nadgorliwość instruktora?

Tutaj możecie zamieszczać opinie dotyczące kursów na prawo jazdy

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez fibi » sobota 19 stycznia 2008, 18:40

Może problemem tego instruktora było właśnie jego zbyt duże doświadczenie... niektórzy tak mają (bez względu na zawód), ze po pewnym czasie wkrada sie rutyna i priorytetem staje się - nie nauczenie kursanta, żeby samodzielnie ruszał czy hamowal, ale święty spokój na zasadzie - jak przytrzymam sprzęgło - szybciej ruszymy spod świateł i inni kierowcy nie będą trąbić... a potem kursant idzie na egzamin, oblewa i skarży się, że sprzęgło w aucie egzaminacyjnym było specjalnie popsute, bo nie ruszało tak jak to kursie (no przecież na kursie z ruszaniem problemów nie miał :wink: ).
"...z wiarą w następny zakręt drogi,
co znów okaże się nie ten...
w tajne przymierze z panem Bogiem,
naszego trudu ... jakiś sens..."
fibi
 
Posty: 163
Dołączył(a): czwartek 07 grudnia 2006, 13:52

Postprzez Broda_01 » sobota 19 stycznia 2008, 19:53

Raz doświadczenie pomaga innym razem nie. Ja zawsze wierzę swoim kursantom lecz im nie ufam. Kursant może zaskoczyć dobrą jazdą na pierwszej godzinie i zawieść na ostatniej. Wiem że to nie zawsze bywa przyjemne gdy się czuje pomoc przy hamulcu lub sprzęgle, ale może chodzi o ten ułamek sekundy za wcześnie bądź za późno, musimy przewidywać wcześniej sytuacje na drodze one na nasze zastanawianie nie będą czekać.
Broda_01
Broda_01
 
Posty: 4
Dołączył(a): niedziela 13 stycznia 2008, 20:02

Postprzez Rafi » sobota 19 stycznia 2008, 21:27

zgadzam sie z przedmówca,wierzyć można,ale ufać trudno bo instruktor siedzi nie po to aby siedziec,tylko odpowiada za kursanta,za sytuacje na drodze,itd
nie jednokrotnie miałem sytuacje ze osoba dobrze jedżąca,nagle robiła taki numer ze człowiek by sie nie spodziewał :D
Rafi
 
Posty: 27
Dołączył(a): sobota 10 listopada 2007, 00:56
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Driver'ka » sobota 19 stycznia 2008, 22:02

No to w takim razie proponuję, żeby panowie instruktorzy uczyli się jeździć za kursantów 8)

Owszem, czuwać i przewidywać (często nawet przewidywać przed kursantem) należy, ale niekoniecznie w ten sposób, by podstawowe rzeczy typu operowanie sprzęgłem czy hamulcem robić za kursanta, bo to kursant się uczy (i ma się nauczyć), a nie instruktor. A jak mu instruktor będzie przez 30h przytrzymywał sprzęgło, to jak się kursant nauczy nim posługiwać samodzielnie?
Obrazek

Obrazek
Avatar użytkownika
Driver'ka
 
Posty: 950
Dołączył(a): piątek 12 października 2007, 22:29
Lokalizacja: z domu

Postprzez Rafi » sobota 19 stycznia 2008, 22:10

tak jak masz w podpisie za 9.. dni zrobisz kurs na instruktora siadziesz na fotelu pasażera i sie przekonasz co to znaczy..... :D
Rafi
 
Posty: 27
Dołączył(a): sobota 10 listopada 2007, 00:56
Lokalizacja: Lublin

Postprzez AgaG » poniedziałek 21 stycznia 2008, 11:45

Rafi napisał(a):zgadzam sie z przedmówca,wierzyć można,ale ufać trudno bo instruktor siedzi nie po to aby siedziec,tylko odpowiada za kursanta,za sytuacje na drodze,itd


Ja się nie zgadzam z tą wypowiedzią bo instruktor ma właśnie siedzieć,tłumaczyć i nauczyć"słowem"co i jak robić żeby w prawidłowy sposób jeździć.Powinien bacznie obserwować i mieć kontrolę nad jazdą ale nie w ten sposób żeby ograniczać kursanta.
AgaG
 
Posty: 204
Dołączył(a): wtorek 04 grudnia 2007, 20:27
Lokalizacja: k/krakowa

Postprzez aniaaa » poniedziałek 21 stycznia 2008, 22:36

mój instruktor (którego uważam za bardzo dobrego instruktora) bardzo rzadko mi hamował, a za kierownicę łapał tylko na kilku pierwszych jazdach. Zawsze jeśli widział że nie hamuję - mówił mi to. I taki sposób nauki wydaje mi się lepszy niż np. hamowanie za kursanta. Dopiero kiedy na słowa instruktora kursant nie reaguje, wtedy instruktor powinien coś zrobić, ale jeśli nie ma zagrożenia to myślę że lepiej jeśli każe coś zrobić kursantowi zamiast robić to za niego.
aniaaa
 
Posty: 88
Dołączył(a): sobota 27 października 2007, 14:39
Lokalizacja: WPR

Postprzez adalberthus » wtorek 22 stycznia 2008, 18:55

I właśnie to, co opisujecie powyżej jest kwintesencją tego,co pisałem w moich wykopaliskowych postach.
Zawód , tak ZAWÓD instruktora, jest zbyt dostępny. Kryteria, jakie powinien spełniać kandydat na instruktora zbyt liberalne. Szkolenie instruktorów zbyt komercyjne. W ogóle cała nauka jazdy jest to tylko komercja i nieuczciwa konkurencja.
"wyjeździć 30 godzin" jest to naczelny problem zarówno instruktorów jak i kursantów. I tylko prawdziwi, rasowi instruktorzy, z instynktem pedagogicznym, wiedzą, że te 30 godzin to ciężka harówa i wypełniają to, co w nich trzeba zrealizować. I potrafią kursantowi przekazać, że te 30 godzin ustawodawca przewidział jako minimum, żeby domorosłych adeptów kierownicy nie puszczać szybciej, żeby mieli jako taka praktykę.
Właśnie dlatego niektórzy uczą zbyt samo zachowawczo. Miewam takich adeptów na douczaniu, którym po 30 godzinach gdzieś tam, gaśnie silnik przy ruszaniu. Na zdziwienie odpowiadam, że ruszał za nich instruktor.
CO WIĘCEJ ! Zachowania takie zauważalne są w działaniu (o zgrozo !!!) egzaminatorów! Nauczony dynamicznej jazdy kursant, jest powstrzymywany przez nich i wręcz hamowany w jakiś sytuacjach, gdzie ten z pewnością dał by radę. Wymuszenia pierwszeństwa przejazdu też są nieraz sporne.
Po prostu ani instruktor, ani egzaminator nie powinien bać się kursanta.
Instruktor powinien werbalnie instruować, a hamulec zostawić na ostatnia chwilę. O sprzęgle instruktor powinien ZAPOMNIEĆ. Zresztą ustawa nie wymaga jego montowania, tylko hamulec.
Ale.....ja dopiero szkolę 32 lata........
jak chceta to jedźta, ale nie jedźta jak chceta
Avatar użytkownika
adalberthus
 
Posty: 512
Dołączył(a): czwartek 11 sierpnia 2005, 14:04
Lokalizacja: toruń

Postprzez barbra » wtorek 22 stycznia 2008, 19:06

Po prostu ani instruktor, ani egzaminator nie powinien bać się kursanta.
Instruktor powinien werbalnie instruować, a hamulec zostawić na ostatnia chwilę

O tak !!! :spoko: marzenie wszystkich kursantów :spoko:
Wszystko jest trudne,dopóki nie stanie się proste..
-----------
Kat. B-marzec 2007
Avatar użytkownika
barbra
 
Posty: 583
Dołączył(a): poniedziałek 19 marca 2007, 19:40
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Driver'ka » środa 23 stycznia 2008, 13:03

Jeśli przyjdzie mi kiedyś zostać instruktorem nauki jazdy, to chciałabym być dobrym instruktorem i nie dawać kursantom przysłowiowej ryby, tylko wędkę - w sensie ucz się, kombinuj sam, ja mogę Ci podpowiedzieć, doradzić, pokazać, ale za Ciebie się nie nauczę. Tak samo jest z każdą nauką. Nauczyciel jest po to, żeby coś wskazać, zasugerować, podpowiedzieć. To uczeń SIĘ UCZY i trzeba mu to umożliwić. A człowiek uczy się najlepiej na własnych błędach, samemu próbując i kombinując. Instruktor może powiedzieć: "słuchaj, to się robi tak i tak. mogę ci pokazać. a teraz Ty sam próbuj." I próbować powinien do skutku. A nie, że ja jadę, a instruktor za mnie pedały wciska. Mówię, czasem jest to konieczne, ale jest moment kiedy coś takiego nie powinno wchodzić w grę, chyba, że jest już naprawdę jakaś ekstremalna sytuacja.
Obrazek

Obrazek
Avatar użytkownika
Driver'ka
 
Posty: 950
Dołączył(a): piątek 12 października 2007, 22:29
Lokalizacja: z domu

witam

Postprzez kigam » środa 16 lipca 2008, 22:01

Mam ten sam problem, co Driver'ka. Instruktor, z którym jeżdżę, już coraz mniej poprawia kierownicę, bo i ja coraz bardziej czuję odległość. Pozostał jednak problem wciskania sprzęgła i hamowania. Jestem w stanie zrozumieć odpowiedzialność, jaka spoczywa na istruktorze, jesli chodzi o hamowanie. Jednak przytrzymywanie sprzęgła przy ruszaniu jest irracjonalne. Bo czy zagrożeniem jest, stanie na światłach minutę dłużej? Każdy ma pracę, jaką sobie wybrał i nie uważam, żeby można było takie zachowanie instruktora tłumaczyć czymkolwiek. Nie oczekuję, żeby instruktor mi ufał, nie od tego jest, ale żebym czegoś się podczas tej jazdy nauczyła, a ruszanie i hamowanie, to według mnie logiczna podstawa.
Avatar użytkownika
kigam
 
Posty: 6
Dołączył(a): środa 16 lipca 2008, 20:45

Postprzez Driver'ka » czwartek 17 lipca 2008, 00:45

Może on uważa że za szybko puszczasz to sprzęgło? Ile masz już jazd za sobą?
Obrazek

Obrazek
Avatar użytkownika
Driver'ka
 
Posty: 950
Dołączył(a): piątek 12 października 2007, 22:29
Lokalizacja: z domu

Postprzez kigam » czwartek 17 lipca 2008, 13:14

Jestem po 6-ciu jazdach. Nie mogę za bardzo narzekać na mojego głównego instruktora (oprócz tego puszczania przez niego sprzęgła i wciskania za mnie hamulca), bo przerabia ze mną trasy, gdzie jest dużo mijania, zatrzymywania się, manewrów i wydaje się być zainteresowany, tym co robię, z tym że jest nieco nadgorliwy. Zdarzyło mi się jechać z innym instruktorem, który sam mi pozwalał hamować i ruszać, wtedy silnik zgasł mi (jak dla mnie to tylko) 2 razy i sama potrafiłam spokojnie ruszyć i w miarę płynnie zahamować. Nie chcę zmieniać instruktora, bo większość z nich nie jest zainteresowana tym, co kursant robi i przerabia trasy, gdzie nie ma ruchu i wystarczy zmieniać tylko biegi. Czy sądzisz, że w miarę upływu czas mój właściwy instruktor, podwyższy mi poprzeczkę, czy to raczej typ, który zamierza tak dla świętego spokoju przejeździć "za mnie" te 30 godzin?
Avatar użytkownika
kigam
 
Posty: 6
Dołączył(a): środa 16 lipca 2008, 20:45

Postprzez Driver'ka » czwartek 17 lipca 2008, 13:23

W sumie ciężko stwierdzić. 6h jazd to nie jest dużo. Mnie ten taki nadgorliwy "asekurował" (wciskał za mnie i sprzęgło i hamulec) powyżej 20h jazdy i jak już wspomniałam nawet i na 30 godzinie jazdy będącej egzaminem wewnętrznym... :roll: Na szczęście dużo z nim nie jeździłam. Pozostali instruktorzy, w tym ten z którym później jeździłam najczęściej "asekurowali" mnie w ten sposób tylko w momentach, kiedy na przykład wyczuli, że faktycznie mogę popełnić błąd i nie zdążyć zahamować (np. byłam za bardzo rozpędzona i za późno zaczęłam hamować). Sprzęgła z kolei mi nie wciskali, radzić sobie z ruszaniem musiałam sama, no chyba, że coś mi demonstrowali np. ruszanie pod górkę.
Najlepiej będzie jak pogadasz o tym z instruktorem i co on na to. Może po prostu jeśli będzie miał pewność, że radzisz już sobie dostatecznie dobrze na drodze, nie będzie za Ciebie wciskał pedałów. Niemniej czuwać powinien na okrągło. Nigdy nie wiadomo co kursantowi może przyjść do głowy.
Obrazek

Obrazek
Avatar użytkownika
Driver'ka
 
Posty: 950
Dołączył(a): piątek 12 października 2007, 22:29
Lokalizacja: z domu

Postprzez Rafix » czwartek 17 lipca 2008, 14:00

Mi też nieraz przytrzymywał sprzęgło, ale raczej tylko, w sytuacjach, gdy czuł, że mi może zgasnąć :D Strasznie go to denerwowało :) A i śmiesznie było, jak się zagapiał :) zielone, ja chcę ruszać, a tu dupa, bo sprzęgło ciągle w podłodze :D
07.05.2008 - Teoria :) Placyk :) Miasto :(
31.05.2008 - Placyk :) Miasto :)
04.06.2008 - Prawo Jazdy: przyjęto wniosek, trwa postępowanie administracyjne.
11.06.2008 - Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
12.06.2008 - Prawo Jazdy w kieszeni :)
Rafix
 
Posty: 285
Dołączył(a): środa 04 czerwca 2008, 21:32
Lokalizacja: wrocław

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Szkolenie kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości