Olin, ja wiem, że tak czasem jest. Ale nie komplikujmy. Sprawa jest prosta. Wyobraź sobie, że chcesz zawrócić. Stoisz na odpowiednim pasie i oczekujesz na zielone. Zapala się. Ty widzisz, że z naprzeciwka jest mnóstwo samochodów i wiesz dokładnie, że możesz zawrócić tylko wtedy kiedy nastąpi zmiana świateł. Co robisz (i co zrobi większość kierowców)? Oczywiście wjedziesz na skrzyżowanie i będziesz oczekiwał na to, że zapali się czerwone światło dla ruchu z naprzeciwka i wykorzystując moment na tą zmianę przejedziesz. Oczywiście opisujesz taką sytuację (mniej więcej). Ale piszesz
Teoretycznie, zgodnie z par. 95 ust 2 pkt. 2 Rozporządzenia o znakach i sygnałach sygnał zielony zabrania wjazdu na skrzyżowanie jeżeli na skrzyżowaniu i za nim nie ma miejsca do kontynuowania jazdy przed zakończeniem nadawania sygnału zielonego - a więc nie powinieneś w ogóle wjechać na to skrzyżowanie.
Czyli wjechanie na to skrzyżowanie jest niezgodne z przepisami. A zatem każdy policjant za taką rzecz może wlepić mandat. Ja się z tym pozwolę nie zgodzić. Artykuł, który przytaczasz dotyczy sytuacji, w której nie jesteś w stanie opuścić skrzyżowania po zmianie światełek. Natomiast tutaj mamy do czynienia z zupełnie innym przypadkiem. Tym bardziej, że autor tematu pisze, iż po zmianie świateł żaden pojazd nie nadjeżdża z drogi poprzecznej. Tak naprawdę jeśliby iść tropem tego artykułu to żaden kierujący pojazdem chcący skręcić w lewo przy dużym natężeniu ruchu nie powinien wjeżdżać na skrzyżowanie. Wiemy o tym, iż jest to absurd.
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.
Cyceron.