Czy tylko ja tak mam, że jak jadę do Bydgoszczy dwa dni pod rząd, to zawsze jest tak, że pierwszego dnia - choćbym nie jeździła miesiąc, płynę do ulicach, a 24h później mam problemy z płynnym ruszeniem, nadziewam się na czerwone światła w środku ronda i krzyżuję pieszych na masce? Czy to jakieś zmęczenie czy może psychicznie nastawiam się, że dziś będzie fajnie, skoro było wczoraj?
Nie wiedziałam do jakiej kategorii wrzucić ten temat... ;)