Piraci drogowi obserwowani z eLki

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Piraci drogowi obserwowani z eLki

Postprzez Pawlisko7 » środa 10 marca 2010, 21:11

Nie znalazłem nic podobnego, a pomyślałem że dobrze by był taki temat na forum więc zakładam.

Chciałbym żebyśmy pisali tu o ludziach, których bardzo drażni fakt że przed nimi jedzie pojazd nauki jazdy i o manewrach, które w takich momentach wykonują Ci biedni zniecierpliwieni kierowcy ;).
Z pewnością takich nie brakuje, a każdy z nas ma jakieś wspomnienia z czasów kiedy się szkolił, natomiast instruktorzy również z czasów gdy siedzieli już na prawym fotelu "eLki".

Zaczynając: ze swoich jazd podczas nauki pamiętam dwie sytuacje.

Gdy hamowałem na żółtym kierowcy jadącemu za mną najwyraźniej się to nie spodobało, bo wyprzedził mnie i przejechał sobie na czerwonym skręcając w prawo z pasa do jazdy na wprost.

Podczas skręcania w lewo na skrzyżowaniu zostałem wyprzedzony z lewej strony(przez samochód który również skręcał w lewo), co skończyłoby się nieuchronnym wjechaniem w bok tego pojazdu, gdyby nie refleks mojego instruktora.

Pewnie znalazłoby się tego więcej, natomiast tylko te dwie sytuacje utkwiły mi w pamięci ze względu na wyjątkową głupotę kierujących.
Avatar użytkownika
Pawlisko7
 
Posty: 127
Dołączył(a): czwartek 12 listopada 2009, 08:10
Lokalizacja: Wielkopolska

Postprzez deedee1984 » środa 10 marca 2010, 23:01

ja pamiętam z tych mocniejszych - skrzyżowanie ja skręcam w prawo ze swojego pasa, drugie auto w lewo ze swojego- wolna droga jadę, a ten z lewego auta nagle w prawo skręca i by była stłuczka, skończyło się jedynie na klaksonie

na trasie tiry denerwuje jak nie mogą się szybko zebrać i Elki dogonić, a tu znowu ograniczenie i nie ma jak wyprzedzić znów 90 i Elka szybko do 90 dojdzie a ten zawsze z tyłu

skrzyżowanie ja miałam pierwszeństwo - pan nawet się nie zatrzymał i sruu przez skrzyżowanie, tylko klakson wtedy poszedł

nic więcej nie pamiętam
:roll:
Obrazek
Avatar użytkownika
deedee1984
 
Posty: 40
Dołączył(a): środa 09 grudnia 2009, 14:20
Lokalizacja: Bełchatów

Postprzez Altruista86 » środa 10 marca 2010, 23:53

Miałem dużo takich przypadków.

Np:
Facet w hondzie miał zatrzymać się przed wjazdem na rondo(zobaczył jadącą "L" i zahamował, chyba miał jakąś elkowa fobię :) ) a zatrzymał się w połowie jego szerokości (to bardzo małe rondo, jeden pas) i gdybym nie przejechał po tym czymś czerwonym co jest w koło ronda (nie wiem jak to się nazywa) wjechałbym w niego.

Druga miała związek z najbardziej znienawidzonym przeze mnie autem. Jechałem sobie spokojnie "L" licznik wskazywał trochę mniej niż 50km/h a tutaj wyprzedza mnie na podwójnej ciągłej banda łysych dresów w golfie II ,50m od skrzyżowania!
Takie wyprzedzanie zaraz przed skrzyżowaniem lub przed zakrętem miałem bardzo wiele.

Denerwowało mnie tez ,że ludzie trąbili jak parkowałem, (szybko nauczyłem się parkowania i dobrze mi ono szło) nie potrafili nawet poczekać kilku sekund aż zaparkuje.

Jak coś sobie przypomnę to dopisze,

Dodam też ,że jak raz odwoziła mnie taka jedna pani około 40lat to już na moim osiedlu pomyliła chodnik z ulicą :D chciała na niego wjechać (nawet nie zamierzała skręcić) a potem prosto do lasu :]
Podoba mi się bardzo praca instruktora choć czasem potrafi nieźle zdenerwować, rozśmieszyć itd :)
Ale jednak postanowiłem zostać egzaminatorem.
PS(jakby jakiś egzaminator/instruktor mógł udostępnić mi swoje materiały to chętnie przyjmę. Z góry dziękuję)

Pozdrawiam
Nienawidzę Golfów II
Avatar użytkownika
Altruista86
 
Posty: 87
Dołączył(a): niedziela 14 lutego 2010, 21:29

Postprzez lith » czwartek 11 marca 2010, 00:33

najbardziej mnie wkurzali wcinający się przede mnie w mój 'bezpieczny odstęp', bo był na tyle, duży, że dało rade się tam wcisnąć:)... potem ja hodowałem nowy odstęp... i znowu ktoś mi się wrypywał. Szczególnie taksówki. 'O dziwo' po przesiadce do normalnego samochodu spotykam się z tym na prawdę rzadko. Ludzie nie boją sie na l'kach wymuszać, bo instruktor zawsze po hamulcach da... kursant sie przestraszy i tyle. Pamiętam jak przed pierwsza jazda instruktor jechał ze mną na jakiś parking (co by ruszanie przećwiczyć) i właśnie ktoś próbował sie w ten sposób wciąć... i był ciężko zdziwiony, że l'ka zamiast w popłochu hamować potraktowała go klaksonem, długimi i absolutnie nie zamierzała go wpuścić.
M in. dlatego postanowiłem sobie, że żadnych liści czy innych znaczków sobie przyklejał nie będę, bo to będzie tylko prowokowało takich idiotów do wykorzystania mojego braku doświadczenia i pewności za kółkiem.
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

moje przeżycia

Postprzez piggletka » czwartek 11 marca 2010, 08:18

witam,
ja miałam to szczęście, że raczej nic takiego mi się nie zdarzało...;) Choć raz była faktycznie sytuacja przykra;]
Było to tak gdzieś na początku kursu, byłam zielona... Nie miałam o niczym pojęcia. Miałam skręcić w lewo i nie wiem jak to się stało, ale jakiemuś kolesiowi coś się nie podobało--> szczerze nie wiem, czy coś źle zrobiłam, czy "za wolno" jechałam:( Ale zaczął trąbić i w ogóle... A wiadomo no nerwy jakieś są, Ale mój instruktor zachował się w porządku i opierniczył go i tyle;) Nic nie pamiętam z tego, ale coś takiego było;/
Ahhh i na jednym z egzaminów jechałam sobie dość wolno(bo jezdnia była hmmm fatalna-->o ile można to nazwać jezdnią...) jednak nie ważne tak mi kazał, tak robiłam. Jakiś facior jechał za mną i nagle zaczął trąbić...;/ Nie wiem czemu. Bałam się, że to koniec, bo przecież "jak trąbią to coś jest nie tak..." Jednak no nie wiem, dla mnie było w porządku. Troszkę automatycznie przytuliłam się do krzaczków i czekałam co będzie... Okazało się, że nic nie będzie... Facet był nadpobudliwy, a egzaminator nic na to nie powiedział;)
Poza tym teraz już jeżdżę sama.... Wszystko mnie wyprzedza, bo hmmm jak 60 to jadę max 65 i koniec;)
pozdrawiam
piggy
piggletka
 
Posty: 21
Dołączył(a): środa 06 stycznia 2010, 14:19
Lokalizacja: Łódź

Postprzez mk61 » czwartek 11 marca 2010, 08:48

Mi się nie przydarzyło nic takiego. Mam takie szczęście, że na egzaminach na mnie trąbili. Oczywiście, ku niezadowoleniu tych kierowców, zdawałem te egzaminy.
Jednak powiem z drugiej strony. Raz tylko użyłem klaksonu na [L]. Rozumiem, że ktoś może mieć problemy z ruszaniem, czy wyborem pasa. Ale jeśli kobietka ruszyła ze świateł do skrętu w lewo, to powinna dojechać do bezpiecznego miejsca i tam czekać na kontynuację manewru. Co ona zrobiła? Zatrzymała się na samym środku skrzyżowania, na torowisku tramwajowym i... No właśnie, i co teraz? zablokowała mnie i auta za mną. Wtedy już nie wytrzymałem. Jednak mój klakson nie mówił "jedź łajzo", a raczej dotyczył instruktora. Od tego jest instruktor, żeby powiedzieć jej, żeby się "streszczała", a nie od głupiego uśmiechu i pocieszania "nie przejmuj się debilami, którzy trąbią".
Pozdrawiam. Marcin.
All Rights Reserved. Ÿ
Nobody is perfect. I am nobody.
rusel napisał(a):realne to jest skur-wy-syństwo żeby wymagać od kogoś więcej niż wymaga się od siebie.
Avatar użytkownika
mk61
 
Posty: 2850
Dołączył(a): środa 09 kwietnia 2008, 14:09
Lokalizacja: Gdziekolwiek

Postprzez faithy2 » czwartek 11 marca 2010, 12:40

Ja pamiętam parę takich sytuacji, np:
-jadę sobie prosto, było ograniczenie do 40, a ja jechałam gdzieś z 38 i nagle jakiś facet z tyłu zaczął mnie wyprzedzać, nie dość, że była podwójna ciągła to jeszcze zrobił to tuż przed wysepką, musiałam zahamować a i tak został obtrąbiony przez innych kierowców
-wymuszanie na mnie pierwszeństwa,tak się działo jak jeździłam elką, ale o dziwo jak jechałam na moim drugim egzaminie to mnie przepuszczali np przy zmianie pasa ruchu, co było mi bardzo pomocne :-)
-raz stałam pierwsza na swiatłach, miałam bezkolizyjne zawracanie, a wiadomo, że tu zielone światło świeci się tu krótko,a czerwone długo, tak więc mam zielone ruszam i zgasł mi silnik, chce znowu ruszyć, a tu czerwone światło, no niestety, ci z tyłu musieli sobie poczekać, co zostało skomentowane przez jednego kierowcę,ale już nie powiem jak...
Jak sobie jeszcze coś przypomnę to dopiszę :)
1.12.09-teoria -zdane-0 błędów
1.12.09-praktyka-oblane-wymuszenie pierwszeństwa
22.12.09-praktyka-zdane!!!:-D
faithy2
 
Posty: 50
Dołączył(a): niedziela 01 listopada 2009, 19:10

Postprzez Godelaine » czwartek 11 marca 2010, 13:29

Ja za sobą mam 19 godzin i, odpukać, żadnych dziwnych sytuacji. Zdarza się zajeżdżanie po wyprzedzaniu albo wpychanie się przed eLkę na skrzyżowaniu (bo ktoś "zapomniał" się na właściwym pasie ustawić), ale to też nie jest jakoś nagminne.

Ale w przeciwieństwie do Lith zielony listek sobie zafunduję. Bo on oznacza, że faktycznie nie mam jeszcze wiele doświadczenia i że w przeciwieństwie do eLki nie siedzi obok instruktor z pedałem hamulca. Więc należy jednak na mnie brać lekką poprawkę. I nie uważam, żeby to dla mnie było jakąś ujmą :)
Godelaine
 
Posty: 42
Dołączył(a): sobota 27 lutego 2010, 16:33
Lokalizacja: Zabrze

Postprzez szerszon » czwartek 11 marca 2010, 16:11

mk61 napisał(a):... kobietka ruszyła ze świateł do skrętu w lewo, to powinna dojechać do bezpiecznego miejsca i tam czekać na kontynuację manewru. Co ona zrobiła? Zatrzymała się na samym środku skrzyżowania, na torowisku tramwajowym i... No właśnie, i co teraz? zablokowała mnie i auta za mną. Wtedy już nie wytrzymałem. Jednak mój klakson nie mówił "jedź łajzo", a raczej dotyczył instruktora. Od tego jest instruktor, żeby powiedzieć jej, żeby się "streszczała", a nie od głupiego uśmiechu i pocieszania "nie przejmuj się debilami, którzy trąbią".
Jeśli tak powiedział ,miał 100% racji w Twoim przypadku .Kursant nie jest kierowcą pelną gębą i różne cuda wyczynia.Czy reprymenda instruktora coś by tutaj zmieniła ?Około połowy kierowców bardzo szybko zapomina jak sami się uczyli i byli zawalidrogami popisując się teraz swoją głupotą i chamstwem.
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03

Postprzez piggletka » czwartek 11 marca 2010, 17:23

w Pełni popieram niby temat dotyczy przygód z "L" na dachu, ale ja śmiało mogę kolejny rozdział tego napisać;]...
Od miesiąca jeżdżę sama, ale przez fakt, iż no wg co poniektórych "egzaminatorów" nie nadaję się do tego, robię to przepisowo. Tzn. ograniczenie na Włókniarzy w Łodzi do 60km/h to jadę maksymalnie 68... Na pewno nie więcej, ale najczęściej równo 60;/
Sama z siebie staram się nie dopuścić do tego, abym musiała znów udowadniać jakiemuś frajerowi, że potrafię panować za kierownicą i że nie stwarzam zagrożenia...
A co robią inni na wiadukcie? Wyprzedzają, aż gwiżdże...;] I co im szkodzi, że wiadukt i ograniczenie? NIC lecą, pędzą... Nawet ciężarówki. No po prostu tacy są Polacy, nie potrafią uszanować swojego życia, lub też kogoś;] A mój wujek zmarł w samochodzie w wypadku i co? Chociaż ja nauczyłam się, że samochód to nie zabawka. Inni zajeżdżają drogę, bo się śpieszą?--> Wujek śpieszył się do warszawy i nie dojechał tam, osierocił córkę i zasmucił całą rodzinę, bo miał mało czasu do pracy...;/. Ja póki co nigdzie się nie śpieszę, jeżdżę na tyle, aby czuć się komfortowo, może kiedyś będę bardziej się rozpędzać, ale póki co dobrze mi z Tą 60 na liczniku;)
pozdrawiam
piggy
piggletka
 
Posty: 21
Dołączył(a): środa 06 stycznia 2010, 14:19
Lokalizacja: Łódź

L, a inni użytkownicy dróg

Postprzez mr_ryba » czwartek 11 marca 2010, 18:56

Pierwsza godzina jazdy, po zapoznaniu się z pedałem sprzęgła ruszyłem na miasto. Może tak nie do końca w ruch uliczny, bo instruktorka poprowadziła mnie na rogatki Poznania żebym wyczuł samochód i zachowanie auta przy różnych prędkościach. Jak to bywa poza miastem - trafił się przejazd kolejowy bez zapór + znak "STOP". No to ja kulturalnie wyhamowałem, zatrzymałem się gdzie trzeba, rozglądam się, a tu sruuuuuuuuuuuuuuu ... po lewej, ktoś mnie omija z kosmiczną prędkością. Zdąrzyłem zauważyć dziecko w foteliku na tylnim siedzeniu oraz napis "passat" na tyłku auta... Nie wiem ... może to była 20 minuta pierwszej godziny jazdy, a już dowiedziałem się, że inni kierowcy mają gdzieś przepisy i autka z "L" na dachu.

Druga sytuacja, kiedy już prawie żegnałem się z tym światem:
Ulica (Za Cytadelą/Poznań) masakrycznie zwężoną hałdami śniegu. Dwa samochody osobowe spokojnie się wymijały ale coś większego miałoby problem. Trafiłem akurat, że na przeciw mnie jechał spychacz odśnieżający ulicę. Wiedziałem żeby się nie pchać, bo zahaczy mnie łychą i będzie problem, dlatego spokojnie zjechałem maksymalnie na prawo, prawie wjeżdżając w górę mazi pośniegowej, zatrzymując się w odległości ok. 30 m przed pojazdem z żółtym sygnałem świetlnym. Czekałem aż "żółtek" przejedzie. Nie doczekałem się. Kierowca spychacza zaczął rozmawiać przez telefon komórkowy oraz cofać w boczną uliczkę. Wyglądało to zupełnie tak, jak by wykonywał zadanie na egzaminie, czyli zawrócenie z wykorzystaniem infrastruktury po prawej str, z tym, że po wycofaniu w boczną uliczkę wyłączył światła. No to ja zadowolony, myślałem, że chłop zrobił sobie przerwę, ruszam, jadę dalej, jestem na wysokości "łychy" i ... :!: :!: :!: ... nagle gość rusza prosto na mnie. Dobrze, że przyspieszyłem i użyłem sygnału dźwiękowego, a "żółtek" wyhamował, bo inaczej już by mnie nie było na tym świecie.
Avatar użytkownika
mr_ryba
 
Posty: 10
Dołączył(a): czwartek 18 lutego 2010, 08:56

re

Postprzez natalia311 » czwartek 11 marca 2010, 19:23

Raz zdarzyła mi się sytuacja, gdy to przede mną auto nauki jazdy z włączonym lewym kierunkowskazem stanęło przy osi jezdy w celu zaparkowania. Być może były to początkowe godziny kursantki, bo stali tak chwilkę. Ja w swojej elce za nimi, bo ulica była na tyle wąska, że nie dało rady przejechać z prawej... Gdy auto przede mną zaczęło już ruszać, po prawej stronie ukazał się pojazd marki 'Żuk' chociaż nie wiem czy to marka;p Widocznie dla tego pana 2 elki to było za wiele i ominął nas przejeżdżając po chodniku z prawej strony, krawężnik był dość niski. Komentarz instruktora okazał się komiczny ' ma facet wypasione auto, to może sobie pozwolić na więcej....'
natalia311
 
Posty: 15
Dołączył(a): środa 24 czerwca 2009, 18:05

Postprzez mk61 » czwartek 11 marca 2010, 20:55

szerszon napisał(a):Jeśli tak powiedział ,miał 100% racji w Twoim przypadku .Kursant nie jest kierowcą pelną gębą i różne cuda wyczynia.

http://www.zumi.pl/namapie.html?&loc=Sz ... tive=false
Jedziemy od strony zachodniej i chcemy skręcić w stronę północną. Pani zatrzymuje się na torowisku na drodze "poziomej". Gdzie tu jest coś strasznego, żeby nagle się zatrzymywać? A może szukała tramwaju, żeby go przepuścić?

Czy reprymenda instruktora coś by tutaj zmieniła ?

Tak. Wystarczy "jedź, po co hamujesz".

Około połowy kierowców bardzo szybko zapomina jak sami się uczyli i byli zawalidrogami popisując się teraz swoją głupotą i chamstwem.

Nieskromnie się pochwalę, że ja zawalidrogą nie byłem, ale nie o to tu chodzi. Jestem wyrozumiały na drogach i absolutnie mnie nie denerwuje i nie dziwi, kiedy ktoś ma problem z ruszeniem, czy coś. Jednak jeśli już się ruszy, to trzeba wiedzieć, co się robi, a nie panikować w najbardziej nieodpowiednim miejscu.
Poza tym, to nie połowa. Według Ciebie wszyscy, oprócz Ciebie. Jeśli na samym początku mi już takie zdania serwujesz, to chyba lepiej czasem się dłużej zastanowić "czy aby na pewno".
Pozdrawiam. Marcin.
All Rights Reserved. Ÿ
Nobody is perfect. I am nobody.
rusel napisał(a):realne to jest skur-wy-syństwo żeby wymagać od kogoś więcej niż wymaga się od siebie.
Avatar użytkownika
mk61
 
Posty: 2850
Dołączył(a): środa 09 kwietnia 2008, 14:09
Lokalizacja: Gdziekolwiek

Postprzez szerszon » czwartek 11 marca 2010, 22:11

mk61 napisał(a):


Nieskromnie się pochwalę,
Wystarczą mi te słowa. :D Niestety niewielu jest takich miszczów,wiekszość potrafi się ,,spalić,, w najmniej oczekiwanym momencie i potrzebuje paru sekund więcej niż ,,normalny,, kierowca ,aby sie zebrać i ogarnąć sytuację co dla niektórych niecierpliwych kierowców jest wiecznością i swietnym powodem przetestowania klaksonu.To co dla Ciebie jest betką ,dla kursanta szczytem umiejetności, a gdzies musi się uczyć.
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03


Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 31 gości