Kierowcy autobusów

[scorpio44]

Jak ja to kocham.
Jakbym słyszał niedouczonego policjanta.

Bo oni mają podział.

Te przepisy są od winny kolizji.
Te przepisy są od niestosowana się i mandat się należy.

Ciekawe czy mają taką książeczkę który przepis do czego.
Paranoja, kpina z prawa.

Powiem Ci, że tu ogólnie masz 100% racji, i też mnie to wnerwia. Ale uważam, że akurat w tym konkretnym wypadku, przy takim kształcie przepisów do tego się odnoszących to jest jedyne sensowne rozstrzygnięcie.

[Zonaimad]

W sumie to ktoś mógłby się poświęcić, i przywalić z impetem w ruszający z przystanku, prawidłowo sygnalizujący manewr, autobus. Jeżeli pociągnie się sprawę tak, by zaangażować w nią biegłych i Sąd Najwyższy. Wtedy byśmy zyskali ważny punkt odniesienia w dyskusji. Przy okazji można by powiadomić media. Może to byłby dobry impuls dla legislatorów, by posprzątać bałagan i niejednoznaczności z przepisów.

Ktoś na ochotnika?

[kopan]

Od osądzania jest sąd i sądzi w duchu prawa, zawsze po rozpoznaniu wszystkich okoliczności.
To samo powinien zrobić policjant, ale sądy policjanta są na zasadzie: ten przepis od winny kolizji a za ten karzemy mandatem.
Kierujący autobusem włącza lewy kierunkowskaz, obserwuje w lusterku który pojazd może i powinien mu umożliwić włączenie się do ruchu.
Nie umożliwił i dalsi nie mają zamiaru, więc powolutku w tempie żółwia wyjeżdża zawężając stopniowo możliwość wyprzedzenia autobusu.
Sygnalizowanie przez kierującego autobusem zamiaru włączenia się do ruchu ma dla innych kierujących takie znaczenie jak sygnał żółty.
Tylko dlatego kierujący autobusem ma obowiązek nie stworzenia zagrożenia dla BRD bo jego sygnalizowanie może być niewidoczne, bo takie warunki ruchu.
Dlatego autobusy miejskie mają dodatkowe kierunkowskazy przy dachu.

Kierujący autobusem musi ocenić czy sygnalizowanie było widoczne i może działać a nie czekać na zmiłowanie.

Ps. Damian tego zagadnienia nie da się inaczej unormować - bo to niemożliwe.

[piotrekbdg]

Kierowca autobusu winien nie jest, bo miał prawo przypuszczać, że kierowca samochoda się dostosuje (słynny art. 4)

Człowieku opanuj się. Kierowca autobusu nie może wyjechać jeśli jego włączenie mogłoby stworzyć zagrożenie dla ruchu drogowego. Dochodzi do kolizji, więc chyba jednak jakieś zagrożenie stworzył. Więc naruszył dotyczący go artykuł i przestań zaklinać rzeczywistość.

[Zonaimad]

Sygnalizowanie przez kierującego autobusem zamiaru włączenia się do ruchu ma dla innych kierujących takie znaczenie jak sygnał żółty.

A to, że już ruszył - sygnał czerwony.

Człowieku opanuj się. Kierowca autobusu nie może wyjechać jeśli jego włączenie mogłoby stworzyć zagrożenie dla ruchu drogowego. Dochodzi do kolizji, więc chyba jednak jakieś zagrożenie stworzył. Więc naruszył dotyczący go artykuł i przestań zaklinać rzeczywistość.

Już raz na ten temat pisałem, a Ty dalej swoje. Powtarzać się nie będę, czytania uczyć Cię nie zamierzam.

[piotrekbdg]

Jak dotąd posługujesz się tylko jedną formułką, a pytania które Ci zadałem wcześniej ciągle leżą bez odpowiedzi. To jest forum dyskusyjne, więc jeśli cięzko Ci dyskutować to znajdź sobie takie na którym tylko rzuca się sowje poglądy hasłowo, bez konieczności ich omawiania.

A to, że już ruszył - sygnał czerwony.

A jak rusza gdy jestem w odległości 10 metrów od niego, a poruszam się z prędkością 65 km/h (dopuszczalna to 70) to co mam uczynić?

[BOReK]

Kiedyś widziałem akcję, gdzie w ruszający z przystanku w zatoce autobus przywaliła osobówka. Wyrok policjanta był taki, że kierowca autobusu wymusił pierwszeństwo i jego jest wina za kolizje oraz nieustąpienie pierwszeństwa, a kierowca osobowego dostał mandat za nieumożliwienie autobusowi ruszenia z przystanku. Ot, i po sprawie.

[piotrekbdg]

Ja nie mogę powiedzieć bym słyszał o wielu takich przypadkach w moim otoczeniu (konflikt na linii auto osobowe - autobus) ale w tych 2-3 sytuacjach o których słyszałem werdykt policji był właśnie taki jak pisze Borek.

[scorpio44]

Za to w większości tych, o których ja wiem, kierujący osobówką nie dostał nawet mandatu.

[maryann]

Sygnalizowanie przez kierującego autobusem zamiaru włączenia się do ruchu ma dla innych kierujących takie znaczenie jak sygnał żółty.

Też kiedyś użyłem takiego porównania. Zauważcie, że autobus w ruchu jeszcze nie jest- jakie więc przepisy można zastosować wobec kogoś, kto nie jest w ruchu? Poza tym nie napisano, że autobusowi ruszającemu z przystanku 'należy ustąpić pierwszeństwa'. Tak ciężko było? Nie, po prostu autobus tego pierwszeństwa nie ma, mało tego- włącza się do ruchu. A "czerwone" nie zapala się nigdy!
Inaczej mówiąc- masz autobusowi umożliwić ..., ale on nie może tego egzekwować. Taki jest na dziś stan przepisów.

[mattis]

Sytuacja wg mnie prosta jak drut

Kierowca autobusu musi ustąpić piewszeństwa innym pojazdom bo się włącza do ruchu. Wszystkie pojazdy mają obowiązek umożliwić autobusowi włączenie się do ruchu ale jeśli tego nie zrobią to trudno wtedy wina mimo wszystko będzie po stronie autobusu.

Gdyby było tak zapisane, że autobus wyjeżdżając z przystanku ma pierwszeństwo to by było co innego.

[maryann]

Niektórzy też(nie wiem czy na poważnie, czy w skrucie myślowym) mówią. że pojazd uprzywilejowany ma(zawsze) pierwszeństwo.
Jeśli by sie ktoś upierał, że autobus wyjeżdżajacy z zatoczki ma pierwszeństwo, to czy je miałby także przed "kolegą"- innym autobusem liniowym?

[bobpl]

po prostu w sytuacji tego autobusu ujawnia się kultura kierujących. Ja z reguły wpuszczam busy - bo wiem, ze one mają i tak opóźnienia, a 90% kierowców ich nie pusci, bo po co.
Ale tez nie mówię, ze zawsze - bo jak jedzie bus przede mną, zjedzie w zatoczke i nawet nie stanie tylko jedzie dalej - bo nikogo nie wysadza - to go puszczac nie będę, bo mógł nie zjezdzac.