Jeszcze do tej pory nie mogę w to uwierzyć, że się udało :)
To był taki szok bo naprawdę już myślałam, że nie zdam... no ale zacznę od początku:
przyjechałam do WORD-u (egzamin miałam wyznaczony na 14.30) i wchodzę do poczekalni z której wychodzi jedna dziewczyna i co się okazało była to jedna jedyna osoba oczekująca.. jak poprzednim razem to tych osób było z 10... nie czekałam praktycznie w ogóle. przydzielili mi samochód nr 8 oraz p. Piotra P. do pokazania miałam światła stopu i poziom płynu chłodzącego. rękaw, górka i śmigamy na miasto. powiem szczerze że przed tym egzaminem w ogóle się nie denerwowałam. zestresowałam się dopiero jak już wyjechałam z placu bo nie byłam "pewna" sprzęgła w tym samochodzie. we wszystkich yarisach w których jeździłam było bardzo nisko a w tym.... strasznie wysoko... minęło trochę czasu aż się przyzwyczaiłam ale na szczęście ani razu nie zgasł. no ale stres był. więc wyjechaliśmy. Smutną jechałam cały czas prosto, dopiero po jakimś czasie kazał mi skręcić w prawo i tam dojechałam do Brzezińskiej. na pierwszym możliwym skrzyżowaniu (koło ZUS-u) zawracanie. na skrzyżowaniu z Palki miałam skręcić w lewo. i tu trochę zestresowana zajęłam lewy pas zamiast środkowego. ale od razu po przejechaniu skrzyżowania zmieniłam na prawy pas. jechałam Palki cały czas prosto. Później skręciłam w prawo w Źródłową. następnie z pierwszeństwem w lewo w Północną. koło Parku skręcałam w lewo i dojechałam na moje pechowe skrzyżowanie (oblane za pierwszym razem) struga- pomorska. ale teraz już było wszystko w porządku:) później pomorską prosto i tam skręciłam w jakąś uliczkę jednokierunkową. na jej końcu miałam skręcić w lewo. przyznam szczerze że nawet nie wiedziałam że jest to ulica jednokierunkowa(zmyliły mnie samochody zaparkowane po prawej stronie) i ustawiłam się do skrętu pośrodku. przejechałam i zapytał się mnie "jak skręcamy w lewo z drogi jednokierunkowej" więc odpowiedziałam że od lewej krawędzi. Nic więcej nie powiedział. ale już mi się zrobiło gorąco... dojechaliśmy do skrzyżowania z ul. Uniwersytecką w którą musiałam skręcić i dojechałam do ronda Solidarności przejeżdżając przez nie na wprost. później skręciłam w lewo (jeszcze dalej za Matejki) w jakąś uliczkę (tam są bloki i chyba jakieś przedszkole czy coś )i od razu w prawo -miałam tam zawracanie z wykorzystaniem biegu wstecznego we wjeździe. co mi praktycznie w ogóle nie wszyło bo samochód mi tak krzywo stanął i naprawdę już byłam przekonana że mnie obleje. no ale jedziemy dalej. wyjechaliśmy w prawo w Pomorską i później za niedługo znów w prawo. na końcu tej ulicy chyba znowu było w prawo. i za niedługo w lewo. wtedy mi powiedział że jeśli nie zwiększę dynamiki jazdy to wynik egzaminu będzie negatywny. a wcale aż tak wolno nie jechałam bo ok 40 akurat na tej uliczce bo bałam się że w dziurę wpadnę. no i kazał mi się zatrzymać na wysokości samochodu stojącego po LEWEJ stronie. w pewnym momencie zgłupiałam. zatrzymałam się poprawnie ale tak już byłam zbita z tropu że się zamotałam i spytałam czy to chodziło o parkowanie czy o zatrzymanie w wyzn. miejscu. już sobie pomyślałam że teraz to już na pewno koniec.Nic nie odpowiedział. dojechaliśmy do Smutnej. oczywiście skręciłam w nią. i do WORD-u kazał wjechać na plac i zaparkować skośnie zaraz koło rękawów. i oczywiście też zrobiłam to bardzo niepewnie i za mało dojechałam. ale już pomyślałam że wysiadam bo mam już dość. wyłączyłam silnik, odpięłam pasy. i nagle słyszę wynik egzaminu jest POZYTYWNY po odbiór dokumentów proszę się zgłosić za 2 tyg. do swojego urzędu. nie wiem ile razy mu dziękowałam, ale na prawdę byłam w takim szoku... nawet się uśmiechnął i powiedział że to ja prowadziłam i to tylko moja zasługa.. :) ale to mnie utwierdziło w przekonaniu, że bardzo wiele zależy od szczęścia może nie tyle na jakiego się trafi egzaminatora ale w jakim humorze dany egzaminator będzie( bo nawet najsurowszy może być akurat w dobrym humorze - tak jak miałam na 1 egzaminie). Ale nie załamujcie się:) Da się zdać :) 3mam za was wszystkich kciuki:)