Cześć !
Zamieszczam swoją relację, gdyż bardzo pomogło mi czytanie Waszych postów.
A zaczęło to się tak. Przed południem miałam teorię. Bardzo uprzejmy pan kazał zostawić torebki na wieszaku, po czym rzeczowo objaśnił co i jak z klawiaturą. Zrobiłam zadania bardzo szybko, wcisnęłam KONIEC - wyszło że mam 0 błędów, zawołałam pana, ZATWIERDZIŁAM, pozwolił opuścić salę i nadszedł czas oczekiwania na egzamin praktyczny.
Czekałam lekko ponad 30 minut po czym usłyszałam że mam podejść do konkretnego stanowiska. Moim egzaminatorem był starszy pan.
Komputer wylosował klakson i światła drogowe. Nie musiałam tak jak na kursie jakoś szczegółowo pokazywac lampek tylko sama wyjść i sprawdzić. Zadanie wykonane ! Myślę sobie, no to teraz przygotowanie do jazdy, pamiętaj o swiatłach, pasach i ręcznym.
Facet mówi: Jak przygotuje się pani do jazdy zapraszam w lewo na łuk.
Łuk poszedł rewelacyjnie ! Wzniesienie też extra. Trochę za dużo gazu dałam, aż było słychac na drugim końcu Lublina

ale lepsze to niż się stoczyć !
Pan mówi: te zadania wykonała pani dobrze, możemy jechać na miasto. Ja pełna ekscytacja ! Jest ! Doszłam do etapu miasto, a było to moje pierwsze podejście na prawko ! Pyta: Czy możemy jechać, na co ja że potrzebuję chwilę, żeby się skupić. Poczekał, bez problemu. Po minutce mówię, że możemy jechać. No to kieruje mnie w prawo, w dół i na światłach tych za Gospodarczą mam skręcić w prawo. Pierwsza pułapka to to, że tam jest warunkowa strzałka, więc zatrzymałam się, upewniłąm że mogę jechać i ruszam rozradowana. Egzaminator że teraz mam zawrócić na możliwym skrzyżowaniu. Dobrze wykonałam manewr. Następnie kręciliśmy się po wąskich uliczkach, miałam prostopadłe parkowanie, zawracanie, pojechaliśmy na Sulisławicką tam gdzie jest to przesunięcie. Najpierw miałam jechać w prawo, potem jakoś ta objechaliśmy że znalazłam się z jej drugiej strony. Miałam skręcić w lewo, udało się. Pod koniec miałam problem, bo nie mogłam zmienić pasa pod samym WORD-em, był straszny tłok, a gdybym zjechała w prawo to miałabym drugie niewykonanie polecenia i też koniec egzaminu, więc myślę i tak źle i tak źle, zatem jade powoli, staram się wjechac na pas na prosto, ale kurde, jadą i jadą. Ja już się denerwuje, bo pod samym Wordem jestem, wiem że dobrze mi poszło a tu nie mogę zjechać. Już czuję, że zaraz padnę, a tu facet z tyłu z samochodu dobroczynnie mnie przepuszcza i pokazuje ręką żebym jechała, ale na kursie wszyscy mnie uczyli: nie daj się sprowokować, nie możesz wyjechac bo będziesz mieć wymuszenie, lepiej się zapytaj. To ja się pytam: Czy mogę wjechać, bo ten pan mnie puszcza. Egzaminator do mnie, że po co się go pytam, to ja jestem kierowcą przecież, ale ogólnie całą drogę był bardzo ok, odpowiednio wcześniej dawał komendy i pod koniec powiedział że zdałam ! Za pierwszym razem ! Także powodzenia wszystkim, też zdacie ! Heh, kilka dni przed egzaminem jadłam co chwilę czekoladę z orzechami i to serio pomaga !

No i analizowałam swoje błędy. Polecam szkołę EWAN, jest tam bardzo dobry instruktor i dzięki niemu w sumie zdałam, bo miałam kilka godz. dodatkowych i nauczyłam się więcej niż na kursie w innym ośrodku.
