Nie mam pewności czy zdałam...dziwne zachowanie egzaminatora

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Nie mam pewności czy zdałam...dziwne zachowanie egzaminatora

Postprzez arte » niedziela 10 października 2010, 11:30

Witajcie,
Ostatnio w Krakowie zdawałam egzamin praktyczny na prawko. Za 6 razem....
Moja jazda nie była wprawdzie idealna (miałam ponad dwa miesiące przerwy - przed egzaminem dokupiłam 4 h dodatkowe), choć w mojej ocenie całkiem niezła.
Generalnie naraziłam się egzaminatorowi w 4 rzeczach:
- przejechałam linię ciągłą pojedynczą - zamiast na pas do zawrócenia, wjechałam na pas do skrętu w lewo, chciałam go szybko zmienić ale już było za późno i najechałam na ciągłą.
- nie posłuchałam polecenia by skręcić w prawo i pojechałam prosto. Na prawy pas wjeżdżało sporo aut z dość dużą prędkością a mnie kończyła się linia przerywana i dalej była ciągła. Nie chciałam zatrzymywać się na ruchliwej jezdni i wstrzymywać ruch do czasu aż prawy pas będzie wolny a i tak już byłam za daleko i musiałabym najechać na pojedynczą ciągłą - dostałam ochrzan, kazał mi zawrócić i dopiero wtedy skręciłam;
- kilka razy późno dałam kierunkowskazy (choć nie zawsze - były też prawidłowe reakcje - kwestia stresu)
- mówił mi też coś o sprzęgle, że za długo jadę z wciśniętym sprzęgłem.
Po przyjechaniu do ośrodka, już na placu manewrowym, miałam zaparkować. Wciąż będąc w stresie zapomniałam dać kierunkowskaz.
Oczywiście były o to pretensje (słuszne zresztą)
Po zaciągnięciu ręcznego egzaminator skomentował moje błędy, powiedział, że nie podobała mu się moja jazda, ale daje mi pozytywny. Dostałam kartkę z jego podpisem i pieczątką i wynikiem pozytywnym. Mam ją w domu. Na kartce są elementy zaznaczone pozytywnie i kilka negatywnych (ale po jednym razie: zmiana pasa ruchu,zachowanie w odniesieniu do znaków drogowych poziomych, mechanizmy ster. pojazdem, i zakładka "inne").
Nadal komentując błędy (po wręczeniu kartki) odniósł się jeszcze raz do kierunkowskazów. Zapytał się czy gdy auto ma zamiar parkować i zatrzymuje się a potem włącza kierunkowskazy, to czy sygnalizuje zamiar wykonania manewru. Ja mu na to, że tak - kierując się logiką (w tym wypadku błędną), że włączenie kierunkowskazów jest równoznaczne z sygnalizowaniem. Generalnie chodziło o kontekst późnego włączania kierunkowskazów. Rozumiałam, ze do tego się odwołuje, ale sposób w jaki mi o tym mówił (mówił podniesionym głosem, prawie krzyczał) był dla mnie zamotany, a może po prostu jego zachowanie tylko mnie bardziej zestresowało i nie odpowiadałam tak, jak on chciał. W sumie myślałam dobrze i to samo co on, na spokojnie rozumiem o co mu chodziło, ale nie umiałam tego ubrać we właściwe słowa - ze stresu. Suma sumarum kazał mi jeszcze raz zwolnić ręczny, wycofać pojazd i zaparkować nieco dalej. Pilnowałam tych kierunkowskazów, ale nadal coś mu nie pasowało. Potem jeszcze raz kazał mi zaparkować jeszcze dalej - też pilnowałam kierunkowskazów - i nadal coś nie tak. Przypuszczam, że chciał bym najpierw dała kierunkowskaz, potem dopiero się zatrzymała i potem skręcała do zaparkowania. Wydaje mi się, że wtedy robiłam to równocześnie, ale też były małe odległości między samochodami. Same parkowania (odległość między pojazdami - ok). No ok, tam może i był jakiś błąd. Ale na końcu kazał wycofać pojazd i tym razem pojechać prosto. Tam zaparkowałam (bez kierunkowskazów). Gdy zaparkowałam powiedział: "Nie, Pani nie rozumie". No tego ostatniego rzeczywiście nie rozumiem, o co mu mogło chodzić. Przecież o ile wcześniej zapewne chodziło o kierunkowskazy - tu chyba nie miałam już ich dawać??
No nic wysiadłam. Z kartką w ręce. Powiedziałam mu dziękuję i do widzenia, a on się nic nie odezwał - taki obrażony niby.
W związku z tym, czy możliwe by zmienił zdanie nie informując mnie o tym i nie poprawiając tego na kartce, gdzie mam wpisany wynik pozytywny??

Ps. Za 4 i 5 razem było dużo mniej stresująco. Za 4ym oblałam za przejechanie na zielonej strzałce (zdekoncentrowałam się) będąc już w drodze powrotnej - i egzaminator powiedział, że nawet podobała mu się moja jazda, a za piątym razem wprawdzie niby oblałam na placu ruszanie z ręcznego, ale pozwolono mi wyjechać na miasto i znów już wracając, nie zmieściłam się pomiędzy źle zaparkowanym samochodem a podwójną ciągłą - na co egzaminator kazał mi się przesiąść i powiedział, że jest zawiedziony bo nawet się zastanawiał czy nie zaliczyć mi jednak tego egzaminu. Ech...

Natomiast teraz boję się o ten końcowy wynik..
arte
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 10 października 2010, 10:45

Re: Nie mam pewności czy zdałam...dziwne zachowanie egzamina

Postprzez cman » niedziela 10 października 2010, 12:44

arte napisał(a):Przypuszczam, że chciał bym najpierw dała kierunkowskaz, potem dopiero się zatrzymała i potem skręcała do zaparkowania.

No raczej - bo to jedyna prawidłowa możliwość.

arte napisał(a):W związku z tym, czy możliwe by zmienił zdanie nie informując mnie o tym i nie poprawiając tego na kartce, gdzie mam wpisany wynik pozytywny??

Nie.
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02


Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości