Prawo jazdy kat.B
Egzamin łączony teoria+praktyka
(pierwsze podejście)Miejsce: Radarowa
Termin 21.05.2011, godz. 8.00 rano
Wynik
POZYTYWNYPORADNIK JAK ZDAĆ?Po pierwsze:
Czuję się w obowiązku podzielić się wrażeniami z przebiegu mojego egzaminu i przygotowań do niego. Ponieważ sporo sobie poczytałem wypowiedzi moich poprzedników, a wiele z nich było pomocnych, to i ja chcę również, na tyle ile mogę, pomóc innym. Dziękuję wszystkim powyżej za rady/spostrzeżenia.
Trochę odnośnie egz teoretycznego - to też ważne! A więc tak. Zapisałem się na egzamin łączony (t+p) wychodząc z założenia, że nie chce mi się przyjeżdżać 2x na Radarową

(ze względu na trudny dojazd). Uznałem, że dodatkowym motywatorem, takim warunkiem koniecznym jest zdanie w tym dniu teorii, bo inaczej nawet nie przystąpię do praktyki. Wstydem byłoby nie przystąpić do egz praktycznego-bez względu na wynik. Ważne (nawet przy oblaniu tego drugiego), żeby przynajmniej posmakować stresu towarzyszącego podczas kolejnych zadań. Nawet jeśli nie skońćzy się pozytywnie, to oswoimy się z nerwami-wtedy za drugim razem będzie nam łatwiej. No więc sądziłem, że takie podejście jest dobre do....dnia egzaminu. Dziś stwierdziłem, że mam za dużo stresu, bo aż dwa egzaminy. Ale to tylko nerwy. Dwa tygodnie przed egzaminem nie próżnowałem-przerabiałem pytania, żeby teoria była pewniakiem (ten warunek konieczny). To ważne, bo koleś co siedział przy mnie na teorii dał plamę - 4 błędy i do widzenia. Strata połowy kasy za egz praktyczny i nawet brak oswojenia się z nerwami w samochodzie. KLAPA!
Patent na wyuczenie się teorii:
Przerobiłem sobie wszystkie pytania z książeczki (i płyty cd), które dostałęm na kursie (ze strony wordu też można pobrać testy lub wygooglować jakieś on-line). W każdym razie zaznaczyłem sobie w książeczce (na czerwono w ramkach) wszystkie pytania, na które: 1) odpowiedziałem źle, 2) na które odpowiedziałem dobrze, ale długo się zastanawiałem (miałem różne wątpliwości), 3) i na które odpowiedziałem dobrze, ale po prostu mając farta.
Otóż wszystkie te pytania (a było ich ok.60-70) przerabiałem sobie wertując książeczkę każdego dnia lub co drugi dzień. Co 3-5 dni robiłem natomiast cały test (wszystkie ok. 500 pytań). Założyłem, że na każde pytanie muszę znać odpowiedź, w stosunku do żadnego nie mogę mieć wątpliwości. I tak też się stało. Już na egzaminie nie spieszyłem się - macie 25 minut!!, a to naprawdę dużo. Test można wykonać, nie spiesząc się, w 5-10 minut. Ale pamiętajcie, to nie są wyścigi! Korzystajcie z czasu, który jest wam przyznany. Zerkałem na innych (grupa liczyła ok. 13 osób) i podczas gdy ja byłem na pytaniu 5., reszta już robiła 12-14. Ostatecznie zostałem sam na sali, wszyscy już skończyli. Na spokojnie zgłosiłem koniec egz i wynik pozytywny - 0 błędów. Tak jak wspomniałem-koleś przy mnie oblał (4 błędy), a i z tego co pisali moi poprzednicy,sporo zdarza się osób, które na teorii czują się po prostu zbyt pewnie. A to jest zgubne.
Ok. Przechodzimy do egz praktycznego.
Jeszcze jedno, zanim zacznę. Wykupiłem kurs rozszerzony z dodatkowymi 10h, za które zapłaciłem 300 zł. 30zł za godzinę, to naprawdę super stawka (normalnie 45-50zł!). Uznałem, że przystąpię do ezg po obowiązkowych 30h. Jeśli mi się nie powiedzie, to dodatkowe 10h wykorzystam na kolejne jazdy szkoleniowe (tu zaoszczędzę na kasie, bo 1h tylko za 30zł), natomiast jeśli mi się powiedzie, to po prostu pojeżdżę sobie jeszcze pod okiem instruktora, aby doszkolić się jeszcze dla własnego (i innych) bezpieczeństwa, dla nabycia większego doświadczenia. Tak czy siak - każda z opcji będzie korzystna.
Niestety kurs robiłem jeszcze na Toyocie Yaris (były jakieś problemy z dostawą Fabii ośrodkowi szkoleniowemu i sprawa się przedłużała). Jednak ostatnie dwa spotkania zażądałem już Fabii, by oswoić się z jej gabarytami (jest 20 cm dłuższa od Toyoty, ma większy promień skrętu, gorszą widoczność przez przednią szybę-bo mała), pracą sprzęgła, itp. To wystarczyło, by na egz czuć dobrze samochód. Co ważne - jak już będziecie znali termin egz, koniecznie umówcie się na dodatkowe 2 jazdy na dzień i dwa dni przed egzaminem (ja skorzystałem z tych dodatkowych za 30zł/h). Pozwoli to Wam oswoić się jeszcze z jazdą i nabierzecie pewności siebie. Ja na tych jazdach przed egzaminem zrobiłem kilka błędów, przez które bym nie zdał. Zanotowałem je jednak, wklepałem do głowy, że nie wolno mi tych błędów już popełniać-to ważne mieć takie rzeczy na "świeżo".
Dobra, zostałem wywołany po ok. 1h. Udałem się z egzaminatorem do samochodu. Wylosowałem sprawdzanie oleju silnikowego i światła pozycyjne. Zacząłem opowiadać, że przed sprawdzeniem samochód musi się ostać (jeśli był po jeździe, bo olej w misce olejowej musi ścieknąć/spłynąć ze ścianek), że auto musi stać na poziomej drodze (nie na spadku). E. mi jednak przerwał i zapytał bezpośrednio co robię z tym bagnetem. Więc odpowiedziałem-wyjmuję, wycieram np. husteczką, wkładam ponownie, znów wyjmuję i mam go zabrudzonego na pewnej długości i patrzę, czy poziom mieści się w podziałce pomiędzy min i max. Potem włączyłem św.pozycyjne i pokazałem. Następnie kazał mi przygotować się do jazdy: a więc odległość siedziska od deski rozdzielczej, wysokość pompką, oparcie, zagłówek, wysokość pasów i zapięcie pasów, lusterka boczne, lusterko środkowe. Zapomniałem o ustawieniu kolumny kierownicy, ale to nie jest żaden błąd-można jednak tym się "pochwalić" jeśli uznamy, że ułożenie kierownicy nam nie pasuje. Pamiętajcie o tych wszystkich elementach. Jeśli np. kąt oparcia jest dobry, to przekręćcie i wróćcie na pierwotną pozycję, by pokazać E., że wiecie o tym. Ja siedzenie miałem ustawione dobrze jak zająłem miejsce (kąt oparcia, zagłówek, wysokość siedziska, odległość siedziska od deski rozdzielczej), ale poruszałem i powróciłem do ustawień, które zastałem. Potem E. kazał mi włączyć silnik i podjechać pod łuki. Dopiero po włączeniu silnika włączyłem światła mijania (wykażecie się tym, że umiecie dbać o akumulator, po włączeniu silnika prąd "idzie" od alternatora, a nie z akumulatora). Jednocześnie wyjaśniłem E., że będę jeździł na światłach mijania, a nie na dziennych, bo jest lekko pochmurno, a na światłach dziennych można jeździć przy dobrej/normalnej widoczności powietrza. Może jednak nie było to konieczne jeżdżenie na światłach mijania, bo aż tak złej widoczności nie było, jednak na dziś zapowiadali przelotne deszcze/burze, i pomimo, że było pogodnie to nie chciałem podczas jazdy zostać zaskoczony nagłą złą pogodą i myśleniem dodatkowo o włączeniu świateł mijania, które byłyby już obligatoryjne w takich burzowych warunkach). Dla własnej wygody wolałem włączyć św.mijania zawczasu, choć obserwowałem wyjeżdzające fabie, które jechały na św.do jazdy dziennej.
Ponieważ oba łuki były puste, E. dał mi możliwość wyboru. Wybrałem ten z lewej, odsunął środkową tyczkę i kazał wjechać za kopertę, a potem cofnąć. I TU ISTOTNA RZECZ! Pamiętajcie, że oba łuki są na lekkim spadku!!!!!!!!!! Cofając i ustawiając się na kopercie, natychmiast więc załączyłem hamulec awaryjny. Podczas ruszania jednak, zachowałem się tak jakbym był na górce, a więc zacząłem lekko puszczać sprzęgło i powoli obniżać hamulec - tak, żeby się nie cofnąć nawet centymetr! Ruszyłem do przodu, stanąłem w kopercie po wykonaniu łuku i zacząłem cofać. Najlepiej patrzę się na lusterka, i to wystarczy w jedno - prawe. Oczywiście E. musi widzieć, że korzystamy z obu lusterek i tylnej szyby, więc zerkałem we wszystkie te kierunki. Przy końcówce oczywiście najważniejsze było już tylko patrzenie w tylną szybę. Tyczki wcale nie są potrzebne i żadna filozofia z nimi, kiedy to jedna pojawi się na takiej wysokości, to robimy skręt taki a taki. Nic z tych rzeczy. Od razu po rozpoczęciu cofania z koperty już trzeba zacząć delikatnie, a potem mocno skręcać i trzymać się blisko prawej linii na skręcie! Bo dojechaniu do koperty tyłem, znów hamulec ręczny (awaryjny), E. wsiada i znów ruszam z lekko podniesionym sprzęgłem (podobnie jak na górce). Ham.ręczny nie opadł jednak do końca (kwestia 1-2 cm, to jest jakiś taki luz w fabii, na yarisce nigdy mi się to nie zdarzyło-no, ale trzeba przyjąc, że ten typ tak ma i zapaliła się kontrolka. E. spytał czy na pewno jestem gotów do jazdy-więc szybkie spojrzenie na deskę i patrzę, że pali się kontrolka. "Dobiłem" hamulec do końca i wyjeżdzamy z ośrodka bramą na Radarową. Tu w prawo i dalej w lewo na światłach w 1 Sierpnia. Stąd w prawo na Al. Krakowską itd. Pozaliczaliśmy trochę jednokierunkowych, w tym słynną Mołdawską z pułapką przy skręcie w lewo w Pruszkowską (przy skręcie nie można stawać za blisko lewej krawędzi, bo przekroczy się linię ciągłą-tu ludzie oblewają). Jednak ku memu zaskoczeniu kazał mi skręcić w prawo. Potem pozaliczaliśmy kilka krzyżówek z łamanym pierwszeństwem przejazdu (Korotyńskiego z Mołdawską i Racławicka z Mołdawską). Tutaj rada: przeróbcie sobie wszystkie możliwości na sucho, każdy przypadek tj. kogo musicie przepuścić jadąc np. przez skrzyżowanie Mołdawskiej z Korotyńskiego w kierunku Pruszkowskiej, albo skręcając z Racławickiej w Mołdawską itd. To ważne, żeby się bazpośrednio na skrzyżowaniu nie pogubić. Polecam w tym celu przestudziować sobie mapkę na stronie worda z trasą egzaminacyjną
http://www.word.waw.pl/e-cms/ob.php/trasaA_Okecie.pdf?id=754 Wierzcie mi-bardzo pomocna!! Na drogach trzymajcie się dopuszczalnych prędkości, przed "leżącymi policjantami" zwalniajcie, omijajcie dziury (ale przedtem spójrzcie w lusterko czy nie wyprzedza was ktoś, bo zajedziecie mu drogę i czy nie nadjeżdza coś z naprzeciwka). E. wtedy zobaczy, że nie jedziecie po najgorszych wertepach, tylko dbacie o samochód i omijacie nierówności. Oczywiście bez przesady-omijajcie tylko te naprawdę nieprzyjemne, no i zwalniajcie przed nimi. Przepuszczajcie też przechodniów, noga z gazu przed każdym przejściem dla pieszych i miejscie gotowy hamulec, gdyby miał ktoś wam wyskoczyć nagle. Ogólnie dużo się rozglądajcie, patrzcie co się dookoła was dzieje, kręćcie głową w każdą stronę-E. wtedy widzi, że oceniacie sytuację ze wszystkich stron spodziewając się zagrożenia z każdej z nich. To ważne właśnie w okolicach pasów lub na skrzyżowaniach przy skręcie-uważajcie na rowery, których teraz w lato sporo się kręci. Mi jeden facet, już nie na pasach, wskoczył nagle i zadowolony brnie dalej. Dałem ostro po hamulcach, a ten w sumie obszedł mnie z tyłu, ale ja zareagowałem. Plus! Miałem też przypadek z ptakiem. Skręcam w lewo w jedną z uliczek a na jezdni ptak i wcale się nie boi. Przyhamowałem i jadąc już wolniej przegoniłem go swoimi gabarytami

Znów plus, bo zwracam uwagę nie tylko na ludzi, ale i na wszystko co żyje. Nie było potrzeby użycia sygnału dźwiękowego, uznałem że jadąc powoli na niego, wystraszy się i odleci-tak też się stało. E. widział, że to mam właśnie na celu. Na Żwirki i Wigury na skrzyżowaniu z Hynka miałem zawrotkę. Potem pada komenda: "gdy pojawi sie możliwość, proszę zawrócić". Przede mną (jadąc już Ż-i-W w stronę centrum) przejazd przez pas zieleni. Patrzę, czy nie ma zakazu zawracania. Nie, więc tu robię zawrotkę. No i tu dostałem karniaka za brak dynamiki-spokojnie mogłem zawrócić jeszcze przed kolumną zbliżających się samochodów. "Sznur" był na tyle długi, że trochę (ze 2-3 minuty poczekaliśmy). Jednakże bałem się ruszyć przed tą kolumną, bo samochód 3x mi zgasł- na szczęście ani razu nie spowodowałem utrudnienia ruchu, bo albo to było na światłach i szybko odpaliłem (ale i tak akurat nie stały za mną żadne samochody, więc nikogo nie przyblokowałem), drugi raz zaś podczas zawrotki z wykorzystaniem infrastruktury po lewej stronie (zgasł mi podczas cofania, gdy stałem w podjeździe przy bramie, żadnych pieszych nawet nie przyblokowałem), a trzeci raz zgasł mi też na światłach, przy czym tym razem znów szybko odpaliłem-stały za mna samochody, ale sprawnie sobie poradziłem). No więc wracając do tej zawrotki na Z-i-W nie chciałem się wcisnąć przed tą kolumnę nadjeżdzających samochodów, bo gdyby mi zgasł silnik, to mógłbym przyblokować jeden z pasów, a wtedy mogłoby to się skończyć negatywem. Ostatecznie dostałem tu minusa za brak dynamiki. Przy czym na innych skrzyżowaniach-nie każde pokonywałem szybko, wolałem wolniej trochę, żeby dostrzec wszystkich pieszych i rowerzystów. Na koniec, jak już zajechaliśmy do ośrodka E. wypomniał mi, że powinienem być bardziej pewny siebie, bardziej odważny. No tak, ale wolałem wolniej przejechać (bez przesady oczywiście), żeby jednak skupić się na lepszej ocenie sytuacji wokół skrzyżowań (piesi przede wszystkim i rowerzyści!). No dobra, dalej ze Żwirki-i-Wigury skręcamy w Hynka kierujemy się na rondo z Al. Krakowską. Na drogach 60-tkach pamiętajcie o zmianie biegu na 5-tkę. To ważne, bo znów pokazujecie, że wiecie jak jeżdzić ekonomicznie, gdy sytuacja na to pozwala. Jednakże, ku mojemu zdumieniu, nie zaliczamy ronda, a pada komenda: prawo za płotkiem, a tam wjazd już do ośrodka!!! No i wiedziałem, że już zdałem!!!!! Jadąc Hynka byłem pewien, że jeszcze zaliczymy tramwaje na tym rondzie, a tu prezent-z Hynka prosto w bramę ośrodka.
Kochani, jeszcze jedno. Klucząc w okolicach Radarowej, gdzie jest ograniczenie do 30km/h, można się trochę pogubić, zwłaszcza przy wyjeździe na 1 Sierpnia, gdzie obowiązuje już 50km/h. Jeśli jednak będziecie tu jechać 30-tką, bo nie jesteście pewni, że można tu 50, a E. zwróci wam jakąś uwagę (sugerując, że można szybciej), to przyznajcie, że wiecie, ale ponieważ jest tu sporo przejść i samochody stoją tak niekorzystnie zaparkowane, że może ktoś wbiec nagle na jezdnię, nie widzicie dobrze chodnika (co np. przydarzyło się już wam kiedyś na kursie), to wolicie jechać prędkością dostosowaną do tej złej widoczności okolic jezdni-wtedy nie dostaniecie za to minusa, np. przy braku dynamiki. Znów polecam przestudiować sobie mapkę na stronie worda (link powyżej), aby zapoznać się jak "z góry" wygląda sytuacja z prędkościami na tych drogach. Ach, i jeszcze jedno-ja mówiłem do siebie podczas jazdy. Np. zbliżając się do pasów i widząc, że ktoś się zbliża, mówiłem, że np. "idzie pan z lewej, przepuszczę go", jak pojawił mi się ptaszek na drodze, skomentowałem, że ten to co, nie boi się, i mówię "no odlatuj, bo na jezdni nie jest dobre miejsce na spacery". Jeśli tak sobie komentujecie, to E. wie, że rzeczywiście dobrze analizujecie sytuację, rozglądacie się i co ważne-reagujecie na niespodzianki z wystarczającym zapasem. Pamiętajcie też, że jazda prędkościami max lub trochę niższymi jest korzystna-macie wtedy więcej czasu na analizę drogi i okolic drogi, jadąc wolniej (zwłaszcza na tych wąskich uliczkach, z niewiadomych przyczyn z ograniczeniem prędkości do 50 zamiast 30km/h) widzicie też więcej-kąt widzenia jest szerszy, a to korzystnie wpływa na wasze szanse zdania egzaminu, gdyby wyskoczyło wam jakieś dziecko, wyluzowany przechodzień, itd. Zwłaszcza gdy po obu stronach stoją gęsto zaparkowane samochody, to jedźcie spodziewając się, że zaraz ktoś wam wyskoczy pod koła.
Trzymam kciuki za was! Pamiętajcie, skupcie się na jeździe, nie zagadujcie na siłę E. (on tego robić nie będzie). Ja jechałem w ciszy, padały same komendy, a ja, tak jak wspomniałem, gadałem do siebie w niektórych sytuacjach. Wcale jakoś głupio w samochodzie nie było. Każdy z nas wiedział, że najważniejsza jest droga. To nie czas na gadkę.
Ach, na stronie WORDa przestudiujcie też sobie światła, wyposażenie itp. Fabii (to przydatne) O to link:
http://word.waw.pl/pdf/fabia.pdfAch, nie denerwowałem się w samochodzie. Myślałem, że się na maxa spocę, a skupiłem się po prostu na jeździe i obserwowaniu drogi we wszystkich kierunkach. Wiedziałem jednak, że nie mogę sobie pozwolić ani na chwilę wyluzowania, nawet na prostej, bo wtedy najczęściej zrobi się jakiś głupi błąd. Dopóki nie wjedziecie w bramę ośrodka, nie możecie sobie pozwolić na zmniejszenie koncentracji.
Powodzenia!!!
P.S. Sorki za trochę koślawy język, ale piszę to na szybko.