Wyprzedzanie- ratujmy głąba! Tylko jak?

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Wyprzedzanie- ratujmy głąba! Tylko jak?

Postprzez Duszek » wtorek 07 października 2008, 22:19

Witam wszystkich :wink:

Mam do Was pytanie apropo sytuacji:
Jedziemy sobie droga, nagle ktos postanawia nas wyprzedzic w miejscu i czasie do tego, nazwijmy to delikatnie, nieodpowiednim.
Wyprzedzający jest na wysokosci naszego samochodu, kiedy zza zakretu wylania sie na lewym pasie inny pojazd sunący wprost na deliktwenta obok. Co robic?

1 - zwolnic gwaltownie i wpuscic go przed siebie?
2- wrecz przeciwnie: dac po gazie i niech wraca skad przyszedl czyli za nasz samochod
3- a moze nie robic nic bo to jego problem? :wink:

Jakie macie sugestie, doswiadczenia zwiazane z tematem?
Avatar użytkownika
Duszek
 
Posty: 534
Dołączył(a): piątek 04 lipca 2008, 21:06
Lokalizacja: Bielsko-Biala

Postprzez ag_100 » wtorek 07 października 2008, 22:25

Raczej wduś hamulec, bo on może pomyśleć, to samo co ty. Jak zobacz, że reagujesz i myślisz to przyspieszy i przed Ciebie. Ale z doświadczenia wychodzi zawsze tak - ja nie robię nic, natomiast on zwalnia i za mnie.
ag_100
 
Posty: 63
Dołączył(a): środa 27 sierpnia 2008, 20:34
Lokalizacja: Solec Kujawski

Postprzez cfk » wtorek 07 października 2008, 22:33

ja też raczej nic nie robie, ew jeśli mam gdzie uciec to w prawo próbuje. Bo tak ja zachamuje i on w jednym momencie bedzie lipa, analogicznie ja przyspiesze i on też bedzie lipa, dlatego niech sam mysli co chce zrobic, a my po prostu mu tego nie utrudniajmy. :)
Uprawnienie na kat: B
w planach: A, C, C+E =)
cfk
 
Posty: 99
Dołączył(a): wtorek 04 września 2007, 15:48
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez qwer0 » wtorek 07 października 2008, 22:53

na pewno nie powinno sie w takim momencie przyspieszac, gwaltowie dawac po hamulcach tez nie ma co, bo nie wiadomo co sie za nami dzieje, zakladajac taka sytuacje jaka opisujesz (czyli brak czasu na lookniecie w lusterko), mozna ewentualnie leciutko przyhamowac, ale na pewno nie w stopniu znaczacym.
Juz widzialem kiedys na drodze pewnego idiote, ktory tamowal ruch, bo byl tak bardzo uprzejmy, ze gdy tylko widzial, ze ktos go zaczyna wyprzedzac to ten dawal po hamulcach - oczywiscie zeby innym ulatwic wyprzedzanie. Skutek byl wrecz odwrotny, ale mniejsza, nie bede sie rozpisywal co to tam sie dzialo :P
Jesli nie jest to kamikadze, to po prostu wymierzyl sobie na styk i sie przed nami zmiesci.
Ja tak czasem robie :P Wyprzedzanie to manewr zdecydowany, albo cisnie sie gaz do konca, albo wcale sie nie wyprzedza. A nie jak to taki co sie czai i przez pol km jedzie srodkiem, 2ma pasami na raz, bo nie umie sobie obrac, czy da rade, czy rady nie da i pozniej i tak w polowie wyprzedzania hamuje i rezygnuje, a tak na prawde jakby nie zdygal, to by juz byl daleko z przodu.
To jest blok tekstu, który może być dodawany do Twoich postów. Ma limit 255 znaków
Avatar użytkownika
qwer0
 
Posty: 2422
Dołączył(a): poniedziałek 21 kwietnia 2008, 20:36
Lokalizacja: Lublin

Re: Wyprzedzanie- ratujmy głąba! Tylko jak?

Postprzez tristan » wtorek 07 października 2008, 23:31

Duszek napisał(a):1 - zwolnic gwaltownie i wpuscic go przed siebie?
2- wrecz przeciwnie: dac po gazie i niech wraca skad przyszedl czyli za nasz samochod
3- a moze nie robic nic bo to jego problem? :wink:


Zdecydowanie wpuścić. Pomijam to, że jak go zabijesz, to może się sumienie jednak odezwie i będzie męczyło... Ale pomyśl choć, że jak obok ciebie będzie czołowe, to zapewne dostaniesz rykoszetem, bo to nie jest gra.
Ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota [...] (Mt 7,14)
Avatar użytkownika
tristan
 
Posty: 1161
Dołączył(a): poniedziałek 12 maja 2008, 21:07
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez AgaG » środa 08 października 2008, 00:04

Jak ja jadę i jakiś delikatnie mówiąc matołek zaczyna mnie wyprzedzać przed zakrętem lub przed wzniesieniem gdzie ta widoczność jest naprawdę ograniczona zaczynam delikatnie zwalniać bo szczerze mówiąc boję się żeby nagle coś nie wyskoczyło przed nami a na jakąkolwiek reakcję będzie za późno :wink: Oczywiście piszę tu o terenach poza miejskich gdzie niektórzy zapominają o jakichkolwiek zasadach czy ograniczeniach :wink:
AgaG
 
Posty: 204
Dołączył(a): wtorek 04 grudnia 2007, 20:27
Lokalizacja: k/krakowa

Postprzez Goska_1 » środa 08 października 2008, 03:16

a ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie zakładając taką sytuację teoretycznie... dopiero gdybym sie w niej znalazła bym mogła podjąc decyzje, bo to zalezy i od prędkosci i od drogi i od warunków i od tego czym jedzie tamten co wyprzedza, czym jade ja i co jedzie z naprzeciwka

ale zakładając takie warianty z góry

1 - zwolnic gwaltownie i wpuscic go przed siebie?
2- wrecz przeciwnie: dac po gazie i niech wraca skad przyszedl czyli za nasz samochod
3- a moze nie robic nic bo to jego problem?


mozna dodac jeszcze opcję - maksymalnego odsuniecia się do prawej strony, bo jak droga jest w miare szeroka to on przeleci na trzeciego... bo i odruchowo ten z naprzeciwka sie odsunie...

ale to naprawde jak dla mnie to trzeba byc "tu i teraz" zeby własciwą decyzję podjąc w tym konkretnym momencie bo nie da sie tego teoretycznie z góry załozyc

jedyne co moge z góry odrzucic to tę opcję
3- a moze nie robic nic bo to jego problem?
stara miłość nie rdzewieje, bo jest w ocynku...

Obrazek
Avatar użytkownika
Goska_1
 
Posty: 101
Dołączył(a): środa 25 czerwca 2008, 09:43

Postprzez Neurot » środa 08 października 2008, 08:45

qwer0 napisał(a):na pewno nie powinno sie w takim momencie przyspieszac

Czasami jednak trzeba przyśpieszyć. Nie ma na to wzorów, ani definicji. Wszystko zależy od nas samych / od naszego wyczucia sytuacji.
Jeżeli widzimy, że wyprzedzający chce się schować znów za nas (rezygnuje z wyprzedzania), to należy przyśpieszyć,aby zrobić mu więcej miejsca.

Duszek napisał(a):1 - zwolnic gwaltownie i wpuscic go przed siebie?
2- wrecz przeciwnie: dac po gazie i niech wraca skad przyszedl czyli za nasz samochod
3- a moze nie robic nic bo to jego problem? :wink:

Niekoniecznie od razu gwałtownie. Czasem starczy delikatnie przyhamować. Przy prędkościach rzędu 80-100 km/h zwolnienie nawet o 5 km/h daje te cenne metry.

To dosyć proste. Jeżeli będziemy chamscy dla powiedzmy 20 osób, to np trzy osoby powielą taki schemat dalej. Jezeli jednak będziemy zachowywać się na drodze pasywnie, oraz zachowamy dużą dozę wyrozumiałości i kultury, to istnieje szansa, że ludzie powielą nasze zachowanie. Wiadomo, że to nie nasz biznes, jak ktoś wyprzedza. Ale jeżeli głębiej się zastanowić... to jednak nasz biznes :)
Zakładając, że kogoś nie wpuścisz, ktoś straci nerwy, kontrolę, wpadnie w panikę i zepchnie Nas do rowu. To nic, że to nie nasza wina, ale szkoda zdrowia/życia. Sądzę, że nikomu korona z głowy nie spadnie, jeżeli raz na jakiś czas ułatwi komuś powrót na właściwy pas podczas wyprzedzania.

@Goska_1
Pozwoliłem sobie skopiować obrazek z Twojej sygnaturki :)
Zacna akcja :)
Pozdrawiam i życzę szczęśliwej podróży
Obrazek
Avatar użytkownika
Neurot
 
Posty: 308
Dołączył(a): wtorek 08 lipca 2008, 07:37
Lokalizacja: Białystok

Postprzez qwer0 » środa 08 października 2008, 09:59

Czasami jednak trzeba przyśpieszyć. Nie ma na to wzorów, ani definicji. Wszystko zależy od nas samych / od naszego wyczucia sytuacji.
Jeżeli widzimy, że wyprzedzający chce się schować znów za nas (rezygnuje z wyprzedzania), to należy przyśpieszyć,aby zrobić mu więcej miejsca.

ano wiadomo, wszystko zalezy od konkretnej sytuacji.
Ja jednak jezdze tylko mulastym dieslem, wiec nawet jakbym nadusil gaz do dechy, to wiele by to nie dalo xD
Pomijajac fakt ze jezdze jak wariat i jak ktos juz mnie wyprzedza, to tylko jakas beta, ktora tak szybko przejezdza obok, ze nawet nie jestem w stanie zarejestrowac koloru fury :P
Chociaz zdarzaja sie jakies osiolki, ktore probuja szczescia, a pozniej takie dziwne sytuacje wychodza.
Ale nie mam jakichs dziwnych nawykow, w miare uprzejmie sie na drodze zachowuje.
Nie to co moj qmpel, gdy widzi jak ktos wyprzedza i wlepic sie na 3 probuje to zjezdza maxymalnie do osi. Debil nie wie chyba, ze tu chodzi rowniez o jego zycie/zdrowie :?
I chyba nie potrafi sam siebie postawic w takiej sytuacji.
Czy ktos zareaguje czy nie to mniejszy problem, najwazniejsze zeby nie utrudniac.
To jest blok tekstu, który może być dodawany do Twoich postów. Ma limit 255 znaków
Avatar użytkownika
qwer0
 
Posty: 2422
Dołączył(a): poniedziałek 21 kwietnia 2008, 20:36
Lokalizacja: Lublin

Postprzez marcij » środa 08 października 2008, 10:10

Warto tez patrzec dalej , nie tylko na wyprzedzajacego bezposrednio nas. Jesli ktos nam wisi na ogoonie , i widzimy w lusterku ze jest on wyprzedzany , ale nas nie zdazy, bo jedzie cos z naprzeciwka, to warto przyspieszyc i zrobic mu miejsce za nami. Generalnie to jest taka zasada , ze jak sie zaczyna wyprzedzac to za domyslnie przyjmuje sie chec zakonczenia tego manewru niz wycofanie sie. Ale w praktyce bywa roznie i wszystko trzeba ocenic indywidualnie do sytuacji.
Jak widzimy ze ktos zamierza nas wyprzedzac, a mamy lepsza od niego widocznosc, to warto tez pomoc mu kierunkami i powiedziec ze nie zdazy , jesli widzimy nadjezdzajacy samochod , ktorego on nie widzi.

Najwazniejsze jednak jest to aby przypadkiem nie deptac z calej sily w hamulec przy duzych predkosciach, ani podczas zjezdzania na pobocze. Przejezdzamy przez sliska linie , mozna stracic przyczepnosc jednym kolem i nieszczescie gotowe.
Obrazek
marcij
 
Posty: 1120
Dołączył(a): środa 02 sierpnia 2006, 21:06
Lokalizacja: Tarnów

etho85

Postprzez etho85 » wtorek 21 października 2008, 20:52

Dobry temat. Ja się z tym spotykałem już nie raz bo w górzystym terenie mieszkam (zakręty, wzniesienia) i przeważnie zwalniam i staram się odbić w prawo - po co afera. Sam też raz tak wyprzedzałem z tym że kierowca którego wyprzedzałem nie dał mi się wyprzedzić bo przyśpieszał razem ze mną a ja jechałem na czołówkę (pewnie po złości albo chciał się wyżyć). W efekcie kierowca z naprzeciwka wymiękł odbijając maksymalnie w swoje prawo a ja temu (nie powiem komu) zajechałem przód zmuszając go do zwolnienia. Mój pasażer miał serce w przełyku. Więcej już tak nie wyprzedzam... <=== ot cała historyjka...
etho85
 
Posty: 25
Dołączył(a): czwartek 25 września 2008, 18:30
Lokalizacja: Wałbrzych

Postprzez disaster » wtorek 21 października 2008, 21:12

Jeźdźcy apokalipsy znajdą się wszędzie. Niektórzy wbrew logice, zdrowemu rozsądkowi i instynktowi samozachowawczemu wyprzeda w miejscach delikatnie mówiąc dziwnych i zabiera się do tego jak pies do jeża.

Pamiętam jak któregoś dnia jechałem swoją Vectrą trochę ponad setkę i obserwowałem jak wolno aczkolwiek nieubłaganie zbliża się z tyłu fiat cc 700 z kompletem osób na pokładzie, po czym wrzuca lewy kierunek i zaczyna mnie wyprzedzać i wyprzedza i wyprzedza i wyprzedza itd. Zwolniłem delikatnie coby sobie ewentualnych problemów nie generować.
Dlatego jak widzę typa co wbrew wszystkiemu postanawia mnie minąć w dziwnym miejscu to zwalniam - po cholere mi on w drzwiach mojego samochodu....

ps. Najlepsza była jedna kobitka co kiedyś najpierw mnie wyprzedziła i to dość hmm szybko, a potem natknąłem się na nią jak stanęła na jezdni zaraz za zakrętem i kupowała truskawki....
Jakbym jechał nieprzepisowo to bym jej z auta zrobił jesień średniowiecza....
Ty masz rację, a ja mam karabin.
Avatar użytkownika
disaster
 
Posty: 937
Dołączył(a): wtorek 17 października 2006, 16:41

Postprzez bruno666 » wtorek 21 października 2008, 22:05

Goska_1 napisał(a):a ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie zakładając taką sytuację teoretycznie... dopiero gdybym sie w niej znalazła bym mogła podjąc decyzje, bo to zalezy i od prędkosci i od drogi i od warunków i od tego czym jedzie tamten co wyprzedza, czym jade ja i co jedzie z naprzeciwka

... i od wielu, wielu innych rzeczy.
A widzisz? Teoretyk tristan umie odpowiedzieć na to pytanie: ZDECYDOWANIE WPUŚCIĆ.
Choćby nie wiem co się działo, na siłę wpuścić i koniec, niech się wali, niech się pali.

:wink:
bruno666
 
Posty: 886
Dołączył(a): czwartek 07 września 2006, 23:01

Postprzez tristan » środa 22 października 2008, 08:53

Kolego z kompleksami na moim punkcie, pytanie było czy olać głąba i niech się martwi i ginie czy go wpuszczać... Więc ja stawiam, żeby jednak nie ginął, nawet jeśli głupi... Choćby dlatego, że zginą także inni wokoło, może także niewpuszczający.
Ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota [...] (Mt 7,14)
Avatar użytkownika
tristan
 
Posty: 1161
Dołączył(a): poniedziałek 12 maja 2008, 21:07
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez BOReK » środa 22 października 2008, 10:43

Nooo, pewnie że chodzi o ocalenie wszystkich zainteresowanych. Tylko często wpuszczanie wiąże się z:
- ostrzejszym hamowaniem, a wtedy ktoś może wjechać w nasz bagażnik,
- lekkim zjechaniem na pobocze, ale niech się zdarzy dziura i...
- tym, że wyprzedzający też będzie chciał odpuścić i wjechać za nas, ale my mu to właśnie zablokowaliśmy,
- tym, że wyprzedzający zachęcony naszym manewrem da po garach i jednak nie zdąży.

Dlatego zakładanie z góry, że takich czubków należy bezwzględnie wpuszczać, jest błędne.
Avatar użytkownika
BOReK
 
Posty: 3051
Dołączył(a): niedziela 25 lutego 2007, 13:02

Następna strona

Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości