Cześć,
Proszę o interpretację takiego zdarzenia:
Jadę sobie prosto, na światłach chcę jechać w lewo, pali się zielone światło, wjeżdżam za sygnalizator, puszczam wszystkich co jadą prosto, oni mają już czerwone ja zjeżdżam ze skrzyżowania (nie wiem jakie mam światło, bo jestem za sygnalizatorem).
Problem jest taki, że zatrzymała mnie Policja i wpierdzieliła mi mandat mimo moich protestów za to że wjechałem za sygnalizator jako trzeci, bo ich zdaniem może tylko jeden samochód wjechać za sygnalizator.
Czy mieli rację? Tłumaczyli mi że nie stworzyłem zagrożenia bo sytuacja była bezpieczna ale mandat wlepili i 6 pkt. Czy nawet jak mieli rację to nie powinni zostać przy pouczeniu? Poza tym ja ich widziałem na tym skrzyżowaniu i docierało do nich to, że byłem przekonany o prawidłowej jeździe.
Szukałem ich interpretacji ale niczego takiego nie znalazłem, co by mówiło, że za sygnalizator może wjechać tylko jeden kierowca.
Dodam, że mówili że mandat wlepili by nawet wtedy gdybym nie zjechał ze skrzyżowania bo płacę za sam wjazd za sygnalizator.
Dzięki z góry za odpowiedź.
Markos