Kto byłby winny ?

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Re: Kto byłby winny ?

Postprzez tristan » niedziela 13 marca 2011, 10:56

cman napisał(a):Przecież tuż powyżej jest cytat słów autora, który napisał, co dodatkowo podkreśliłem, że tamten bez powodu zwolnił.


I co, udowodnisz, że bez powodu? ,,Żołądek mnie zabolał'' , ,, wydawało mi się, że to dziecko na chodniku skręca w stronę jezdni'' etc.

Rozumiem, że jak gościu bez powodu zrobi hamowanie awaryjne, to można się zastanawiać czy bez powodu czy z powodem. Ale zwolnienie? A może dostosowywał prędkość do warunków.

Biegli się nie umieją dogadać w bardziej oczywistych sprawach, już widzę jak ktoś się wypowiada czy akurat nie miał powodu do zwalniania.
Ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota [...] (Mt 7,14)
Avatar użytkownika
tristan
 
Posty: 1161
Dołączył(a): poniedziałek 12 maja 2008, 21:07
Lokalizacja: Śląsk

Re: Kto byłby winny ?

Postprzez sankila » niedziela 13 marca 2011, 19:16

scorpio44 napisał(a):Można by to ująć jeszcze inaczej - zwalnianie jest przede wszystkim stanem, a hamowanie przede wszystkim czynnością.
Albo jeszcze inaczej: kierowca manewruje, samochód reaguje :)
cały czas jestem w szoku, że z definicji słownikowych to nie wynika.
Bo nie popatrzyłeś na definicję hamulca :wink:
Słownik podaje pojęcia ogólne, natomiast znaczenie szczególne wynika z kontekstu. Jeśli na imprezie stanę przed Tobą z flaszką i kielonkiem, to na pytanie: "czy jesteś samochodem?" nie będziesz sprawdzał, czy Ci kółka nie wyrosły.

W przypadku kierowców, pojęcia zwalniać/hamować mogą mieć zdecydowanie różny wydźwięk:
- gdy pieszy wtargnął na jezdnię, zacząłem zwalniać,
- gdy pieszy wtargnął na jezdnię, zacząłem hamować,

Gdybyśmy sie stricte trzymali definicji słownikowych, to kierowca nie może ani zwalniać, ani przyspieszać, bo cały czas siedzi w fotelu i może co najwyżej dodać gazu, zmienić bieg, uruchomić hamulec.
Komunikatywność języka polega na tym, żeby stan/działanie/skutek wynikały z kontekstu wypowiedzi i zawierały istotne (dla tego konkretnego przypadku) informacje, bez każdorazowego szczegółowego opisu.
- samochód przyspiesza - prędkość samochodu zwiększa się (wskutek działań kierowcy lub np. sił bezwładności),
- kierowca przyspiesza - kierowca powoduje zwiększenie prędkości samochodu (gaz, bieg).

Nie byłoby tu połowy problemów z "głupimi" przepisami, gdyby co niektórzy forumowicze, zamiast wiernopoddańczo cytować paragrafy i definicje, zastanowili się nad ich kontekstem.
To jest głos w dyskusji a nie: "zaśmiecanie forum, wprowadzanie bałaganu, kłótnia, prowokacja".
Avatar użytkownika
sankila
 
Posty: 2378
Dołączył(a): środa 25 lutego 2009, 01:56
Lokalizacja: Wrocław

Re: Kto byłby winny ?

Postprzez maryann » niedziela 13 marca 2011, 19:55

scorpio44 napisał(a):w codziennej mowie mówiąc o hamowaniu mamy na myśli właśnie użycie hamulców, i raczej 99,9% Polaków tak to zrozumie.

Nie, nie przeholowałeś- potocznie hamowania silnikiem nie określa się hamowaniem.
athlon napisał(a):Skoro tamten pojazd ZWOLNIŁ (no powiem prawdę, że od razu pomyślałem o zdjęciu nogi z gazu niż hamowaniu) i na tyle zmniejszył odległość miedzy tymi pojazdami w tak krótkim czasie, że nie było możliwości "schowania się" to naprawdę nie widzę problemu dlaczego pojazd wyprzedzający miałby nie "łyknąć" dwóch pojazdów na raz, po drugie przychodzi mi tylko na myśl sytuacja, że było tam dość mało miejsca.
O to chodzi-wyprzedzanie, choć to normalny i powszechny manewr- to wręcz sztuka- bo nie da się kalkulatorem ocenić prędkości pojazdów przed nami(z przeciwka i w naszym kierunku jadących) zmierzyć odległości między nimi i zagwarantować, że nie mami nas jakieś złudzenie optyczne albo chwilowe podniecenie. Często - im słabszym silnikiem tym częściej- musimy podkulić ogon i zrezygnować z wyprzedzenia i to norma. Nie ma też pewności, że ten drugi przed nami z ważnego powodu nie zacznie hamować(jakkolwiek) i to nasze zmartwienie. Czasami też on jadąc normalnie nic nie zmienia w swoim zachowaniu, a i tak muszę dać po heblach, bo dynamicznie wyprzedzam.
falsum in uno falsum in toto
Avatar użytkownika
maryann
 
Posty: 3359
Dołączył(a): czwartek 22 lipca 2010, 09:38
Lokalizacja: Czechy k. Krakowa

Re: Kto byłby winny ?

Postprzez kopan » niedziela 13 marca 2011, 20:01

Dziwne przed wyprzedzeniem wyprzedzający ocenił że ma dostatecznie dużo miejsca do wyprzedzenia bez utrudnienia komukolwiek ruchu ale się okazało że zdjęcie nogi z gazu poprzedzającego/poprzedzającego pojazdu spowodowało że tego miejsca mu brakło.

Przy ocenie nie wziął poprawki na zdjęcie nogi z gazu.

Nie mówię już o wjeździe pomiędzy pojazdy z niezaburzeniem bezpiecznej odległości pojazdów.

Gość jechał z założeniem że mu auto wlezie ale inne przepisy to miał gdzieś – bezpieczny odstęp dla niego pojazdu u niego nie istnieje, byle wlazło i gra.

Jaka była motywacja do zdjęcia nogi z gazu tego poprzedzającego pojazdu ??

A może prędkość dopuszczalną zaczynał przekraczać.
A może zobaczył jadacego bezpiecznie 150 km/h przy swojej predkości 100km/h przy ograniczeniu do 90 km/h.
Avatar użytkownika
kopan
 
Posty: 1956
Dołączył(a): poniedziałek 09 sierpnia 2004, 18:59
Lokalizacja: Klikowa d. Tarnowa

Re: Kto byłby winny ?

Postprzez zaglebiak » sobota 19 marca 2011, 20:27

Co do gościa zwalniającego, to nie zdjął on tylko nogi z gazu, tylko depnął w hamulec zwalniając tak na oko o jakieś 25-30km/h z około 100km/h.


A teraz tak z ciekawości jak ocenicie taką sytuację. Oceńcie tą 2.
1. Wyprzedzający jest na przeciwnym pasie ruchu i nagle z drogi gruntowej czy z wjazdu do posesji wyjeżdża sobie (przed wyprzedzającego) drugi samochód no i dochodzi do kolizji/wypadku. Tu wszystko jasne, bo włączający się do ruchu musi się najpierw zatrzymać i ustąpić pierwszeństwa.
2. Kiedy jeden samochód zaczyna manewr wyprzedzania (przejeżdżając już na przeciwny pas), to w tym samym momencie włączający się do ruchu (z drogi gruntowej) zaczyna wyjeżdżać na drogę. Oczywiście manewr wyprzedzania wyprzedzany rozpoczyna dojeżdżając już do miejsca krzyżowania się z tą drogą gruntową. Kogo tutaj byłaby wina, gdyby się walnęli ?? Nie ważne czy włączający się do ruchu zatrzymał się przed wjazdem na drogę utwardzoną (chociaż powinien) czy nie. Wyprzedzający oczywiście kierunkowskaz włączył. Rzadka sytuacja.
zaglebiak
 
Posty: 129
Dołączył(a): czwartek 22 stycznia 2009, 23:25
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Kto byłby winny ?

Postprzez scorpio44 » sobota 19 marca 2011, 20:53

zaglebiak ==> przede wszystkim skąd wytrzasnąłeś kolejną rewelację, jakoby wyjeżdżający z drogi gruntowej miał obowiązek się zatrzymywać?

Ogółem co do tej drugiej sytuacji, no to wina włączającego się do ruchu - zakładając, że rzeczywiście ten wyprzedzający rozpoczął już wyprzedzanie. Byłoby inaczej, gdyby tamten wcześniej zdążył wyjechać na drogę.
scorpio44
 
Posty: 6964
Dołączył(a): piątek 05 lipca 2002, 11:54
Lokalizacja: Elbląg

Poprzednia strona

Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości