Oczekiwanie na jazdę "L'ką" po badaniach lekarskich.

[log102]

Witam
W poniedziałek byłem na badaniach lekarskich wszystko ok prawo jazdy bezterminowe.
Dzisiaj byłem na swoim drugim wykładnie dałem swojemu instruktorowi karteczkę od lekarza i mówił że musze poczekać tydzień aż będę mógł wsiąść za kierownice "L'ki"
Zdziwiło mnie to bo pierwszy raz o tym słyszę znajomi którzy uczyli się w tej szkole o niczym takim nie wspominali.
I tutaj moje pytanie czy to jest normalna procedura ? I dlaczego tak jest ?

[garrik]

Jazdy możesz odbyć dopiero po zakończeniu wykładów (i CHYBA, tak mi się wydaje, po zdaniu wewnętrznego egzaminu z teorii). A poza tym, jeszcze trzeba trafić wolne terminy jazd, o ile ich nie zaklepiesz 2-3 tygodnie wprzód to w niektórych szkołach ciężko Ci będzie dostać się za kierownicę tak często jakbyś tego chciał.

[Kamasek]

Teoria nie zamknie się w trzech wykładach. musiałbyś tam po pół dnia siedzieć. Nie łatwiej było się instruktora zapytać niż teraz domyślać?

[log102]

już wszystko wiem, temat nie aktualny

[Kamasek]

Skoro zadałeś pytanie i udało Ci się poznać odpowiedź to kulturalnie byłoby się nią podzielić. Ciekaw jestem co powiedział instruktor.

[Borys_q]

[(i CHYBA, tak mi się wydaje, po zdaniu wewnętrznego egzaminu z teorii)

Egzamin wewnętrzny po zakończeniu pełnego szkolenia się przeprowadza.

[garrik]

No to źle mi się wydawało, myślałem, że wewnętrzny można rozbić na teorie zaraz po wykładach i praktykę po zakończeniu jazd co ma pewien sens, bo taki człowiek po zaliczonej teorii ma przynajmniej jakieś pojęcie o przepisach.

[Kamasek]

Ja wew. teorię miałem od razu po ostatnim wykładzie.

[oskinstruktor]

garrik..... a po jazdach to teorii już nie musi się pamiętać?

Jak czytam niektóre posty, to jestem przerażony sposobem przeprowadzania zajęć w stosunku do tego co jest w 217.

[garrik]

Oczywiście, że trzeba, ale co to ma do rzeczy?

U mnie tak to wyglądało, że egzamin z teorii był zaraz po wykładach i dopiero jak się go zdało można było się umawiać na jazdy. Pomimo tego i tak instruktorka żaliła mi się, że trafiają się czasem ludzie którzy do praktyki podchodzą na zasadzie przejeżdżenia 30h i przez wszystkie te godziny są na bakier z teorią (nie znają znaków drogowych, skrzyżowanie równorzędne to dla nich abstrakcja itp).

[Kamasek]

Ja na miejsu instruktora nie wpuściłbym za kółko kursanta, który nie wykazał się znajomością przepisów. Wiem, że wykucie na pamięć 490 pytań, a zrozumienie podanych w nich sytuacjach i zastosowanie na drodze to całkiem inna bajka, a i skrzyżowania widziane z lotu ptaka i z za kierownicy to też całkiem co innego.
Taki test pokazuje również jak bardzo komuś zależy. Teoria pi jazdach też jest, ale już jako egzamin państwowy, więc nie rozumiem w czym problem. przepisy są takie, jakie są. Niewszytkie są przemyślane i logiczne.