Witam Was wszystkich! Dzisiaj jestem po 2 egzaminie i okropnie załamana...
* Pierwszy egzamin miałam 08.02.2011r.
- Egzamin teoretyczny pozytywny z 1 BŁĘDEM.
- Egzamin praktyczny odbył się w pojeździe NUMER 6 z Panem Jerzy J. Egzaminator był SUPER! Tak sympatyczny, że po prostu szok! Gdy tylko weszłam do auta i pokazałam dowód on mi powiedział proszę o uśmiech tak śliczny jak na tym dokumencie. Widząc jego podejście stresowałam się minimalnie... Plac zrobiłam dobrze, jedynie przy wzniesieniu nie wbiła mi się jedynka i miałam 2 podejście. Na mieście szło mi ładnie. Jeździłam opanowanie, Pan J.J był bardzo wyrozumiały. 1 raz mi zgasło auto i zaparkowałam prostopadle, ale troszkę za daleko od 2 auta, ale jeździłam dalej... Minęło 35 minut. Jechałam z powrotem i wtedy chyba ze stresu, że mało brakuje, kopłam się na światłach warunkowego zatrzymania. Miałam się zatrzymać 2 razy, a zatrzymałam się tylko raz. Po tym 1 razie i tak wróciłam z uśmiechem, że jednak wyjechałam na miasto jakby nie było i długo jeździłam. Życzę każdemu Pana J.J, ja miałam szczęście i je nie wykorzystałem. Mój okropny wróg to STREEESSS ((
** Za drugim razem miałam przyjemność NIESTETY z NUMEREM 8 i Panem >> M.T. <<
Może dobrze, że wcześniej na to forum nie weszłam, bo stresowałabym się jeszcze bardziej po przeczytaniu tego, że on jest taki... (( Zachowywał się okropnie. Wrzeszczał od samego początku. Tak się zestresowałam przez niego. Wszyscy egzaminatorzy powinni przymknąć oko jak widzą, ze ktoś ma problem ze stresem. Ja dostawałam opieprz za głupoty. Np. to, że odrywam rękę przy dawaniu kierunkowskazów. " Czy Pani posiada trzecią rękę?!!! " - zapytał. Robiłam to nieświadomie ze stresu. Było bardzo ślisko dziś i nie jechałam za szybko. Przy Nim zgasło mi auto, bo na wzniesieniu skrzyżowania nie wbiła mi się jedynka. Oni mają to tak wyrobione, że szok. Na jazdach nie miałam z tym problemu... (( Widać było, że chciał mnie oblać... (( Nie zdałam, bo nie ustąpiłam pierwszeństwa przejazdu. Wiem moja głupota i nieuwaga, a to wszystko przez ten cholerny stres i Pana, który mi w ogóle nie pomagał tylko karcił za byle co i non stop patrzył na ręce.
Czekam na ***3 raz, ale już pomału opadają mi ręce. Nie wiem co mnie czeka znowu... Jedynie się nie poddawać i dalej próbować, ale najgorsze jest to, że to aż tyle kosztuję. Dać stówę za kilka minut... ( Może Wy będziecie mieć więcej szczęścia. Plus Wordu w B-B to faktycznie ta szybkość terminów zdawania. Atmosfera jest okropna w poczekalni, ale to wszędzie tak jest i tego się nie zmieni. Trzeba po prostu uważnie jeździć i mieć szczęście na egzaminatora. Od Niego też dużo zależy.
Pozdrawiam i życzę powodzenia zdającym!!! Szerokiej drogi! ;]