WORD Łódź - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez kataryna » czwartek 19 listopada 2009, 12:14

Witam wszystkich. śledzę bardzo uważnie wasze losy i obiecałam sobie, że jak w końcu zdam to prawko to również opiszę swoje poczynania Zdałam dzisiaj na maratońskiej za trzecim razem w końcu……)) Jestem chyba najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Ale przejdę do rzeczy.
Zacznę może od początku. Uczyłam się jeździć w szkole GOCAR….w sumie nie polecam wam tej szkoły, chociaż szkoła jak szkoła, gorzej było z moim instruktorem, który zawsze miał coś do załatwienia na mieście i zamiast mnie uczyć jeździliśmy załatwiać jego sprawy…żałosne:/ podczas jazdy ciągle albo nawijał przez telefon albo opowiadał jakieś fakty ze swojego życia a ja w ogóle nie mogłam się skupić….w efekcie jak zrobiłam już coś źle to bardzo impulsywnie reagował krzycząc co ja robie ,że jeździć nie umiem:/
Pierwszy egzamin miałam 5.11. i za długo sobie nie pojeździłam:/ Egzaminator pan Jan D. w sumie miły człowiek, wytłumaczył mi co i jak i pojechaliśmy na plac. Miałam pokazać jak sprawdza się poziom oleju w silniku i światła pozycyjne. Następnie rękaw bezbłędnie i wjazd na górkę. I co ja widze…olbrzymia góóóóra….(wiem, że jest normalna) ale mój wspaniały instruktor nigdy mnie na takiej nie uczył. Górkę robiłam może z cztery razy i to na jakimś małym wzniesieniu na drodze. Więc zeżarł mnie stres i jedna wielka klapa. Za drugim podejściem też nie dałam rady. Egzaminator jednak zachował się bardzo w porządku, wytłumaczył mi co i jak, powiedział, że muszę poćwiczyć bo w sumie kasy szkoda….fajnie sobie pogadaliśmy i podziękowałam mu.
Drugi egzamin miałam 12.11. Pan egzaminator Sławomir M. też całkiem miły tylko taki formalista bardziej. Miałam pokazać zbiornik płynu spryskiwaczy i kierunkowskazy. Później rękaw bezbłędnie i górka też się w końcu udała i wyjazd na miasto….a mnie wtedy taki stres dopadł, że masakra, lewa noga zaczęła mi się trząść i nie mogłam się uspokoić:/ ale jakoś musiałam się opanować. Wyjazd drogą żwirową i skręt w prawo, następnie w prawo w maratońska i prosto. Później w prawo jak jest przejazd i rozpędzić się do 50 km i zatrzymać na wysokości jakichś tam samochodów. Na skrzyżowaniu w lewo…a ja z stresu prosto pojechałam:D i od tego momentu to już nie pamiętam gdzie my jeździliśmy. Na pewno byliśmy na lotnisku gdzie też kazał mi w lewo skręcić a ja prosto pojechałam. Ale tylko mi zwrócił uwagę, że nie wykonuje jego poleceń. Później wjechaliśmy na jakieś osiedle i tam bardzo długo się kręciłam, parkowałam skośnie i zawracałam z wykorzystaniem bramy. Nie wiem jak to się stało ale 3 razy znalazłam się na Waltera janke, raz tam miałam zawrócić, później skręcić w lewo…i dalej to już nie pamiętam. Wracaliśmy już w sumie do ośrodka i przy skręcie wyłączył mi się kierunkowskaz i zapomniałam powtórzyć i wynik egz negatywny:/ Ogólnie to bardzo źle mi się jeździło, kilka razy mi zgasnął, do skrętu w lewo ustawiłam się przy prawej krawędzi….porażka.
Trzeci egzamin 19.11. Egzaminator Mieczysław W. wspaniały facet na dzień dobry do mnie tekstem: ,,Nie lękajcie się młodzi’’. Mówi do mnie, że dziś pierwszy raz egzaminuje w łodzi i będzie z nami jeździł pan nadzorujący, i rzeczywiście z tyłu wsiadł jakiś gościu, myślę sobie masakra na pewno mnie udupią…ale tamten gość nic się nie odzywał tylko komendy wydawał gdzie mam jechać. Placyk: zbiornik płynu chłodniczego, światła drogowe. Rękaw bezbłędnie i górka też Jedziemy na miasto. O mały włos bym zapomniała światła włączyć, ale pan M. spytał czy gotowa jestem to się kapnęłam I standardowo w prawo i znowu w prawo i prosto maratońską. Trochę przygazowałam kilka razy i pan M. zwrócił mi uwage:/ Następnie w lewo na wiadukt i w lewo w Waltera janke, następnie w prawo w bratysławska i znowu w prawo i wjechaliśmy na osiedle, tam parkowanie prostopadłe przodem i zawracanie z wykorzystaniem tej bramy. Wyjechaliśmy tak samo i prosto Wróblewskiego i skręt w bandurskiego i tam zawracanie koło areny, następnie w prawo w wileńska i w prawo w grodzieńską i w lewo w krzemieniecką. Na skrzyżowaniu w lewo w retkińską, następnie w prawo w wyszyńskiego i cały czas prosto, w lewo w Popiełuszki i w prawo do WORDA. I wjazd do ośrodka, parkowanie skośne i koniec. Wypisał mi papierek mówiąc: ,, Oświadczam, ze niestety pani… Zdała!’’ I radości nie było końca.:)
Cóż mogę powiedzieć, najważniejsze to uwierzyć w siebie. Ja do samego końca nie wierzyłam w to, że mogę zdać. Trzeba się skupić na jeździe i po prostu wykonywać polecenia egzaminatora.
Życzę wszystkim powodzenia i 3mam kciuki
:) :D :D
kataryna
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 19 listopada 2009, 11:05

Postprzez PaToEd » piątek 20 listopada 2009, 21:49

Czytając to forum, bardzo uwierzyłem w siebie i zdałem sobie sprawę z tego, że nie jestem osamotniony w moich walkach ze zdaniem egzaminu. Zdałem wczoraj, za 3 razem na Smutnej i postanowiłem pomóc innym, którzy mają z tym problemy. Oby się udało :) Po kolei:

1. Toyota Yaris (o to się modliłem !), przemiły pan egzaminator Jan D. Mówiłem mu, że bardzo się stresuję to on swoim potężnym głosem "NIE DAĆ SIĘ !" :D Potem jeszcze jak miałem podpisać papierek to trzymał go na swoich kolanach, zapytałem czy mogę poprosić, odpowiedział "Biurka się nie przesuwa" :D Koślawie podpisałem karteczkę i zaczynamy egzamin.
Do sprawdzenia miałem płyn chłodniczy i światła stopu. Pan Jan stanął sobie 5 m boku od samochodu, zapalił papierosa. Zapytałem czy mam mu o tym płynie opowiadać - powiedział, że mam sprawdzić jego poziom xD po czym zapytał "Dobrze jest ?" odpowiedziałem "Dobrze jest" na co on "No to proszę zamknąć maskę". Następnie poprosiłem go, żeby pomógł mi sprawdzić światła stopu, on nawet się nie ruszył, tylko kazał mi wcisnąć hamulec i nie spoglądając na światła, kurząc swojego papieroska powiedział "Jest ok". Rękaw mniej więcej bez problemu, oczywiście zero zainteresowania ze strony mojego szanownego egzaminatora. Nie odstawił słupka tylko kazał wyjechać przodem :shock: Górka bez problemu, no i jedziemy na miasto.
Trasy mówić nie będę bo raczej przydatne mi się to nie wydaje - zazwyczaj jest inna niż te innych, więc w sumie to zbędne. Powiem na czym oblałem:
Jechałem uliczką Rewolucji 1905 r. w stronę Uniwersyteckiej. Nagle, w środkowym lusterku spostrzegłem, że z dość dużą prędkością dojeżdża do mnie biały cienias, a w nim dwóch młodych, śmiejących się chłopaków. Pomyślałem "będą jajca". No i były...
Dostałem komendę - proszę skręcić w lewo (w Uniwersytecką). Z prawego pasa zmieniłem na środkowy, spojrzałem w lusterko czy aby pan z białego cieniasa nie ma zamiaru mnie wyprzedzić. Nie miał. Włączyłem kierunek, znów postanowiłem się upewnić czy mi nic nie odwali. Wszystko ok. No to zmieniam. Nagle biały cienias przyspieszył, nie sygnalizując zmienił pas na lewy i gwałtownie zahamował - egzamin przerwany, ze względu na wymuszenie pierwszeństwa. Zjechałem na boczek, a tamci z rozbawionymi mordami odjechali. Rozmowa z panem egzaminatorem trwała dobre 15 minut gdzie obaj wrzucaliśmy głównie na tamtych idiotów. Nic, wąskiej drogi im życzę. Egzamin trwał 23 minuty tylko, niestety NEGATYWNY.

2. Poprzedni, nieudany egzamin sprawił, że na drugim zdenerwowany byłem jeszcze bardziej, przez co robiłem bardzo głupie rzeczy. Egzaminator, pan Sławomir M. wcale nie pomagał mi rozładować stresu. Wręcz przeciwnie - od samego początku byłem pewien, że nie zdam. Był naburmuszony, odpowiadał na moje próby "zagadania" odburkując TAK, albo NIE. Do sprawdzenia miałem znowu płyn w chłodnicy i tym razem światła drogowe. Płyn w chłodnicy bez problemu, przy czym pan bardzo dokładnie sprawdzał czy się nie pomyliłem. Następnie światła drogowe - wydawało mi się, że jest ok. Powiedziałem, że działają, on potwierdził. Kazał przygotować się do jazdy. Wszystko sobie ustawiłem, mówię, że jestem gotów. On z łaski zapytał czy na pewno. Ja odpowiadam, że TAK na co słyszę "No to ma pan pierwszy błąd". No i tutaj stres już mi się uszami wylewał. Nerwowo ponownie sprawdziłem płyn chłodniczy na jego polecenie i światła drogowe. W tym momencie zorientowałem się, że włączone miałem pozycyjne z popchniętymi drogowymi xD Poprawiłem, ok. Rękaw znów bez większych problemów, tym razem pan szedł za mną i spoglądał czy nie najechałem na linię. Odstawił słupek, wyjechałem i górka. Tu stres dał o sobie znać. Podjechałem pod górkę, ręczny zaciągnąłem. Puszczam powoli sprzęgło tak jak mnie uczyli w szkole, odpuszczam ręczny, a samochód stoi :shock: Podnoszę sprzęgło wyżej - gaśnie ! CO JEST K*WA ?! On prawie krzyczał "PROSZĘ SIĘ SKUPIĆ !" Co wcale mi nie pomagało. Skapnąłem się za drugim podejściem - wszystko było by ok, gdyby nie to, że trzymałem prawą nogę na hamulcu roboczym xD xD xD - w życiu bym takiej głupoty nie zrobił. Ale to jest dowód na to co stres robi z człowiekiem.
Dalej jedziemy na miasto, trasy znów nie mówię. Jechałem prawie godzinę, a przejechałem dopiero jakieś 3/5 drogi. Niestety, znów skrzyżowanie Rewolucji 1905 z Uniwersytecką - tym razem od drugiej strony. Z Uniwersyteckiej skręcając w prawo w Rewolucji 1905 r. trzeba zwrócić uwagę, że po prawo jest mała uliczka, a skrzyżowanie z nią jest niestety równorzędne. W ostatniej chwili się zorientowałem, noga poleciała mi na hamulec - niestety już wciśnięty przez pana Sławomira. Wypowiadając słowa "Przerywam panu egzamin" mało się nie popłakał ze szczęścia. Zamieniliśmy się miejscami i on nagle zaczął być tak uprzejmy, że głowa mała. Wychwalał mnie jak to cośtam ładnie zrobiłem, jak to co innego znowu itp. Tylko czy zdało mi to egzamin ?! Również wąskiej drogi życzę. Wynik: NEGATYWNY.

Przed 3 podejściem postanowiłem, że zrobię sobie listę rzeczy, których się obawiam. Dzięki temu chyba, zdałem egzamin za 3 podejściem. Na koniec napiszę co to było.

3. Wczoraj, godzina 7:30, wskakuję do Yariski. Egzaminuje mnie pan Michał A., który egzaminował mnie na teorię (bezbłędnie, więc uznałem, że przynosi mi szczęście). Na początku niezbyt miły i rozmowny, ale później okazał się bardzo miły, nie powodujący stresu, ograniczający się jedynie do wydawania komend i kulturalnego i ciepłego odpowiadania na to co do niego mówiłem (próbowałem trochę zagadać, żeby samemu się odstresować). Wydawało mi się jednak, że raczej nie miał ochoty mnie przepuścić. No ale nic. Do sprawdzenia poziom oleju (kazał opowiedzieć tylko teoretycznie) i do sprawdzenia światła pozycyjne. Rękaw bez żadnego problemu, również pan egzaminator szedł za mną. Wystawił pachołek, wyjechałem tyłem - górka. Bezbłędnie. Wyjeżdżamy. Jeździłem w okolicach ulicy Wojska Polskiego - bardzo zakręcone osiedle, radzę BARDZO uważać na prawą stronę ! Potem wyjechałem na ulicę Pomorską (z placu Wolności). Jedziemy sobie prosto i tu chyba zaszła diametralna zmiana, po której pan egzaminator uznał, że chyba jednak nadaję się na kierowcę. Otóż przejeżdżam przez jedno ze skrzyżowań gdzie mam pierwszeństwo, aż tu nagle jakieś 20 m przede mną wyjeżdża rowerem na pasach jakiś facet. Ja w ogóle nie zastanawiając się dałem ostro po hamulcach przestając myśleć o egzaminie, tylko skupiając się na tym, żeby nie zabić człowieka. Pan egzaminator, czuł się na początku na tyle pewnie, że nie zapiął pasów - i tu jego błąd. Na szczęście jakoś wykaraskał się z całej sytuacji i nie wyleciał przez szybę - czego był naprawdę bliski. Samochód zgasł, bo nie wcisnąłem sprzęgła przy tym wszystkim. Ale to chyba go nie interesowało. Zaszła przemiana u nas obu - u niego taka, że widać, że mam refleks lepszy od niego, że wcisnąłem hamulec wcześniej od niego więc lepiej wiem co się dzieje na drodze, że jednak nie jestem taki zły jak mu się wydawało, a u mnie taka, że są w życiu sprawy ważniejsze niż egzamin i że nawet jak nie zdam - to będę miał w głowie to, że po prostu uratowałem pewnemu idiocie zdrowie (może nawet życie) bo po spotkaniu z moim samochodem raczej by z nim tak dobrze nie było. Obaj przestraszeni udaliśmy się w stronę ronda Solidarności (na początku nie wiedziałem gdzie jestem). Powiedział "Na skrzyżowaniu ze światłami skręcamy w lewo, natomiast na następnym - w prawo. Wracamy do ośrodka". To ostatnie zdanie sprawiło, że skupiłem się jeszcze bardziej i jeszcze bardziej uwierzyłem w siebie. Wszystko ładnie, praktycznie bez problemu. Potem troche mnie zrugał już przy ośrodku, że za wolno jadę, ale co mi tam :P Jeszcze zdążę się wyszaleć, nie ? :D Wjechaliśmy, sensacja wśród panów stojących na parkingu, bo byłem pierwszy, który zdał tego dnia. Kiedy usłyszałem, że wynik egzaminu jest "Pozytywny" mało nie wyskoczyłem z radości przez dach. Podałem panu Michałowi rękę, serdecznie podziękowałem, usłyszałem "Dziękuję. Szerokiej drogi !". Czyli jednak można być człowiekiem prawda panowie egzaminatorzy ?

Teraz jeszcze troszke o tej liście, którą sporządziłem.

1. Przy zmianie pasa ruchu nie zwalniać ! Narażacie się wtedy na idiotów z pkt. 1 mojej opowieści. Spokojnie, jednak zdecydowanie i stanowczo postępować. Sprawdzić w lusterku, sprawdzić czy nie przejedziecie po ciągłej i pamiętać o sygnalizowaniu tego co robicie.
2. Patrzeć dosłownie na każdą najmniejszą uliczkę po prawo, obserwować znaki ! Jeśli wasze skrzyżowanie nie jest oznakowane, to dla pewności poszukajcie na tym po prawo odwróconego trójkąta, będącego tyłem do was. Dla swojej własnej pewności. Lepiej, żebyście wy byli pewni, niż wasz zazwyczaj niemiły pasażer.
3. Na trzęsienie się, ból brzucha, pocenie się - nie ma recepty. Takie są reakcje organizmu na stres i trzeba z tym się jakoś przejechać. Nie myślcie o tym co BYŁO tylko o tym co TERAZ robicie. I nie dajcie sobie samym wmówić, że nie zdacie, bo wtedy na serio nie zdacie jakbyście dobrze nie jechali. Myślcie tylko o tym, co robicie i co będziecie musieli robić.

Pozdrawiam !
PaToEd
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 20 listopada 2009, 20:58

Postprzez is2112 » sobota 21 listopada 2009, 17:51

Ja po każdym moim egzaminie mam jakieś koszmary :P Wczoraj jak wyszłam z egzaminu po niezaliczonym rękawie to byłam taka wkurzona, że przez całą drogę powrotną tylko ryczałam. Mój 1 egzamin (półtora tygodnia temu) na Maratońskiej z panem Sławomirem J., który był dla mnie bardzo niemiły i nieuprzejmy zakończył się wynikiem negatywnym ;/ Najpierw sprawdzałam poziom płynu do spryskiwaczy i kierunkowskazy. Jak sprawdzałam kierunkowskazy to miałam wrażenie, że mówię do ściany bo egzaminator w ogóle mnie nie słuchał... Ale na 1 egzaminie rękaw ok, górka też ok (silnik strasznie mi warczał ale mniejsza o to;p) No i wyjechałam na miasto. Jeździłam ponad godzinę, przez wszystkie rodzaje skrzyżowań, ze stopem, stop i zielone światło, droga z pierwszenstwem, bez pierwszenstwa, z pierwszenstwem po 2 stronach, skrzyżowania w kształcie litery T, wylot drogi, etc. Pan egzaminator na samym początku już mnie zdenerwował, bo kazał zatrzymać mi się przy pierwszej możliwej latarni po prawej stronie... Niestety po prawej stronie nie było żadnych latarni tylko po lewej, więc się pytam pana egzaminatora czy na pewno po prawej, on mówi, że tak, więc jadę dalej, szukam latarni po prawej stronie, a pan egzaminator zaczyna się drzeć, że przecież latarnia po lewej stronie już dawno była... ale jak mu powiedziałam, że 2 razy mi powiedział, że po prawej i że może sobie to sprawdzić na nagraniu to powiedział, że ok i że gdzie indziej to zadanie powtórzymy... Cały czas mi gadał, że za wolno jade, że jak są warunki żeby jechać 50 to mam jechac 50 a nie 42 czy 43 ;/ i że może mnie oblać za mało dynamiczną jazdę (tylko, że jak widzę te Lki wyjeżdżające z wordu to zazwyczaj jeżdżą ok. 30 no ale ok)... Miałam zawracanie 3 razy... Wjechałam w końcu w drogę jednokierunkową i niestety skręciłam prawie że ze środka jezdni w lewo, a powinnam się przysunąć bliżej lewej krawędzi... Wtedy oblałam...
Mój 2 egzamin (wczoraj) był jednak ze 100 razy gorszy, bo jak zobaczyłam, że oblałam na rękawie to miałam ochotę się powiesić...XD Pan egzaminator nie był jakiś zły tylko strasznie czepialski. Najpierw zatrzymałam się na rękawie (słońce mnie oślepiało i wolałam się zatrzymać niż jechać i wywalić słupek) a za 2 powtórzeniem, nie zmieściłam się w polu zatrzymania, bo samochód był równo z linią a powinien być przed...
Jak nie zdam za 3 razem to już chyba się poddam, pomimo, że wyjeździłąm dość dużo godzin i szkoda mi tej kasy... Ale 1 egzamin 115zł w momencie, kiedy trwa ok. 10 minut to jest jednak ciężka przesada... Ja rozumiem 30, 40zł... ale 115?...
Jeszcze byłabym w stanie zrozumieć, że egzaminatorzy oblewają za każdą pierdołę, gdyby ten egzamin był tańszy, ale w takiej sytuacji to trochę wygląda jakby chcieli naciągnąć ludzi...
No cóż, zobaczymy jak będzie za 3 razem, ale moje nastawienie jest coraz gorsze... zwłaszcza po tym rękawie, który mi akurat na kursie wychodził zawsze a na egzaminie klapa;/ Ale niestety kiedy czekam w tej kolejce to cała się trzęse... Następnym razem wypije sobie herbatke z melissy zamiast red bulla XD
is2112
 
Posty: 9
Dołączył(a): sobota 21 listopada 2009, 08:57

Postprzez andzia2417 » wtorek 24 listopada 2009, 22:50

Chciałam opowiedzieć wam swoją historię ,z przebiegu egzaminu.
Dziś zdawałam na maratońskiej ,moim egzaminatorem był pan Sławomir M bardzo sympatyczny nie bójcie się u niego zdawać .
Placyk zaliczony,wyjazd na miasto pojechaliśmy na lotnisko i tam skręciłam w lewo na lewy pas ,powiedział mi że negatyw ,ale jakoś pojechałam dalej ,na wysepce kazał mi zawrócić ,i tu poważny błąd tak byłam zestresowana że na drodze z ustąp pierwszeństwa nie spojrzałam w prawo a tam sznur aut i po egzaminie egzaminator dał po hamulcach i egzamin negatywny ,stres na egzaminie robi swoje na kursie nigdy mi się to nie zdarzyło ,nawet bym nie pomyślała że zrobię takie błędy. Wszystkim zdającym życzę powodzenia a ja za tydzień na drugi egzamin

TEORIA (+)
PRAKTYKA PLACYK (+)
PRAKTYKA MIASTO(-)
andzia2417
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 24 listopada 2009, 17:52

Postprzez marcinq » środa 25 listopada 2009, 01:34

Maratońska zdane za 4 razem. Nie mam co opisywać tras ale za każdym razem było prosto później w prawo na przejeździe , do zatrzymania przy jakimś drzewie lub samochodzie przy policji. Później w lewo w pienistą a póżniej to już różnie.

Tak ogólnie się wypowiem nawiązując trochę do wcześniejszych wypowiedzi.

-Egzamintor też człowiek. Jasne że są Ci ostrzejsi Ci złośliwi i Ci z natury mili itd. ale każdy może mieć lepszy i gorszy dzień a to się odbija na nastawieniu do innych. Wy też pracujecie i wiecie jak to jest a jeśli nie to w szkole możecie mieć gorszy dzień itp itd.

-Na retkini wcale nie szkoli się kierowców specjalnej troski. Jedyna zaleta tutaj to mniejszy ruch w porównaniu do smutnej/centrum. To oznacza mniej głąbów którzy łamiąc przepisy mogą nam zaszkodzić w zdaniu (a wszyscy normalni kierowcy łamią przepisy). Poza tym retkinia jest wymagająca, mnóstwo znaków stop i całkiem sporo miejsc/skrzyżowań które ciężko jest przejechać (w paru przypadkach gorzej niż na smutnej, a jazdy miałem tu i tu)

-Warto znać trasy i miejsce gdzie się zdaje oraz skrzyżowania i znaki ... Nie dlatego żeby pojechać na pamięć, ale dlatego że dodaje to pewności siebie w sytuacji w której stres jest naprawdę spory.

- Im więcej egzaminów na karku tym większy stres i chęć rzucenia tego wszystkiego w diabły. Jeśli jednak nie macie poważnych problemów i nie stwarzacie ciągle zagrożenia wymuszając, nie patrząc itp to nie macie się co łamać. Za późno włączone kierunkowskazy (tudzież zapomnienie o nich) przejechanie ciągłej na za póżnej zmianie pasa , gasnący samochód 2-3 razy nie dyskwalifikują was jako kierowców. Ważne by wiedzieć jak się zachować w ważnych sytuacjach i nie przejeżdzać przez skrzyżowania z zamkniętymi oczami. Jeśli to się potrafi to za którymś razem się zda :)

- Rękaw można w paru (ja znam jedno) miejscach w łodzi poćwiczyć na własnym aucie. Wystarczy poprosić , znajomego rodzinę itp by z nami pojechał. To duży plus bo ten element można opanować perfekcyjnie na wyczucie a nie na zapamiętane ruchy i pachołki (jak większość szkół uczy).
marcinq
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 25 listopada 2009, 00:27

Postprzez Martolina » czwartek 26 listopada 2009, 17:54

Witam,no to i ja się wypowiem.Jestem w maksymalnym stresie-jutro mam trzecie podejście na Maratońskiej. Jak mi się znowu nie uda to się pochlastam.Za pierwszym razem oblałam bo nie włączyłam świateł :evil: , za drugim natomiast dwa razy mi zgasł (ze stresu ruszyłam z "dwójki"). Zobaczymy co będzie jutro,pozdrawiam wszystkich zdających ;)
Martolina
 
Posty: 4
Dołączył(a): czwartek 26 listopada 2009, 17:49

:)

Postprzez rybcia2506 » piątek 27 listopada 2009, 21:23

Martolina i jak Ci poszło?
Ja już 3razy oblałam, ale bede probowac dalej :P
1.Za pierwszym razem tez zapomniałam właczyc świateł -> porazka :wink:
2. Brak kierunkowskazów przy zawracaniu :D
3. Byłam w takim stresie ze juz na górce dałam plamy, tzn. zgasł mi 2razy :oops:
rybcia2506
 
Posty: 3
Dołączył(a): poniedziałek 02 listopada 2009, 21:45

Postprzez Martolina » piątek 27 listopada 2009, 21:36

Masakra.Chyba jestem za tępa.Znowu oblałam.Tym razem na górce,na placu.Zgasł mi dwa razy,a potem jeszcze trzy,za nic nie mogłam ruszyc z tej przeklętej górki.Teraz trzeba wykupic 5 h doszkalającyh :( Nie wiem czy mi sie kiedyś uda...:/
Martolina
 
Posty: 4
Dołączył(a): czwartek 26 listopada 2009, 17:49

Postprzez martusiaaaaaa » poniedziałek 30 listopada 2009, 10:38

Witam. Również postanowilam sie "pochwalić" jeśli tak to można nazwać...
Teoria zdana bez problemu: 10.11.2009
Praktyka I 17.11.2009: Placyk ok, jazda po mieście ponad pol godziny... parkowanie, zawracanie, zatrzymanie we wskazanym miejscu zaliczone i co.... i nic... dwa razy skręcenie na jednokierunkowej nie dojeżdzając do lewej krawędzi jezdni... (osiedle domkow za przejazdem kolejowym) :(
Praktyka II 24.11.2009: stres niestety zeżarł... duży poślizg ponad dwie godziny siedzenia w poczekalni... rękaw ok... ale niestety górka... ćwiczona setki razy bez żadnych problemów... a tu totalne zaćmienie umysłu... auto dwa razy podziękowało za jazdę - zgasło :( ale jak mialo nie zgasnąc, jak nie dalam gazu.... wRRRR .... co stres może zrobic z czlowiekiem.
martusiaaaaaa
 
Posty: 3
Dołączył(a): poniedziałek 30 listopada 2009, 10:06
Lokalizacja: ŁÓDŹ

Postprzez agunia2009 » wtorek 01 grudnia 2009, 20:29

WITAM ja już wczesniej pisałam wam moją historie i obiecałam się odezwać po egzaminie :o
a więc 4-egzamin miałam w czwartek placyk ok ale za to dałam plame na mieście i to na ostatnim skrzyżowaniu przed wordem już wracałam na plac gdy samochód zgasł mi w tym stresie nie spojrzałam że mam na dwójce :cry: i znowu mi zgasł -egzamin przerwany.egzaminator też się zdenerwował i mówi pani Agnieszko wracaliśmy już do wordu wszystkie manewry wykonała pani poprawnie gdyby pani przez chwile pomyślała jezdzi pani perfekt ale stres panią zrzarł a ja myślałam że eksploduje.
następny egzamin miałam dziś i HURRA udało się zdałam za 5 razem powodzenia dla wszystkich zdających wiem że to łatwo powiedzieć ale stres trzeba zostawić w domu wyobrazcie sobie że ja zapomniałam o egzaminie przypomniałam sobie w ostatniej chwili i chyba to mnie uratowało przed stresem POWODZENIE DO ZOBACZENIA NA DRODZĘ :lol: :D
agunia2009
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 17 listopada 2009, 20:30

Postprzez andzia2417 » czwartek 03 grudnia 2009, 15:45

Witam ponownie wszystkich zdających,wczoraj(02.12.09) miałam drugi egzami,placyk szybko poszedł wyjazd z wordu stop ,potem drugi stop ,potem w prawo,przejazd kolejowy bez zapór ,zatrzymanie przy drzewie ,parkowanie przed budynkiem ,zawracanie na trzy na drodze z płyt zaraz przy lotnisku ,potem pojechałam w domki tam na dwu kierunkowej z lewego pasa skręciłam w lewo ponieważ nie spojrzałam czy są znaki i pomyślałam że pewnie jest to doga jedno kierunkowa ale tylko egzaminator zwrócił mi uwagę ,potem znowu w lewo (CAŁY CZAS W TYM OSIEDLU)na ostrym zakręcie za wolno jechałam a miałam wrzuconą dwójkę i mi zgasł ale egzaminator był bardzo wyrozumiały i kazał mi jechać dalej,potem w prawo ale że był tam korek to pan egzaminator kazał mi zawrócić kawałek prosto i stop po drugiej stronie stała elka też miała stopa jechała na wprost a ja skręcałam w lewo ,i tu popełniłam błąd ,nic na drodze z pierwszeństwem nie jechało a ta elka stała i stała pomyślałam że zaraz mi powie że za długo stoję i wyjechałam ,a tu elka też ruszyła zachamowałam ale było już za pużno i po egzaminie (usiłowanie wymuszenia pierwszeństwa ) ale egzamin przebiegał mi bardzo spokojnie pan egzaminator Piotr J był bardzo miłym człowiekiem. Czasem piszecie tu że egzaminatorzy są tacy straszni ale ja już miała drugiego egzaminatora i uważam że są normalnymi ludzmi nie robią nic żeby ktoś nie zdał radzę wszystkim nie bójcie się egzaminatorów wtedy jest mniejszy stres a ja 11.12.09 znowu na egzamin a wszystkim zdającym życzę powodzenia
andzia2417
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 24 listopada 2009, 17:52

Postprzez gawron » niedziela 06 grudnia 2009, 14:11

Witam, właśnie jazdy skończyłem i chciałbym się zapisać na Maratońską, stąd moje pytanie: w jakich godzinach i w jakie dni mogę iść na Smutną, żeby się zapisać na teorię, a potem praktykę?

Z góry dzięki
gawron
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 06 grudnia 2009, 13:51

Postprzez Margo » niedziela 06 grudnia 2009, 18:53

Wszystko masz napisane na stronie WORD-u
http://www.word.lodz.pl/
15.09.2009r. zdany egzamin na kategorię B
WORD ŁÓDŹ
Margo
 
Posty: 456
Dołączył(a): piątek 10 kwietnia 2009, 16:57
Lokalizacja: Łódź

Postprzez martusiaaaaaa » niedziela 06 grudnia 2009, 21:07

Niestety 4.12 moja trzecia porażka.... godzina jazdy po miescie... wszystko pozytywnie... i klapa, 2 x najechanie na krawęznik przy zawracaniu :cry:
martusiaaaaaa
 
Posty: 3
Dołączył(a): poniedziałek 30 listopada 2009, 10:06
Lokalizacja: ŁÓDŹ

Postprzez skippi66 » wtorek 08 grudnia 2009, 21:28

Ha, powiem Wam co myślę.
Dzisiaj potwierdzałem kwalifikację na Smutnej. Samochodem jeżdżę 25 lat, zaś błąd polegał na nie wymienieniu starego prawka na nowe, plastikowe. Skończyło się ponownym egzaminem, choć mogłem walczyć w sądzie i wygrać. Niemniej uznałem że prościej i taniej będzie zdać ponowny egzamin.
Oczywiście zdałem za pierwszym razem i bez najmniejszych problemów :D
Teraz moje obserwacje: ludzie których widziałem na placyku manewrowym i obserwowałem ich jazdę po rękawie oraz górce w 99% nie mają najmniejszego pojęcia jak jeździć samochodem. Zwłaszcza dziewczyny. Normalna tragedia!!!
Ja oczywiście rozumiem że mam 25 lat doświadczenia i milion przejechanych kilometrów, więc dla mnie w zasadzie wszystko jest łatwe i oczywiste, niemniej nawet od kursanta po 30 godz. jazdy, można wymagać przynajmniej umiejętności ruszania na prostej drodze. Że o górce nie wspomnę, bo to równie łatwe. Wy zaś w większości nawet tego nie potraficie i zwalacie wszystko na stres.
Nerwy nerwami, też się denerwowałem, ale nawet na kursie MOŻNA sobie wyrobić odruch w miarę płynnego ruszania! Naprawdę można, tylko trzeba mieć minimum predyspozycji.
Pół biedy z facetami. Ci przynajmniej placyk zaliczali i wyjeżdżali na miasto. To że zazwyczaj wracali na fotelu pasażera, to inna sprawa :)
Natomiast wszystkie panie, które obserwowałem przez ok. godzinę ( tyle czekałem na egzamin ) oblały a to rękaw, a to górkę. Dwie przyszły w cieniutkich szpileczkach i chciały wsiąść do samochodu!
Albo zgrabna nóżka albo zdany egzamin, drogie panie. Tragedia, w tym momencie raczej umysłowa.
Dwóch chłopaków zdało, ale wyraźnie było widać ze umieją jeździć a przynajmniej dobrze rokują.
A potem wielkie pretensje do egzaminatorów. Tymczasem oni maja rację. Nie przepuszczą żadnego pacana ani pacanki bez przynajmniej podstawowych umiejętności.
I BARDZO DOBRZE! SAMOCHÓD TO NIE ZABAWKA!!! MOŻNA ZABIĆ SIEBIE ALBO INNYCH!!!! ZAPAMIĘTAJCIE!!!!!
Nas koniec: większości z Was proponuję dać sobie spokój z pojazdami mechanicznymi a idiotkom w szpilkach w szczególności.

Powodzenia na 15 egzaminie. Może tym razem się uda :D :D :D
skippi66
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 08 grudnia 2009, 21:02

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości