Miejsce - Bemowo Powstańców Śląskich
Podejście - 3 - zdane

!
Pierwsze dwa podejścia były porażką ze względu na moją głupotę.
1 egzamin godzina 9 - oblałam na łuku, czyli na tym co najmniej ćwiczyłam. Jednak 3/4 obrotu przy pierwszym słupku to dla mnie za mało.
2 egzamin godzina 19 - łuk zdany na zasadzie całego obrotu w prawo przy 2 słupku. Oblałam na rondzie (tym na dole) zawracanie i nie zauważyłam tramwaju z lewej strony. Egzaminator dał po hamulcach - i po zabawie ehh.
I pierwszy i drugi egzaminator byli bardzooo mili, uśmiechnięci ale konkretni. Nawet pierwszy mnie podrywał hehe...Drugi powiedział, że już wracaliśmy do ośrodka i co Pani Marto się tu stało przecież dobrze Pani jeździ - można się jeszcze bardziej wściec!
3 egzamin - na godzinę 19 - oczywiście ustawiłam sobie dwie godziny jazd doszkalających przed egzaminem aleee...nauczyciel miał jakiś wypadek i odwołał mi jazdy! Innych nie dało się załatwić wieccc...idę na egzamin bez "rozjeżdzenia" się, nie jeździłam 2 tyg. Do sprawdzenia - światła cofania i płyn hamulcowy - bez problemu. Jedziemy na łuk, wsteczny i ustawiam się w kopertę i tu zaczynają się schody bo dziwnie kręciłam lewo, prawo - zwrócił mi uwagę, że nie patrzę do tyłu. Ok jazda do przodu luzzz...do tyłu luzz ale znowu samochód mi ucieka to w lewo to w prawo jak nigdy wiec pewnie jechałam jak pijany zając

na górce dałam za dużo gazu i samochód trochę hałasował ale się udało:) ok - jedziemy, przed samym wyjazdem z bramy kazał mi się zatrzymać - tam jest taki duży kamień przy wyjściu - i pyta - jest Pani przygotowana do jazdy po mieście? - a ja o kurdę! - i myślę

światła! włączyłam uf jedziemy

Z WORDU pojechaliśmy w prawo, rozpędzenie do 50 i zatrzymanie przy znaku, następnie na drugim skrzyżowaniu w lewo i nie udało mi się wcisnąć na lewy pas i byłam zmuszona skręcić z prawego - oczywiście ten manewr, który Pani wykonała jest nieprawidłowy - więc tłumaczę, że nie udało mi się na lewy pas bo już były linie podwójne a Pan z tyłu mnie puszczał. Cisza nic nie powiedział:) jadę - czy ma Pani zamiar się tu gdzieś zatrzymać - nie - to proszę jechać. Patrze a ja 30 jadę

następnie jakieś małe uliczki i zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury, błąd bo niepotrzebnie wrzuciłam kierunkowskaz w pewnym momencie - i tu się zaczęło - jego krzyczenie, nie mówił normalnie tylko krzyczał! w tym momencie przestałam się już zupełnie denerwować, serce przestało mi walić jak szalone. Wiedziałam, że mnie nie polubił i teraz o każdy najmniejszy błąd będzie wrzeszczał. Nie wiele się pomyliłam. Jeździłam godzinę i 15 minut po różnych uliczkach, jednokierunkowych, które pamiętałam z nauk i po rondzie na którym oblałam 2 egzamin, raz po skręcie w lewo na skrzyżowaniu zajęłam swój lewy pas i chciałam się przecisnąć na prawy nie dało rady wiecc oczywiście znowu błąd. Później znowu zawracanie z wykorzystaniem bramy tym razem tyłem i bez problemu. Byłam już tak zrezygnowana jego krzykami i zła dlaczego nadal jadę, niech już mnie nie męczy. Wracamy do ośrodka, parkuje już na placu i czekam na wyrok - a tu nagle - no do jasnej cholery! - słucham? coś się stało? - nie parkowaliśmy, Pani egzamin nadal trwa proszę jedziemy na miasto! - myślałam, że ponownie umrę! Myślę, sobie co za wariat, ale ok może coś się uda z tym zrobić

Z WORDU znowu w prawo, następnie pierwsze skrzyżowanie w lewo (jakieś niskie bloki tam są i pełno samochodów) znaleźliśmy miejsce do parkowanie. Patrzę a to parkowanie po lewej stronie, które może zrobiłam raz czy dwa na jazdach, zawsze jakoś parkowało się z prawej strony hehe:P zaparkowałam - otwieranie drzwi z każdej strony - wyjeżdżam - i znowu się drze - że nie patrzę do tyłu, że dziecko mogłabym potracić, ja wiem, że teraz to wirtualne dziecko i bla bla blaaa...ok wyjeżdżam a on do mnie - proszę się zatrzymać i wysiąść. Pani się tu nie zmieści - jak by w tym aucie siedział kierowca (znowu wirtualny:P) to już by dostał zawału, że narobi mu Pani rys! - o nie nie ja się zmieszczę, proszę mi pozwolić - koniec egzaminu - i wsiadł na miejsce kierowcy a ja nadal stoję na dworze, ruszył delikatnie w prawo, pokazałam mu kciuki, że super, że da się wyjechać! Wysiadł - patrzył na mnie jakby chciał mnie zabić

Pani wsiada robimy manewr jeszcze raz. Ok - wycofałam, zawróciłam, znowu się przyczepił, że patrzę tylko w lusterka chociaż patrzyłam do tyłu - widocznie dla niego za rzadko i nie widzę wirtualnych dzieci (!!!???). Zaparkowałam, wyjechałam - na moje było to zrobione tak samo jak za pierwszym razem

Wracamy do ośrodka, zaparkowałam i po raz drugi czekam na wyrok - i znowu krzyki - co Pani sobie myśli, jazdy na mieście przyjemna ale manewry - ja na to,że się nauczę - kiedy?przecież egzamin ma Pani dzisiaj! - (bożeeee dawaj kur... tą cholerną kartkę i daj mi spokój) - taaa tu Pani zrobiła błąd, tu też hmm..pamiętam, że gdzieś też zaraz zaraz - nie wytrzymałam - dobrzeeee (pełna spokoju i bezradności)....rozumiem, że mój egzamin jest z wynikiem... - POZYTYWNYM wszedł mi w słowo! No i się popłakałam - dziękuję! - z czego się Pani cieszy, że może Pani stworzyć zagrożenie w ruchu - oczywiście nie byłby sobą jakby mi jeszcze na koniec nie dowalił haha
Nie wiem co wam polecić - na pewno jazdy przed egzamin, nic nowego się nie nauczycie ale warto pojeździć i się uspokoić

warto też jeździć z różnymi nauczycielami - ja prócz pierwszego z kursu miałam jeszcze dwóch bo kupiłam kupony z zakupów grupowych - Polecam szczególnie Sławka ze szkoły Smile i Artura z Eleczki

Babska Auto Szkoła - szału nie było, w sumie też nie było źle alee...
jak, ktoś chce to warto jakieś dwie godziny przed egzaminem wziąć sobie ze 3-4 tabletki ziołowe uspokajające, nie otumaniają i nie spowalniają ruchów ale serce mniej bije i noga na sprzęgle mi na żadnym egzaminie nie latała:)
No nic zdałam 16.02.2011 - teraz czekam na odbiór:)
Powodzenia!

16.02 - Egzamin pozytywny

23.02 - Prawo Jazdy:: Przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne.
28.02 - Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.