Sytuacja wyglądała tak:
moja dziewczyna kupiła samochód. 2 miesiące temu zdała prawo jazdy i od tamtej pory nie jeździła. Pojechałem z nią więc pojeździć po mało uczęszczanych drogach i wsiach w okolicy. Było przed jakoś przed 21 więc już sie porządnie ściemniło. Jedziemy - cisza, spokój, żadnego auta, droga nieoświetlona.. wyjeżdżamy z lasu i tuż za zakrętem widzimy kogoś leżącego w bezruchu na środku drogi.. reakcja - gwałtowne hamowanie, strach w oczach, nieparlamentarne słowa (wyraz strachu) zatrzymaliśmy sie jakieś 2 metry od owej postaci. wychodzę zobaczyć co sie człowiekowi stało... patrze, a to kukła z siana, która ktoś dla "żartu" położył na środku jezdni..
co o tym sądzicie? Głupota ludzka nie zna granic...