Kolizja na zwężonej jezdni

Tu możecie podzielić się uwagami lub wątpliwościami związanymi z poruszaniem się na drogach

Moderatorzy: dylek, ella, klebek

Postprzez adriano87 » niedziela 07 marca 2010, 22:09

athlon napisał(a):czy zgodnie z twoim art 3.1 wjechanie na "nie swój pas" gdy do konca nie wiemy czy przed powrotem na "swój pas" nie spotkamy innego pojazdu jadącego w przeciwnym kierunku, nie spowodujemy zagrożenia?


Bezsensownie uzasadniona teza. Otóż nie ma możliwości, biorąc pod uwagę sytuację, gdy nie ma nikogo innego jadącego z naprzeciwka, wytypować czy i ewentualnie kiedy zjawi się jadący z naprzeciwka "prawowity właściciel pasa". To samo masz przy wyprzedzaniu - wyprzedzając traktor, również nie jesteś w stanie wytypować czy z naprzeciwka nie jedzie rozpędzone sportowe auto, którego kierowca przysnął.

athlon napisał(a): czy na rondzie o dwóch pasach ruchu, gdzie przed rondem masz znak ustąp pierwszeństwa, widzisz pojazd który porusza się pasem wewnętrznym, ty zaczynasz wjeżdzać i otrzymujesz strzała od samochodu który zmienił pas wewnętrzny na zewnętrzny to wina jest twoja czy kierowcy który zmieniał pas? Czy znak ustąp pierwszeństwa ustawiony przed rondem tyczy sie tylko pasa zewnętrznego czy wszystkich pasów na rondzie?


Wina oczywiście byłaby w tej sytuacji moja, ale sytuacja nijak ma się do prezentowanej w temacie, gdyż wjeżdżając na rondo, na pas zewnętrzny, trzeba brać poprawkę na to, że zmieniający pas może chcieć zjechać najbliższym zjazdem.
Oczywiście, analogicznie, wjeżdżając na pas dla ruchu z przeciwka trzeba brać poprawkę na to, że ktoś może się nią poruszać. W tej sytuacji osoby z przeciwka NIE BYŁO widać.

Ogólnie winę uważam za obopólną (gdyby patrzeć stricte pod kątem przepisów i ich interpretacji) bądź na "Pana X". Jednakże, wszystko okaże się po wyroku sądu, bo prawda może leżeć zupełnie gdzieś indziej.
adriano87
 
Posty: 39
Dołączył(a): środa 03 września 2008, 19:15

Postprzez lith » niedziela 07 marca 2010, 22:20

adriano87 napisał(a):Bezsensownie uzasadniona teza. Otóż nie ma możliwości, biorąc pod uwagę sytuację, gdy nie ma nikogo innego jadącego z naprzeciwka, wytypować czy i ewentualnie kiedy zjawi się jadący z naprzeciwka "prawowity właściciel pasa". To samo masz przy wyprzedzaniu - wyprzedzając traktor, również nie jesteś w stanie wytypować czy z naprzeciwka nie jedzie rozpędzone sportowe auto, którego kierowca przysnął.


1. Ale z przeciwka cały czaj jechały samochody.
2. Jeżeli nie mam pewności nie wyprzedzam. Uważasz, że zaliczając czołówkę przy wyprzedzaniu jest się niewinnym, gdy się myślało, że się zdąży/sie nie widziało jadącego z przeciwka? :shock:
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Postprzez adriano87 » niedziela 07 marca 2010, 22:33

lith napisał(a):1. Ale z przeciwka cały czaj jechały samochody.
2. Jeżeli nie mam pewności nie wyprzedzam. Uważasz, że zaliczając czołówkę przy wyprzedzaniu jest się niewinnym, gdy się myślało, że się zdąży/sie nie widziało jadącego z przeciwka? :shock:


Nie jestem uciśnionym obrońcą autora tematu, więc nie pisz do mnie jak do jego adwokata. Co do Twoich pytań
1. Jechały samochody - jechały i zjeżdżały mu z drogi - unikały zagrożenia na drodze. Zwyczajna chęć pomocy jadącemu z przeciwka. Sam bym skorzystał z takiej sytuacji nie widząc końca sznura zaparkowanych samochodów, każdy by z resztą zrobił to samo. Podobna sytuacja ma miejsce gdy autobus wjeżdża na zatoczkę, na drodze dwukierunkowej z jednym pasem ruchu dla każdego kierunku. Samochody jadące z przeciwka autobusu przytulają się do prawej krawędzi swojego pasa umożliwiając przejazd samochodom stojącym za autobusem - sam tak robię i uważam to za dobre przyzwyczajenie.
2. Zwariowałaś/-eś? Winnym jest wyprzedzający, ale zaznaczam, że chodziło mi o sytuację gdy nie ma możliwości zauważyć "właściciela" swojego pasa i kierunku, tak ciężko to pojąć? W takim wypadku powinieneś/-aś nigdy nie wyprzedzać - w końcu z przeciwka może jechać ktoś z prędkością "ponaddźwiękową" - nieprawdaż? Powinieneś/-aś również nigdy nie wyjeżdżać z drogi podporządkowanej - z tego samego powodu. Bądźmy realistami.
adriano87
 
Posty: 39
Dołączył(a): środa 03 września 2008, 19:15

Postprzez athlon » niedziela 07 marca 2010, 22:40

adriano87 napisał(a): Bezsensownie uzasadniona teza. Otóż nie ma możliwości, biorąc pod uwagę sytuację, gdy nie ma nikogo innego jadącego z naprzeciwka, wytypować czy i ewentualnie kiedy zjawi się jadący z naprzeciwka "prawowity właściciel pasa". To samo masz przy wyprzedzaniu - wyprzedzając traktor, również nie jesteś w stanie wytypować czy z naprzeciwka nie jedzie rozpędzone sportowe auto, którego kierowca przysnął.

Akurat kwestię wyprzedzania reguluje art 24.1
i tak prawdę mówiąc (pewnie wielu sie ze mną nie zgodzi) stosuję także w przypadku omijania.

Sytuacja z rondem była odpowiedzią na twoje pytanie odnosnie skręcania w lewo.
Sam bym skorzystał z takiej sytuacji nie widząc końca sznura zaparkowanych samochodów, każdy by z resztą zrobił to samo.

Czyli jestes kolejną osobą która pomimo stwarzania zagrożenia i łamania art 3.1 pcha się pod prąd, a potem jeszcze bedzie zdziwiona ze jest sprawcą kolizji. No przeciez 20stu autom udało się wyminąć a mnie nie, to przeciez jestem niewinny, to inni powinni mi zjechać. Jeżeli nie ma możliwości BEZPIECZNEGO wykonania manweru to go sie nie wykonuje. Jezeli nie masz odpowiedniej widoczności to nie wyprzedzasz, jezeli twoje włączeni sie do ruchu spowoduje wymuszenie pierwszenstwa to nie włączasz sie. Czy to jest takie trudne do zrozumienia?
Oczywiście, analogicznie, wjeżdżając na pas dla ruchu z przeciwka trzeba brać poprawkę na to, że ktoś może się nią poruszać. W tej sytuacji osoby z przeciwka NIE BYŁO widać.


No to wyszło na to że pan X poruszał się niewidocznym autem.
cytacik wypowiedzi autora postu:
Cytat:
a kiedy pojawił się "Pan X" i kiedy wjechał w przesmyk?


Trudno mi dokładnie odpowiedzieć na to pytanie bo jadąc mijałem się z innymi samochodami które jechały z kierunku "Pana X".

Sory taki zarcik. To ze pan "ja" nie widziałpana X nie oznacza ze pan X tam sie nie poruszał. Ale raczej z opisu pana "ja" wynika iz on celowo wjechał na pas dla ruchu przeciwnego i dokładnie wiedział ze zmusi pojazdy jadące z przeciwka do znacznej zmiany prędkości i zjechania maksymalnie na prawo.

Ogólnie winę uważam za obopólną (gdyby patrzeć stricte pod kątem przepisów i ich interpretacji) bądź na "Pana X". Jednakże, wszystko okaże się po wyroku sądu, bo prawda może leżeć zupełnie gdzieś indziej.


To i tak postep, iz dopuszczasz mozliwosc iz winny (chocby w 50%) moze byc pan "ja", praktycznie wszyscy uwazają go czystego jak łza :P
A tak w ogóle to znamy relację jednej ze stron i jakby nie patrząc zawsze bedzie to relacja stronnicza. Myslę ze najlepszym rozwiązaniem będzie powstrzymanie się od dalszej dyskusji (kazda osoba która chciala zabrac głos go zabrała i przedstawiła swój punkt widzenia odnośnie sprawcy) i poczekamy na wlepienie wyroku sądu (jeżeli takowego sie doczekamy, bo juz było kilka opisanych sytuacji w których wypowiadali sie "poszkodowani" i narazie zadnego wlepienia wyroku sądu sie nie doczekalismy)
Avatar użytkownika
athlon
 
Posty: 1184
Dołączył(a): środa 05 sierpnia 2009, 01:20
Lokalizacja: Francja, St-Brieuc

Postprzez lith » niedziela 07 marca 2010, 22:56

adriano87 napisał(a):1. Jechały samochody - jechały i zjeżdżały mu z drogi - unikały zagrożenia na drodze. Zwyczajna chęć pomocy jadącemu z przeciwka. Sam bym skorzystał z takiej sytuacji nie widząc końca sznura zaparkowanych samochodów, każdy by z resztą zrobił to samo. Podobna sytuacja ma miejsce gdy autobus wjeżdża na zatoczkę, na drodze dwukierunkowej z jednym pasem ruchu dla każdego kierunku. Samochody jadące z przeciwka autobusu przytulają się do prawej krawędzi swojego pasa umożliwiając przejazd samochodom stojącym za autobusem - sam tak robię i uważam to za dobre przyzwyczajenie.

No ok, ja tez jestem miły i się przytulam do krawężników ile mogę... ale jeżeli ktoś jest za szeroki i nie wymierzy to dla mnie jego problem.
ale zaznaczam, że chodziło mi o sytuację gdy nie ma możliwości zauważyć "właściciela" swojego pasa i kierunku, tak ciężko to pojąć?

Jeżeli nie mam możliwości zauważyć to nie wyprzedzam. Póki co nie spotkałem się z samochodami pojawiającymi się znikąd.
W takim wypadku powinieneś/-aś nigdy nie wyprzedzać - w końcu z przeciwka może jechać ktoś z prędkością "ponaddźwiękową" - nieprawdaż? Powinieneś/-aś również nigdy nie wyjeżdżać z drogi podporządkowanej - z tego samego powodu. Bądźmy realistami.
Ile może taki samochód jechać? 200km/h? My 150? T jest ... czyli widząc go w odległości 500m mamy 5 s na usunięcie się? mało?
Avatar użytkownika
lith
 
Posty: 7569
Dołączył(a): niedziela 17 maja 2009, 21:09
Lokalizacja: E-g/Gda

Poprzednia strona

Powrót do Sytuacje na drodze

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 75 gości