przez Tomek Kulik » niedziela 13 grudnia 2009, 17:21
Skoro jesteś instruktorem lub egzaminatorem, to posługuj się językiem polskim poprawnie i nie równaj w dół. Praca z ludźmi wymaga swobodnego posługiwania się językiem ojczystym w mowie i piśmie.
Co do wypowiedzi dyrektora łodzkiego WORD'u, to nie zgadzam się z pomysłem, by wykształcenie kandydata determinowało koniecznośc uczestnictwa w wykładach lub nie. Wykształcenie nie może mieć znaczenia, zwłaszcza w obecnych czasach, gdy byle gamoń ma dyplom z Wyższej Szkoły Niepójścia Do Wojska, zaś maturzysta nie musi się zbytnio starać by przebrnąć przez egzamin z języka polskiego.
Problem w tym, że egzamin państwowy jest zbyt prosty, lecz jednocześnie wśród egzaminatorów jest zbyt wielu niekompetentnych i bezczelnych osobników. Otóż podczas egzaminu praktycznego na kategorię A, egzaminator kazał sprawdzać naciąg łancucha siedząc na motocyklu - głupota. Podczas hamowania awaryjnego na rzeczonym egzaminie, większość egzaminatorów oczekuje blokowania kół - kolejna głupota. Na kategorię C+E problem stanowi kolejność podłączania instalacji przyczepy do auta - najpierw prąd a potem powietrze czy odwrotnie? A jakie to ma znaczenie? System egzaminowania wymaga poprawek, pod kątem przygotowania egzaminatorów. Natomiast szkolenie powinno być mniej sformalizowane. Czyli ten kto umie więcej przed kursem może jeździć mniej by zdać egzamin, zaś ten kto umie mniej lub wolniej się uczy, będzie jeździć dłużej. Jeżeli nadaje się i umie (albo tak uważa) niech podchodzi - może zda. Nie umie - nie zda na pewno. Trzeba zlikwidować karty przeprowadzonych zajęć (i tak są w nich błędy), założyć kasy fiskalne jak w taksówkach, zaostrzyć wymagania wobec kandydatów na instruktorów. Kandydat na kierowcę przynosiłby instruktorowi orzeczenie lekarskie przed rozpoczęciem jazd, na wykłady chodziłby albo nie, jeżdziłby tyle ile trzeba by zdać egzamin - ale ten musiałby byc bardziej WYMAGAJĄCY. Umie - dostaje prawko, nie umie - nie dostaje, wsjo. Likwidacja obowiązkowych kursów i zaświadczeń unormuje sytuację na rynku. Dobry instruktor będzie mial pracę, zaś "instruktor"nie. Wysoko zawieszona poprzeczka na egzaminie miałaby na celu obiektywne i skuteczne odsiewanie osób które jeszcze nie mogą być samodzielnym kierowcą. Kandydat na kierowcę uczy się tam gdzie chce i ile chce/musi. Jeżeli nie zda egzaminu, uczy się nadal lub rezygnuje z prawka. Proste?
www.kulikowisko.pl