Dzisiejsza pierwsza wspolna jazda zakonczyla sie awantura
On krzyczy to ja jescze głosniej.
ze on stale musi coś peplać.
Ten typ tak niestety ma :wink:
Raz co prawda na którejś z kolei wspólnej jeździe miałm ochote wysiąść na środku skrzyzowania, trzasnąć drzwiami i pójśc na piechotę do domu. O mało się nie popłakałam. Ale później wszystko było Ok. Wydaje mi się, że on się bardziej bał ode mnie tych jazd.