Jak jeżdzicie?

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Postprzez Snuj ze Szczecina » niedziela 30 maja 2004, 20:10

to ja napisał(a):Ale pewnie ja też niedługo będę jeździła "nieprzepisowo" ;)


Skoro chcesz jeżdzić "nieprzepisowo" to możesz to robić, nikt ciebie nie zmusi do przestrzegania przepisów ruchu drogowego.Od ciebie zależy jak zachowasz się na drodze i od ciebie będzie głównie zależało jak postąpisz wobec innych kierujących.Ale nie w tym rzecz.To co oni jeżdzą "nieprzepisowo" to i my musimy ? - taka "nieprzepisowa" jazda jest bardzo często przyczyną nie raz tragicznych wypadków, a ty jesteś niedoświadczonym użytkownikiem drogi i przestrzeganie przepisów powinno być dla ciebie sprawą priorytetową.Nie patrz na nich, ONI niech sobie jadą jak chcą, w końcu niektórzy to idioci, a po co mamy się zniżać do ich poziomu, dajmy dobry przykład.Czyż nie na tym polega sens życia człowieka ?

Pozdrówka.
Pozdrawiam Serdecznie
Avatar użytkownika
Snuj ze Szczecina
 
Posty: 375
Dołączył(a): sobota 10 kwietnia 2004, 19:35
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez to ja » niedziela 30 maja 2004, 20:15

Ale nie chodzi mi o to, żeby jeździć niebezpiecznie. Na razie uważam, że 50 km/h w zabudowanym jest dla mnie wystarczająco. Jednak podejrzewam, że niedługo tak nie będzie. Cały czas będę się starała jeździć na miarę moich możliwości i bezpiecznie. W końcu teraz odpowiadam nie tylko za siebie, ale i za innych i jestem tego świadoma. A np przekroczenie linii ciągłej też jest nieprzepisowe, a nie zawsze powoduje niebezpieczeństwo.

Przepraszam, może źle się wyraziłam. Chodziło mi głównie o prędkość, bo jakoś inni nie mogą zaakceptować tego, że jeżdżę zgodnie z ograniczeniem prędkości...
to ja - Asia :)

Sławek - nigdy o Tobie nie zapomnę... [*][*][*][*][*][*][*][*][*]
Mój miś bardzo Ci się podobał i dlatego zawsze będzie przy moim profilu...
Avatar użytkownika
to ja
 
Posty: 899
Dołączył(a): wtorek 10 lutego 2004, 10:38
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Kordula » niedziela 30 maja 2004, 20:51

Właśnie, nie zawsze złamanie przepisów jest niebezpieczne, niektóre ograniczenia są głupie, zupełnie niepotrzbne.
Jesli np. jest ograniczenie do 70 i w lesie schowana policja ;) a taka ładna prosta była ;).
teraz już nic tylko sie uczyć ;)
Kordula
 
Posty: 778
Dołączył(a): niedziela 25 sierpnia 2002, 21:39
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez miros » niedziela 30 maja 2004, 21:26

dla mnie to podstawa jest jezdzic na granicy swoich mozliwosci. jesli przy 100 km/h czujemy sie komfortowo i jestesmy skupieni na drodze to mozna jechac tyle. oczywiscie musimy tez zwracac uwage na inne czynniki, czyli natezenie ruchu, zabudowania, piesi, policja :) itp.

obserwujac samego siebie zauwazylem ze przy malych predkosciach mniej skupiam sie na drodze, a przy wiekszych predkosciach jestem tylko wpatrzony w droge, i tylko to mnie interesuje.

oczywiscie nie mozna przekraczac naszych wlasnych granic. jesli dla kogos 60 km/h jest juz za duzo to powinien zwolnic i jechac na tyle na ile czuje sie bezpieczny i wie ze jest skupiony tylko na drodze.

jak dla mnie nie ma nic zlego w przekraczaniu predkosci (ale nie mowie tu o jezdzie w centrum miasta z predkoscia np 150 km/h)
na nowym forum od 05 Lip 2002, na starym od 2001
kat B: wydane 15.04.02
zdane za pierwszym.

Obrazek
Avatar użytkownika
miros
 
Posty: 2049
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:55
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Kordula » niedziela 30 maja 2004, 22:32

Ja też uważam, że najważniejsze to jeździć bezpiecznie ;) chociaż niektórzy przesadzaja z prędkością.
teraz już nic tylko sie uczyć ;)
Kordula
 
Posty: 778
Dołączył(a): niedziela 25 sierpnia 2002, 21:39
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez sharky » poniedziałek 31 maja 2004, 01:43

Snuj ze Szczecina napisał(a):bardzo dobrze że krzyczy wtedy gdy de facto spowodujesz zagrożenie dla ruchu i bardzo dobrze że się stanowczo unosi jak prawidłowo cię pewne sprawy tłumaczy.Ponieważ on musi ci WPOIC prawidłowość, musi ci odpowiednio zakodować w głowie JAK MASZ SIE NA PRZYSZLOSC ZACHOWAC.Dzięki takiej metodzie, to poprostu do ciebie jakoś trafia.I właśnie taką perswazją, metodyką szkolenia - bardzo skuteczną - potrafi dobrze nauczyć.A co do chamstwa - zawód instruktora zmienia człowieka.

Snuj moze ty lubisz jak ktos na Ciebie krzyczy i wtedy (jak sam napisales ;) ) to poprostu do ciebie jakoś trafia. Ale wierz mi ta metoda nie dziala na wszystkich, a niektorym moze nawet zaszkodzic. Jak ktos zaczyna na mnie krzyczec ja sie zaczynam denerwowac/stresowac i popelniam bledy. A po drugie nie pozostaje dluzna :twisted: i tez zaczynam krzyczec :oops: Gdyby instruktor zaczol na mnie krzyczec to bylaby to ostatnia moja jazda z nim.

Moj instruktor podchodzil do mnie (i pewnie do reszty kursantow tez) ze spokojem i tez sie nauczylam jezdzic :) Czasami spokojnym podejsciem mozna wiecej zdzialac niz krzykami :lol:
Avatar użytkownika
sharky
 
Posty: 174
Dołączył(a): poniedziałek 26 kwietnia 2004, 18:40
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez miros » poniedziałek 31 maja 2004, 02:13

no pewnie ze podczas nauki jazdy spokoj to podstawa. czlowiek moze sie wtedy bardziej skupic i ewentualnie poprawiac bledy ktore wczesniej popelnil przy jezdzie samochodem. niestety sa czasami takie sytuacje ze trzeba krzyknac bo tylko tak mozna przywrocic kursanta do porzadku ale to powinna byc rzadkosc i tylko w skrajnych przypadkach.

zawsze jesli komus kto nie ma prawka daje pojezdzic po polnych drogach to nigdy na niego nie krzycze. staram sie wszystko wytlumaczyc, i jesli samochod mu caly czas gasnie to staram sie ta osobe uspokoic, powiedziec zeby sie wyluzowala i zaraz pojdzie lepiej. krzyczenie moze tylko zrazic do jazdy, albo powodowac strach przed nia.
na nowym forum od 05 Lip 2002, na starym od 2001
kat B: wydane 15.04.02
zdane za pierwszym.

Obrazek
Avatar użytkownika
miros
 
Posty: 2049
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:55
Lokalizacja: warszawa

Postprzez to ja » poniedziałek 31 maja 2004, 19:46

Trochę żałuję, że uczono mnie "bezstresowo". Gdyby instruktor w pewnym momencie na mnie nakrzyczał, chyba szybciej bym się uczyła. Ale nie narzekam, jestem pojętną uczennicą, uczę się na (niestety własnych) błędach. Pamiętam, jak mama na mnie nakrzyczała jak z nią jechałam samochodem. Stałam wtedy na światłach. Gdy ruszałam (po ochrzanie od mamy) do końca jazdy wszystko szło mi dobrze. A przed zdanym egzaminem troszke pokłóciłam się z tatą i może to mi pomogło - pokazałam mu, że naprawdę umiem jeździć. Jednak nie zawsze i nie u wszystkich tak jest...
to ja - Asia :)

Sławek - nigdy o Tobie nie zapomnę... [*][*][*][*][*][*][*][*][*]
Mój miś bardzo Ci się podobał i dlatego zawsze będzie przy moim profilu...
Avatar użytkownika
to ja
 
Posty: 899
Dołączył(a): wtorek 10 lutego 2004, 10:38
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ella » wtorek 01 czerwca 2004, 09:44

Jak jeździcie?


Coraz lepiej :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez WUJEK » wtorek 01 czerwca 2004, 11:58

Na początku bałem się jezdzic szybko ale jak dostałem własną furkę, to tak jeżdze jak mój brat, gdy jest np pusta szosa to 150-160. A tak normalnie to od 80 do 120. W miescie 50-60 :) Prawo jazdy mam od 2,5 miesiaca ;]
WUJEK
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 12 marca 2004, 23:14

Postprzez Tola » wtorek 01 czerwca 2004, 18:29

1. Nie lubię jak ktoś po mnie krzyczy - wtedy się buntuję. A takiego paskudę instruktora miałam.
2. Nie podoba mi się ograniczenie do 50 km/h poza miastem na jakiś pięknie prostych drogach, ale jako, że jestem poczatkującym kierowcą to staram się przestrzegać te ograniczenia, bo po pierwsze lubię swoje życie, po drugie nie będę traciła na mandaty, a po trzecie przepisy są po to żeby je przestrzegać. :cry: Choć nie zawsze sa one mądre. :wink:
Nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej....
Avatar użytkownika
Tola
 
Posty: 64
Dołączył(a): niedziela 23 listopada 2003, 18:56

Postprzez Kordula » wtorek 01 czerwca 2004, 21:30

to ja napisał(a):Trochę żałuję, że uczono mnie "bezstresowo". Gdyby instruktor w pewnym momencie na mnie nakrzyczał, chyba szybciej bym się uczyła.

To nie zawsze pomaga, a czasami wręcz zniechęca to kursu i jazdy ;), moja przyjaciółka prawie rzuciła kurs przez takiego kretyna.
teraz już nic tylko sie uczyć ;)
Kordula
 
Posty: 778
Dołączył(a): niedziela 25 sierpnia 2002, 21:39
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez Snuj ze Szczecina » wtorek 01 czerwca 2004, 22:56

sharky napisał(a): Jak ktos zaczyna na mnie krzyczec ja sie zaczynam denerwowac/stresowac i popelniam bledy

Tola napisał(a):Nie lubię jak ktoś po mnie krzyczy - wtedy się buntuje


A wiecie co się stanie z żołnierzem gdy on się zbuntuje, gdy zacznie krzyczeć, popełniać błędy?, a wiecie jak wyszkolić doskonałego żołnierza?, dobrego policjanta?, czy wiecie jak z chłopczyka zrobić mężczyzne?.Zbuntowanie się oznacza Kare, oznacza zagrożenie pozycji.
Nie da się zrobić z kogoś dobrego żołnierza, wykorzystując metody bezstresowe, służąc się kulturą i spokojem.Czasami trzeba psychicznie i fizycznie zmusić i postawić kogoś w określonych i trudnych sytuacjach, aby on na przyszlość wiedział i umiał się prawidłowo zachować i bezpiecznie z nich wybrnąć.Czasami wytworzenie stresowej sytuacji, w której porządkiem jest presja i perswazja jest niezwykle skuteczną metodą szkolenia, ponieważ w psychice człowieka tworzy się określona zmiana.Instruktor który uczy kierowce jak poprawnie zachować się na drodze, jak unikać i wybrnąć ze stworzonego Niebezpieczeństwa, nie może wykorzystwać tylko uśmiechu i szeptu, ponieważ taki przekaz z reguły nie trafia do kursanta, a dlatego że przy następnym stworzeniu Niebezpieczeństwa na drodze będzie wiedział że instruktor tylko się uśmiechnie i coś sobie pogada.Sytuacja jest bardzo prosta.Gdy Instruktor STANOWCZO i KONKRETNIE zareaguje ZAKODUJE on tym samym w skuteczny sposób informacje i wytworzy pewną sytuacyjną wizje, która z pewnością dzięki takiej metodzie zostanie zapewne zapamiętana.
Czasami gdy ktoś na nas podniesie głos, wtedy DOSKONALE wiemy że to co robimy jest żle robione i jest to dla nas komunikat i informacja że tego samego, czyli STANOWCZEJ czyli niechcianej reakcji będziemy się w sytuacji podobnej - spodziewali.W konsekwencji będziemy tego unikać, tego działania i tego "zareagowania".Oczywiście liczy się uśmiech, kultura i to nas powinno cechować, ale nie Zawsze.A wiecie co to jest "bezstresowe wychowanie", konsekwencje takiego pedagogicznego wychowania, Szwajcarzy odczuwają do dziś.Zainteresowani mogą sobie poczytać..,ale wpierw poszukać :wink:

Pozdrawiam
Pozdrawiam Serdecznie
Avatar użytkownika
Snuj ze Szczecina
 
Posty: 375
Dołączył(a): sobota 10 kwietnia 2004, 19:35
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez miros » środa 02 czerwca 2004, 00:57

no tylko wiadomo ze taka sytuacja nie moze miec miejsca caly czas bo to zwlaszcza poczatkujacego kierowce moze zniechecic do jazdy i spowodowac ze bedzie sie bal jezdzic. najpierw spokojnie tlumaczyc a dopiero jak nie dociera to zwiekszyc tonacje glosu.

zolnierz jest przygotowany na to ze beda na niego krzyczec, bo tak juz jest, ale kursant nie spodziewa sie ze na kursach bedzie taki rygor jak w wojsku.
na nowym forum od 05 Lip 2002, na starym od 2001
kat B: wydane 15.04.02
zdane za pierwszym.

Obrazek
Avatar użytkownika
miros
 
Posty: 2049
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:55
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Tola » środa 02 czerwca 2004, 08:35

tak Snuju, ale po co idę do wojska to wiem, (chociaż bogu dzięki zato że jestem kobietą) a po co idę na kurs też wiem i na pewno nie po to żeby po mnie krzyczano. A poza tym krzycz i rozkazuj dziecku - będzie cię słuchało dopóki, dopóty zrozumie, że twój krzyk jest wynikiem niepewności i bezsilności. O wiele bardziej działa na każdego z nas łagodne słowo, prośba i powazne, rozsądne argumenty. 8) od tego jeszcze daleko do bezstresowego wychowania.
Nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej....
Avatar użytkownika
Tola
 
Posty: 64
Dołączył(a): niedziela 23 listopada 2003, 18:56

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości