A na to wszystko po kilku tygodniach wpada taki zaxsx i stwierdza, że: "Ewidentna wina jadącego pod "prąd" NIE KOLEŻANKI."...
Nie uważasz, że stopień emocjonalności Twojej reakcji jest nieco... niewspółmierny do bodźca, który ją wywołał? Czy to, że ktoś nierozsądny naskrobał parę słów to naprawdę powód do nerwów, ostrych słów i długich elaboratów? Szkoda zdrowia! A to najcenniejsze, co masz! Z całą serdecznością radzę: najlepiej się po prostu uodpornić i liczyć na to, że bierny czytelnik jest na tyle pojętny, by taki bezsensowny post sklasyfikować jako bezwartościowy i nie brać go pod uwagę. Resztą się nie przejmuj, są już straceni dla świata.
