Tak mnie naszło żeby tu napisać - bo wielu tu mądrali którzy piszą że egzamin w polsce jest ok tylko kierowcy kursanci słabi i trzeba jeszcze zaostrzyć warunki uzyskania prawka.
Moja narzeczona 4 razy próbowała w Polsce - nie udało jej się wyjechać z placyku przez nerwy. Wiem że to nerwy bo jeździłem z nią, i jeździła nieźle.
Nie miała kasy na tę imprezę więc zrezygnowała. Przez ten czas moja narzeczona zostąła moją małżonką i razem pracujemy i mieszkamy w Czechach. Bo 4 latach zapisała się na prawko na miejscu - zdała za pierwszym razem jak 95% kursantów.
Od tego czasu swoim Peżocikiem 206 zrobiła 50tys kilometrów i nikogo jakoś nie zabiła - raz przetarła błotnik na parkingu ale nie do końca ze swojej winy (w polsce zresztą).
Ja też robiłem prawko juz w Czechach - pracuje w takim charakterze który wymaga ode mnie dużej mobilności ale mimo to jakoś nie miałem wypadku a w ciągu 5 ostatnich lat zrobiłem różnymi autami po polsce, czechach i słowacji jakieś 350tys km.
Jedyne momenty kiedy mnie przerażenie bierze to jak wracam do wrocławia mojego w odwiedziny do rodziny - to jest istny sajgon co się dzieje. Nikt przepisów nie przestrzega, jeżdzą jak chcą, jadąc normalnie 50 w zabudowanym wszyscy wyprzedają mnie i trąbią (a ja jest przyzwyczajony że w czechach się tak jeździ - choć swięty nie jest przyznaje że na autostradach 170-180 to norma ;))
W podsumowaniu - w czech o prawko jest prosto a na drogach bezpieczniej. Dziwne? - raczej nie. W polsce jak ktoś zda to prawko za pierwszym razem to mysli że jest bogiem - w końcu 99% znajomych oblewa. W czechach prawko jest czymś normalnym i masz świadomość że jesteś jednym z wielu poczatkujących kierowców który ma się wiele do nauczenia więc jeździsz spokojnie.
I jakoś ten drugi system działa lepiej - ale przecież wordy by straciły kupe kasy więc i tak żaden Polityk nie wpadnie na pomyśł przeniesienia doświadczeń czeskich do polski.