qrde napisał(a):Mam nadzieję, że poza zestresowanymi kandydatami na prawo jazdy czytają to również urzędnicy i kierownictwo WORD Tarnobrzeg.
W normalnym kraju poszła bym od razu na skargę celem przejrzenia video i oceny kwalifikacji egzaminatora, a piszę tu o Zbigniewie K. Przynajmniej poddany byłby ponownemu sprawdzeniu jego kompetencji.
Ten pan nie zna słowa dzień dobry, na powitanie informuje że i tak nie zdam egzaminu, wrzeszczy na kursanta opluwając przednią szybę czyli ogólnie prezentuje maniery baru mlecznego, któremu zawód egzaminatora uratował życie. Dziwi mnie, że przeglądając wyrywkowo nagrania z egzaminów nikt nie zwrócił mu przynajmniej uwagi – widocznie jest takie przyzwolenie.
Niestety, żyję w Polsce i za znęcanie się i ubliżanie nieszczęsnemu kandydatowi zostaje tylko zagryźć zęby, zapłacić 114 zł i czekać na następną szansę.
A oblał mnie na znanej krzyżówce przy wordzie a konkretnie na lewoskręcie. Wjechałam na zielonym i zajęłam miejsce przy osi, tak jak nakazują przepisy. Z przeciwka jechały 2 pojazdy a że były dosyć blisko nie zdecydowałam się na ruszenie. Zauważyłam jednak, że zatrzymują się, czyli mają już żółte. W tym też momencie ruszyłam. Niestety, jak to on ocenił o 1 (powtarzam 1 sekundę) za późno. Zaznaczam, że na nikim nic nie wymusiłam, spokojnie opuściłam skrzyżowanie. a ten cfaniak wpisał mi że nie zaliczyłam bo wymusiłam pierwszeństwo. Manewr ten obserwowały również inne osoby i zdziwiły się bardzo, że to właśnie za to mnie oblał.
Jednego jestem pewna, u niego na pewno już nie będę zdawała!
Też miałam "przyjemnośc" z tym panem, ale z wynikiem pozytywnym.
Pierwsze podejście miałam 4.01. Stresik umiarkowany, powtarzałam sobie, że to nie matura Skutkowało, nie roztelepały mi się nogi
Najpierw testy, bez problemu. Potem pół godzinki czekania i wywołali mnie na plac. Pan egzaminator rzeczowy, ale uprzejmy. Po całej "pokazówce" podmaskowo-światełkowej kazał przygotowac się do jazdy. Upewnił się, czy wiem jak ustawic lusterka elektryczne, a ponieważ na kursie miałąm manualne, jego wskazówki były przydatne. Trochę techniki i człowiek się gubi
Łuk bez błędu, wzniesienie również, ruszyliśmy na miasto. Egzaminator wydawał rzeczowe, czytelne polecenia, jechało mi się naprawdę super, jak po maśle Czułam jak napięcie mi odchodzi... juz byłam w ogródku, witałam się z gąską... wyjechaliśmy na Wisłostradę na zawracanie i dopadła mnie pomrocznośc jasna. Przepuściłam osobowe, zbliżającego się TIRa już nie Chwila zamyślenia i błękit TIRa zlał mi się z błękitem nieba, albo co, nie wiem co tam wymyśliłam, ale efekt był naturalnie taki, ze dostałam po hamulcach i przesiadka. Gdy dojechaliśmy pod WORD egzaminator mówił, że bardzo dobrze mu się ze mną jechało i był przekonany, że egzamin zakończy się pozytywnie. I że nie wie, co mnie zamroczyło... Cóż, ja też nie wiedziałam. Początkowo śmiałam się z tego a potem byłam zła, że ja, która zawsze na TIRy bardzo uważałam, bo z racji kilku nieprzyjemnych zarzeń z przeszłości, zwyczajnie się ich boję, oblałam właśnie na TIRZE, przez własną nieuwagę. No, ale cóż, z hasłem "TIRy na tory" kołaczącym mi się w głowie wróciłam do domu...
Kolejne podejście - 19.01. Dzień po moich urodzinach, bardzo chciałam sobie sprawic urodzinowy prezent Egzamin miałam na 12.00, ale na WORDZIE byłam już po 10.00 - niedogodności komunikacyjne sprawiły, że musiałam byc dużo wcześniej, bo potem nie miałabym jak dojechac. Chciałam pokręcic się po Tarnobrzegu, ale rozpadał się deszcz i zmuszona byłam czekac na WORDzie. Stres dużo większy niż za pierwszym razem. Miałam dużo większe parcie, żeby zdac. Miałam już świadomośc, ze egzamin jest ŁATWY! Ale równie łatwo go oblac, przez chwilę dekoncentracji, stres albo egzaminatora, który utrudnia. Czekałam do ok. 13.00. Nerwy zeżarły mnie kompletnie, głowa bolała mnie tak, że ledwo na oczy patrzyłam. Na dworzu ciapa, mi się chciało spac, nie miałam widoków na pomyślny przebieg tego egzaminu. W końcu mnie wyczytali. Idę, macha na mnie egzaminator. Patrzę, samochód nr 3, ten sam, na którym zdawałam za pierwszym razem. Miałam nadzieję, ze ten sam egzaminator, z daleka wyglądał podobnie. Gdy wsiadłam do samochodu, wciąż nie miałam pewności czy to ten sam, podobni jacys No, ale w momencie gdy się odezwał, nie miałam już wątpliwości, że to nie ten. Zgodnie z moimi obawami trafił mi się gbur...Pan wspomniany wyżej przez koleżankę. Po załatwieniu wszelkich formalności - pokazówka. Kazał przygotowac się do jazdy. Ustawiłam sobie lusterka wedle swej wiedzy w tym temacie. No i tak, zeby linie na łuku dobrze widziec, bo niby to samo co na kursie, ale jakoś inaczej mi się po nim jechało... A szanowny pan egzaminator pyta się mnie czy widzę krawężnik w prawym lusterku. Mówię, ze widzę, a on mi na to, że nie powinnam i każe podnieśc lusterko. No to teraz lipa, bo już nic nie widzę z prawej strony. Postanowiłam sobie jechac łuk bliżej lewej, to na prawą linie nie najadę. Jak pomyślałam, tak zrobiłam, ale przy pierwszym podejściu skucha - coś mnie zamroczyło i zatrzymałam autko tak, że tylko do połowy stał w polu zatrzymania Przy drugim podejściu już ok, wzniesienie również, pojechaliśmy na miasto. Ciśnienie miałam już 500 na 600, bo widzę, ze facet miły jak ból zęba, a mnie czaszka tak bolała, że nie rozumiałam co on w ogóle do mnie mówi, poza tym, ze mówi bardzo nieprzyjemnie. W bramie autko mi zgasło, co nigdy mi się wcześniej tam nie zdarzyło. Pierwszy ochrzan. Pojechaliśmy w prawo. Tam zawracanie, wjazd tyłem. Potem dojechaliśmy do krzyżówki przy WORDzie. Chyba podkręcili te światła, bo zdąrzył przejechac ledwo toczący się ciągnik czy tam jakaś koparka, autko egzaminacyjne, my, a światło zielone wciąż Na mieście non stop ochrzaniał mnie, ze coś źle, że za ostro jeżdżę w momencie gdy już myślałam, ze zaraz zaczniemy się cofac Wytykał mi błąd za błędem, czasem po prostu nie wiedziałam o co mu chodzi, bo to co mówił było dla mnie nielogiczne. Np. miałam taką sytuację: Delikatny zakręt, na zakręcie oczywiście podwójna ciągła. Na moim pasie, akurat na tym zakręcie stoi zaparkowany samochód, na awaryjnych. Utrudnia ruch, nie da się go ominąc nienajeżdżając na linie. No, ale przecież nie będę tam stac nie wiadomo ile i czekac aż łaskawie odjedzie. Jednak z naprzeciwka jedzie samochód. Do tego widzę, ze ze sklepiku po lewej stronie wybiega facet i leci przez ulicę prosto do tego samochodu. Zatrzymałam się więc. Facet wsiada od strony pasażera, kierowca auta wyłącza awaryjne, samochód rusza. Wszystko trwało kilka sekund. Ruszyłam za tym samochodem, egzaminator mi odhacza "nieprawidłowe zachowanie wobec innych kierujących". Do teraz się zastanawiam co miałam zrobic... próbowac go ominąc wjeżdżając na czołówkę z samochodem jadącym z naprzeciwka? Może powinnam była przefrunąc nad zaparkowanym autem? A może ominąc go wjeżdzając na chodnik? Nie wiem. Może ktoś z Was ma pomysł I tak ciągle: nieprawidłowo to, nieprawidłowo tamto. Byłam pewna, że mnie obleje. Przecież jego zdaniem jeżdżę tak fatalnie... Ale pomyślałam sobie, ze przecież jeżdżę tak samo jak na poprzednim egzaminie, a tamten egzaminator mnie chwalił, więc ten się czepia Postanowiłam nie dac się wyprowadzic z równowagi i jechac bardzo uważnie, bo koniec egzaminu był już bardzo blisko, WORD też Dojechaliśmy na WORDA, zaparkowałam, obawiałam się tylko, ze tutaj mi powie "dziękujemy, zapraszamy ponownie", ale z komentarzem, ze go zestresowałam strasznie (miałam na końcu jezyka, zeby mu powiedziec "i vice versa") wręczył mi kartkę z wynikiem POZYTYWNYM
Moja rada dla zdających: Nie powiem Wam "nie stresujcie się", bo to prawie niemożliwe. Stresik jakiś tam zawsze będzie. Postarajcie się go jednak zminimalizowac. Taki lekki stres nawet pomaga, bo mobilizuje do tego, do czego nie mobilizuje nas z reguły jazda na kursie - do maksymalnego skupienia, uwagi na znaki drogowe, a one są przecież ściągawką dla nas podpowiadającą jak jechac! Nie stresujcie się egzaminatorami - z tego co wiem większośc jest w porzadku. Poza tym to też tylko ludzie, nie są Bogami i moim zdaniem takim traktowaniem zdających, próbują jedynie podkręcic sobie swoje podupadające ego. Tak sobie to tłumaczcie i pamiętajcie, ze dopóki jedziecie - egzamin trwa i wciąż macie szansę na jego pozytywny wynik!
Wybaczcie, ze się tak rozpisałam, ale taka moja wada fabryczna
Pozdrawiam, wszystkim zdającym życzę powodzenia, a szczęśliwym posiadaczom wymarzonego prawka - szerokiej drogi