scorpio44 napisał(a):Można by to ująć jeszcze inaczej - zwalnianie jest przede wszystkim stanem, a hamowanie przede wszystkim czynnością.
Albo jeszcze inaczej: kierowca manewruje, samochód reaguje
cały czas jestem w szoku, że z definicji słownikowych to nie wynika.
Bo nie popatrzyłeś na definicję hamulca
Słownik podaje pojęcia ogólne, natomiast znaczenie szczególne wynika z kontekstu. Jeśli na imprezie stanę przed Tobą z flaszką i kielonkiem, to na pytanie: "czy jesteś samochodem?" nie będziesz sprawdzał, czy Ci kółka nie wyrosły.
W przypadku kierowców, pojęcia zwalniać/hamować mogą mieć zdecydowanie różny wydźwięk:
- gdy pieszy wtargnął na jezdnię, zacząłem zwalniać,
- gdy pieszy wtargnął na jezdnię, zacząłem hamować,
Gdybyśmy sie stricte trzymali definicji słownikowych, to kierowca nie może ani zwalniać, ani przyspieszać, bo cały czas siedzi w fotelu i może co najwyżej dodać gazu, zmienić bieg, uruchomić hamulec.
Komunikatywność języka polega na tym, żeby stan/działanie/skutek wynikały z kontekstu wypowiedzi i zawierały istotne (dla tego konkretnego przypadku) informacje, bez każdorazowego szczegółowego opisu.
- samochód przyspiesza - prędkość samochodu zwiększa się (wskutek działań kierowcy lub np. sił bezwładności),
- kierowca przyspiesza - kierowca powoduje zwiększenie prędkości samochodu (gaz, bieg).
Nie byłoby tu połowy problemów z "głupimi" przepisami, gdyby co niektórzy forumowicze, zamiast wiernopoddańczo cytować paragrafy i definicje, zastanowili się nad ich kontekstem.
To jest głos w dyskusji a nie: "zaśmiecanie forum, wprowadzanie bałaganu, kłótnia, prowokacja".