tristan napisał(a): no cóż, nie przeszkadza wam, że giną razem z wami.
o czym Ty piszesz, prawko mam ponad 16 lat, a pierwszy raz za kółkiem usiadłam gdy miałam lat 12 (jak tylko nogami mogłam dosięgnąc i coś widziałam zza kierownicy) - w tym czasie moje kolezanki bawiły sie lalkami Barbie a ja chodziłam za tatą i błagałam zeby tylko mnie wział do lasu, zebym mogła pojezdzic albo zimą na jakiś pusty plac bączki pokręcic
NIGDY nie miałam wypadku ani ze swojej winy ani z cudzej, a przez 8 lat z tych 16 to miałam naprawde bardzo szybki samochód i nie oszczedzałam go... teraz to juz inna bajka bo ze względów ekonomicznych mam diesla... ale jak sie ładnie do męza uśmiechne to jeszcze mam czym polatac - bo on ma coś fajnego ;)
tristan napisał(a):Goska_1 napisał(a):NIGDY nie miałam wypadku ani ze swojej winy ani z cudzej,
tak, zawsze giną inni. My nigdy... My jesteśmy niezniszczalni.
kazdy spotka to, co mu przeznaczone, przeznaczenia sie nie oszuka, jesli jest pisane zginac to na ulicy moze rusztowanie spasc na głowe i zabic, i we własnym domu tez mozna sie potknąc i zabic
... zycie jest jedno i nie wierze w nic co jest potem... dlatego chce brac z niego pełnymi garsciami i przezyc je a nie przewegetowac... bo wiem, ze zyje się tylko jeden jedyny raz ;)