wojciech1962 napisał(a):Zrozum, ludziom trzeba dawać to czego oni chcą.
Cóż... ludzie chcą móc prowadzić pojazdy po drogach publicznych - zgadza się? No to skoro jedynym kryterium jest zaspokoić takie potrzeby, to... może zlikwidować w ogóle dokument zwany "prawo jazdy"? Czy wtedy byłoby lepiej?
wojciech1962 napisał(a):Rynek działa na zasadzie "popyt - podaż" i, uwierz mi, oni nie przychodzą do Ciebie po wiedzę i umiejętności - oni potrzebują prawo jazdy i rozglądają się wokół jak po najmniejszej linii oporu to osiągnąć.
Hm... jeśli to stwierdzenie uznalibyśmy za prawdziwe (choć uważam, że jest w nim jedynie część prawdy) to powinniśmy rozważyć 2 rozwiązania:
1. likwidacja prawa jazdy - bo to byłaby najmniejsza linia oporu,
2. zaostrzenie wymagań co do kandydatów - bo wówczas ta najmniejsza linia oporu byłaby odpowiednio wysoko.
Tu muszę powiedzieć, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem pierwszego rozwiązania, bo - niezależnie od tego czy jestem instruktorem czy nie, zawsze byłem i pewnie będę użytkownikiem drogi i nie mam zamiaru na niej zginąć tylko dlatego, że ktoś chciał "iść po najmniejszej linii oporu".
Jeśli przyjęlibyśmy drugie rozwiązanie, to mamy 3 wyjścia:
1.
zwiększenie wymagań administracyjno-formalnych co do szkolenia - ale... to tylko otworzy pole popisu dla kombinatorów
2.
stworzenie takiego egzaminu, który rzeczywiście potrafiłby sprawdzić wszystkie umiejętności kandydata - co uważam za utopię, bo... (o tym było już pisane wcześniej) - z drugiej strony, gdzieś ten człowiek i tak musiałby się uczyć jeździć stwarzając przy tym niebezpieczeństwo dla innych.
3.
doprowadzenie do sytuacji w której OSK odpowiedzialny byłby nie za szkolenie kandydata ale za jego wyszkolenie, - jak to moim zdaniem można zrobić - pisałem wcześniej.
Moim skromnym zdaniem, jedynym racjonalnym podejściem jest to z nr 3.
wojciech1962 napisał(a):Może co 10-ty kursant jest świadom ceny jaką ewentualnie zapłacimy wszyscy za jego indolencję.
Zgadza się. Niestety zgodnie z dzisiejszym prawem, to właśnie ten nieświadomy kursant decydując o wyborze OSK, decyduje o jakości szkolenia. Bo skoro nie ma cen minimalnych - to rozsądnym z punktu widzenia OSK jest oszczędzać na czym się da, byle tylko utrzymać się na rynku. I ta sytuacja moim zdaniem jest chora. Gdyby były ceny minimalne, i to nie małe - wówczas konkurencja pomiędzy OSK przeniosłaby się z ceny na jakość - i tak moim skromnym zdaniem powinno być.
wojciech1962 napisał(a):Przejrzyj na oczy i spójrz realnie na potrzeby narodu. Spełniaj potrzeby swoich klientów i zarabiaj pieniądze, a te nasze mrzonki o BRD zostawmy sobie Panowie na nasze korporacyjne dywagacje przy soczku.
I masz rację... dopóki... na drodze nie zginie ktoś z Twoich bliskich (odpukać w niemalowane bo tego Ci absolutnie nie życzę).