W poniedziałek ok. 21.00 miałam egzamin na prawo jazdy, przy zjeżdżaniu z estakady Kwiatkowskiego do ulicy hutniczej w Gdyni, nie dostosowałam się do sygnalizacji świetlnej (zatrzymałam się na zielonym) przez co oblałam swój egzamin, a w tym czasie wjechał we mnie tir. Kierowca tira zjechał na bok, na stacje benzynową, samochód egzaminacyjny już nie odpalił, także został stoczony. Ja odczuwałam bóle głowy, szyi i kręgosłupa, egzaminator spytał się mnie dwa razy czy jest potrzebna mi pomoc medyczna jednak odmówiłam, nie zdawałam sobie sprawy, że może być to coś poważnego, zresztą byłam w szoku. Ja pojechałam do domu, a egzaminator spisywał zaświadczenie o kolizji z kierowcą tira. Moje bóle nie ustąpiły, także dopiero w środę udałam się na pogotowie, od razu chirurg mnie przyjął, zalecił kołnierz ortopedyczny (pielęgniarka założyła mi opatrunek na szyi) i wystawił skierowanie do szpitala, tam zostałam skierowana na RTG (czaszki, szyi i kręgosłupa)
Badanie wykazało, że w czaszce i kręgu th nie stwierdza się ewidentnych zmian kostnych pourazowych, a rtg kręgosłupa C: Zniesienie fizjologicznej lordozy z tendencją do ustawienia kyfotycznego, bez ewidentnych zmian kostnych pourazowych (cokolwiek to znaczy) dostałam też historie choroby na której odpisano odchylenia od normy: bóle głowy i kręgu szyjnego itp.(dokładnie nie mogę się rozczytać)zdjęcia z rtg dostałam na płycie. Dostałam też zastrzyk na uśmierzenie bólu, jednak nic nie pomogło, głowa bolała mnie do piątku. W środe byłam też w PORDzie, chciałam porozmawiać z kierowniczką, jednak akurat jej nie było, ale rozmawiałam z 2 Panami, jeden kazał mi poczekać na tego drugiego, powiedział, że dostane wszystkie papiery dotyczące kolizji, że to nie była moja wina, bo kierowca tira powinien zachować odpowiedni odstęp, że na miejsce wypadku przyjechała policja i kierowca tira otrzymał mandat, ale mam poczekać na tego drugiego Pana, bo to nie On zajmował się tą sprawą, poczekałam aż przyjdzie ten drugi Pan, ale był bardzo niemiły, powiedział, że to była moja wina, poprosiłam go o skopiowanie dokumentów z wypadku (ten poprzedni powiedział, że to dostane) jednak ten dal mi tylko kartke i powiedział, że moge sobie przepisać co jest mi potrzebne...
W piątek poszłam znowu do lekarza... Z tego względu, że głowa mnie nadal bolała. Dostałam skierowanie do ortopedy, recepte na ketonal i zwolnienie z w-f do końca roku szkolnego...
Czy przysługuje mi odszkodowanie? I z jakich instytucji, jak mam się o nie ubiegać?
Jestem ubezpieczona przez szkołe, ale także przez rodziców w PZU i wydaje mi się, że w PORDzie też... Ale jeżeli nikt nie chce tam ze mną rozmawiać jak mam to zrobić? Dowiedziałam się też, że kierowca tira jest ubezpieczony w PZU.
Z góry dziękuje za odpowiedz.