Dzisiaj spotkałem się z następującą sytuacją:
http://www.autocentrum.pl/pic.php?file= ... 370.84.jpg
Dla pojazdów A i B (skręcających w lewo) zapaliło się zielone światło. Jednak piesi na drodze poprzecznej także otrzymali zielone światło w tym samym momencie, wiec kierowcy przejeżdżający przez skrzyżowanie musieli ustąpić im pierwszeństwa ustawiając się jak na rysunku. Jednak piesi nie byli zbyt żwawi i nadawane sygnały dla kierwców zdążyły się zmienić, tak, że kierowca C (dodam, że do skrzyżoawnia zbliżał się z dużą prędkością) miał zielone światło. Jednak nie zdołał przejechać przez skrzyżowanie, gdyż pojazd B oczekiwał aż A ruszy po ustąpieniu pieszym pierwszeństwa. Oczywiście zaczęło się trąbienie, wyzywanie i cuda wielkie... W mojej opinii kierowca pojazdy C zachował się bardzo nieodpowiednio. Nie dość, że przejechał przez sygnalizator widzac, że nie ma możliwości przejechania przez skrzyżowanie, to jeszcze zatrzymał się na jego środku wyzywając innego kierowce, który był na nim już znacznie wcześniej. Z drugiej jednak strony można powiedzieć, że pojazd B blokował w pewien sposób ruch, ale powiedzmy szczerze... mógł sie nie spodziewać konieczności zatrzymania się przed przejściem (a dokładniej przed pojazdem A).... wiec czyja jest tu "wina"? Jak sądzicie? Bo mi się wydaje, że GDYBY doszło do kolizji to winę ponosiłby pojazd C. Ale mogę się mylić. No jestem ciekaw jak Wy to widziecie.