przez seth91 » poniedziałek 04 lutego 2008, 11:22
Ja opowiem jak sprawę załatwił mój sąsiad. Przy czym nie twierdzę, że historia jest prawdziwa, że to popieram, że mi się to podoba, albo że to dobry sposób. Tylko relacjonuję opowieść sąsiada.
Jechał Partnerem z Koszalina do Gdańska w nocy. Gdzieś w połowie drogi "przysiadł się do niego" facet omegą. Siedział na zderzaku. Zwalnianie nic nie pomagało. NIe chciał wyprzedzać. Ale mało tego. Był widać zwykłym złościwym k****sem, bo kiedy mój znajomy się po prostu zatrzymał na podoboczu, tamten wyminął go i za jakiś czas sam się zatrzymał. Znaczy się, chciał mojego sąsiada zaczepić. Może agresywny dresik albo banda gnojków, którzy chcieli sie zabawić.
Tylko że mój sąsiad też nei należy do najgrzeczniejszych...
Po około 20 minutach zabawy zatrzymał się na środku drogi. Tamten zatrzymał się zaraz za nim - taki bezczel. Sąsiad wyciągnął kij do bejsbola (brzmi jak fantazja, ale sąsiad był trenerem bejsola grup młodzieżowych - z sukcesami) i kilkoma udezrzeniami roztrzaskał typowi przednią szybę. Po czym spokojnie wsiadł do swojego auta i odjechał.
Trafił swój na swego...
Ostatnio zmieniony poniedziałek 04 lutego 2008, 20:02 przez
seth91, łącznie zmieniany 1 raz
No i zostałem kierowcą...