W tym kraju nic nigdy się nie zmieni

Temat ten służy wymianie spostrzeżeń i doświadczeń pomiędzy instruktorami i egzaminatorami.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez wojciech1962 » sobota 28 lutego 2009, 23:19

A tu mamy nowy pasztet jakby na zamówienie jakby na potwierdzenie naszych dotychczasowych dywagacji. Mamy tu potwierdzenie słów Tomka.
Autoszkoły stracą bonus?
27-02-2009
Właściciele łódzkich szkół nauki jazdy ruszyli szturmem na Zbigniewa Skowrońskiego, dyrektora WORD w Łodzi. Nie spodobał się im pomysł likwidacji obowiązkowych kursów doszkalających dla tych, którzy trzy razy oblali egzamin na prawo jazdy.

Wniosek o zniesienie obowiązkowych pięciu godzin dodatkowych jazd dyrektor Skowroński złożył do ministra infrastruktury.

Właściciele autoszkół i instruktorzy są oburzeni. Czują się dotknięci stwierdzeniem, że pomysł dyrektora Skowrońskiego ma ukrócić korupcję, która rzekomo polega na dzieleniu się zyskami z kursów doszkalających przez egzaminatorów i instruktorów w szkołach nauki jazdy. Taki proceder jest badany przez policję w Gdańsku i Krakowie.

- Zabolało nas, że nieprawidłowości, które są badane w innych miastach, mogą rzutować na naszą pracę. W Łódzkiem nie ma korupcji - zapewnia Zbigniew Gryglas ze Stowarzyszenia Instruktorów i Właścicieli Szkół Jazdy. - Jaki mielibyśmy z tego zarobek? Może 30 złotych na jednym kursancie. Czy warto narażać reputację? A kursantowi kolejne jazdy są potrzebne, bo jeśli popełniał błędy na egzaminach, to musi się podszkolić, aby więcej mu się nie przydarzyły. Nie upieram się jednak za tym, aby dodatkowe kursy były obowiązkowe.

Dyrektor Zbigniew Skowroński uważa, że to kursant powinien decydować, czy potrzebuje dodatkowych godzin nauki jazdy. Nie powinien mu tego nakazywać żaden przepis ani ustawa.

- Często słyszę, że kursanci płacą 200 lub 250 złotych za kurs doszkalający, ale nie korzystają z dodatkowej nauki. Zapłacą, dostaną stosowny świstek i zapisują się na kolejny egzamin. Tak nie powinno być - twierdzi dyrektor Zbigniew Skowroński.

Gdy usłyszeli taką wypowiedź przedstawiciele szkół nauki jazdy, wyrazili sprzeciw i oburzenie.
- Takie praktyki nie mają u nas miejsca. Po co ktoś płaciłby za usługę, z której później nie skorzysta? - zastanawiał się Zbigniew Gede, właściciel autoszkoły.

- Potwierdzenie dodatkowych godzin nauki jazdy to nie żaden świstek - wtórował mu zdenerwowany Zbigniew Popławski z Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Ośrodków Szkolenia Kierowców.

Opinii właścicieli szkół nauki jazdy nie potwierdzają osoby, które wczoraj przyszły na egzamin do łódzkiego WORD przy ul. Smutnej.

- Mój narzeczony niedawno oblał egzamin po raz trzeci - opowiada Paulina Przybysz. - Zapłacił dwieście złotych i odebrał zaświadczenie o dodatkowych godzinach nauki jazdy. Nie spędził za kierownicą ani minuty w ramach doszkolenia, bo czuje się pewnie jako kierowca. Zmuszanie do płacenia nie jest uczciwe. To tylko nabijanie kasy właścicielom szkół jazdy.

zdania był Arkadiusz Zieliński, który wczoraj czekał w budynku WORD na dziewczynę, a sam ma prawo jazdy od sześciu lat.

- Jeśli ktoś czuje się na siłach zdać egzamin bez doszkalania, to nie powinien być do tego zmuszany - twierdzi Arkadiusz Zieliński. - Wiele osób nie czeka do trzeciego potknięcia, tylko już po pierwszym oblaniu bierze dodatkowe godziny. Moim zdaniem, dyrektor WORD ma dobry pomysł, ale nie dziwią mnie protesty właścicieli autoszkół, którzy stracą bonusy wynikające z tego niepotrzebnego przepisu.

Egzaminatorzy łódzkiego WORD również są za tym, aby nikogo nie zmuszać do dodatkowych kursów. Wśród nich rozgorzała wczoraj burzliwa dyskusja. W pomieszczeniu, gdzie czekają na przeprowadzenie egzaminu, wisi nasz środowy artykuł. Od tego dnia w pokoju egzaminatorów nie rozmawia się już o niczym innym niż o publikacji na naszych łamach.

Egzaminatorzy chętnie dzielą się opiniami o pomyśle dyrektora Skowrońskiego, ale chcą pozostać anonimowi. Proceder korupcyjny w Krakowie i Poznaniu dotyka bowiem ich środowisko.

- Nas nie interesuje, czy kursant spędził za kierownicą 30 czy 50 godzin. Nie wiemy, czy zdaje po raz pierwszy, trzeci czy dziesiąty. Oceniamy to, co zaprezentuje na drodze. Niektórym wystarczy kilkanaście godzin nauki, a innym nie pomoże nawet pięć kursów doszkalających, bo nie mają predyspozycji do prowadzenia samochodów - mówi jeden z najbardziej doświadczonych egzaminatorów łódzkiego WORD.

- Zdarza się, że kursanci wcisną się na egzamin dzień po dniu, a inni czekają po kilka tygodni - dodaje inny egzaminator. - Tylko od nich powinno zależeć, jak będą przygotowywać się do egzaminu i czy dodatkowe jazdy wykupią po trzecim potknięciu, czy już po pierwszym albo wcale.
Egzaminatorzy uważają, że największą bolączką nie są kursy doszkalające, ale instrukcje procesu egzaminowania. Są tak szczegółowe i rygorystyczne dla zdających, że potknięcia na egzaminie są czymś oczywistym.

Dyrektor WORD i szefowie autoszkół chcą zgłosić kolejną zmianę w przepisach. To złagodzenie instrukcji egzaminacyjnej, aby była na rękę zdającym. Debata nad sformułowaniem wniosku do ministra odbędzie się już 4 marca.

Źródło: www.polskatimes.pl autor:Marcin Bereszczyński

A niech sobie zdają i po 100 razy jeśli uważają że tak świetnie jeżdżą. A instrukcja egzaminowania powinna być jeszcze bardziej bezwzględna ale życiowa a nie
Oblewa się kursanta za niewłaściwe wystawienie bocznej nóżki, lecz nie oblewa za odchylanie tułowia na zewnątrz zakrętu - debilizm. Oblewa się za przyjście na egzamin w stroju motocyklowym, zaś toleruje wsiadanie ma motocykl bez rękawiczek - skandal!
W związku z tym, że jest jak jest to ja jestem jaki jestem.
wojciech1962
 
Posty: 118
Dołączył(a): czwartek 13 listopada 2008, 22:15
Lokalizacja: Czerwonka k/Olsztyna

Postprzez wojciech1962 » piątek 13 marca 2009, 19:21

Tośmy sobie pobiadolili o po temacie. A tak dobrze żarło. Szkoda
W związku z tym, że jest jak jest to ja jestem jaki jestem.
wojciech1962
 
Posty: 118
Dołączył(a): czwartek 13 listopada 2008, 22:15
Lokalizacja: Czerwonka k/Olsztyna

Postprzez wamik » sobota 14 marca 2009, 01:04

Ano zdechło, bo... ostatnie wypowiedzi... zaprzeczają wprost nauce zwanej pedagogiką - czyli odrzucają, jakby nie patrzeć, kilkusetletni dorobek wielu pokoleń belfrów, nauczycieli, profesorów itp.

Tymczasem trzeba pamiętać, że przyswajanie sobie umiejętności prowadzenia pojazdu po drogach publicznych wymaga uczenia się - tak jak nabywanie jakichkolwiek innych umiejętności.

Realizacja wizji Tomka - oznaczałaby więc odrzucenie całego tego dorobku tylko dlatego, że on uważa, że powinno być inaczej - a z tym już trudno dyskutować.

Otóż żadna szanująca się uczelnia, nie wyda dyplomu osobie, która nie uczestniczy w procesie dydaktycznym - pomijając oczywiście spektakularne przypadki doktoratów honoris causa :)

Dlaczego?

Bo nie da się skonstruować egzaminu, który pozwoli w pełni ocenić wymagane kompetencje (czyli kwalifikacje + postawy).

Już sam proces dydaktyczny jest ciągłym sprawdzianem. Egzamin jest jedynie ukoronowaniem tego procesu.

Dlaczego w przypadku procesu nabywania umiejętności prowadzenia pojazdu miałoby być inaczej?

Wdrożenie w życie pomysłu Tomka oznaczałoby przeniesienie całej odpowiedzialności do ośrodków egzaminowania - czyli w efekcie szkoleniem zajmowały by się nie OSK tylko WORD'y, a instruktorzy nie zatrudnieni w WORD'ach mogliby mieć status jedynie korepetytorów.

Czyli tak naprawdę Tomek proponuje nacjonalizacje szkolenia kierowców.

Czy takie rozwiązanie byłoby lepsze od obecnego?

Moim zdaniem nie.

A że obecne doskonałe nie jest? W sumie - niewiele trzeba, aby je udoskonalić.

Wystarczy wprowadzić ceny minimalne - bo moim zdaniem trzeba wymagać - ale też i płacić.

A czy warto to robić? Lektura statystyk wypadków niech będzie tu najlepszą odpowiedzią...
wamik
 
Posty: 39
Dołączył(a): czwartek 08 marca 2007, 11:18
Lokalizacja: Sieradz

Poprzednia strona

Powrót do Dyskusje szkoleniowców i egzaminatorów

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości