Jadę sobie za kolegą z klasy ulicą, ulica dość wąska, po prawej stronie zaparkowane samochody, generalnie można jechać tylko w jedną stronę, trzeba zjechać żeby samochód z naprzeciwka mógł przejechać. Kolega nagle się zatrzymał, to i ja również, jedziemy dalej znów się zatrzymał (robił to specjalnie-miejsca zatrzymań zaznaczone na zdjęciu), jedziemy kawałek dalej zjechał trochę do prawej, w miejsce gdzie inne samochody były zaparkowane i nagle się zatrzymał, zjeżdżając nie dał sygnału ani nic i nie zjechał do końca tylko stanął jakby na środku jezdni. Ja chciałem go zwyczajnie ominąć lecz tak gwałtownie zahamował, że ja już nie zdążyłem, bo była śliska powierzchnia drogi. Przed nim niczego nie było. Nie miał żadnych powodów do hamowania. Zrobił to specjalnie. Czyja jest wina ? Generalnie wjechałem mu w tył więc niby moja ale czy na pewno ? Czy mógł bez kierunku zjeżdżać? Czy mógł stanąć sobie tak na środku ?
On ma uszkodzony lewy tylni błotnik i zderzak z lewej strony na rogu. Generalnie lekkie wgniecenie ma. Mi zaś przesunęła się chłodnica od tego uderzenia, pękł zderzak, reflektor zdewastowany kompletnie, prawy błotnik wgięty.
Czekam na wasze opinie. Proszę o ocenę osób znających się na rzeczy.
