Lesiu18 napisał(a):/.../
Nieraz nie zauważam światla czerwonego zdarzylo mi sie to 3 razy nie mam wogole pojecia jak to moglo sie stac /.../
Mnie również w trakcie 67 godzin jazd zdarzyło się trzykrotnie - dwa razy instruktor hamował, raz nie zdążył i przejechałem.
Jednak w każdym przypadku szczegółowo analizowałem później te sytuacje aby zrozumieć JAK DO TEGO DOSZŁO. Uważam, że nie należy w trakcie jazd szkoleniowych jak najszybciej zapominać o błędach - to jest dobre na egzaminie. Podczas nauki, każdą taką sytuację należy przypomnieć sobie w szczegółach w domu, po to aby zapamiętać
splot wydarzeń które do tego doprowadziły - i po to aby w sytuacji powtórzenia się takiego splotu wydarzeń włączyły sie nam automatycznie dzwonki alarmowe.
Odtwarzając sobie pierwszą z sytuacji zauważyłem, że problem polegał na tym, że z powodu "zielonej fali" światło na którym chciałem przejechać, do tej pory ZAWSZE było zielone. Jadąc tam po raz dziesiąty czy któryś tam - jechałem na pamięć nawet nie zwróciłem uwagi na światła - nieświadomie nauczyłem się że nie ma co zwracać uwagi na te światła bo zawsze są zielone.
Raz nie były - stąd hamulec instruktora. Odtąd starałem się na kursire wdrukować sobie coś w ropdzaju nieufności - gdy widzę sygnalizację świetlna starałem się wyobrazić sobie, że za chwilę każda sygnalizacja świetlna zaskoczy mnie czerwonym światłem.
W drugiej sytuacji na prostej drodze były dwa sygnalizatory tuż za sobą. WSZYSCY kierowcy przede mną zignorowali pierwszą, aby startować z lepszej pozycji po zmianie świateł - więc odruchowo pojechałem za nimi. Hamulec. Wymyśliłem taką terapię: odtąd starałem się włączyć sobie podobny odruch nieufności - owszem - mogę jeździć "owczym pędem" za innymi - lecz jeśli poczułem, że zaczynam to robić - natychmiast starałem się "postawić się do pionu" czyli wzmóc czujnośc- i sprawdzić ze zdwojoną uwagą czy jadąc jak inni nie jadę np. nieoprzepisowo.
W innej sytuacji przejechałem czerone za autobusem. Był tak długi, że zaczynał na zielonym, ale jego przegubowy tył minął światła na czerwonym. Ja zaś nie widząc świateł, które mi skutecznie zasłonił sądziłem że jest OK. Po przeanalizowaniu tej sytuacji jadąc za dużym pojazdem i stając przed światłami staram sie tak ustawić aby widzieć choćby kawałek sygnalizatora a nie liczyć, że wożąc się za nim nie popełnię błędu.
Podstawą każdej z tych sytuacji była dokonywana spokojnie w domu analiza przyczyn błędu i wielokrotne wracanie do niego aby uczulić się na podobne sytuacje i wcześniej odruchowo wyczuwać, że wpuszczam się w podobny kanał.
Kolejna sprawa to wprawa. Im więcej elementów jazdy wykonywać będziesz automatycznie, tym więcej będziesz miał wolnych mocy przerobowych aby zatrudnić je do rozkminiania sytuacji na drodze.
Mnie przeszkadzało nawet to, gdy instruktor próbował wytłumaczyć mi sytuacje drogowe, które w trakcie jazdy miałem sobie wyobrazić - po użyciu wyobraźni, natychmiast przestawałem widzieć sytuację na drodze. Prosiłem wtedy aby zjechać i na spokojnie móc przerobić w wyobraźni problemową sytuację.
Tyle własnych doświadczeń z radzeniem sobie z dekoncentracją.
W twojej wypowiedzi niepokoi mnie tylko jedno - te słowe :"nie wiem jak do tego doszło". Uwaga, jeśli chcesz uniknąc błędu w przyszłości musisz to wiedzieć - nie wolno jak najszybciej zapominać, udawać - zwłaszcza przed samym sobą, że nic się nie stało. Wręcz przeciwnie - trzeba w swoim błędzie zobaczyć JEDYNĄ I DOSKONAŁĄ OKAZJĘ aby sie czegoś nauczyć.
pozdrawiam
vonBraun