Jutro mam trzeci egzamin, denerwuję się - piszę o tym tutaj w tym topicu, bo to ... taki "mój" wątek :D
Dzisiaj miałam 2 godzinki: godz. na placyku + godz. na mieście, ale nie z p. Jankiem, tylko z innym instruktorem. Na placyku była moja poprzednia "super-instruktorka", widziała mnie, ale nawet nie skinęła w moją stronę głową, choć patrzyłam na nią, a ona mnie doskonale pamięta.
No cóż nie tęsknię za jej spojrzeniem, ale kiedy ją widzę, to przypomina mi się ten mój nieudany kurs :?
Instruktor, z którym dzisiaj jeździłam (po raz pierwszy, więc nie znał moich umiejętności), powiedział mi bardzo ciekawą rzecz.
Otóż w trakcie jazdy po mieście stwierdził, że bardziej przydałby mi się psychoterapeuta niż instruktor, bo umiejętności mam, tylko nie potrafię opanować emocji, zdenerwowania, gdy coś pójdzie nie po mojej myśli - hmm... bardzo ciekawa uwaga ;P :]
Niestety to prawda :?
Nie chodzi o to, że ja głupieję i robię coś niebezpiecznego, ale o to, że wg niego tracę sporo energii na westchnienia, na mamrotania, na ... niezadowolenie z siebie :oops:
Ja nie wierzę w siebie, a to bardzo utrudnia jazdę :(
No właśnie, czy jutro stracę głowę, czy uda mi się zapanować nad stresem :?:
Jeśli nie nabiorę dystansu do tego egzaminu, to chyba go nigdy nie zdam :oops: