Ewidentnie wina kierowcy autobusu. On lub jego ubezpieczenie powinno pokryć szkodę.
A co do całej nauki jazdy. Jeżeli nie mamy sytuacji takiej, że ktoś coś zrobił specjalnie, jak to cman opisywał z konkurencją, to koszty pokrywa instruktor lub ubezpieczenie samochodu. W końcu instruktor jest odpowiedzialny za osobę, która jeszcze nie ma uprawnień do prowadzenia danym typem pojazdów. Instruktor ma go nauczyć i zapewnić w jakiś sposób bezpieczeństwo podczas nauki. To tak jak w szkole, jak stanie się coś uczniowi, to odpowiada nauczyciel. Jak uczeń coś rozpieprzy, też odpowiada nauczyciel, że go nie dopilnował (o ile sprawa wyjdzie poza klasę).
Na nauce jazdy początkujący kierowca w danej kategorii nie ma doświadczenia i może sobie nie poradzić. I instruktor jest od tego, żeby go nauczyć i pilnować by nic sobie ani nikomu/niczemu nie zrobił.
A co do Twojego przykładu sąsiada - oczywiście, jeżeli weźmiesz od niego samochód za jego zgodą i zmienisz jego stan przez jakąś stłuczkę na przykład to wiadomo, że mu zapłacisz. Tylko, że tutaj już masz pewne doświadczenie i uprawnienia i teoretycznie powinieneś umieć jeździć. W momencie jak pożyczasz samochód, bierzesz za niego odpowiedzialność. A w przypadku nauki jazdy, instruktor ponosi za Ciebie odpowiedzialność.
I jeszcze, czemu kursant, z powodu braku umiejętności ma płacić za jakieś szkody? Przecież wystarczająco dużo płaci za sam kurs, więc jeśli wezmą z tego pieniążki w najgorszym razie, to nie powinno być wielkiej tragedii.
Ja rozumiem, cman, że Ty pewnie jesteś instruktorem (tak wnioskuję na podstawie tego co napisałeś) i będziesz bronił swoich racji, bo Ciebie to nie jako dotyczy. I jakby ktoś Cię w takich sytuacjach obciążał, to pewnie byś się kłócił o to, bo w końcu idzie o kasę. Ale moje zdanie jest takie, jak napisałem wyżej i go nie zmienię.
Pozdrawiam
