Ks nie umie ruszać pod górę bez użycia hamulca awaryjnego, bo jako Niemiec (podobno) nie miał takiego rozkazu. A jak nie ma rozkazu, to się nie umie, nie wie, nie uczy, nie potrafi. Bo największy porządek na świecie mają Niemcy. Szkoda tylko, że ci podrabiani wpieprzają się wszędzie ze swoją wiedzą idealną.
Co do niniejszego wątku:
- jednym z elementów szkolenia kierowcy jest nauczenie operowania pedałem sprzęgła tak, by ruch pedału został zatrzymany gdy sprzęgło zaczyna się włączać (zaczyna przenosić moment z silnika na skrzynię biegów, a dalej na koła),
- następnie kursant ma opanować operowanie pedałem gazu tak, by umiał w sekundę podnieść obroty silnika nieco powyżej jałowych, nie więcej,
- kolejnym etapem jest nauka takiego zgrania obu stóp, by obroty silnika wzrosły tuz przez włączeniem sprzęgła, co jest kluczem do sukcesu.
Najczęstszym błędem "instruktorów" jest uczenie ruszania na wolnych obrotach, czyli najpierw przez pół minuty puszczamy sprzęgło aż "zacznie brać" a potem dodajemy gazu - debilizm i dyletanctwo, świadczące o braku znajomości zjawisk zachodzących w pojeździe. Albo wynika z lenistwa instruktora - nie wiem co gorsze...
Najpierw dajemy gazu z potem puszczamy sprzęgło, ino wzrost obrotów ma wyprzedzić włączenie sprzęgła o sekundę, nie więcej. Sprzęgło trzymamy w poślizgu (i oczywiście trzymamy podniesione obroty), pozwalając pojazdowi łagodnie ruszyć. Okazuje się, ze z każdym metrem przejechanym po ruszeniu, poślizg zmniejsza się aż do zaniknięcia - w tym momencie puszczenie sprzęgła do końca nie wywołuje żadnych szarpnięć, zaś pojazd zachowuje się normalnie.
Ruch pedału/klamki sprzęgła dzielimy na trzy etapy, licząc od wciśniętego do końca:
- skok jałowy, gdzie jeszcze sprzęgło się nie włącza,
- początek włączania - zatrzymanie stopy/dłoni,
- skok jałowy po włączeniu sprzęgła.
Etap pierwszy i trzeci mają trwać krótko, zaś skupić się trzeba na etapie drugim, czyli tym położeniu pedału/klamki sprzęgła, gdzie następuje włączanie. Ten etap wymaga uwagi i delikatnego operowania stopą/dłonią. Zatem można powiedzieć, że instrukcja
powoli puszczaj sprzęgło jest zła. Sprzęgło puszczamy szybko do drugiego etapu, w którym przerywamy ruch stopy/dłoni, pozwalając, by poślizg pozwolił na łagodne ruszenie. Gdzie jest problem do opanowania? Otóż trzeba się nauczyć zatrzymywać stopę/dłoń, gdy poczujemy, że pojazd zaczyna ruszać, czyli sprzęgło się włącza. Taka umiejętność pozwala swobodnie poruszać się potem dowolnym pojazdem (pomijając te wyposażone w sportowe sprzęgła ze spieków, ale to temat na inny wątek), bez stresu o gaszenie.
Podsumowując:
- najpierw dajemy gazu, by wzrostem obrotów wyprzedzić włączenie sprzęgła o sekundę,
- gdy sprzęgło się włącza, zatrzymujemy pedał/klamkę,
- nie boimy się
