przez PaToEd » piątek 20 listopada 2009, 21:49
Czytając to forum, bardzo uwierzyłem w siebie i zdałem sobie sprawę z tego, że nie jestem osamotniony w moich walkach ze zdaniem egzaminu. Zdałem wczoraj, za 3 razem na Smutnej i postanowiłem pomóc innym, którzy mają z tym problemy. Oby się udało :) Po kolei:
1. Toyota Yaris (o to się modliłem !), przemiły pan egzaminator Jan D. Mówiłem mu, że bardzo się stresuję to on swoim potężnym głosem "NIE DAĆ SIĘ !" :D Potem jeszcze jak miałem podpisać papierek to trzymał go na swoich kolanach, zapytałem czy mogę poprosić, odpowiedział "Biurka się nie przesuwa" :D Koślawie podpisałem karteczkę i zaczynamy egzamin.
Do sprawdzenia miałem płyn chłodniczy i światła stopu. Pan Jan stanął sobie 5 m boku od samochodu, zapalił papierosa. Zapytałem czy mam mu o tym płynie opowiadać - powiedział, że mam sprawdzić jego poziom xD po czym zapytał "Dobrze jest ?" odpowiedziałem "Dobrze jest" na co on "No to proszę zamknąć maskę". Następnie poprosiłem go, żeby pomógł mi sprawdzić światła stopu, on nawet się nie ruszył, tylko kazał mi wcisnąć hamulec i nie spoglądając na światła, kurząc swojego papieroska powiedział "Jest ok". Rękaw mniej więcej bez problemu, oczywiście zero zainteresowania ze strony mojego szanownego egzaminatora. Nie odstawił słupka tylko kazał wyjechać przodem :shock: Górka bez problemu, no i jedziemy na miasto.
Trasy mówić nie będę bo raczej przydatne mi się to nie wydaje - zazwyczaj jest inna niż te innych, więc w sumie to zbędne. Powiem na czym oblałem:
Jechałem uliczką Rewolucji 1905 r. w stronę Uniwersyteckiej. Nagle, w środkowym lusterku spostrzegłem, że z dość dużą prędkością dojeżdża do mnie biały cienias, a w nim dwóch młodych, śmiejących się chłopaków. Pomyślałem "będą jajca". No i były...
Dostałem komendę - proszę skręcić w lewo (w Uniwersytecką). Z prawego pasa zmieniłem na środkowy, spojrzałem w lusterko czy aby pan z białego cieniasa nie ma zamiaru mnie wyprzedzić. Nie miał. Włączyłem kierunek, znów postanowiłem się upewnić czy mi nic nie odwali. Wszystko ok. No to zmieniam. Nagle biały cienias przyspieszył, nie sygnalizując zmienił pas na lewy i gwałtownie zahamował - egzamin przerwany, ze względu na wymuszenie pierwszeństwa. Zjechałem na boczek, a tamci z rozbawionymi mordami odjechali. Rozmowa z panem egzaminatorem trwała dobre 15 minut gdzie obaj wrzucaliśmy głównie na tamtych idiotów. Nic, wąskiej drogi im życzę. Egzamin trwał 23 minuty tylko, niestety NEGATYWNY.
2. Poprzedni, nieudany egzamin sprawił, że na drugim zdenerwowany byłem jeszcze bardziej, przez co robiłem bardzo głupie rzeczy. Egzaminator, pan Sławomir M. wcale nie pomagał mi rozładować stresu. Wręcz przeciwnie - od samego początku byłem pewien, że nie zdam. Był naburmuszony, odpowiadał na moje próby "zagadania" odburkując TAK, albo NIE. Do sprawdzenia miałem znowu płyn w chłodnicy i tym razem światła drogowe. Płyn w chłodnicy bez problemu, przy czym pan bardzo dokładnie sprawdzał czy się nie pomyliłem. Następnie światła drogowe - wydawało mi się, że jest ok. Powiedziałem, że działają, on potwierdził. Kazał przygotować się do jazdy. Wszystko sobie ustawiłem, mówię, że jestem gotów. On z łaski zapytał czy na pewno. Ja odpowiadam, że TAK na co słyszę "No to ma pan pierwszy błąd". No i tutaj stres już mi się uszami wylewał. Nerwowo ponownie sprawdziłem płyn chłodniczy na jego polecenie i światła drogowe. W tym momencie zorientowałem się, że włączone miałem pozycyjne z popchniętymi drogowymi xD Poprawiłem, ok. Rękaw znów bez większych problemów, tym razem pan szedł za mną i spoglądał czy nie najechałem na linię. Odstawił słupek, wyjechałem i górka. Tu stres dał o sobie znać. Podjechałem pod górkę, ręczny zaciągnąłem. Puszczam powoli sprzęgło tak jak mnie uczyli w szkole, odpuszczam ręczny, a samochód stoi :shock: Podnoszę sprzęgło wyżej - gaśnie ! CO JEST K*WA ?! On prawie krzyczał "PROSZĘ SIĘ SKUPIĆ !" Co wcale mi nie pomagało. Skapnąłem się za drugim podejściem - wszystko było by ok, gdyby nie to, że trzymałem prawą nogę na hamulcu roboczym xD xD xD - w życiu bym takiej głupoty nie zrobił. Ale to jest dowód na to co stres robi z człowiekiem.
Dalej jedziemy na miasto, trasy znów nie mówię. Jechałem prawie godzinę, a przejechałem dopiero jakieś 3/5 drogi. Niestety, znów skrzyżowanie Rewolucji 1905 z Uniwersytecką - tym razem od drugiej strony. Z Uniwersyteckiej skręcając w prawo w Rewolucji 1905 r. trzeba zwrócić uwagę, że po prawo jest mała uliczka, a skrzyżowanie z nią jest niestety równorzędne. W ostatniej chwili się zorientowałem, noga poleciała mi na hamulec - niestety już wciśnięty przez pana Sławomira. Wypowiadając słowa "Przerywam panu egzamin" mało się nie popłakał ze szczęścia. Zamieniliśmy się miejscami i on nagle zaczął być tak uprzejmy, że głowa mała. Wychwalał mnie jak to cośtam ładnie zrobiłem, jak to co innego znowu itp. Tylko czy zdało mi to egzamin ?! Również wąskiej drogi życzę. Wynik: NEGATYWNY.
Przed 3 podejściem postanowiłem, że zrobię sobie listę rzeczy, których się obawiam. Dzięki temu chyba, zdałem egzamin za 3 podejściem. Na koniec napiszę co to było.
3. Wczoraj, godzina 7:30, wskakuję do Yariski. Egzaminuje mnie pan Michał A., który egzaminował mnie na teorię (bezbłędnie, więc uznałem, że przynosi mi szczęście). Na początku niezbyt miły i rozmowny, ale później okazał się bardzo miły, nie powodujący stresu, ograniczający się jedynie do wydawania komend i kulturalnego i ciepłego odpowiadania na to co do niego mówiłem (próbowałem trochę zagadać, żeby samemu się odstresować). Wydawało mi się jednak, że raczej nie miał ochoty mnie przepuścić. No ale nic. Do sprawdzenia poziom oleju (kazał opowiedzieć tylko teoretycznie) i do sprawdzenia światła pozycyjne. Rękaw bez żadnego problemu, również pan egzaminator szedł za mną. Wystawił pachołek, wyjechałem tyłem - górka. Bezbłędnie. Wyjeżdżamy. Jeździłem w okolicach ulicy Wojska Polskiego - bardzo zakręcone osiedle, radzę BARDZO uważać na prawą stronę ! Potem wyjechałem na ulicę Pomorską (z placu Wolności). Jedziemy sobie prosto i tu chyba zaszła diametralna zmiana, po której pan egzaminator uznał, że chyba jednak nadaję się na kierowcę. Otóż przejeżdżam przez jedno ze skrzyżowań gdzie mam pierwszeństwo, aż tu nagle jakieś 20 m przede mną wyjeżdża rowerem na pasach jakiś facet. Ja w ogóle nie zastanawiając się dałem ostro po hamulcach przestając myśleć o egzaminie, tylko skupiając się na tym, żeby nie zabić człowieka. Pan egzaminator, czuł się na początku na tyle pewnie, że nie zapiął pasów - i tu jego błąd. Na szczęście jakoś wykaraskał się z całej sytuacji i nie wyleciał przez szybę - czego był naprawdę bliski. Samochód zgasł, bo nie wcisnąłem sprzęgła przy tym wszystkim. Ale to chyba go nie interesowało. Zaszła przemiana u nas obu - u niego taka, że widać, że mam refleks lepszy od niego, że wcisnąłem hamulec wcześniej od niego więc lepiej wiem co się dzieje na drodze, że jednak nie jestem taki zły jak mu się wydawało, a u mnie taka, że są w życiu sprawy ważniejsze niż egzamin i że nawet jak nie zdam - to będę miał w głowie to, że po prostu uratowałem pewnemu idiocie zdrowie (może nawet życie) bo po spotkaniu z moim samochodem raczej by z nim tak dobrze nie było. Obaj przestraszeni udaliśmy się w stronę ronda Solidarności (na początku nie wiedziałem gdzie jestem). Powiedział "Na skrzyżowaniu ze światłami skręcamy w lewo, natomiast na następnym - w prawo. Wracamy do ośrodka". To ostatnie zdanie sprawiło, że skupiłem się jeszcze bardziej i jeszcze bardziej uwierzyłem w siebie. Wszystko ładnie, praktycznie bez problemu. Potem troche mnie zrugał już przy ośrodku, że za wolno jadę, ale co mi tam :P Jeszcze zdążę się wyszaleć, nie ? :D Wjechaliśmy, sensacja wśród panów stojących na parkingu, bo byłem pierwszy, który zdał tego dnia. Kiedy usłyszałem, że wynik egzaminu jest "Pozytywny" mało nie wyskoczyłem z radości przez dach. Podałem panu Michałowi rękę, serdecznie podziękowałem, usłyszałem "Dziękuję. Szerokiej drogi !". Czyli jednak można być człowiekiem prawda panowie egzaminatorzy ?
Teraz jeszcze troszke o tej liście, którą sporządziłem.
1. Przy zmianie pasa ruchu nie zwalniać ! Narażacie się wtedy na idiotów z pkt. 1 mojej opowieści. Spokojnie, jednak zdecydowanie i stanowczo postępować. Sprawdzić w lusterku, sprawdzić czy nie przejedziecie po ciągłej i pamiętać o sygnalizowaniu tego co robicie.
2. Patrzeć dosłownie na każdą najmniejszą uliczkę po prawo, obserwować znaki ! Jeśli wasze skrzyżowanie nie jest oznakowane, to dla pewności poszukajcie na tym po prawo odwróconego trójkąta, będącego tyłem do was. Dla swojej własnej pewności. Lepiej, żebyście wy byli pewni, niż wasz zazwyczaj niemiły pasażer.
3. Na trzęsienie się, ból brzucha, pocenie się - nie ma recepty. Takie są reakcje organizmu na stres i trzeba z tym się jakoś przejechać. Nie myślcie o tym co BYŁO tylko o tym co TERAZ robicie. I nie dajcie sobie samym wmówić, że nie zdacie, bo wtedy na serio nie zdacie jakbyście dobrze nie jechali. Myślcie tylko o tym, co robicie i co będziecie musieli robić.
Pozdrawiam !