Witam Forumowiczów
Jestem tu po raz pierwszy, ale pozwoliłam sobie załóżyć posta, bo ten temat nie był chyba tu poruszany.
Powiedzcie mi, jak wg Was powinno się postępować z egzaminatorem? Udawać, że jest się pewnym siebie i bronić się, gdy on zwraca uwagę (gdy oczywiście mamy ku temu podstawy), czy lepiej grać sierotkę, przyznawać mu we wszystkim rację? Na moim pierwszym i jak na razie jedynym egzaminie na mieście przyznałam się, że się trochę denerwuję i to chyba był mój błąd :/
Ja myślę, że jeśli chodzi o plac, to sprawa jest prosta - zaliczysz albo nie. Z miastem jest gorzej, bo ty właściwie wszystko zależy od egzaminatora, który może cię poprowadzić łatwą trasą lub puścić na trudne skrzyżowanie.
Wiem, że każdy egzaminator jest inny, ale jakieś generalne zasady chyba obowiązują.. Poradźcie się swoimi spostrzeżeniami :)
Jeśli macie jakieś uwagi na temat konkretnych egzaminatorów z Powstańców Śl., to rówież byłabym bardzo wdzięczna
pozdrawiam