szerszon napisał(a):Nie pasuje robaczku ?
Po pierwsze: nie przystawiaj się do mnie. Nie mam nic do ludzi o odmiennej orientacji. Ale nie chcę, żeby ktokolwiek prócz mojej partnerki zwracał się do mnie w ten sposób.
szerszon napisał(a):Równie dobre a nawet lepsze niż twoje. Dotyczy przynajmniej prawa.

Twoje zamiary , które się roją w główce w domu nie mają odniesienia do Art 22.
No i w sumie można powiedzieć, że sam się zaorałeś i jest po temacie...

W głowie masz jakieś zupełnie kosmiczne teorie dotyczące prawa. Nie tylko Prawa o ruchu drogowym - ale ogólnie ustaw i rozporządzeń. Sam się przyznałeś, że definicję
zamiaru znalazłeś sobie w art. 22 ust. 2 PoRD. Problem jest taki, że tam nie ma żadnej definicji. O zamiarze mówi się tam w hipotezie, a to, żeby zbliżyć się do krawędzi jazdy - jest dopiero w dyspozycji. Nikt tam nie napisał, że zamiar to moment zbliżenia się do lewej krawędzi jezdni przed skrzyżowaniem, jak to sobie wymyśliłeś.

Jeżeli brakuje definicji legalnej jakiegoś słowa, to bierzemy ją sobie nie z definicji legalnej pochodzącej w ogóle z innej gałęzi prawa (np. z prawa karnego

), nie szukamy też sobie takiego samego słówka w innej części ustawy - jak ty to robisz

- tylko... no właśnie - korzystamy ze zwyczajnej definicji tego słowa.

Ze słowników, uzusu, i tak dalej...
Tak więc sam, nieświadomie, obaliłeś bzdury, które wypisywałeś. Ale to musiało się stać prędzej, czy później. Teraz, jeżeli chcesz dalej upowszechniać swoje teorie, musisz je sobie podciągnąć pod coś innego... Czekam.
szerszon napisał(a):Jeszcze raz ci przypomnieć twoje wypowiedzi jak to zmieniasz kierunek jazdy NA skrzyżowaniu ?
Nie musisz mi przypominać. Doskonale pamiętam, że zmieniam kierunek jazdy na skrzyżowaniu. I?
szerszon napisał(a):Będąc na skrzyżowaniu jesteś na przecięciu się jezdni dróg. a nie w czarnej dziurze.
Czy na przecięciu się jezdni dróg obowiązują przepisy które dotyczą jezdni, czy nie? Czy podczas jazdy po rondzie obowiązują przepisy obowiązujące podczas jazdy po jezdni? Takie przepisy, które mają w sobie słowa: "na jezdni", "na jezdnię", "korzystając z jezdni", etc... Proszę jasną odpowiedź: tak/nie, to zaoramy kolejny szerszonizm...
Kierowcy nie interesuje czy to hipoteza, dyspozycja itp... Ma się zastosować w określonym miejscu do konkretnego przepisu. Nie każdy kierowca to osoba zajmująca się zawodowo prawem. Jest jasno napisane co należy zrobić.Odpowiednio się ustawić i zasygnalizować. Przypomnę na jezdni a nie na ich przecieciu.
Z przepisami jest tak, że one pisane są zrozumiale dla ludzi, którzy osiągnęli określony poziom edukacji. Powinny być bezwzględnie zrozumiałe dla (według założeń) większości polskiego społeczeństwa, czyli dla ludzi z wykształceniem średnim. Pozostali - muszą się zdać na mądrzejszych. W praktyce wygląda to jednak tak, że przepisy sformułowane są dość prosto. Np. art. 22 - jeżeli masz zamiar skręcać, to musisz ustawić się wcześniej przy krawędzi (lubo osi) jezdni, a potem - kiedy będzie to wyraźne dla innych - zacząć ten zamiar sygnalizować na tyle wcześnie, by inni to zrozumieli. Nic, czego nie ogarnąłby uczeń IV klasy podstawówki (dziesięciolatek). Ale zawsze pojawi się ktoś, komu mimo odpowiednio zaawansowanego wieku trzeba wytłumaczyć przepis na poziomie rozbioru logicznego zdania. A i to czasem nie skutkuje... Jak widać na Twoim przykładzie.
Nie rozumiesz przepisu? To nie próbuj.

Tylko spytaj mądrzejszych, o co w nim chodzi. Mądrzejszych, czyli np. takich, którzy wiedzą, gdzie szukać definicji słów, których użyto przy formułowaniu przepisów.
Wciąż Cię to nie satysfakcjonuje i uważasz, że przepisy powinny być bardziej zrozumiałe?

Może powinny... Problem w tym, że ktoś napisał ustęp o sygnalizowaniu "wyraźnie i zawczasu" właśnie po to, by każdy zrozumiał i było jak najprościej. Jak widać - nie da się zrobić tak, by naprawdę każdy rozumiał.

Jak widać porzuciłeś przedmiot sporu robiąc wycieczki osobiste.
Poprawką. Robię wycieczki osobiste
oprócz odnoszenia się do meritum, więc nic nie porzuciłem. Ale faktycznie muszę skończyć z wycieczkami osobistymi (które są w zasadzie odpowiedzią na Twoje wycieczki osobiste... ok, ale nie podnoszę tego - to moja wina, że dałem się wciągnąć w durną pyskówkę) bo zabierają mi one za dużo czasu. Od teraz więc będę odnosił się tylko do meritum, orając raz po raz Twoje imitacje argumentów.