Kiedyś, jeszcze przed egzaminem, wchodziłem sobie w ten temat i czytałem relacje zdających - to naprawdę fajna rzecz opisać swoje przeżycia, podzielić się nimi z innymi osobami. Teraz, gdy już mam to za sobą, również chcę opisać przebieg mojego egzaminu - być może komuś pomogę...

Egzaminy miałem wyznaczone na
22.09.2011r. - najpierw teoria (
7:00 rano), potem - w przypadku zaliczenia - egzamin praktyczny.
Do PORD-u dotarłem równo o godz. 6:00. Wszedłem do środka, chwilę się "pokręciłem" (matko, jaka tam panuje stypa! ludzie siedzą jakby szli na zabicie! trochę uśmiechu, myślcie pozytywnie, starajcie się nie stresować

) i wyszedłem na zewnątrz, aby popatrzeć jak inni radzą sobie na "rękawie" i górce. Przyznam szczerze, iż widok nie był zbyt zachęcający. Wiele osób wsiadających do samochodów szybko je opuszczało (najeżdżanie na linię, potrącenie tyczki/tyczek). Egzaminatorzy nie wyglądali aż tak strasznie, jak to się często przedstawia. Wielu z nich się uśmiechało. No ale nic to.
Czas płynął dosyć wolno, a ja byłem wyjątkowo wyluzowany - możecie mi wierzyć lub nie, nie czułem stresu. A jeśli już to naprawdę minimalny.
W końcu wybiła godzina 7:00. Przez głośniki ktoś powiedział, aby osoby zdające egzamin teoretyczny, ustawiły się pod salą komputerową. Trochę to trwało, zanim wszyscy weszli, no ale w końcu jakoś przystąpiliśmy do egzaminu. Pytania nie były zbyt trudne. Zdałem bezbłędnie. Facet, który nas pilnował, powiedział, że pierwsze osoby przystępujące do egzaminu praktycznego będą losowane po 10-15 minutach. Tak też było. Ale nie w moim przypadku. Zanim usłyszałem w głośnikach moje nazwisko i numer samochodu, minęło sporo czasu. Mniej więcej z 45 minut. Szczerze mówiąc to w ogóle ledwo usłyszałem. Strasznie ciche te komunikaty. Trzeba uważać i nasłuchiwać.
Wyszedłem na plac, do samochodu nr 2. Zero stresu. Moim oczom ukazał się egzaminator w średnim wieku, jak się później okazało - pan Wiesio. Po sprawdzeniu dowodu poinformował mnie, iż mam wskazać płyn do spryskiwaczy oraz kierunkowskazy.
Po poprawnie wykonanym zadaniu nakazał przygotować się do jazdy (i tutaj ważna sprawa -
pamiętajcie, aby już w tym momencie włączyć światła mijania). Gdy to zrobiłem wsiadł do samochodu i nakazał jazdę za innym, właśnie ruszającym Grande Punto. Wjechaliśmy za nim pod wiatę. Egzaminator wskazał rękaw, na który mam się udać. Ruszyłem. Wciąż nie dociera do mnie, w jaki sposób zrobiłem go bezbłędnie. Pan Wiesław wskazał drogę na górkę. Tam też jakoś sobie poradziłem. Podjechałem pod bramę (chwilkę czekaliśmy aż się otworzy) i wtedy tak naprawdę do mnie dotarło -
"to egzamin, że już jestem po "rękawie" i górce, wyjeżdżam na miasto i teraz wszystko zależy ode mnie". W tym momencie poczułem lekki stres, ale miałem w głowie "co ma być to będzie - albo zdam albo nie".
Jechałem, a egzaminator wydawał polecenia. Gdzieś na jakiejś jednokierunkowej ubzdurałem sobie, że będziemy jechać w lewo i na prostym odcinku zjechałem z prawej na lewą stronę właśnie. Pierwszy błąd.
Potem po mieście - różne skrzyżowania, zawracanie na wstecznym, parkowanie skośne, znowu jazda jednokierunkowymi, dwukierunkowymi, torowiska itd. Nie powiem wam konkretnie gdzie jeździłem, gdyż nie znam za bardzo Gdańska, a tym bardziej nazw ulic.
Generalnie wyobrażałem sobie inaczej to miasto o tej porze. Myślałem, że będą nie wiadomo jakie korki - nic bardziej mylnego. Jeździło mi się naprawdę bardzo przyjemnie! Nie byłem ani trochę zestresowany faktem, że obok mnie siedzi człowiek, który mnie ocenia, i który w każdej chwili może przerwać egzamin.
Później obraliśmy kurs do PORD-u. Kiedy stanęliśmy przed bramą wjazdową czułem wielką niepewność odnośnie wyniku egzaminu. W końcu wjechaliśmy, pan Wiesław kazał mi "zaparkować obok zielonego samochodu". Siedziałem w niepewności, egzaminator uzupełniał arkusz przebiegu egzaminu. Byłem pewien, że będzie mi miał wiele do powiedzenia na temat mojej jazdy. Gdy wypełnił kartkę, na koniec spojrzał się na mnie, uśmiechnął się, powiedział: "Wynik egzaminu - pozytywny". Po prostu podziękowałem, wziąłem kurtkę i wyszedłem z PORD-u z wielkim uśmiechem na twarzy.
Dopiero, gdy wracałem do domu, powoli dochodziła do mnie myśl, że zdałem egzamin! Tak naprawdę jeszcze to do mnie nie dotarło. Radości nie ma końca.
Podsumowanie:
Długo zastanawiałem się co tutaj napisać, gdyż każdy przeżywa to na swój sposób. Osobiście denerwowałem się dzień przed i troszkę w czasie egzaminu (ale niewiele). Postaram się wypisać co może pomóc.
Klucz do sukcesu.
Jeżeli macie przed sobą egzamin teoretyczny to naprawdę
warto nauczyć się perfekcyjnie wszystkich pytań. Nie na dzień przed egzaminem. Na dzień przed egzaminem to możecie sobie co najwyżej powtórzyć.
Świadomość, że znam wszystkie odpowiedzi gwarantuje spokojniejsze podejście do tematu.
Jeśli chodzi o egzamin praktyczny...
Starajcie się myśleć pozytywnie.
Niewątpliwie musicie mieć "obcykane" wszystkie światła, maskę oraz jak przygotować się do jazdy. Uwierzcie mi, że
znajomość w/w aspektów także daje wewnętrzny spokój, a to ważne w pierwszym etapie egzaminu. Nie będziecie się bali, że traficie na coś, czego nie umiecie, bądź na coś, na co nie chcecie trafić, gdyż nie czujecie się zbyt pewnie. Jeśli chodzi o przygotowanie to polecam
tę stronkę. Tu wszystko przedstawione jest elegancko.
Nie będę ukrywał, że
"rękaw" oraz górkę także trzeba potrafić zrobić. Ja nigdy nie robiłem tych dwóch rzeczy perfekcyjnie, ale zawsze jakoś mi wychodziło. Jeżeli widzicie, że macie z tym problem, to naprawdę
warto poćwiczyć, żeby nie zakończyć przygody z egzaminem już na placu. Co z tego, że będziecie znali większość ulic w Gdańsku, skoro nie zrobicie "rękawa", bądź samochód wam się stoczy z górki.
Przed egzaminem warto się zrelaksować, nie myśląc o tym co mnie czeka. Każdy robi to na swój sposób. Jedni odprężają się słuchając muzyki, inni jeżdżąc na rowerze, jeszcze inni oglądając telewizję. Nie ważne jak. Ważne, żeby był full relax.
Jeśli będziecie już czekać w PORD na egzamin,
nie dajcie się "zeżreć" stresowi - wtedy atakuje najbardziej. Jak już mówiłem wcześniej - myślcie pozytywnie. Zadzwońcie do bliskiej osoby, zagrajcie w grę na komórce... Róbcie cokolwiek, aby stres was nie przerósł.
Wiem, że łatwo się mówi, ale widzę na własnym przykładzie, że można go zredukować do absolutnego minimum. Bo do końca pozbyć się go nie da - tak już jesteśmy stworzeni.
Egzaminatora traktujcie jako żywą nawigację. Nie myślcie o tym, czy jest gburem czy miłym człowiekiem. To nie ma sensu. Uwierzcie mi, że
nie ma osoby, która pojedzie całą trasę perfekcyjnie. Nie ma takiej! Ja także nie pojechałem perfekcyjnie.
Po egzaminie wiem, że mój egzaminator mógłby się przyczepić do niejednego manewru czy zachowania, a jednak pozwolił mi jechać. Dlaczego?
I tutaj kolejna sprawa.
Musicie pokazać, że nie boicie się jeździć samochodem, że potraficie to robić.
Nie jeździe 20km/h, z nosem przyklejonym do szyby, bojąc się wykonać skręt kierownicą czy zmienić bieg. Nie bójcie się tego. To jest bardzo ważne. Jedźcie pewnie. Trzymajcie kierownicę pewnie, zmieniajcie biegi pewnie, skręcajcie pewnie. To wy macie kontrolę nad samochodem. To wy jedziecie.
Oczywiście, że nie możecie wjechać pod zakaz, albo na czerwonym, albo nie ustąpić pierwszeństwa. Ale tego się nie bójcie. To jest spontan.
Znasz znaki, znasz zasady ruchu drogowego - więc czego się bać? Widzisz zielone - jedź!
Ja w większości jeździłem po drogach, na których byłem po raz pierwszy w życiu. Można? Można.
Powtarzam jeszcze raz - nie ma osoby, która pojedzie perfekcyjnie, bo zawsze można by było zrobić coś lepiej.
Egzaminator też człowiek, tylko pokażcie mu, że nie boicie się jechać, omijać, ruszać, skręcać... Reszta sama przyjdzie.
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłem moimi wywodami przyszłym egzaminowanym, bądź już kierowcom

Jeszcze raz powtarzam -
nie idźcie jak na rzeź. To tylko egzamin. Uda się! Mi się udało za pierwszym, wam też się uda. To nie jest nic strasznego.
Nikt was nie będzie bił ani poganiał. Pozdrawiam wszystkich i
życzę powodzenia tym, którzy mają egzamin/egzaminy przed sobą 
Jeszcze raz chciałbym w tym miejscu podziękować mojemu egzaminatorowi - panu Wiesławowi - za wszystko. Wiem, że mógłbym pojechać lepiej, a mimo wszystko się udało. Nie takie straszne to wszystko
PS.
Na YouTube znajdziecie ciekawe filmy, warto je przejrzeć:http://www.youtube.com/user/naukajazdyz ... FFQC9l0oZYoraz
http://www.youtube.com/user/naukajazdyz ... VAO95cGmPk