Wczoraj już drugi raz się zdziwiłem.
LINK DO SKRZYŻOWANIA
Wyjeżdżam ulicą Lednicką i chcę skręcić w lewo w Południową.
Sygnalizator S-3 dla mnie i dla jadących z Wierzbowej. Światło zielone, ruszam i w połowie skrzyżowania "zdziwko". Pan jadący od Wierzbowej skręca sobie w prawo. Wiem, że jest tam S-2 dla skręcających w prawo, ale nie mam pewności, czy pan po prostu wjechał na czerwonym, czy może otrzymał zezwolenie na wjazd. Czy jest to możliwe?
Druga sprawa:
LINK DO SKRZYŻOWANIA
Jadę ulicą Zaleskiego od strony południowo-zachodniej. Można z niej skręcić tylko w prawo w Wojska Polskiego. Oczywiście sygnalizator S-3. I tak ruszam, gdy zapala się zielone światło, a tu nieoczekiwanie z przeciwka skręca sobie w lewo BMW i kilka innych aut. Jeśli dobrze pamiętam, to oni też mają S-3 do skrętu w lewo. Tutaj już nie ma mowy o przypadkowym wjeździe na czerwonym świetle. Czy to jest dopuszczalne? Według mnie, gdy mam skręt bezkolizyjny, to mogę sobie wybrać pas, który chcę, a nie uciekać na prawy.
Czy takie sytuacje są dozwolone? Kiedyś, na kursie, mówiono mi, że nie i na logikę tak byłem też przekonany. Dlatego, przecież nazywa się to skrętem bezkolizyjnym.
A może po prostu znalazłem miejscówkę do wykorzystania cudzego OC? :)