Kolizja na zwężonej jezdni

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Postprzez Muks85 » wtorek 23 lutego 2010, 17:25

a kiedy pojawił się "Pan X" i kiedy wjechał w przesmyk?


Trudno mi dokładnie odpowiedzieć na to pytanie bo jadąc mijałem się z innymi samochodami które jechały z kierunku "Pana X". Wiem że kiedy zobaczyłem samochód Pana X z przeciwka widziałem że jedzie szybko i w miare możliwości odbiłem w prawo i zahamowałem (czy w momencie kolizji zatrzymałem się całkowicie - nie wiem, bo działo sie to za szybko).

Pozdrawiam
Muks85
 
Posty: 4
Dołączył(a): poniedziałek 22 lutego 2010, 23:37
Lokalizacja: Wwa

Postprzez sjakubowski » wtorek 23 lutego 2010, 17:30

Muks85 napisał(a):bo jadąc mijałem się z innymi samochodami które jechały z kierunku "Pana X".


Więc inne mogły a Pan X nie mógł... Tutaj nawet współwiny być nie może!

Muks85 napisał(a):i w miare możliwości odbiłem w prawo i zahamowałem (czy w momencie kolizji zatrzymałem się całkowicie - nie wiem, bo działo sie to za szybko).

Dlatego warto mieć kamerki a aucie...
Zawsze możesz obstawać przy tym, że się zatrzymałeś a on z tej racji Cię omijał (a nie wymijał) - wtedy już jesteś całkowicie czysty.

Pozdrawiam!
Avatar użytkownika
sjakubowski
 
Posty: 821
Dołączył(a): piątek 25 września 2009, 14:24
Lokalizacja: Łódź

Postprzez athlon » wtorek 23 lutego 2010, 20:37

Muks85 napisał(a): Sugerujesz że powinienem poczekać aż pojazd z którym się zderzyłem przejedzie przez zwężenie mimo że nie wjechał jeszcze nawet w tą ulicę.


Nie no po co!!! ładuj się na czołowe!!! A potem jeszcze mniej pretensje do wszystkich tylko nie do siebie.


Więc inne mogły a Pan X nie mógł... Tutaj nawet współwiny być nie może!
A skąd wiesz jakimi pojazdami jechali inni a jakim pojazdem jechał pan X? Moze inni jechali czymś postury matiza a pan X toyotą land cruiserem.

Prawda jest taka że kolega omijał przeszkodę znajdującą się na jego pasie ruchu (rząd samochodów), władował się na pas przeznaczony dla ruchu przeciwnego. W kwestii technicznej to praktycznie jechał pod prąd.

W sumie to sam jestem ciekaw zakończenia tej sprawy, bo patrząc społecznie każdy robi tak by innym najmniej szkodzić, jednak patrząc technicznie winnym jestes WEDŁUG mnie ty, jako że jechałeś nie swoim pasem.
Avatar użytkownika
athlon
 
Posty: 1184
Dołączył(a): środa 05 sierpnia 2009, 01:20
Lokalizacja: Francja, St-Brieuc

Postprzez szerszon » wtorek 23 lutego 2010, 21:56

athlon napisał(a):
Nie no po co!!! ładuj się na czołowe!!! A potem jeszcze mniej pretensje do wszystkich tylko nie do siebie.




Prawda jest taka że kolega omijał przeszkodę znajdującą się na jego pasie ruchu (rząd samochodów), władował się na pas przeznaczony dla ruchu przeciwnego. W kwestii technicznej to praktycznie jechał pod prąd.

W sumie to sam jestem ciekaw zakończenia tej sprawy, bo patrząc społecznie każdy robi tak by innym najmniej szkodzić, jednak patrząc technicznie winnym jestes WEDŁUG mnie ty, jako że jechałeś nie swoim pasem.
Całkowicie się z Tobą NIE ZGADZAM.To co,miał stać do us... śmierci ?Jechał,zbliżał sie do końca przeszkody,Pan X mógł poczekać,jesli nie miał możliwości kontynuowania jazdy/Ta sama sytuacja na skrzyżowaniu,gdzie mimo zielonego sygnału nie mozesz wjechac ponieważ nie masz możliwości jazdy/,,Dzięki,, zimie jest masa uliczek dwukierunkowych zastawionych niemiłosiernie i jakoś normalni ludzie dają sobie radę.No ale jak sie trafi buraka :roll: ,,Ja,, nie daj się.Moim zdaniem można sie wybronić i przy normalnym osądzeniu /mam nadzieję,że są takie sądy jeszcze/ wina jest w 100% po stronie Pana X.
szerszon
 
Posty: 16316
Dołączył(a): sobota 11 lipca 2009, 15:03

Postprzez lith » wtorek 23 lutego 2010, 23:14

No zależy. ja jestem w stanie też po części zrozumieć 'pana X' bo zaraz koło domu się spotykam z podobną sytuacją. To znaczy nie chodzi już o te zaparkowane samochody, bo u mnie by się w tych miejscach w życiu nic nie minęło. Ale teraz jak spadł śnieg i usypały sie zaspy po obu stronach to zrobiło sie na prawdę wąsko. Jadąc swoim nie miałem raczej problemów. Ale jadąc Carnivallem, gdzie mam burty szerzej o dziesiąt cm nie raz miałem taką sytuację, że ja się przytulałem do zaspy na maxa, a jadący z przeciwka ani myślał podjechać bliżej prawej i trzymał odstęp 0,5m od zaspy... bo jak z innymi się tak minął to ze mną też da radę, a potem ciężko zdziwiony, że mijanka na centymetry (lusterka są na innej wysokości to przechodziły pod). Pierwsze kilka razy sie tym przejmowałem, zatrzymywałem sie, wbijałem sie w te zaspy, mimo, że w końcu miałem takie samo prawo jechać jak on. Ale jak sie to powtórzyło kilka razy uznałem, że co się będę przejmował, teraz nawet nie zwalniam, jak uważa, że sie zmieści niech jedzie.

Dlatego stąd moje pytanie- jak daleko miałeś do tych zaparkowanych aut?
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Postprzez athlon » środa 24 lutego 2010, 00:01

szerszon (nie bede cytował postu zeby nie zasmiecać) masz prawo się ze mną nie zgadzać, ja mam prawo się nie zgadzać z tobą. Zgodził bym się z tobą w przypadku gdyby zaspy były po obu stronach drogi i powstał tylko jeden wąski przesmyk po środku, to wtedy bym się zgodził że kto pierwszy ten lepszy. Jednak w tym przypadku pan X miał swój cały pas wolny, a pan "ja" nie chciał czekać "do usranej śmierci" i się tam władował, na pas pana X.

Zawsze możesz obstawać przy tym, że się zatrzymałeś a on z tej racji Cię omijał (a nie wymijał) - wtedy już jesteś całkowicie czysty.


Aaaa to znaczy ze jak ktoś się zatrzyma to juz jest bez winy?
No to moze taki przykład, typowe skrzyżowanie w kształcie T gdzie droga pozioma jest drogą z pierwszeństwem. Pojazd pana "ja" dojeżdza drogą podporządkowaną i chce skręcać w prawo, wyjezdża pół matra na skrzyżowanie i się zatrzymuje, po czym dostaje strzała w błotnik od pana X jadącego drogą z pierwszeństwem. To zgodnie z twoją drogą myślenia pan "ja" jest niewinny bo już sie nie poruszał, a pan X uderzył w "przeszkodę". To ze ktoś się juz nie porusza nie znaczy ze nie jest sprawcą. I chwilę przed kolizją oba pojazdy były w ruchu, to ze pan "ja" zatrzymał się pierwszy nie oznacza ze zatrzymał się prawidowo i nie utrudnił ruchu pojazdowi X.

A teraz może inna sytuacja masz 3 pasy przed skrzyżowaniem. Lewy do skrętu w lewo, środkowy do jazdy na wprost i prawy do skrętu w prawo przy czym cały pas do skrętu w prawo jest zasypany. Czy możesz w takiej sytuacji z pasa środkowego skręcać w prawo?
Ostatnio zmieniony środa 24 lutego 2010, 00:23 przez athlon, łącznie zmieniany 1 raz
Avatar użytkownika
athlon
 
Posty: 1184
Dołączył(a): środa 05 sierpnia 2009, 01:20
Lokalizacja: Francja, St-Brieuc

Postprzez sjakubowski » środa 24 lutego 2010, 00:19

athlon napisał(a):szersJednak w tym przypadku pan X miał swój cały pas wolny, a pan "ja" nie chciał czekać "do usranej śmierci" i się tam władował, na pas pana X.

Skąd masz pewność, że to "Pan X" wjechał pierwszy? Może to "Ja" wjechał pierwszy i "Pan X" pojawił się, gdy "Ja" przejechał już 3/4 zwężenia?

Pozdrawiam!
Avatar użytkownika
sjakubowski
 
Posty: 821
Dołączył(a): piątek 25 września 2009, 14:24
Lokalizacja: Łódź

Postprzez lith » środa 24 lutego 2010, 00:33

nie ma co dochodzić kto tam był pierwszy. Skoro inne samochody się minęły to trzeba ustalić dlaczego akurat te się nie mogły i kto mógł jeszcze się zsunąć. Bo tak to wyszła nieco niedorobiona wersja 'Tchórza' :D
Jeden jedzie bo był pierwszy, drugi, bo jego pas i buum :P
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Postprzez athlon » środa 24 lutego 2010, 00:35

sjakubowski napisał(a):Skąd masz pewność, że to "Pan X" wjechał pierwszy? Może to "Ja" wjechał pierwszy i "Pan X" pojawił się, gdy "Ja" przejechał już 3/4 zwężenia?


Znaczy pojawił się? znaczy tak z nikąd? z innego wymiaru?
a z opisu wynika ze "ja" pierwszy wjechał na nie swój pas, pan x wjechał jako drugi na swój pas.

No moze inaczej, na drodze o dwóch pasach ruchu (po jednym w kazdym kierunku) zatrzymują się dwa autobusy pod rząd. Ty zatrzymujesz się za autobusami. Z przeciwka w odległości 30 metrów od autobusów jedzie sobie autko. Rozumiem, że ty możesz ominąć autobusy i dodatkowo zyskujesz pierwszeństwo przed autem jadącym z przeciwka dodatkowo zmuszając go do zmiany prędkości, i jest wszystko cacy, bo przecież ty pierwszy wjedziesz w "zwężenie" ?
Wystarczy tylko trzymać się blisko autobusów, bo przecież one sprawiły ze oś jezdnie sie przesunęła, tworząc dodatkowy pas do omijania :P
Avatar użytkownika
athlon
 
Posty: 1184
Dołączył(a): środa 05 sierpnia 2009, 01:20
Lokalizacja: Francja, St-Brieuc

Postprzez sjakubowski » środa 24 lutego 2010, 00:53

To może inaczej.

Dojeżdżasz do zwężonego odcinka drogi, a o takim jest mowa w temacie, i przed owym odcinkiem stoi znak B-31.
Obrazek

Jednak po drugiej stronie zwężonego odcinka nie ma innych pojazdów, którym utrudniłbyś ruch, wjeżdżasz czy czekasz, aż ktoś się pojawi z przeciwka?
Wjeżdżasz, ale ten zwężony odcinek ma ok. 150 metrów - przejeżdżasz 100 metrów i na końcu owego zwężonego odcinka pojawia się pojazd, który chce wjechać (swoim pasem!), mając znak D-5.
Obrazek

Pytanie - kto ma pierwszeństwo? Czy w takim przypadku musisz włączać wsteczny i wycofywać się z przewężenia?

Wiem, iż z tymi znakami to jest nieco inna sytuacja, jednak zachowanie w zwężonym odcinku drogi jest takie samo (czy występują wymienione znaki czy nie).

Więc nie pisz głupot, że jeśli "Ja" był już na zwężonym odcinku, na który "Pan X" wjechał później - to "Pan X" miał pierwszeństwo, gdyż go nie miał!!!


athlon napisał(a):No moze inaczej, na drodze o dwóch pasach ruchu (po jednym w kazdym kierunku) zatrzymują się dwa autobusy pod rząd (...)


To zupełnie inna sytuacja...


Pozdrawiam!
Avatar użytkownika
sjakubowski
 
Posty: 821
Dołączył(a): piątek 25 września 2009, 14:24
Lokalizacja: Łódź

Postprzez athlon » środa 24 lutego 2010, 01:18

sjakubowski napisał(a):
athlon napisał(a):No moze inaczej, na drodze o dwóch pasach ruchu (po jednym w kazdym kierunku) zatrzymują się dwa autobusy pod rząd (...)


To zupełnie inna sytuacja...


No właśnie to taka sama sytuacja, a podana przez ciebie ze znakami jest zupełnie o czym innym. To po pierwsze, a po drugie:

Zank B-31 Pierwszeństwo dla nadjeżdżających z przeciwka

Znak ten zabrania kierującym wjazdu lub wejścia na zwężony odcinek jezdni, jeżeli zmusiłoby to kierujących znajdujących się na tym odcinku lub zbliżających się do niego z przeciwnej strony do zatrzymania się.

I nie podawaj znaków drogowych jako przykłady jeżeli nie znasz ich znaczenia. Twój kierujący nie stosuje się do znaków pionowych.
Avatar użytkownika
athlon
 
Posty: 1184
Dołączył(a): środa 05 sierpnia 2009, 01:20
Lokalizacja: Francja, St-Brieuc

Postprzez sjakubowski » środa 24 lutego 2010, 02:27

athlon napisał(a):No właśnie to taka sama sytuacja, a podana przez ciebie ze znakami jest zupełnie o czym innym.

Zgadzam się, że podana przeze mnie sytuacja ze znakami drogowymi jest zupełnie inna. Podałem ją, abyś mógł lepiej wychwycić błąd w swoim rozumowaniu - nie udało się.

athlon napisał(a):Znak B-31 Pierwszeństwo dla nadjeżdżających z przeciwka

Nie musisz cytować ich znaczenia i opisów. Gwarantuję Ci, że znam i rozumiem je równie dobrze jak Ty o ile nie lepiej.

athlon napisał(a):I nie podawaj znaków drogowych jako przykłady jeżeli nie znasz ich znaczenia. Twój kierujący nie stosuje się do znaków pionowych.

Czasem trzeba użyć totalnie innego przykładu, aby inni zrozumieli sens całej sytuacji. Zgodzę się, iż przykład ze znakami był może nie fortunny, ale nie z powodu znaków, jak to sugerujesz, ale z takiego powodu, iż nie użyłem do przykładu wiaduktu - być może wtedy zrozumiałbyś, iż jeśli "Pan X" pojawił się później w przesmyku aniżeli "Ja" - to właśnie "Ja" był Panem i władcą w tym przypadku.

Wracając do Twojego przykładu z autobusami. To zupełnie inna sytuacja. Skoro dwa autobusy się zatrzymały na przystanku i widać jadący z przeciwka pojazd - nie możesz ich ominąć - wiadomo dlaczego. W podanym przykładzie sytuacja jest inna. Po pierwsze długość przesmyku byłą znacznie większa od długości dwóch autobusów (co miało wpływ na ocenę odległości, prędkości i pojmowanie rzeczywistości hehehe) - po drugie w momencie jak "Ja" wjechał pojazdu "Pana X" nie było jeszcze nawet na horyzoncie.

Co jeszcze? Inne pojazdy jakoś spokojnie się mieściły, "Pan X" przekraczał znacznie bezpieczną prędkość, nie zastosował się do Art. 3 (co "Ja" czynił!), omijał (a nie wymijał) już stojący pojazd "Ja" czyli nie zachował bezpiecznej odległości ITP ITD. Wymieniać dalej???

Pozdrawiam!
Avatar użytkownika
sjakubowski
 
Posty: 821
Dołączył(a): piątek 25 września 2009, 14:24
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Spoxter » środa 24 lutego 2010, 12:25

athlon ja widzę, że masz całkiem inny tok rozumowania niż sjakubowski... On o niebie ty o chlebie...

Wróćmy do sytuacji z tymi znakami... Dajmy na to że ten zwężony odcinek jezdni na którym stoi znak B-31 jest wiaduktem, którego drugiego końca nie widzisz, ale oceniasz, że nic nie jedzie bo nic nie widać i ruszasz... Przejeżdżasz ponad połowę wiaduktu (przejeżdżasz tego wiaduktu szczyt) i nagle z naprzeciwka widzisz, że wjeżdża jakiś samochód na ten zwężony odcinek jezdni. Co robisz? Wrzucasz wsteczny i się wracasz? A może ktoś za tobą podjął taką samą decyzję...
Wiadomo jedziesz dalej bo masz w takiej sytuacji pierwszeństwo :roll:

Z panem "Ja" i panem "X" było tak samo... Pan "Ja" ocenił odległość (ok 150m zaparkowanych samochodów) z horyzontu nic nie jechało, więc podjął decyzje jak każdy z nas myślę, że ty również o ominięciu tych samochodów... Po przejechaniu 120m z naprzeciwka nadjechał pan "X" z nadmierną prędkością i ani myślał zwolnić ani zjechać... Po prostu wje...ł się po chamsku za przeproszeniem w pana "Ja" i idzie ze sprawą do sądu.

Więc moje pytanie brzmi: Czy pan "ja" w takiej sytuacji miał wrzucić bieg wsteczny i wracać na początek? Czy miał może się teleportować? :roll: Najnormalniej w świecie zwolnił i oczekiwał, że pan "X" zachowa bezpieczną odległość i prędkość... Niestety pan "X" pomyślał, że pobawi się w buldożera :wink: i było BOOM!.

Ja nie mówię, że wina jest całkowicie po stronie pana "X" ja twierdzę tylko, że sprawa jest do wygrania i pan "X" nie jest ani posłem ani synem posła (no chyba, że się mylę) i ma jakieś ulgi bądź immunitet od stosowania się do już kilka razy wymienionego wyżej art. 3.
Avatar użytkownika
Spoxter
 
Posty: 41
Dołączył(a): poniedziałek 02 lutego 2009, 15:22

Postprzez scorpio44 » środa 24 lutego 2010, 14:27

athlon ==> ja uważam, że przykład sjakubowskiego ze zwężonym odcinkiem drogi właśnie że idealnie pasuje do tej sytuacji. W obydwu wypadkach jeden z kierujących ma formalnie pierwszeństwo - na zwężonym odcinku ten jadący od strony D-5, a w sytuacji z tego wątku "pan x" jadący swoim pasem. Tyle że ten jadący od drugiej strony nie ma jak ustąpić mu pierwszeństwa, jeżeli go tam jeszcze nie ma i dokładnie upewnił się (na tyle, na ile był w stanie), że w najbliższym momencie się nie pojawi! Resztę napisał Spoxter, a miałem zamiar napisać dokładnie to samo. ;)
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez athlon » środa 24 lutego 2010, 20:40

nie będe cytował poszczególnych wypowiedzi a odniosę się do wszystkich razem, bo pi razy drzwi napisaliscie o tym samym.

juz nie będe pisał jeszcze raz o znakach B31 i D5 bo to co myśle napisałem juz powyzej i zdania nie zmienie. Jezeli nie widac konca wiaduktu i takie tam, to jest zastosowane złe rozwiązanie techniczne bo powinny byc wtedy światła, ale dalej mi nie podał nikt art który mówi ze pojazd który wjechał już od B31 zyskuje pierwszeństwo. Kierowca mający znak B31 ma tak ocenic sytuację by nie zmusić kierującego mającego znak D5 (...) i w tym temacie wszystko.

A teraz wracając do kolegi "ja", fakty są takie ze kolega "ja" miał zajety swój pas przez zaparkowane auta na długości 100m, pomimo tego ze z przeciwka jechały auta władował się na pas do jazdy w przeciwnym kierunku, szczęsliwie wymijając się z kilkoma autami z ostatnim z nich się zderzył. Pan "ja" nie wie dokładnie kiedy wjechał pan X i z jaką prędkością jechał bo działo sie to tak szybko.
A fakty są takie ze "znaczna"szybkosc pana X jest pojęciem względnym, to ze reszta aut sie wlekla np. 15km/h nie oznacza ze prędkośc np 30km/h pana x była znaczna. Ponadto prędkość w tym przypadku nie była przyczyną kolizji co sugeruje pan "ja" (wraz ze wzrostem predkosci rosną wymiary auta). Jeżeli juz nawet pan "ja" wepchał się pod prąd to powinien sie zatrzymac w takim miejscu aby najmniej utrudnić ruch pojazdom jadącym prawidłowo (moze akurat takie miejsce było w środku, bo nie chce mi sie wierzyc ze wszystkie auta zaparkowały idealnie w jednej lini), A pan "ja" jak zobaczył pana X to zrobił oczy jak 5zł i starał się zatrzymac swoje auto (czy zatrzymał to sam tego nie wie, bo wszystko działo sie tak szybko). Ponadto jakby pan "ja" miał znaczną prędkość a nie wlukł sie jak stara babcia to by dawno przejechał zwezenie zanim pan X by do niego dojechał.
Avatar użytkownika
athlon
 
Posty: 1184
Dołączył(a): środa 05 sierpnia 2009, 01:20
Lokalizacja: Francja, St-Brieuc

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości