanie nie do końca mi wyszło, zestresowałam się ze to koniec egzaminu, jednak pozwolił mi wycofać i zaparkować jeszcze raz
przez cała trasę wydawało mi się ze przysypia
wracając do WORD-u nie zorientowałam się czy coś nie jedzie z prawej strony i niestety egzamin zakończył się gwałtownym zatrzymaniem na skrzyżowaniu
miałam nadzieję że znowu trafię na Pana Radka, niestety nie udało się.
Kolejny egzamin udało mi się mieć tydzień poźniej, ponieważ akurat zwolniło się miejsce. Egzaminator Pan Marek G. nie przypadł mi do gustu, pomimo iż nie pojeżdziłam za dlugo. Zrobiłam rękaw, egzaminator odsunął z tyłu pachołek, wyjeżdzając za szybko skręciłam koła i po egzaminie
Pan Marek z uśmiechem na ustach powiedział ze nie zdałam
No i 5 dodatkowych godzin...
Moje 4 podejście miało miejsce jakoś w czerwcu. Egzaminator Pan Tomasz Z. Pierwsze wrażenie raczej pozytywne. Wyjechałam na miasto. Poprzeciągał mnie po jakiś uliczkach, gdzie kazał zaparkować skośnie. Wyjeżdzając z parkowania na ulicy zauważylam L, ktora stała i czekala na mój ruch, chciałam ją przepuścić, ale widząc ze nie zamierza jechać zapytałam egzaminatora czy mogę pojechać, ten odpowiedział: a jak Pani mysli? kazał mi spowrotem zaparkować po czym oznajmił iż wymusiłam pierwszeństwo... Po wypisaniu wyniku negatywnego Pan Tomek stał się bardzo uprzejmy, cała droge powrotną rozmawiałam z nim na różne tematy. Ehhh gdyby od początku był taki miły
5 podejście miało miejsce jakos w Lipcu, egzaminator Pan Ryszard S. Gdy otrzymałam kartke z okienka i zabaczyłam z kim będe miała egzamin to aż się cofnęłam, nie czytałam o nim za dobrych opini
z góry nastawiona na niezdany egzamin oczekiwałam przy aucie aż przyjdzie. Hmm ciężko mi ocenić go, fakt sprawiał wrażenie bardzo surowego, jednak wszystkie jego polecenia były wydawane rzetelnie i odpowiednio wcześnie, trasa też nie sprawiła mi trudności. Niestety znowu niezdany za nieustąpienie pierwszeństwa rowerzyście
Pan Ryszard oznajmił, że miałam wykonać jeszcze tylko zawracanie i wracałabym do Wordu
ehhh, no nic próbujemy dalej...
Podejście nr 6 z egzaminatorem Michałem D. Odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku
Bardzo sympatyczny człowiek, potrafił rozluźnić atmosfere, nie był sztucznie miły,nie czułam większego stresu, zrobiłam pare błedów za które praktycznie powinien mnie oblać, lecz pozwolił jechać dalej
Niestety oblane znowu z mojej winy, kolejne nie ustapienie pierwszeństwa
chyba będę piratem drogowym
I tu się sprawy skomplikowały bo okazało się że najbliższy wolny termin jest na 23 sierpnia, a moja teoria miała ważność do 20
W związku z tym napisałam podanie do dyrektora WORD-u z prośbą o przyśpieszenie egzaminu. Niestety nie uwzględnili wniosku i musiałam znowu śmigać na teorie ;/ Jakby tego było mało, potrzebowałam kolejnego zaświadczenia, że wyjeździłąm 5 godzin i znowu musiałam podpisywać papiery że idę na egzamin na Maratońska
plus był taki że nie musiałam czekać długo na teorie. Żeby nie było za dobrze, spóźniłam sie na nia
udało mi się jednak zaliczyć ja tego samego dnia na inna godzinę
Pobiegłam wyznaczyć praktyczny 31 sierpnia, niestety pierwszy wolny termin na Toyotę Yaris wypadał 9 października
zdecydowałam, że nie będę tyle czekała i wyznaczyłam sobie egzamin na Suzuki Swift na 20 września. Wyjeździłąm 6 godzin tym autem i muszę stwierdzić ze wcale nie różni się dużo od Toyoty, powiedziałabym nawet że lepiej mi się go prowadzi
Kolejne, 7 podejście znowu z egzaminatorem Michałem D. Placyk super, potem przyszedł czas na miasto. Jeżdziłam okolo 30 minut bez błednie, zero uwagi
wróciłam do WORDU, zaparkowałam skośnie po czym Pan Michał powiedział ze ma dla mnie zła wiadomość... Wszystko bylo poprawie, wynik POZYTYWY
Z radości aż się popłakałam
Pan Michał powiedział : proszę nie płakać są gorsze tragedie w życiu
W końcu się udało
Musze stwierdzić iż do ostatniego egzaminu podeszłąm inaczej niz do poprzednich, przestałam się przejmować i zaczełam wierzyć w swoje umiejętności, powiedziałąm sobie że musze to w koncu zdać. Zdałąm sobie sprawę z tego ze najważniejsze w tym wszystkim jest nastawienie
najlepszym rozwiązaniem jest nie brać egzaminów tak do siebie, ja brałąm bardzo, czytałam o egzaminatorach, prześwietliłam trasy, które godziny są najlepsze do zdania, i w sumie to wszystko nie potrzebnie, gdy człowiekowi bardzo zależy to z reguły sie nie udaje, dlatego najważniejsza zasada : Miej wyje**** a będzie Ci dane
A co do auta Suzuki Swift to szczerzę je polecam ! Pod maską wszystko tak samo, światłą trochę inaczej. Ale jeżeli chodzi o jazdę to nie ma większej różnicy, powiedziałabym nawet że lepiej wybrać Suzuki, ponieważ to są nowe auta i chodzą jak "żyleta"
natomiast zjechana Yariska to nie za dobra opcja... Trzeba korzystać ze Swiftów, dopóki jeszcze dobrze chodzą
ale prawda jest taka, że jeśli ma się pojęcie o jeździe to się wszystkim pojedzie
Na tym kończy się moja dłuuga historia z łódzkim WORDEM, obecnie czekam na odebranie prawa jazdy
Mam nadzieje, że moje rady i wrażenia po nieudanych egzaminach do czegoś się wam przydadzą
Najważniejsze to się nie poddawać i walczyć do końca! Aż dostanie się ten upragniony kawałek plastiku
Powodzenia !!!!