Jadę Suzią jakąś opustoszała wiejską asfaltówką z dala od ludzkich siedzib i ogólnie gdzieś na końcu znanego wszechświata, gdzie samochód pojawia sie raz na trzy dni. Zmierzam nad Jeziorak. Na uchwycie mam zamontowany tablet podłączony Bluetoothem do GPSu. Na tablecie chodzi Ozi Explorer i wyświetla mi dokładną mapę wojskową okolicy (inaczej już dawno bym się tam zgubił).
Jadę sobie i oto widzę, że muszę powiększyć sobie obraz mapy bo za niedługo będzie kilka rozwidlen dróg. Próbuję wcelować palcem tam, gdzie dotykowy ekran wyświetla przycisk powiększenia mapy i średnio mi się to udaje. Zwalniam do 15km bo muszę więcej uwagi poświęcić sprzętowi niż drodze. Wreszcie udaje mi się powiększyć mapę. Podnosze wzrok z tableta na drogę i -o zgrozo!-widzę, że zboczyłem i zaraz przywalę w drzewo po prawej stronie!!!
Gwałtowny manewr kierownicą, Suzię rzuca w lewo, unikam zniszczenia błotnika. Niestety na radość za wcześnie. Oto z tyłu słysze pisk hamulców i wściekłe trąbienie.
"CZŁOWIEKU CO ROBISZ!!!!" ryczy ktoś z Nissana Patrola, który zmaterializował sie znikąd na pustej dodze i akurat próbował mnie wyprzedzić.
Nissan hamował głośno i z łomotem podskakującej przyczepki.
Prawie stanąłem.
Po lewej przesuwają się obok mnie otwarte buzie trzech chłopaków w środku - wyglądali na mocno zdumionych, zapewne wymienili potem uwagi co do ilości spozytych przeze mnie promili - skąd mogli wiedzieć, że po prostu walczę z komputerem...
Nawety żona się obudziła...

Spotkałem ich później na stacji benzynowej. Akurat wyjeżdżali. Wyjeżdżając wymownie popukali się w głowę...
Nie mam pretensji

A swoją drogą, pamiętam jak taksówkarz na Spacerowej wioząc mnie konfigurował sobie ichniejsze skrzyżowanie nawigacji i komunikatora na szybie i nawet nie zwolnił tylko pruł 80km/h. Ciekawe jak ten gość to robił. Chyba muszę jeszcze poćwiczyć

Tym razem zapomniałem , ze na pustej, bocznej drodze, nawet na najwiekszym mozliwym zadupiu zawsze coś może przypałętać się z tyłu.
pozdrawiam
vonBraun