
Mąż zaparkował na terenie posesji w Łodzi-pod adresem tym jest zameldowany,a mieszka tam obecnie jego babcia.
Nie ma tam wyznaczonych miejsc postojowych,a sama administracja o parkowaniu mówi,że "parkować gdzie wolne miejsce".Za miejsca postojowe lokatorzy nie wnoszą żadnych opłat.
Dziś po odwiedzinach u babci,mąż zastał autko w takim położeniu j.w.
Wyjazd był oczywiscie niemożliwy,bo "uroczy" sąsiad na złość bo zajął "jego" miejsce,zablokował auto,po czym udawał ,że mu to lotto,częstując go jedynie porcją bluzgów.Widać na zdjęciu,że miał inną możliwosć zaparkowania.
Po kilkudziesięciu minutach mąż zadzwonił po policję,a ta stwierdziwszy,że zarówno on jak i ów miły sąsiad są pod tym adresem zameldowani,to uznali,że nie mogą nic zrobic w tej kwestii.
Rozumiem,ze gdyby akurat sąsiad się wypiął i pojechał na 5cio godzinne zakupy do hipermarketu,to też nic by nie mogli zrobić,a zablokowany mógły sobie stać jak wazon i czekać na cud z nieba?
Są na to jakieś paragrafy?