WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

egzamin na Radarowej

Postprzez ula.b » środa 03 czerwca 2009, 20:06

ZDAŁAM! ZA PIERWSZYM RAZEM :D

Dziś na 16 miałam wyznaczony egzamin,wywołano mnie o 16.10, powrót z miasta o 17.00 ( byłoby szybciej,ale były korki) .

No właśnie-korki,bałam się,że to będzie utrudnienie-wiadomo,wszyscy się śpieszą,nikt nie chce ustąpić,ale paradoksalnie to było błogosławieństwo, bo egzaminatorowi nie chciało się w nich utknąć,więc wybrał najkrótszą drogę. Sam egzamin był naprawdę ok,egzaminator nie stawiał mnie w trudnych sytuacjach typu-niech Pani zawróci w dozwolonym miejscu ( wiadomo- to pułapka :) ),tylko ciągle mi mówił gdzie mam jechać. Raz tylko miałam parkowanie,raz zawracanie w bramie,zawracanie na rondzie ( Hynka- AL. Krakowska). Pamiętajcie,że przy wyjeździe z ośrodka MUSICIE ustąpić pierwszeństwa osobom wyjeżdżającym z prawej strony z parkingu,wiele osób tam już oblewa. Moja rada na zdanie egzaminu-róbcie wszystko POWOLI,to nie są zadania na czas,nie denerwujcie się,gdy zdarzy się wam mały błąd-jeśli egzaminator zauważy,że umiecie-lubicie jeździć,to przymknie oko.
Kiedy wysiadłam z samochodu po ZDANYM :D egzaminie,egzaminator podszedł do mojego instruktora i pogratulował mu takiego ucznia. Ja też chcę serdecznie podziękować instruktorom z firmy [b]PIK NAUKA JAZDY [/b] za tak doskonałe przygotowanie. Prawo jazdy zaczęłam w Imoli ,ale zmieniłam na PIK ,bo w Imoli gadali takie bzdury,że na pewno bym przez nich nie zdała. Może o to chodziło,żebym musiała dokupić lekcje. Jestem niezmiernie zadowolona,że kurs zrobiłam w PIK-u, polecam tę firmę. Życzę powodzenia tym co egzamin mają jeszcze przed sobą.
ula.b
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 03 czerwca 2009, 19:44

Postprzez kr-uk » czwartek 04 czerwca 2009, 08:45

WORD ul. Odlewnicza, Warszawa
4.06.2009 6:00
Pozytywny.

Oczywiście egzamin nie zaczął się o 6:00, tylko o 7:00, więc załapałam się na poranne korki:]

Jechałam mniej pewnie niż na pierwszym terminie, ale może nie było tego widać. Egzaminator podsumował całość jako "bardzo ładna jazda".

Parkowanie prostopadłe przodem gdzieś na Krasnobrodzkiej, zawracanie miałam dwa razy; raz na rondzie koło "Poloneza", a drugi raz chyba na ulicy Kowalskiego (do wyboru z wykorzystaniem infrastruktury albo nie).

Nie pamiętam jak się nazywał egzaminator, trochę denerwująca była ta cisza w aucie. Fajnie, że mówił mi na bieżąco o błędach (tzn. o kierunkowskazie, raz nie włączyłam).
kr-uk
 
Posty: 17
Dołączył(a): piątek 10 kwietnia 2009, 22:58
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kongoset » sobota 06 czerwca 2009, 18:44


Egzaminy Warszawa/Odlewnicza

Witam !
Kurs skończony w sierpniu 2005.
Teoria za pierwszym podejściem -listopad 2005.

1.podejście praktyka- grudzień 2005/oblany na luku za rzekome przejechanie po podstawce od pacholka./

2.podejście praktyka styczeń 2006/nowe zasady:maski w górę itd.../ Oblany na luku za...i tu szok i mega zlość ...opuszczanie lusterek do manewru cofania na luku!/

Dodam tylko,że chyba bylam wtedy jedyną czekającą na egz., wszyscy byli już po,a ja weszlam do samochodu dopiero ok 21 z minutami choć mialam na 19.00
Na dworzu 30stopni poniżej zera...Ewidentna niechęć egzaminatora do jazdy ze mną po mieście, więc wystarczyly w/w lustereczka! :twisted: :cry: :evil:
No i ...zrazilam się do egzaminów na 3.5roku!!!!!!!!!!!!!! :evil:

Aż do teraz.
Oczywiście zawstydzaly mnie siostry,znajome i mąż ,którzy prawka mają w kieszeni,więc się zmobilizowalam...
Wykupilam 18h u dwóch róznych instruktorów i w 2tyg. przygotowalam się do egzaminu teoretycznego i praktycznego.
Egzamin wczoraj o 16.OO/teoria i praktyka/
Teoria bezblędnie!
Praktyka i tu KOLEJNE MEGA ZASKOCZENIE -WYNIK NEGATYWNY! :twisted:

A dlaczego?
Egzaminator: Pan Paweł I. -/rdzawy blondyn z krzywym przednim uzębieniem,dość ciekawy,radiowy glos,nawet calkiem sympatyczny,choć sam nie podejmujący konwersacji,dlugo byla cisza i tylko polecenia,aczkolwiek nie gburowaty,ani żaden mruk,grzecznie odpowiadający na pytania i coś tam raz chyba od siebie dodal bez ciągnięcia za język.
Może to niewiele, ale jednak coś.../

Otóż,plac bardzo sprawnie, bez poprawek.
Wyjazd na miasto bez negatywnych emocji, ani drżeń,totalny luzik.
Czulam się pewnie, nawet bardzo...Może za bardzo, choć bez uspokajaczy typu valerin,albo persen ,jak co niektórzy.

Nie znam ulic, bo nie jestem z Warszawy, ale z ośrodka wyjechalam w prawo przez tory i na najbliższym skrzyz ze światlami też w prawo przez tory.Spoko.
Potem wjechalam w jakąś ciaśniejsza uliczkę i tam mialam parkowanie równolegle tylem.
Jeden samochód przede mną,za mną pusto.
A ja co zrobilam? Plama.
Ustawilam się 30 cm od krawężnika.
Jak mnie zapytal, czy zakończylam manewr,powiedzialam,że tak, ale od razu dodalam,że powinnam sie troszkę przysunąć do jego krawędzi, choć nie stworzylam zagrożenia na drodze, bo parkowalam w zatoczce,a nie na jezdni, gdzie ruch nadal odbywal się plynnie .
Skrzywil się trochę, coś tam tlumaczyl o tym,że powinnam odnieść się do samochodu przede mną, a nie krawężnika, i ,że powinnam zrobić do glębiej,bo tamten byl wlaśnie przy krawęzniku i dlatego nie powinnam wystawać poza samochód,ale prosil o kontynuowanie jazdy.

Potem to już Bóg jeden wie najlepiej, gdzie ja bylam, bo skrzyżowań przerobilam od groma i ciut ciut.
Zawracania na nich,skręcania w lewo i w prawo...Pelno tego!
Ale szlo mi świetnie,więc nie panikowalam ani troszkę.
W międzyczasie zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury/spoko/.
Zawracanie na rondzie przy Polonezie wyszlo prawidlowo, ale przypomnial mi,że prawidlowiej by bylo, gdybym ustawila się przy zjeździe na prawym pasie do jazdy na wprost ,a nie na lewym-
/ choć tak bylam nauczona/ :roll:
Aha, na którychś światlach,przy ruszaniu zgasl mi samochd,potem drugi raz i za trzecim razem zaczęlam szukać powodów przy skrzyni biegów, bo nie przygotowalam sie do jazdy i nie wiedzieć czemu,na trójce próbowalam wystartować. Stwierdzil jednak,że się wybronilam,więc kontynuowalam jazdę :lol:
Potem szlo mi gladziutko, aż do momentu,gdy się rozchuśtalam do 68km/h przy ograniczeniu do 50!
Nie wiem czemu.
Zmylily mnie te przefruwające niemal nade mną inne pojazdy...
Nie byla to toruńska/jakaś pod nią/ ale pasów dużo, świst samochodów , no to i ja przycisnelam " buta",żeby za dynamikę mi nie podziękowal za egzamin...
Na to on zapytal,czy nie za bardzo prędkość mi podskoczyla,więc szybkawo się zreflektowalam i zredukowalam do 50,choć przyznam,że na czuja, bo znaków nie widzialam :oops:
Dodal z uśmiechem na twarzy,że zabraklo mi tylko 1km/h, więcej na prędkościomierzu i byśmy się przesiedli :?
To byl jedyny raz,gdzie nie kontrolowalam prędkości, wszystkie inne ograniczenia byly wykonane wzorowo!
Ale spoko.
Jedziemy więc dalej.

Potem już odnalazlam się w terenie i wiedzialam,że udaję się do Ośrodka WORD na Odlewniczej.
Radość moja już rozrywala mi pierś,serce walilo jak mlot,euforia pelna przy wjeździe.
Tylko jeszcze parkowanko prostopadle tylem między samochodami egz. wylączenie silnika, światel, ręczny na ful i...

Już mialam go ściskać z radości,tylko dla formalności zapytalam:

-"rozumiem,że zdalam?"
a on:
-Nie, wynik niestety NEGATYWNY...

Więc od razu z niedowierzaniem zapytalam, czy żartuje, a on oznajmil mi,że:" podtrzymuje to, co już powiedzial"
Poczułam się tak, jakby mi ktoś przy... młotem w łeb!!!!
:(
Zaczął mi wyliczać te moje, jak sam podkreslił "drobne przewiniątka"-/o których napisałam/ i stwierdził,że na następnym egzaminie na pewno zdam ,bo umiem jeździć.
Muszę tylko te błędy wyeliminować.
Oczwiście był miły i nawet nieco uśmiechnięty,choć mi do śmiechu już w ogóle nie było...
A ,że należę do osób,które swą godnośc mają, to po pierwszej NIEUDANEJ próbie z prośbą o złagodzenie zbyt surowo wymierzonej kary,więcej nie prosilam,by łaskawiej spojrzał na mój-/wg.mnie w 99,9% udany/- egzamin!
:( :( :( :evil:
I tak oznajmiając mu,że skutecznie zraził mnie do kolejnych podejść zyczyłam:
"udanego weekendu, bo mój dzięki Panu, taki nie będzie!"

Odwzajemnił i z uśmiechniętym licem wrócił do swoich.

A ja?
Przeplakalam calą noc i dzisiejszy poranek :(
Do pracy poszlam ze spuchnietymi powiekami, a,że nadal mnie trzyma ,to żalę się Wam na tym forum.
Pamiętajcie: O negatywnym wyniku egzaminu, możesz dowiedzieć się nawet po 45min. jeżdżenia po mieście i po samodzielnym powrocie z trasy...
Ps-
jestem niezadolowana podwójnie, bo poza tym,że nie zaliczylam egzaminu, to wiem jeszcze,że nie mam w sobie dość wdzięku, by uniewinniono mnie za błahe przewiniątka/niedopatrzenia

To byl cios poniżej pasa i noszę się z zamiarem ODWOLANIA.
Pozdr. Milky :(
kongoset
 
Posty: 5
Dołączył(a): sobota 06 czerwca 2009, 08:58

Egzamin WORD ME Odlewnicza

Postprzez Urschulla » niedziela 07 czerwca 2009, 14:15

Witam,

Do grona posiadaczy prawka dołączyłam 03.06.2009.
Podejście - DRUGIE.

Jeżeli chodzi o historię kursu & egzaminów, moja sięga conajmniej 6 - 7 lat wstecz...czasy matury, 18stki, istny boom na prawko, wszyscy robią to ja też.
Kurs robiłam w LOK w Radomiu, potem egzamin. Pamiętam jak dziś jazdę na Fiat Uno Fire, i egzamin na PUNTO II (leniwa krowa).

Los chciał, że przy zapisywaniu się na pierwszy termin, minęłam się w korytarzu z 7 egzaminatorami w kajdankach, w asyście panów z ABW - powód wiadomy.

Pierwsze podejście (przypominam że wg starych zasad), wsiadam do samochodu, Pan egzaminator jako pierwsze pytanie"czy ma Pani jakieś załączniki" - na co ja nie zastanawiając się nad głębokością przesłania pytania - odparłam - nie, wszystkie dokumenty złożyłam przy rejestracji..
Nie wyjechałam z placu, bo... zderzak przesunął się nad linią przy wyjeżdżaniu z parkowania skosem.
Drugie podejście - tekst egzaminatora " bo wie Pani buduję dom dla syna", tym razem nie zdałam, ża rzekomy slalom przy cofaniu na łuku, ale podobno na linię nie najechałam.
Trzecie podejście - rzekomo 3 korekta w kopercie - bo po wjechaniu do koperty wyprostowałam koła...
Mając świadomość że niebawem zmienią się zasady, odłożyłam bieg po prawko, dopóki mi się nie zachce...
I w AD 2009, postanowienie noworoczne - obronić mgr, zrobić prawko ;)
Trochę szperania w necie, i udało się odnaleźć Rozporządzenie Min.Infrastruktury, mówiące, że mój kurs sprzed 7 lat jest ważny, i jak dostarczę papier o jazdach doszkalających mogę podejść do egzaminu.
Po 6 latach przerwy - teoria poszła gładko (thanks God for Google, i www.prawojazdy.com.pl), wykupiłam 10 godzin doszkalających - w końcu 6 lat minęło ;p po zdanej teorii, musiałam dokupić jeszcze 5 - okazało, się że OSK nie chciał mi wydać zaświadczenia za tamte 10 (dziwne, ale ok).
Pierwsze podejście, Odlewnicza, 10.04 (Wielki Piątek) godz. 20.30. Wyczytali mnie o 21.15, Pan egzaminator Sławomir jakiśtam - ogólnie gbur, taki trochę gestapo.
Zanim się przedstawił - pytanie - czy zrozumiała Pani zasady przeprowadzania egzaminu?
Więc ja niewiele myśląc: jakie zasady? Na co Pan - to czego Pani uczyli na kursie , ja: 6 lat temu? Proszę Pana, skoro mam potwierdzić, że zapoznałam się z zasadami egzaminu, w sytuacji pełnego nagrania sytuacji, chciałabym, aby mi je Pan przynajmniej w skrócie przypomniał. Trudno zgadzać się na coś, nie wiedząc na co;]
Z wielką łaską powtórzył, aczkolwiek czułam, że do końca egzaminu się nie polubimy :P ale egzaminy nie są od sympatii tylko od egzekwowania pewnej wiedzy :)
Łuk - była powtórka, bo zderzak wystawał ze stanowiska, górka gładko, jedziemy na miasto. Z odlewniczej przez tory w prawo, przy skrzyżowaniu na Kondratowicza w lewo, do ronda na trasie toruńskiej, i tam zawrotka..
I tu też kariera moja się zakończyła, boo przy zjeździe z ronda są światła, i linia zatrzymania...zatrzymałam się w połowie świateł - los chciał, że było czerwone, ja po nocy i 2 godz snu, do tego trzęsłam się ze stresu, przemęczenia, a co najgorsze o tej porze moja widoczność zaczęła się ograniczać.
Kurs zakończyłam na stacji benzynowej - nie miałam wątpliwości co do werdyktu. Egzaminator chwilę nabijał się z mojego sposobu prowadzenia - rzekomo strasznie się trzęsłam - więc mu uprzejmie powiedziałam, że jestem po nocy, 2 godz. snu, do tego stres i wymarznięcie - mimo wszystko jestem dumna, że tak daleko zajechałam i to po 6 latach przerwy, i podejściach w innym mieście, a tu w takim stanie opanowałam się do tego stopnia, że ruszyłam w miasto, nie spowodowałam zagrożenia, i poległam głównie z przemęczenia.
Psy szczekają, karawana idzie dalej...

03.06.2009 g.18.00 podejście nr 2 (jak życie pokaże - decydujące starcie :D )
Wyczytana ok 18.35, wcześniej rozmawiałam z takim chłopaczkiem, który n-ty raz próbował (bodajże miał na imię Robert - mam nadzieję, że tego dnia wyszedł zwycięsko), dla poprawy humoru pocieszaliśmy się, że problem to mają Ci do podchodzą C+E, a nie my :D
Pan egzaminator (niestety nie pamiętam imienia, ani nazwiska), szczupły, siwy z wąsikiem, takie dziwne "ciepło" od niego biło...jak nigdy osoba egzaminatora podziałała na mnie - UWAGA!!! -> kojąco!!
Zapytałam czy mogę zdawać w soczewkach - bo nie pamiętałam co mam w papierach wpisane.
Następnie zajęcie miejsca, przedstawienie się, Pan krótko i rzeczowo przybliżył mi zasady przeprowadzania egzaminy po czym zapytał czy je zrozumiałam i akceptuję... Oczywiście zrozumiałam akceptuję..
Maska, płyn hamulcowy, olej silnikowy - pytanie jakiego oleju doleję - trochę nie załapałam o co chodzi - pytanie pomocnicze - można mieszać czy nie? AAA!!! oczywiście NIE WOLNO mieszać oleju, należy uzupełnić TAKIM SAMYM. Potem światła, przygotowanie i wjazd we wskazane stanowisko. Łuk - bez większych problemów, wróciłam a Pan do mnie macha - hmm powtórka?! podjeżdżam do niego - jedziemy na górkę...
Noga zaczyna drżeć;/ Górka - jak nigdy w życiu - ja mu w gaz, a on zgasł ;/ repeta góreczki, i jedziemy w świat podbijać bródnowskie trasy.

Ogólnie było w porządku, aczkolwiek w pierwszym odruchu chciałam jechać na Kondratowicza w LEWO - jak za pierwszym podejściem, podczas, gdy pan prosił W PRAWO (szok, pomylić strony pierwszy raz w życiu i do tego na egzaminie!!). Potem skrzyżowanie równorzędne, wąska ulica z licznymi samochodami wzdłuż krawężnika, szwędający się piesi - omijanie, należyta ostrożność - bez zarzutu.
Potem parkowanie prostopadłe przodem, z małą korektą, zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury - śpiewająco, potem rozpędzenie na 30m odcinku z 0 do 50 i zahamowanie - wykonałam, ale zahamowałam dalej, bo w wyznaczonym miejscu hamowania nie miałam tej 50 na liczniku.
Potem ronda, skrzyżowania, światła, ograniczenia prędkości, i upragniona trasa toruńska :D tu rozpędzenie do 50 i hamowanie - wykonane wzorowo, zjazd na Augustów, i powrót do ośrodka. W międzyczasie wycięłam nr egzaminatorowi, bo postanowiłam zatrzymać się przed torami - tymi nieaktywnymi na środku odlewniczej, w celu sprawdzenia, czy z zarośniętych trawą torów nie wyłoni się pociąg widmo - no co?! znak że przejazd jest - jest, to trzeba zachować się bezpiecznie :D
Na sam koniec na placu WORD brawurowo zaparkowałam prostopadle tyłem (miejsca na TIRa było, to się trzeba było popisać :P).
A! w pierwszych 15 min w czasie jazdy po mieście bodajże ze 2-3 razy zgasł mi samochód - jak nigdy...dopiero po chwili wyczułam, że trzeba je zwyczajnie mocnie przygazować i puścić sprzęgło - niestety są to zwykłe beznyniaki i wymagają wyższych obrotów.
ja na jazdach doszkalających jeździłam na turbo dieslu - w porównaniu z benzyniakami - niebo a ziemia, większa płynność jazdy i w ogóle..
Pan egzaminator, powiedział, że wynik egzaminu jest POZYTYWNY, i za 3 tyg mam się zgłosić do swojego urzędu po dokument.
Jako komentarz do egzaminu, powiedział, że jestem bardzo świadomym kierowcą, popełniłam parę drobnych błędów, ale zaraz się poprawiłam, a jeżeli chodzi o dynamikę jazdy - to widać, że trasa toruńska mi służy :)
Na koniec zapytałam czy mogę go uściskać - powiedział, że trochę nie bardzo bo ludzie patrzą :P
Reasumując - było średnio stresująco, duuuże ukłony w kierunku egzaminatora - jego postawa zniwelowała duuużo stresu u mnie. Jestem na 100% pewna, że przy innym wyniku egzaminu, również nazwałabym go najsympatyczniejszym z egzaminatorów jacy mnie spotkali.

A propos posta Milky - o wyniku egzaminu decydują rzeczywiste umiejętności, nie własne przekonanie i urok osobisty.
W spowodowaniu wypadku urok osobisty pomoże co najwyżej ładniej wyglądać na zdjęciach policji na tle rozwalonego pojazdu - a nie o to w życiu chodzi.

Rady dla zdających:
1. Gaz, gaz jeszcze raz gaz - upewnijcie się, że nie jeździliście na TDI bo można się zszokować jak nagle samochód gaśnie a nigdy tego nie robił.
Benzyniaki mają wyższy moment obrotowy, więc dużo gazu a potem sprzęgło.
2. Na łuku (nie jestem zwolenniczką odtwarzania schematu) na prawdę działa zasada na 2 słupek na wysokości klamki ;] słupki NIE SĄ PRZESTAWIANE wbrew teoriom spiskowym - tak mają stać bo tak jest określone w ROZPORZĄDZENIU.
3. Mówcie co robicie, albo dlaczego tego nie robicie !!! Egzaminator nie wróżka, nie wie co myślisz wjeżdżając na skrzyżowanie, mów dlaczego np wolisz poczekać na zmianę świateł przy strzałce, mów dlaczego nie jedziesz szybciej - jeśli droga wygląda jak poligon po ćwiczeniach, jeśli zajmiesz inny pas niż powinieneś - mów, że w związku z tą sytuacją możesz zawrócić kawałek dalej, albo nie zmieściłeś się na pas bo...
4. Słuchajcie poleceń egzaminatora - on naprawdę mówi wyraźnie, często powtarza.
5. Udowadniajcie na każdym kroku, że MYŚLICIE NAD TYM CO ROBICIE, i że to WY panujecie nad POJAZDEM, nie on nad WAMI,
Ależ się rozpisałam ;)
Pozdrawiam wszystkich oczekujących na "okładki", trzymam kciuki za podchodzących do egzaminu.
UWAGA na preparaty "na stres" - mogą obiżyć waszą sprawność za kółkiem ;]
Ursh
Jeśli wam się wydaje, że macie rację - to macie rację! Wydaje się wam ;]
Urschulla
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 07 czerwca 2009, 12:02
Lokalizacja: Szydłowiec/Warsiawa

Postprzez adamzwiero » poniedziałek 08 czerwca 2009, 14:22

Dziś miałem pierwsze podejście w WORD Odlewnicza teoria oczywiście bez problemowo zaliczona potem ok. godziny czekanie na praktykę kosili ludzi ostro mało kto na miasto wyjeżdżał a jak wyjechał to wracał jako pasażer troszkę się przeraziłem myślałem że trafiłem na dzień koszenia :lol: ale wsiadłem pojechałem i zdałem jedyne o co się przyczepił to że zbyt często puszczałem pieszych .
adamzwiero
 
Posty: 4
Dołączył(a): poniedziałek 08 czerwca 2009, 14:14
Lokalizacja: Barcząca

:(

Postprzez trynity1977 » wtorek 09 czerwca 2009, 14:06

radarowa 9 czerwiec pierwszy dzien zmiany przepisow na prawo jazdy------- dzis pierwsze podejscie.... teoria i praktyka ... teoria ok tylko praktyka......noga na pedale sp[rzęgła tak mi sie trzesie ze nie moge tegop opanowac...łuk poszedł gładko,górka za drugim razem..stres wyjazd na miasto i tu ....wpadka...az wstyd pisac :):) nie włączyłam swiateł... ale to jeszcze nic...w porównaniu do ruszania z trzeciego biegu....i nie zatrzymaniu sie na znaku stop....oczywiscie wiedzialam ze powinnam sie zatrzymac ale coz.... zeby bylo szybciej to tylko lekkie hamowanie i dalej do przodu... ale nie na długo bo pan egzaminator kazal sie przesiąść.... wcale mu sie nie dziwie bo sama sobie bym nie zaliczyla takiej jazdy:):)najgorsze jest to ze na jazdach doszkalających szło mi całkiem nieżle....nawet nie pamietam jakimi ulicami jechalismy. szwagier który mnie przywiozł próbując zartowac powiedział:-tak jest zawsze za pierwszym razem jeszcze ze trzy i sie przyzwyczaisz.....he he he dowcipnis:):) a teraz moze cos bardziej optymistycznego : mój egzaminator pan A.O.( mielismy nie pisac po nazwiskach... był naprawde w porządku i nie mam do niego absolutnie zadnych pretensji:); mam nadzieje ze nastepnym razem trafie na niego:) nastepny egzamin na 10 lipca zycze sobie powodzenia i wszystkim zdajacym :)
Avatar użytkownika
trynity1977
 
Posty: 2
Dołączył(a): piątek 05 czerwca 2009, 18:08
Lokalizacja: Piaseczno

WORD Radarowa

Postprzez klaudex » sobota 13 czerwca 2009, 19:04

Witam,
Egzamin dzisiaj 13 czerwca godz 11, wyczytana o 11:40 - podejscie I - wynik pozytywny:)

Wszytsko bez problemow, luk i gorka - bez korekt, to samo z parkowaniami.

TRASA:
Wyjazd brama na Radorowa i skret w lewo do Hynka, w prawo w Hynka i zawracanie na rondzie (hynka/al.krakowska) prosto do zwirek i skret w lewo na rondzie, prosto do racławickiej – skret w lewo, potem w pierwsza w prawo w Jasielska, w lewo w Korotynskiego, w prawo w moldawska, w lewo w Pruszkowska (pamiętać o podwojnej ciągłej), na pruszkowskiej parkowanie skosne, potem w lewo w pawinskiego, do skrzyżowania ze stopem i w lewo w korotynskiego, tam w lewo na skzyzowaniu z łamanym pierwszeństwem w moldawska i w prawo w pruszkowska do zwirek, w parwo w zwirki az do 1 sierpnia - w parwo, potem w lewo w radarowa, w lewo w lechicka – tu zawracanie, lechicka do al. Karkowskiej i w prawo, prosto az do korotynskiego – tu w prawo i znowu do skrzyżowania (gdzie jest z drugiej strony stop) i w lewo w pawinskiego, prosto, potem w lewo w Dickensa, z Dickensa w lewo w grojecka, grojecka prosto az do 1 sierpnia – tu w lewo, z 1 sierpnia w prawo w radarowa, zatrzymanie w wyznaczonym miejscu, potem parkowanie przodem prostopadle po lewej stronie i wjazd do osrodka.



Na samym poczatku, przy wyjezdze z radarowej w hynka egzaminator wcisnal rownoczesnie ze mna hamulec, bo jeden z samochodow nagle postanowil zmienic pas ruchu- ale potem egzaminator mi powiedzial ze dobrze zareagowalam itd. co nie zmienia faktu, ze tu sie ponownie zestresowalam:)
potem juz bez przeszkod i problemow - jedynie pogoda - ciagle lalo:)


Egzaminator bardzo przyjemny, pozytywnie nastawiony, okolo 50:)



POzdrawiam wszytkich zdajacych:) rada to opanowanie i brak pospiechu, powoli wszytko robic i dokladnie:)
klaudex
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 02 kwietnia 2009, 17:02

Radarowa

Postprzez Sinsiew » wtorek 16 czerwca 2009, 16:54

Witam,

10.06 podeszałm trzeci raz do egzaminu na Radarowej i... oblałam. To już było na nowych zasadach. Pierwszy raz jak zdawałam, to nawet nie wyjechałam z placu:/// drugi raz ewidentnie wymusiałam pierwszeństwo na Grójeckiej, więc zero pretensji do egazminatora, który był bardzo sympatyczny i starał sie mnierozluźnić. Jednak po trzecim egzaminie... mam taka traume, że chyba zawieszam moje starania o prawko:((((((((((((
Egzaminator niesympatyczny, wydarł sie na mnie w momencie gdy na pytanie czy znane sa mi zasady odpowiedziałam, że wolałabym, żeby mi je wytłumaczył, bo sa nowe i wolałabym, żeby wszytsko było jasne. No to już stres. Łuk bez błędu, górka też. Jedziemy na miasto. Wyjechalismy od Hynka. Mówi do mnie żebym na pierwszym skrzyżowaniu skręciła w lewo. I tu mój błąd, bo zapomniałam o małej uliczce przed rondem i za pierwsze skrzyzowanie wzięłam skręt w Grójecka. Ten tak sie na mnie wydarł, że odechciało mi sie całego egzaminu no i widomo, jeszcze wiekszy stres. Przy parkowaniu, na Radarowej, jak juz zaparkowałam, to chwileczke odstałam, nie wyjechałam od razu. Po prostu potrzebowałam złapać oddech. W samochodzie goraco, nie ma czym oddychać. Może kilka sekund postałam, a on na mnie z gębą, że mam wyjeżdżać. Wg nowych zasad po 25 minutach, jak wszytko jest wykonane można już wrócić do ośrodka. Ja w przeciągu 20 minut wszystko juz robiłam, on jeździł ze mną 48 minut!!!! Ja przez cały czas w stresie. Ten głupie miny robi. Jedziemy Grójecką i on każe mi skręcić w lewo, to ja zmieniam pas a on zadowolowy, rozanielony mówi, ze pierwszeńwto wymusiałam. Pytam go która to juz minuta i czy wszytko zrobiłam, o on coś pod nosem mówi, tak cicho że nie rozumiem. To ja znów go pytam, a on.."jeszcze pas ( tu nie zrozumiałam) ruchu został" Nie wiedziąłam o co mu chodzi, wydawało mi się, ze juz wszytko zrobiłam, wsciekła wzięłam ta kartkę od niego, wrzuciłam ją do torebki, w domu czytam, a on nie zaznaczył mi trzech rzeczy, które wykonałam na samym początku egzaminu. Tylko tych trzech rzeczy mi brakowało na kartce. Już sama nie wiem, czy on mnie tak załatwił, czy po prostu ja z tego stresu cos sobie ubzdurałam. Nie mogę sobie darowac jednego, że po raz pierwszy samochód mi gasł własnie na tym egzaminie. Wyobraźcie sibie, że przy prawie każdym ruszaniu gasł mi ten rzęch. Nigdy na kursie, ani na poprzednich egzaminach mi sie to nie zdarzało. To tyle o moim egzaminie. Mam teraz taki uraz, że nie wiem kiedy się zbiore do następnego podejścia. Po prostu trafił mi się straszny egzaminator. Takiego stresu jak na tym egzaminie nigdy nie miałam. Stres przed maturą, czy w sesji na studiach to pryszcz :(((((((((((
Sinsiew
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 16 czerwca 2009, 15:38
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kod » wtorek 16 czerwca 2009, 19:24

WORD Radarowa
dziś- 16.06.2009
godz.8.00 teoria+praktyka

pierwszy raz
wynik pozytywny

teoria - zdawało 12 osób, wszyscy zdali, większość wyszła z sali po 5-10minutach

praktyka - zdawałam ostatnia, kilka osób nie zdało na placu, widziałam jak dwie dziewczyny wróciły do WORDU na siedzeniu pasażera, nie wiem, czy ktoś zdał

- trochę się naczekałam
- zaczął padać deszcz
- egzaminator 30-40 lat, służbista
przeszliśmy do samochodu, zaproponowałam mu przejście razem pod moją parasolką, co trochę go chyba rozluźniło, uśmiechnął się
- na mojej karcie był zapisane zadania z obsługi i świateł (poziom oleju+ światła mijania) - szybko, bez problemu
- przygotowanie do jazdy po mieście - powtórzył to dwa razy
- jazda po łuku - bez problemu- spokój i skupienie, ja nie widziałam innych pasów i słupków, patrzyłam na swoje i nie widzę problemu, że obok są inne pasy
-górka - bez problemu
manewry na placu robiłam z włączonymi światłami, włączałam kierunki przy wykręcaniu z "łuku" na "górkę"

- wyjazd na miasto w stronę Hynka
- w prawo na parking (nie wyjeżdzając na Hynka)-zawracanie z wykorzystaniem wstecznego
- w prawo w Hynka (strasznie długo czekałam na wyjazd)
-w prawo w Radarową
- w lewo do Al Krakowskiej (po drodze skrzyżowania równorzędne)
- w lewo w Al Krakowską
- zawracanie na rondzie (trafił się tramwaj i dużo samochodów, ale ok)
- w prawo dzieś w osiedla przy WORDZIE (dużo skrzyżowań równorzędnych (gdzieś parkowanie prostopadle w prawo na komfortowym miejscu)
- wyjazd Dickensa w Grójecką
- lewoskręt w Korotyńskiego
- skręt w lewo na łamanym pierszeństwie (jednokierunkowa Mołdawska)
- skręt w prawo (tak w prawo!, nie w lewo przy trudnej do ominięcia ciągłej)
- znowu jakieś małe uliczki (30km/h)
- jeszcze stop i skręt w lewo w Korotńskiego
- Księcia Trojdena i awaryjne hamowanie w wyznaczonym miejscu
- 2x fragment trasy z oraniczeniem 60km/h - Hynka i Żwirki


trasę opisałam haotycznie, ale bardzo się kręciliśmy, sama straciłam orientację

Egzaminator poza komendami (lewo, prawo) nie odzywał się do mnie
nie chwalił, nie komentował

- dwa razy zgasł mi silnik
- raz, czy dwa ktoś mi wjechał -hamowałam razem z Egzaminatorem
- dwa, czy trzy razy zamiat trójki wrzuciłam jedynkę, czy luz, ale to byla chwila i nie zakłóciło to płynności jazdy
- raz nie zauważyłam, że pas się kończy i zmieniłam pas pod koniec
- kilka razy miałam na liczniku 51-52 przy ogr. 50km/h, lub 31-33 przy 30km/h


powrót do Wordu, zaparkowałam
powiedział, że wynik .... pozytywny (głos zawiesił jak jurorzy w telewizyjnych konkursach tańca)
w połowie egzaminu właściwie byłam niemal pewna, że zdam

egzamin trwał 57min
kod
 
Posty: 4
Dołączył(a): wtorek 16 czerwca 2009, 18:30

Postprzez 1kurak1 » czwartek 18 czerwca 2009, 11:26

WORD Radarowa
17.06.2009
Podejście na 1
Teoria 16.00 - 1 błąd
Praktyka 17.18 - negatywnie

No cóż. Krótko bo egzamin skończył się już o 17.26 :/
Najpierw maska i gdzie mierzymy poziom oleju. Łatwe. Poszło.
Światła pozycyjne. Wszystkie 4 świecą (a właściwie 5 bo najpierw zapomniałem o oświetleniu tablicy ale egzaminator wspomniał że jest takie jeszcze jedno i sprawdziłem).
Przygotowanie do jazdy - fotel, lusterka, pas, światła.
No to łuk. Na dzień dobry zdechł (ale luzik zdarza się) i to już niestety 1 błąd w zadaniu (wg tych nowych zasad). Ale co odpaliłem ruszam spokojnie bez nerwów (zupełny brak czegokolwiek - jak robot - żadnych uczuć). Jade do przodu skręcam delkatnie, równiótko i prostuje koła i.... zonk :/ Zachciało mi się delkatnie dotknąć hamulca żeby mi w żadnym wypadku nie wleciał w środkowy słupek. No i dotknąłem hamulca a autko stanęło dęba prawie, odpuściłem hamulec i wpasowałem się ładnie w koperte - ale to zatrzymanie chwilowe w połowie koperty to błąd nr 2 i po zawodach. Ale nic - żadnej złości, rozczarowania. Chciałem za precyzyjnie i przekombinowałem. Trudno. Do następnego razu. Troche mi szkoda tylko tego że egzaminator spokojny, miły i wogóle fajny.
1kurak1
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 18 czerwca 2009, 11:08

Postprzez Asiel » piątek 19 czerwca 2009, 06:18

Egzamin 16.06. WORD Bemowo. Godz 7.16-8.10.. Pogoda: chmury i trochę deszczu
Wynik - pozytywny :)

Zdałam za trzecim razem. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że większość zdających jest w wieku moich dzieci . Pierwszy raz oblałam na łuku, za drugim - egzaminator mnie "przeczołgał" aż popełniłam błąd - autko zaczęło "zjeżdżać" gdy staliśmy na skrzyżowaniu.
A 16.06 niemal bezstresowy egzamin. Egzaminator miły, choć nie wylewny oczywiście. Z pierwszej części wylosowane miałam - sprawdzenie świateł kierunkowskazów i płynu do spryskiwaczy. Potem łuk i górka - bez problemów. Całej trasy nie powtórzę, bo jeździliśmy po uliczkach Bemowa i trochę Żoliborza. Parkowanie z powtórką, nawet gasnący silnik przy cofaniu (auto wpadło w dołek) mnie nie zdenerwował! Zawracanie "przy użyciu infrastruktury i biegu wstecznego" w bocznej uliczce (w lewo) od Zachodzącego Słońca. Infrastukturą była mała uliczka w lewo, trzeba było w nią wjechać przodem i wyjechać tyłem w prawo. Potem małe rondka, uliczka jednokierunkowa, z której oczywiście skręt w lewo. I dużo innych małych uliczek z ograniczeniami prędkości i ludźmi plączącymi się pod kołami (taka pora!). Zaczęłam oddychać z ulgą, gdy z Broniewskiego skręciliśmy w lewo w Powstańców Śląskich. A potem - ufff - w prawo w Piastów Śląskich i w prawo za przystankiem do WORDu.
Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie wspaniała szkoła MDK(www.mdk.pl)! Wszystkie te uliczki przejeżdżałam dziesiątki (a może więcej) razy, cierpliwie instruowana przez - przede wszystkim - Janusza. To wspaniały instruktor, lekcje z nim były przyjemnością, choć często byłam mokra od potu. Najważniejsze, że każda godzina upewniała mnie w podjętej decyzji, że nigdy nie poczułam się zniechęcona i zawsze żałowałam, że już koniec. Także zajęcia teoretyczne prowadzone przez pana Sławka były ciekawe, urozmaicone przykładami i wszystkie przepisy same wchodziły do głowy. Egzamin teoretyczny zdałam bez ani jednego błędu! Przede mną teraz nowy etap, pełnej odpowiedzialności za życie i zdrowie swoje i innych. I już nikt - siedzący obok - nie da "po hamulach". Tylko ja będę musiała...
Asiel
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 18 czerwca 2009, 19:51

22.06.2009 Radarowa

Postprzez Polala777 » poniedziałek 22 czerwca 2009, 14:01

22.06.2009r Godz 10:00 egzamin praktyczny na Radarowej -
Zdany z wynikiem pozytywnym!!!!!!!! - pierwsze podejście po 3 latach przerwy!!!!
Hura- jestem taka szczęśliwa i na "gorąco" chce się podzielić wrażeniami.
Po 1 papiery przeniosłam z Odlewniczej i nie żałuje- milej, kameralniej, spokojniej.
Do egz.podeszłam po 3 latach przerwy od ostatniej porażki na Odlewniczej ( były 2: raz zawaliłam luk - moja wina , byłam zdenerwowana strasznie, a luk to mój ulubiony manewr i mimo to wiec słusznie. Drugim razem trafił mi się totalny palant który po 1h i ok25min!!! "złapał " mnie a błędzie -lekko najechałam na linie ciągła , a on się z tego bardzo ucieszył- natomiast ja dałam sobie spokój z prawem jazdy......)

Wiec polecam Radarowa- mimo, ze mój dzisiejszy egzaminator nie był typem super milusińskim to był ok!
Pomocny na tyle na ile mógł, ludzki acz konkretny, nawet jakiś żarcik rzucił parę razy, nie czepliwy o drobiazgi(dostałam 2x opierdziel za szybkość , a dziś jest plucha :) )

Jeździłam ok 40 min po wyjechaniu z placu i od razu na Hynka, jak chciałam wjechać to mi zgasła Toyotka- wiec pomyślałam"oooooooo to już skończyłam egzamin" ALE :) dal mi jechać dalej.

Zrobiłam moim zdaniem 2 byczki: pomyli mi się kierunek na rondzie przy Hynka i to był moment kiedy pomyślałam, ze mój egzamin ole bay bay - zapraszamy za miesiąc ;(- chociaż i ta prędkość tez...

Zdałam jako jedyna jak się nie mylę.....- wszyscy głownie polegli na placu.
Nie zgodzę się z opinia wyczytana w tym wątku wcześniej , jakoby słupki mogły się mylić i jedzie się w czyjś luk - gucio prawda - ja jestem blondynka he, he i nie miałam z tym kłopotów ani ciut, ciut.
Nie będę pisać, żeby się nie stresować bo to się raczej nie da-ale trzeba się mimo wszystko wziąć w garść na maxa i skupić na jeździe- znaki, przepisy, piesi.....
Element humorystyczny: miałam pokazać chłodnice na początku egzaminu i za skarby świata nie mogłam podnieść maski - no i tak "Obleje, bo nie mogę podnieść do góry tego żelastwa kurcze pieczone " ;D
I fanksy dla mojego pana od jazd doszkalających- bo 10 godzin z nim dało mi więcej niż cały kurs. P Marek, a może Marcin ze szkoły Olka na Radarowej- cierpliwy DO BÓLU!!! naprawdę umie tłumaczyć, nigdy nie krzyczy, tłumaczy do skutku- dla mnie 100% fachowca.Polecam!


No a teraz w drogę:))))))))))))
trzymam kciuki za pozostałych na placu boju:)))
Polala777
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 22 czerwca 2009, 13:24
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez barjed » wtorek 23 czerwca 2009, 11:49

WORD Radarowa
23.06.2009, 9:00 - 10:05
Negatywnie.

Najpierw teoria, bezproblemowo, zero błędów. Na praktykę czekałem ok. 30 minut.

Egzaminator starszy, raczej wyprany z emocji, nie reagował na kilka prób rozluźnienia atmosfery.

Z obsługi sprawdziłem awaryjne i płyn do spryskiwaczy. Łuk i górka bez problemu.

Na mieście jechałem naprawdę bardzo prostą trasą i tym większa jest moja frustracja. W prawo w Hynka, w prawo w Radarową, zawracanie na Radarowej z użyciem biegu wstecznego w jakiejś bramie, parkowanie prostopadłe przodem. Bez problemu. Potem trochę kręcenia się po tych małych, tamtejszych uliczkach, skrzyżowania równorzędne. Zawracanie na rondzie, jakimś niedużym nie znam nazwy. Nawet na tej niesławnej jednokierunkowej ze zwalonym skrętem w lewo kazał pojechać w prawo. Czułem się pewnie, samochodzik chodził jak złoto. Zostały może ze trzy przecznice do ośrodka no i właśnie. Banalny skręt w prawo, stoi baba na zielonym. Stoi, stoi, stoi. Skręcam, widzę ją. Podjeżdżam ona włazi. Nie zatrzymałem się, więc i po egzaminie.

Przykro uwalić na czymś takim, szczególnie wiedząc, że egzaminator był ok nawet jeśli nic nie mówił i, że dawał łatwą trasę. W dodatku mówił konkretnie gdzie skręt na którym skrzyżowaniu (bez podpuszczania).

Bywa, kurna.
barjed
 
Posty: 8
Dołączył(a): sobota 20 czerwca 2009, 03:07

Postprzez zeta » poniedziałek 29 czerwca 2009, 13:18

WORD Odlewnicza, 27 czerwca
Moje pierwsze podejście i prawie zero stresu podczas oczekiwania. Patrzyłam na osoby, które w większości poległy już na placu i modliłam się, żebym nie była jedną z nich. Pan, który mnie egzaminował oblał bezpośrednio przede mną 2 osoby (ale na łuku, więc kwestia bezdyskusyjna). Jechała samochodem nr 14, pożartowaliśmy, że dobrze, że nie 13. Mała ciekawostka - na Odlewniczej 13 przerobili na 53 a i tak ma najwięcej kolizji, otarć, zadrapań, więc zmienił się nr a peszek został ;]. Wylosowałam światła mijania i poziom oleju. Następnie łuk - wszystko ok ale ledwo opanowałam drżenie nogi. Górka również bez problemu i jedziemy na miasto. Pierwsza porażka podczas zawracania na skrzyżowaniu (chyba w ostatniej chwili wyłączył mi się kierunkowskaz) ale jedziemy bo raz każdy manewr można zepsuć. Później maraton po bródnowskich zaułkach z równorzędnymi skrzyżowaniami, w prawo, w lewo, parkowanie (prostopadłe, czyli moje ulubione), zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury, zatrzymanie w wyznaczonym miejscu. Na rondzie przy pływalni byłam aż 3 razy ale zawsze w innej sprawie. Przez cały egzamin miałam wrażenie, że Pan egzaminator chce żebym zdała (ale to moja subiektywna opinia). Przed zjazdem na Wrocław za późno się ocknęłam i zmieniłam pas już na linii ciągłej!!Pan strzelił focha, mówił, że tak nie można itd. Myślałam, że już po egzaminie ale nie dyskutowałam i jechałam dalej. Wróciliśmy do ośrodka. Pan myśli, myśli, myśli i mówi : "zaliczę pani ten egzamin". W ciągu ostatnich dwóch dni jakieś 50 razy sprawdzałam na arkuszu przebiegu egzaminu jego wynik i ciągle jest POZYTYWNY!! Mała rada - bez względu na to czy coś zrobicie źle jedźcie do końca najlepiej jak potraficie. Jak widać nawet przejechanie linii ciągłej nie zawsze kończy się wynikiem negatywnym.
zeta
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 28 czerwca 2009, 23:22
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez sebik2221 » niedziela 05 lipca 2009, 01:37

3 lipiec 2009
egzamin praktyczny- radarowa
3 podejscie-wynik pozytywny:)

rowniez postanowilem podzielic sie z wami przebiegiem mojego egzaminu ktory wreszcie udalo sie zdac za 3 razem ....wciaz nie moge uwierzyc ze to juz koniec zmagan o ten dokumencik:P
wybralem sobie godzinie 20 na zdawanie egzainu gdyz slyszalem ze to najlepsza pora na egzamin, przedewszystkim maly ruch i pelna swoboda na trasie... w osrodku bylem juz o 19:30 a egzamin teoretycznie na 20 ale z doswiadczenia wiem ze zanim wylosuja trzeba troche poczekac wiec spodziewalem sie ze mnie wylosuja ok 20:30 i tu pierwszy zaskok , wyczytali moje nazwisko o 19:50 nawet puszki coli nie zdarzylem dopic:P..razem ze mna wyczytali jeszcze dwie osoby, w tym bardzo niesmiala dziewczyne ktora podchodzila do egzaminu 8 raz..no dobra ale przejdzmy do samego egzaminu.
egzaminator wydawal sie wporzadku, ale strasznie malo mowny..wiec na poczatek mialem wlaczyc swiatla "stop" pod maska pokazac i sprawdzic ilosc plynu hamulcowego ok wiadomo formalnosc. przygotowanie do jazdy i koles kaze mi wjechac na plac,i tu pierwszy zonk zapomnialem wylaczyc renczny hamulec , za bardzo puscilem sprzeglo i samochod zgasl juz na starcie, egzaminator do mnie"no to juz pierwszy blad" mysle sobie kurde chyba znowu polegne...dobra wiechalem na plac, luk i gorka bez problemu...no to lecimy w miasto...po wyjezdzie z osrodka oczywiscie jak zawsze skret w radarowa i od razu zawracanie z wykorzystaniem wstecznego oczywiscie bez problemu, potem dojechalem do ronda gdzie mialem zawrocic co udalo sie bez przeszkod, nastepnie jazda do kolejnego ronda przy zwirki tam skret w lewo gdzies tam sie pokrecilismy i wiechalem w teren zabudowany gdzie mialem parkowanie prostopadle przodem , nastepnie kazal mi sie rozpedzic do 50 i zatrzymac w wyznaczonym punkcie oczywiscie banal:P po czym jechalem jakas tam ulica trzy pasmowa , z pierwszego pasa chcialem wiechac w srodkowy zeby wyminac jakis tam stojacy pojazd przedemna...i tu nagle z nienacka jakis debil z 3 pasa wiechal na duzej szybkosci na srodkowy pas na ktory wlasnie wiezdzalem co malo nie spowodowalo kolizji, naszczescie zaistniala sytuacja nie byla z mojej winy w kazdym razie niezle mnie zestresowal ten typek , ale egzaminator nic nie mowil wiec jade dalej...po 15 minutach mniej wiecej jazdy po miescie opanowalem nerwy i czulem ze tym razem sie uda:D jezdzilem pewnie, zwracalem na kazdy szczegol duza uwage , i tak gdzies tam sie pokrecilem z nim po tych uliczkach nagle znowu znalazlem sie na zwirki i skret w prawo na skrzyzowaniu w kierunki osrodka, poczym skret do osrodka, egzaminator z zimna krwia poinformowal ze wynik egzaminu pozytywny...co mnie oczywiscie bardzo ucieszylo, jazda po miescie trwala ok 30 minut. teraz czekam na odbior dokumentu i wreszcie bede mogl sobie sam pojezdzic tak jak mi sie podoba a nie tak jak mi kaze instruktor itp..to bedzie wielka chwila:P

i na koniec taka mala rada dla zdajacych...jak zapisujecie sie na egzamin bierzcie godziny wieczorne, jest maly ruch pelna swoboda, naprawde przyjemnie sie jedzie...

zycze powodzenia
sebik2221
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 05 lipca 2009, 01:04

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości