Jakość szkolenia kandydatów na kierowców

Temat ten służy wymianie spostrzeżeń i doświadczeń pomiędzy instruktorami i egzaminatorami.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Tomek Kulik » poniedziałek 23 marca 2009, 10:09

Oj, matura z bazaru chyba u niektórych w szufladzie leży...
Gdzie napisałem, że "wordy" mają szkolić kierowców?
Gdzie napisałem, że nie będziesz mógł szkolić?
Wordy niech zajmują się tym, czym się zajmują obecnie - nie trzeba dokładać im obowiązków.
Wkurzam mnie sytuacja, gdzie MUSZĘ uczęszczać na wszystkie wymagane Rozporządzeniem jazdy np. na kategorię B+E, gdzie kilka sezonów ciągnąłem mercedesem na co dzień lawetę z motocyklami na podwoziu Niewiadów N-1200 o dmc 1400 kg. Czemu muszę, zamiast móc po prostu przystąpić do egzaminu bez obowiązkowego szkolenia? Czemu zawodnik z licencją motocyklową, posiadający prawo jazdy kat. np. B, MUSI uczęszczać na pełne 20 jazd motocyklem na kursie kat. A.
MUSI = płaci.
Są kraje, gdzie nie trzeba chodzić na kurs, ale TRZEBA zdać egzamin żeby dostać prawo jazdy, zaś wypadkowość i kultura jazdy wyglądają lepiej niż u nas.
Albo abiturient nadaje się i otrzymuje prawo jazdy, albo nie nadaje się i nie otrzymuje. Jego sprawa, czy będzie zdawał do usranej śmierci, albo zacznie się uczyć i zda z powodzeniem.
www.kulikowisko.pl
Tomek Kulik
 
Posty: 113
Dołączył(a): środa 09 stycznia 2008, 17:25
Lokalizacja: Warszawa i okolice

Postprzez wamik » poniedziałek 23 marca 2009, 15:58

I znowu to samo?

Obrażanie zamiast argumentów?

Dla Twojej wiadomości Kolego Tomku - świadectwo maturalne z bazaru to może leży w szufladzie u Ciebie...

Gdzie napisałem, że "wordy" mają szkolić kierowców?


W poprzedniej Twojej wypowiedzi - gdybyś ze zrozumieniem przeczytał poprzednią moją - to byś to zauważył.
wamik
 
Posty: 39
Dołączył(a): czwartek 08 marca 2007, 11:18
Lokalizacja: Sieradz

Postprzez wojciech1962 » poniedziałek 23 marca 2009, 20:22

I znowu czytając Tomka zgadzam się z nim w 100%. Zauważyłem u Tomasza pewien " liht motive" którego jestem gorącym zwolennikiem. Zacytuję tu tresci tylko z ostatniego posta Tomasza, ale czytająć go w innych tematach - powtarza się. I tak np.
Wkurza mnie sytuacja, gdzie MUSZĘ uczęszczać na wszystkie wymagane Rozporządzeniem jazdy
albo
Albo abiturient nadaje się i otrzymuje prawo jazdy, albo nie nadaje się i nie otrzymuje. Jego sprawa, czy będzie zdawał do usranej śmierci, albo zacznie się uczyć i zda z powodzeniem.

Prawo jest tylko prawem i niektórzy się do niego stosują a inni nie, ale i tak wszyscy osiągają zamierzone cele. Tu celem jest zdobycie prawa jazdy. To egzaminator w tym kraju decyduje o wydaniu prawa jazdy i nie interesuje go ani to czy osoba egzaminowana się gdzieś szkoliła i ile to zajęło jej czasu. Liczą się tylko umiejętności na egzaminie, wykonywanie wszystkich zadań zgodnie z instrukcją egzaminowania i kryteriami oceny. Umie - zdał, nie umie - nie zdał i uczy się dalej. Jak to Tomek napisał "do usranej..."
Dla przykładu obydwaj moi synowie, od niemowlaka wychowani " z motoryzacją na ty". Jak myślicie? Jak wyglądał ich kurs nauki jazdy na kategorię "B"? Oczywiście obydwaj zdali za pierwszym razem. Odpowiadam - jedna godzina po Olsztynie z L-ką na dachu. Starczy? Starczyło! To jest to co Tomasz pisał o tej lawecie z motocyklami czy o tym motocrossowcu.
A przyjdzie ci taka mameja z zaświadczeniem lekarskim za 30 zł zapłaci Ci ile tam chcesz i męcz się "do usranej...."Puki płaci to dobrze, przestaje płacić - nie jeździ. Albo pójdzie do kogoś innego, kogo uważa za lepszego nauczyciela od Ciebie. A potem wróci do Ciebie z przeprosinami "bo Pan jednak dobrze szkoli tylko ja jakoś już ósmy raz nie mogę zdać". To ja wtedy odpowiadam "Szanuj instruktora swego bo możesz mieć gorszego".
A w sytuacji kiedy będą musieli po prostu zdać u egzaminatora i coś im nie będzie wychodziło to szybciutko sami znajdą dobrego instruktora, tak samo jak znajdują dobrych lekarzy, dobrych prawników, dobrych korepetytorów. I wtedy nie pytają " A po ile u pana kurs i czemu tak drogo?" tylko Ty im wtedy oznajmiasz np 60 zł/h i ani bekną. "Chciałeś profesjonalistę to mu zapłać tyle ile on jest wart. Dlaczego Mercedesy są drogie? Bo są dobre".
I skończyłby się problem z biurokracją i w ogóle skończyłyby się problemy. Jeździlibyśmy wtedy trochę jak taksówkarze (kasa fiskalna) na zasadzie - masz klienta to jedziesz a jak nie masz ton stoisz i cierpisz. Za długo nie pocierpisz bo Cie ZUS zje i się zwiniesz. Na postoju pozostaną tylko profesjonaliści. No, nie tylko, bo przez jakiś czas będą funkcjonowali padlinożercy bo fachowcy nie będą w stanie całej populacji obsłużyć i prawdopodobnie będzie kilku kombinatorów ale ci będą transparentni i łatwi do odstrzelenia. I tyle. Proste?
W związku z tym, że jest jak jest to ja jestem jaki jestem.
wojciech1962
 
Posty: 118
Dołączył(a): czwartek 13 listopada 2008, 22:15
Lokalizacja: Czerwonka k/Olsztyna

Postprzez wamik » poniedziałek 23 marca 2009, 21:21

Tu celem jest zdobycie prawa jazdy.


No właśnie - moim zdaniem nie. Wg. mnie celem jest umiejętność bezpiecznego poruszania się po drogach, a zdobycie prawa jazdy jest jedynie etapem na drodze do tego celu.

To egzaminator w tym kraju decyduje o wydaniu prawa jazdy i nie interesuje go ani to czy osoba egzaminowana się gdzieś szkoliła i ile to zajęło jej czasu.


To skąd tyle narzekań na egzaminatorów? Czyżby zostanie egzaminatorem równało się z wyzbyciem zasad, które miało się wcześniej? Nie. Po prostu nie da się w ciągu kilkudziesięciu minut ocenić w pełni kompetencji!

Dlaczego Mercedesy są drogie?


Tylko ile osób jeździ mercedesami (nowymi)? Zdecydowana większość mercedesa nie wybiera. A w delikatnej materii o której rozmawiamy niestety, zazwyczaj konsekwencje oszczędności poczynionych przez osoby szkolące się ponoszą inni, przypadkowi użytkownicy drogi, którzy wcale nie chcieli oszczędzać.

Podsumowując. Podpisałbym się pod tym o czym piszesz Ty i Tomek gdybym był... utopistą. Niestety zbyt długo żyję, aby w takie idealne rozwiązania wierzyć.

Osobiście uważam, że zaświadczenia które podpisujemy powinny coś znaczyć - wówczas nie było by zdawalności na poziomie poniżej 30%. A dlaczego tak jest?
wamik
 
Posty: 39
Dołączył(a): czwartek 08 marca 2007, 11:18
Lokalizacja: Sieradz

Postprzez Tomek Kulik » wtorek 24 marca 2009, 10:24

Powiedzcie mi, czemu egzaminatorzy nie muszą się znać na tym co robią? Przykłady:
- abiturient kat. A, który stawi się na egzamin w stroju motocyklowym z własnym kaskiem, jest w większości przypadków skazany na niepowodzenie, zaś wsiadający na motocykl bez rękawiczek i w adidasach jest dopuszczony do jazdy - dlaczego?
- podłączanie przyczepy na egzaminie kat. C+E: kolejność podłączania elektryki i pneumatyki jest obojętna, ale egzaminatorzy dorabiają sobie jakąś teorię i czepiają się gdy zdający podłączy w odwrotnej kolejności - dlaczego?
- znam egzaminatorów z uprawnieniami m.in A, którzy oprócz kursu prawa jazdy i egzaminu nie jeździli i nie jeżdżą na motocyklach, a mimo to egzaminują - dlaczego?
www.kulikowisko.pl
Tomek Kulik
 
Posty: 113
Dołączył(a): środa 09 stycznia 2008, 17:25
Lokalizacja: Warszawa i okolice

Postprzez megamind » wtorek 24 marca 2009, 12:31

Tomku, ale w tym momencie sam sobie przeczysz. Przecież tacy egzaminatorzy nie są w stanie ocenić czy ktoś potrafi jeździć czy nie. Potencjalny kandydat nie pójdzie na kurs wcale bo będzie liczył, że prędzej czy później na takiego egzaminatora trafi. Zniesienie obowiązkowych kursów byłoby więc wylaniem dziecka z kąpielą.
Ktoś powiedział kiedyś, że idealne państwo to takie w którym nie ma policji i szpitali /wszyscy szanują prawo i nikt nie choruje/. Tam proponowane przez ciebie zasady na pewno by się sprawdziły. W naszych krajowych realiach niestety nie.
Mentalność przeciętnego Polaka jest taka, żeby załatwić wszystko po linii najmniejszego oporu, jeśli nie zda egzaminu 10 razy i tak nie pójdzie na kurs tylko będzie szukał innej drogi wyjścia - stąd się bierze korupcja.
megamind
 
Posty: 246
Dołączył(a): piątek 17 października 2008, 13:33

Postprzez Tomek Kulik » środa 25 marca 2009, 10:02

To trzeba zweryfikować egzaminatorów. Kto się nie zna - won!
www.kulikowisko.pl
Tomek Kulik
 
Posty: 113
Dołączył(a): środa 09 stycznia 2008, 17:25
Lokalizacja: Warszawa i okolice

Postprzez wamik » czwartek 26 marca 2009, 09:23

No i to jest właśnie utopia.
wamik
 
Posty: 39
Dołączył(a): czwartek 08 marca 2007, 11:18
Lokalizacja: Sieradz

Postprzez wojciech1962 » czwartek 26 marca 2009, 13:25

Wiesz co warnik? Może ja i Tomek jesteśmy utopistami, ale Ty z kolei ze swoimi poglądami jesteś idealistą. Zrozum, ludziom trzeba dawać to czego oni chcą. Rynek działa na zasadzie "popyt - podaż" i, uwierz mi, oni nie przychodzą do Ciebie po wiedzę i umiejętności - oni potrzebują prawo jazdy i rozglądają się wokół jak po najmniejszej linii oporu to osiągnąć. Może co 10-ty kursant jest świadom ceny jaką ewentualnie zapłacimy wszyscy za jego indolencję.
Sam napisałeś:
Wg. mnie celem jest umiejętność bezpiecznego poruszania się po drogach, a zdobycie prawa jazdy jest jedynie etapem na drodze do tego celu.

To dla ciebie - idealisty - jest celem. A ludzi to wali. Przejrzyj na oczy i spójrz realnie na potrzeby narodu. Spełniaj potrzeby swoich klientów i zarabiaj pieniądze, a te nasze mrzonki o BRD zostawmy sobie Panowie na nasze korporacyjne dywagacje przy soczku.
W związku z tym, że jest jak jest to ja jestem jaki jestem.
wojciech1962
 
Posty: 118
Dołączył(a): czwartek 13 listopada 2008, 22:15
Lokalizacja: Czerwonka k/Olsztyna

Postprzez wamik » czwartek 26 marca 2009, 14:48

wojciech1962 napisał(a):Zrozum, ludziom trzeba dawać to czego oni chcą.


Cóż... ludzie chcą móc prowadzić pojazdy po drogach publicznych - zgadza się? No to skoro jedynym kryterium jest zaspokoić takie potrzeby, to... może zlikwidować w ogóle dokument zwany "prawo jazdy"? Czy wtedy byłoby lepiej?

wojciech1962 napisał(a):Rynek działa na zasadzie "popyt - podaż" i, uwierz mi, oni nie przychodzą do Ciebie po wiedzę i umiejętności - oni potrzebują prawo jazdy i rozglądają się wokół jak po najmniejszej linii oporu to osiągnąć.


Hm... jeśli to stwierdzenie uznalibyśmy za prawdziwe (choć uważam, że jest w nim jedynie część prawdy) to powinniśmy rozważyć 2 rozwiązania:

1. likwidacja prawa jazdy - bo to byłaby najmniejsza linia oporu,
2. zaostrzenie wymagań co do kandydatów - bo wówczas ta najmniejsza linia oporu byłaby odpowiednio wysoko.

Tu muszę powiedzieć, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem pierwszego rozwiązania, bo - niezależnie od tego czy jestem instruktorem czy nie, zawsze byłem i pewnie będę użytkownikiem drogi i nie mam zamiaru na niej zginąć tylko dlatego, że ktoś chciał "iść po najmniejszej linii oporu".

Jeśli przyjęlibyśmy drugie rozwiązanie, to mamy 3 wyjścia:

1. zwiększenie wymagań administracyjno-formalnych co do szkolenia - ale... to tylko otworzy pole popisu dla kombinatorów
2. stworzenie takiego egzaminu, który rzeczywiście potrafiłby sprawdzić wszystkie umiejętności kandydata - co uważam za utopię, bo... (o tym było już pisane wcześniej) - z drugiej strony, gdzieś ten człowiek i tak musiałby się uczyć jeździć stwarzając przy tym niebezpieczeństwo dla innych.
3. doprowadzenie do sytuacji w której OSK odpowiedzialny byłby nie za szkolenie kandydata ale za jego wyszkolenie, - jak to moim zdaniem można zrobić - pisałem wcześniej.

Moim skromnym zdaniem, jedynym racjonalnym podejściem jest to z nr 3.

wojciech1962 napisał(a):Może co 10-ty kursant jest świadom ceny jaką ewentualnie zapłacimy wszyscy za jego indolencję.


Zgadza się. Niestety zgodnie z dzisiejszym prawem, to właśnie ten nieświadomy kursant decydując o wyborze OSK, decyduje o jakości szkolenia. Bo skoro nie ma cen minimalnych - to rozsądnym z punktu widzenia OSK jest oszczędzać na czym się da, byle tylko utrzymać się na rynku. I ta sytuacja moim zdaniem jest chora. Gdyby były ceny minimalne, i to nie małe - wówczas konkurencja pomiędzy OSK przeniosłaby się z ceny na jakość - i tak moim skromnym zdaniem powinno być.

wojciech1962 napisał(a):Przejrzyj na oczy i spójrz realnie na potrzeby narodu. Spełniaj potrzeby swoich klientów i zarabiaj pieniądze, a te nasze mrzonki o BRD zostawmy sobie Panowie na nasze korporacyjne dywagacje przy soczku.


I masz rację... dopóki... na drodze nie zginie ktoś z Twoich bliskich (odpukać w niemalowane bo tego Ci absolutnie nie życzę).
wamik
 
Posty: 39
Dołączył(a): czwartek 08 marca 2007, 11:18
Lokalizacja: Sieradz

Postprzez wojciech1962 » czwartek 26 marca 2009, 20:47

No i bardzo ładnie. Widzę, że postrzeganie świata Tomasza i moje trafia Ci do przekonania. Zostaw chłopie to "prawo" w spokoju - i tak tego nikt nie pilnuje i chyba tak na prawdę nikomu nie zależy aby to zmienić. Wszyscy trzepią kasę, naród się szkoli, zdaje egzaminy, kupuje stare rzęchy, rozbija je, blacharze mają robotę i jeszcze setki innych instytucji. Kraj funkcjonuje, kryzysu nie ma. I dobrze - chwalić Boga i partię i jakoś(ć) to będzie.
Wiesz, mi już chyba mija ten cały zapał do BRD. Zaczynam inaczej patrzeć na życie. W związku z tym, że jest jak jest to ja jestem jaki jestem. Chyba okres walki, buntu i społecznikowstwa właśnie u mnie mija.
A, jeszcze mi się przypomniało. A z jakiej racji w naszym kraju poziom szkolenia kierowców miałby być jakiś odmienny od innych dziedzin edukacji? Popatrzmy na poziom wyższego wykształcenia i stopień trudności w jego zdobyciu, matury, szkoły średniej i tak aż do przedszkola. Czyżby niedouczony, tępy naród raptem po wejściu w progi OSK dozna olśnienia? A co to raptem dziedzina edukacji zwana SZKOLENIE I EGZAMINOWANIE KIEROWCÓW miałaby być jakaś elitarna, niedostępna dla większości normalnych obywateli tego kraju?
Zauważcie, że nasi rodacy generalnie dokonują irracjonalnych wyborów. Nie kierują się zdrowym rozsądkiem i perspektywicznym myśleniem tylko raczej ulegają populistycznym sloganom typu: Kurs za 900zł i jeszcze lody gratis. Już Wam pisałem, że ludzie chcą szybko, tanio, tu i teraz. Dlatego, nie nauczeni w szkole zdrowego rozsądku, idą w łapy populistów - oszustów jak bydło na rzeź.
Nikt o zdrowych zmysłach nie da się omamić populistom - oszustom.
A ci wszyscy "przedsiębiorczy" przedsiębiorcy skrupulatnie tę ludzką przypadłość wykorzystują. Stąd mamy kursy po 900zł, na których z progu pisze się kwity, klient wyjeździ 10 - 15 godzin i do widzenia. Wychodzi po 60zł/h. Naród zadowolony bo dostał co chciał - szybko i tanio.
Zauważyłem, że ta niekończąca się zima wykańcza mnie psychicznie. Przepraszam za mało optymistyczne treści. Następnym razem się poprawię.
I jeszcze znalazłem coś dla warnika. Pamiętasz jak napisałem, ze egzaminatorów "G" obchodzi....? To masz wypowiedź egzaminatora:
- Nas nie interesuje, czy kursant spędził za kierownicą 30 czy 50 godzin. Nie wiemy, czy zdaje po raz pierwszy, trzeci czy dziesiąty. Oceniamy to, co zaprezentuje na drodze. Niektórym wystarczy kilkanaście godzin nauki, a innym nie pomoże nawet pięć kursów doszkalających, bo nie mają predyspozycji do prowadzenia samochodów - mówi jeden z najbardziej doświadczonych egzaminatorów łódzkiego WORD.
W związku z tym, że jest jak jest to ja jestem jaki jestem.
wojciech1962
 
Posty: 118
Dołączył(a): czwartek 13 listopada 2008, 22:15
Lokalizacja: Czerwonka k/Olsztyna

Poprzednia strona

Powrót do Dyskusje szkoleniowców i egzaminatorów

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości