Relacje po egzaminie - zdane

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Relacje po egzaminie - zdane

Postprzez ella » wtorek 15 listopada 2005, 17:39

A to jest ten kawałek forum dla tych szczęśliwców, którym udało się już zdobyć swoje wymarzone prawo jazdy.
Jeśli macie ochotę podzielić się swoim doświadczeniem, opisać wrażenia, wyładować emocje — to zróbcie to właśnie tutaj!
Gratulacje wszystkim i szerokiej drogi!

Wszyskie inne starsze relacje znajdziecie tutaj

http://www.prawojazdy.com.pl/forum/viewtopic.php?t=1985

Z uwagi na to, że relacje zamieszczone w tym wątku służą przyszłym kandydatom na kierowców wpisujcie nazwę WORD ewentualnie trasy po których jeździliście. Wszystko to jest cenną wskazówką dla innych.
Proszę też nie zakładać osobnych topiców pod tytułem "Podzielcie się uwagami na temat egzaminów w ..... , jakie trasy mieliście, jacy byli egzaminatorzy...."
To dla Was TUTAJ inni opisują dokładnie egzamin.
Ostatnio zmieniony piątek 16 lutego 2007, 21:31 przez ella, łącznie zmieniany 2 razy
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez milena » środa 11 stycznia 2006, 21:12

OK. ZACZYNAM.

Wszyscy kursanci , którzy mieli egzamin na dana godz. byli zaproszeni do jednej sali i tam przeszli 20minutowe doinformowanie nt. "nowych zasad".
Pozniej kazali czekac na swoja kolejnosc.
Kazdy kursan byl wywoływany imiennie i mial swojego, indywidualnego egzaminatora,
Ja miałam pana Bromskiego (swietny gosc, chyba mu kartke wysle na swieta :wink: )
Poszlismy na plac, kazał mi otworzyc maske, zadawal pytania, co jest gdzie, wystraczylo wskazać. Pozniej mi kazal wskazac gdzie sie wlancza wszystkie swiatla w samochodzie. A :!: Kazal mi tez wskazac, gdzie jest klakson :wink:
ustawil mi auto na poczatku luku, powiedzial: "Prosze ustawic fotel, lusterka, zapiac pasy. Silnik jest wlaczony, wiec prosze wcisnac sprzeglo, 1-ke, ręczny i wioo :!:" :shock: Serio tak mi powiedział.
Łuk jest latwo przejechac, do tyly ni epatrzyłam tylko 2 razy zerkenalm "na sztuuke". Zaliczone.
Górka- to formalność.
Od razu wsiadł do eLki, kazał poprawic sobie wszystko tak jak trezba i "Nie zapomniec o swiatłach miajania" :shock:
Pojechalismy na uliczke na ktorej ruch byl zerowy i kazal mi zawrocic w dowolnej bramie :D
Banał.
Pojeździlismy po ulicach, rondach, skrzyzowaniach.
Na jednokierunkowej kazał mi robic skos - zrobiłam dobrze, wyjechałam. Jeszce jedno rondo i powrót do WORDu, Jeździłam 25 minut.
Raz mało nie złamałam nakazu jazdy w prawo, ale sie udało w ostatniej chwili.
A :!: raz tez zdazyłam depnac hamulec przed nim w dosc groźnej sytuacji, ale bylo ok.

Wrócilismy do WORDu, pan powiedział, ze oprocz tego nakau wszystko bylo OK, i ze zalicza.

Ciagle mowił do mnie "Panno Mileno"
Texty w stylu "ponizej 50-ki prosze nie schodzić, no chyba, ze sytuacja tego wymaga" albo "prosz sie nie denerwowac, to tylko egzamin" rozwaliły mnie i bardzo poprawily atmoswere.

Ogolenie nie jest tak strasznie, jak to wyglada.

Powodzenia Wszystkim, ktorzy maja to przed soba.
Feci, quod potui, faciant meliora potentes.
Avatar użytkownika
milena
 
Posty: 170
Dołączył(a): niedziela 23 października 2005, 20:12
Lokalizacja: Ryki

Postprzez beti » piątek 13 stycznia 2006, 18:57

Ja zdawałam wczoraj :) 12.01.2006.
Było to moje drugie podejście.Pierwsze oblałam na mieście :x
poczatek dnia nie zapowiadal sie calkiem dobrze bo egzamin miałam na 8 rano a w mieście ktorym mieszkam był wypadek i spoznilam sie na egzamin pol godziny.Ale po dojechaniu na miejsce ulzyło mi bo czekalismy na egzaminatorow jeszcze godzine.Bardzo sie balam jak to bedzie bo nie kupilam dodatkowych godzin a trzeba bylo im pokazac gdzie co sie wlewa pod maska i takie tam.Ale spoko łuk i podjazd perfekcyjnie bez zadnego bledu.Z ośmiu osob plac przeszlo 6.Grupa podzielona zostala na dwie czesci i kazdy mial swojego egzaminatora na miescie.Jechalam w sumie trzecia.Oczywiscie stres ktory mnie wtedy ogarnal byl niesamowity.Najbardziej przerazala mysl ze mam gdzies na miescie zaparkowac :shock: Pierwsze minuty przelecialy blyskawicznie.Kilka skrzyzowan,parenascie swiatel a czas lecial i leial i gdy juz wracalismy do osrodka egzaminator kazal mi wjechac na parking i zaparkowac prostopadle tylem ale ci co nie zdawali niech sie nie boja bo ja robilam to na pustym parkingu bez zadnych linijek na jezdni i takich tam czyli calkowity luz.Po tym wszystkim kazal mi jechac do osrodka.Nic nie mowil ani nic nie komentowal czyli w sumie nie wiedzialam czy zdalam.Moge tylko powiedziec ze byl bardzo mily i zagadal sam w czasie egzaminu.Gdy juz dojechalismy to ocenil jazde i powiedzial ze mam prawko :fear: Bardzo sie ucieszylam
Egzamin na npwych zasadach jest prosty i o wiele łatwiejszy takze zdajacy głowa do gory i jeśli sami nie popelnicie bledu to bedzie ok.[/color]
beti
 
Posty: 3
Dołączył(a): piątek 13 stycznia 2006, 18:34

Postprzez dodka » piątek 13 stycznia 2006, 19:05

No więc zdałam.dziś egz.teoretyczny i praktyczny.Trafiłam na egzaminatora, przed którym przestrzegał mnie instruktor:)Takiego ponuraka i złośliwca nie życzę.
Dzięki rysunkom Velli wiedziałam co kryje się pod maską Aveo. Wielki dzięki!Najbardziej bałam sie dłuuuuugiej jazdy po mieście, bo łuk i wzniesienie są spoko.Egzaminator już po wyjeździe z WORDU stwierdził, że jeżdże za szybko,chociaż w granicach przepisów:)Później stwierdził,że mam wypaczone pojęcie na temat kodeksu drogowego jeśli chodzi o przejścia dla pieszych-zatrzymałam sie 2 razy kiedy piesi stali przy przejściu(nie wiem gdzie tu błąd,ale dobra...).Później cały czas sie przyczepiał i wydzierał,ale tak naprawdę to nie wiem o co, bo później już go nie słuchałam.Później parkowanie prost. przodem i powrót.Jechałam ni mniej ni więcej tylko 40 min.Na koniec dostałąm długi wykład pod WORDem na temat moich błędów i byłam pewna ,że z prawkiem moge się pożegnać,a on na końcu, że egzamin zaliczony pozytywnie.Wielkie dzięki za dobre rady jakie znalazłam na tym forum.
dodka
 
Posty: 8
Dołączył(a): środa 14 grudnia 2005, 00:33

Postprzez MarryAnn » niedziela 15 stycznia 2006, 00:54

Egzamin miałam 13 stycznia w piątek.
Przed 10 przyjechałam do ośrodka na bemowie i czekam na korytarzu na egzamin, zjadłam w tym czasie batonika z czekoladą i orzechami, wcale nie miałam na niego ochoty, ale ponoć jak się go zje to bankowo się powiedzie

Równo o 10 koleś wyczytuje nazwiska na egzamin teoretyczny, jak się okazało przekręcili moje imie :>
No ale wyjaśniłam co i jak, wchodze do sali, stanowisko 6. Jest ok.
Koleś zaczął tłumaczyć zasadady itp.
Jakieś 15 po zaczynam test właściwy, pierwsze pytanie troszke mnie zbiło z tropu - nie byłam pewna co mam zaznaczyć.
Przeszłam do następnych, z każdym pytaniem co raz lepsze samopoczucie, to umiem, to wiem, tu trzeba zaznaczyć to i to.
Egzamin zakończyłam po 4 minutach ze sprawdzeniem i wszytskim.
2 błędy - pytanie 1 i krzyżóweczka z rondem.
Tego byłam pewna.

Wyszłam z sali, poczekałam aż wszyscy inni pokończą, żeby mogli losować egzaminatorów na praktyke.

Czekało nas na praktyczny 5 osób.
Wychodzi 4 egzaminatorów, zabierają ludzi i ja sama zostałam, czekając na swojego egzaminatora.

Ale się opłaciło - bardzo miły człowiek, w dosć dobrym humorze.
Poszlismy do mojej corsy, też numer 6
On mówi żebym sobie torebkę położyła, ale nie zdejmowała płaszcza, bo trzeba obsługe pojazdu wykonać.
No to ja z torebki wyjmuje rękawiczki plastikowe, nie chciałam sobie łapek pobrudzić.
A on na to oooo... bardzo dobrze.
Prosi o otwarcie maski, ja bez żadnych ceregieli pyk myk otwieramy, on mówi że nie musze tego wszytskiego sprawdzać, tylko mam powiedzieć co gdzie do czego i jak...
Rano byłam jeszcze u mojego instruktora żeby mi przypomniał, więc kaszka z mleczkiem.
Później sprawdziłam światła i do samochodu.

W samochodzie ustawianie wszystkiego.
Lusterka, pasy, koniecznie zagłówek bo na tym wiele osób oblewali. Koleś pod wrażeniem że tak sprawnie mi wszystko idzie i że nie ustawiam sobie lusterek "na podłoge" spytał tylko czy wiem ze tak ustawione lusterka musze mieć już do końca egzaminu.

Musiałam sobie sama ustawiać samochód na początku łuku.
Tak więc już miał ogląd na to czy umiem sobie z samochodem poradzić i czy wiem jak co robić.

Ustawiłam na początku łuku, no i jazda do przodu
Nie miał żadnych wymogów, czy mam to robić na półsprzęgle, czy z gazem, więc bez stresu pojechałam sobie do przodu łuk.

Łuk do tyłu był dla mnie zaskakująco prosty.
Byłam w szoku, naprawde.
Sądziłam że sobie z tym nie poradze w życiu.
Tym bardziej że na new egzaminach trzeba patrzać przez wiekszość czasu w tylną szybę a tego aż tak dobrze nie potrafie.
No ale przejechałam właściwie bez większego problemu.

Później ustawiłam samochód na górkę, tego też się troche obawiałam, bo na podstawowym kursie jej nie miałam, dopiero na godzinach uzupełniających sie tego uczyłam.

No ale to też poszło zaskakująco łatwo.
Dojechałam, zatrzymałam się, ręczny, luz i przygotowanie do ruszenia.
Jedynka i ruszamy, nie stoczyłam się ani centymetra, nie zgasł mi silnik i górkę przejechałam.

Egzaminator wsiadł i powiedział że bardzo dobrze wykonałam łuk i górkę i że podobało mu się ze nie kombinowałam z lusterkami, tylko zrobiłam to tak jak należy.

Plac zdałam.

A więc ok, wyjeżdżam z ośrodka na bemowie w lewo.
Skręcam na skrzyżowanie, dalej mam jechać w lewo. Stanęłam na skrzyżowaniu i mam ruszać spod świateł. Trzy razy mi samochód zgasł.
No to sobie myśle, bosko. Już mnie na 100% nie zdam.

Jedziemy dalej i na skrzyzowaniu zaczęłam zmieniać pas, tam gdzie jeszcze ciągła się kończyła, no to sobie mysle no to już koniec...

No ale na całe szczęście jade dalej.

Kilka skrzyzowań, jakieś rondko. Skrety, światła.
Musiałam na mieście zawrócić i raz zaparkowac prostopadle przodem.

Wracamy do ośrodka, kazał mi zaparkować prostopadle na stanowisku tego samochodu.

No i mówi że zanim wyda decyzje to najpierw omówi, chociaż powinien odwrotnie. Wiec sobie myśle, jak chcesz mnie oblać to mów od razu...
Tłumaczy mi że kierunkowskazy troche wcześniej musze włączać, bo za późno to robie, że troche dynamiczniej musze spod skrzyzowania ruszać (chciałam dynamicnziej to 3 razy zgasłam, wolałam już nie próbowac...)
No i że jak mam doczynienia z ludźmi, na przykład na przejściu, to muszę troche wolniej do nich dojeżdżać, nawet na pierwszym biegu, zeby czuli się bezpiecznie.

A później powiedział najcudowniejsze słowa:
gratuluje, zdała pani egzamin na prawo jazdy.
Teoria 13 stycznia, WORD Warszawa bemowo, godzina 10, stanowisko 6
Praktyka 13 stycznia, WORD Warszawa bemowo, godzina 12, samochód 6

24 stycznia, Białołęka Ratusz, odbiór prawka

Do kompletu brakuje mi jeszcze tylko samochodu
Avatar użytkownika
MarryAnn
 
Posty: 72
Dołączył(a): sobota 14 stycznia 2006, 23:48
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez malenar » niedziela 15 stycznia 2006, 17:32

Sluchajcie dzis czyli 15 stycznia w niedziele :) o godzinie 14 na Bemowie na powstancow (warszawki Word)dalo mi sie zdac prawko za pierwszym razem :) ale sie super ciesze luk i gorka poszly mi bezblednie . a co dowczesniejszego trzeba podniesc maske i sprawdzic olej plyn hamulcowy plyn do spryskiwaczy oraz chlodniczy pozniej wsiadlam i kazal mi przygotowac samochod oraz spawdzic swiatla postojowe przecibwmglowe wlaczyc tylnia wycieraczka oraz klakson i kiedy trabnelam przechodzacy obok egzaminator az podszkoczyl heh :) lusterka ustawiamy tylko raz a i nalezy pamietac bo egzaminatorzy wrecz podkreslaja ze przy wyjezdzie z lluku tylem patrzec przez tylnia szybke a nie w lusterka.Na miescie zrobilam pare bledow nawet dwa raazy mi zgasl ale co smieszne zasl mi na proste drodze a pod gorke rewelacyjnie ruszalam:) mialam przejazd przez torowisko zawracanie na duzym skyrzowaniu oraz jazda przez male rondka co do parkowan mialam tylko skosne :) gdy uslyszalam magiczne slowa zaliczam pani :))))) bylam w niebo wzieta:) ale sie ciesze :))))) moj egaminator byl rewelacyjny ani razu nie krzyknal :) pozdrawiam
malenar
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 15 stycznia 2006, 17:20

Postprzez zdawca » wtorek 17 stycznia 2006, 20:35

Cała ta historia miała miejsce 17.01 roku panieńskiego 2006 w MORD Kraków Ul. Koszykarska.

Witam wszystkich, stało się, miało to miejsce dzisiaj, godzina 11.30 sala A, komputerowa rozpoczyna się mój egzamin łaczony pierwsza teoria, miły pan wszystko ładnie prościutko wytłumaczył, pyk przeleciałem egzamin testowy, podchodze do prawidłwoego egzaminu pierwsze sześć pytań na motocykl można powiedziec że z zamkniętymi oczami przeleciałem ;) raz sprawdziłem myśle wszystko OK, next teoria B, eleganco to co mi przyszło pierwsze na mysl wciskałem, tak przeleciałem 18 pytań, sprawdziłem wszystko i koniec, zero błędów mina uchchana wychodzze.

Miejsce, sala Z siedzę, przychodzi instruktor wszystko tłumaczy jak będzie na nowym egzaminie, mysle 'będzie dobrze'. Poczekałem moze z 40 minut jeszcze, słysze w głośnikach "piiiiiiii" (jakby nie było wiadomo to chodzi o to że mnie wywołali).Śmigam na dół serce wali, podchodze do egzaminatora ten sprawdza moją tożsamość i idziemy na placyk> Podnosze maske wszystko elegancko wskazałem, światełka sprawdzone bezbłędznie, wsiadam do auta przygotowanie do jazdy, ok gotowe. Zapalam silnik ruszamy na łuk przejechałem do łuku ustawiam się, i start do przodu powoli już bez stresu (jakoś mi przesszło, wmówiłem sobie że jade z instruktorem a nie z egzaminatorem) łuczek pokonany, next ruszanie na wzniesieniu, jak to egzaminator powiedział "plac cudnie" ruszamy na miasto, jade powoli "gotowy do jazdy" pytanie egzam. mówie "tak" , egzaminator "napewnno?" yy no światełka oczywiście, pyk właczyłem, jedziemy. Wyjeżdżam, tuż przed krzyżówką wyjeżdżając z Koszykarskiej(Kraków) jakiejś babce sie zachciało przechodzić przez środek drogi pyk przychamowałem elegancko, śmigamy dalej, no a tu już nie pamiętam dokładnie (centralnie byłem skupiony tylko na jeździe a nie na nazwach rond ani ulic) z koszyk. wyjechałem w prawo później na rondzie w prawo, później na rondzie w lewo, a poźniej jakoś dojechaliśmy w jakąś mniejszą uliczke ii jakiś taksiarz zajął mi miejsce do parkowania (musze przyznać że było ono małe) jedziemy dalej no próbujemy dalej równoległe (miejsce o niebo lepsze od poprzedniego) zaparkowałem elegancko, no to zawróć tutaj zawróciłem z urzyciem biegu wstecznego, wyjeżdżamy, i dalej to już się potoczyło jakoś, zajeżdżam na koszykarską spowrotem, każe mi zaparkować obok innego samochodu egzaminacyjnego, zaparkowane, czekam coś tam zagaduje, egzaminator: wynik egzaminu pozytywny, prosze odebrać pj gdzies tam.. hehe banan na twarzy wysiadam, pięknie "do widzenia" i nie ma mnie. No to tyle.

Dodam że było to moje pierwsze podejście do egzaminu ogólnie. Tak naprawde to do teraz nie wierze że zdałem, chyba jak się oblewa egzamin to sie dostaje tą kartke od egzaminatora z naszymi ew. błedami ? Tak ?
zdawca
 
Posty: 4
Dołączył(a): sobota 14 stycznia 2006, 16:11

Postprzez gabik » środa 18 stycznia 2006, 00:44

word włocławek
egzamin 16.01, 8 rano
egzamin praktyczny, teoria wcześniej
1 egzamin u nas w mieście na nowych zasadach i ja miałam przyjemność być pierwszą osobą wogóle zdającą tego dnia i zarazem pierwszą z pozytywnym wynikiem :D

dzień przed i trochę histori :wink:
noc miałam pustą ze stresu przed wielkim wydarzeniem. walczyłam z prawem jazdy od prawie 3 lat, w tym ostatnie 1,5 roku przerwy w egzaminach i naucę bo po 3 wczesniej niezaliczonych ( nawet z placu nie wyjeżdżałam ) egzaminach straciłam zapał i nawet może wiarę w siebie ( teraz już wiem, że wcześniej trafiałam na złych instruktorów ). jakoś w listopadzie się zawzięłam, że teraz juz to dokończę. Poszukałam dobrego instruktora, z dobrym podejściem i umiejącym przekazać wiedzę. Wykupiłam mnóstwo godzin i ćwiczyłam do bólu.

do rzeczy:
tuż przed egzaminem jeszcze godzine pojeździłam dla oswojenia się :wink: .
7.48 wpadam do wordu, 8 wpuszczają nas do sali. Na praktyczym jest nas koło 12 osób. Ledwo zajmujemy miejsca w poczekalni wychodzi egzaminator i prosi mój numer na stanowisko. Idę pewnie a co mi tam. W sumie czułam się przygotowana dobrze i wierzyłam, że się uda. Najpierw krótko referuje jak sprawdza się poziom płynów eksploatacyjnych po czym sprawdzam sobie światła, prosze egzaminatora by sprawdził stop czy świeci, potem jeszcze sygnał dźwiękowy i ustawiam sobie siedzenie, poparcie, lustereczka, zapinam się pasem.
Jestem gotowa. Czekam.
Egzaminator pokazuje ruchem ręki żebym wjechała w łuk. Wjechałam powolutku, zaskoczyło mnie tylko bardzo podkręcobne sprzęgło, strasznie długo łapie. Staje w kopercie. Dostaje sygnał wyjazdu. Jadę powoluteńku, trzymam się środka, orientuję się we wszystkim trochę patrząc w tył troche kukając w lusterka boczne ( nawyk ze starej nauki ). Dojeżdźaam do kopertki. Udało się.
Jadę na pochylnię. Tu też wszystko poszło jak należy.
Słyszę "proszę jechać pod budynek będziemy ruszac w miasto" Morda mi się cieszy. Po chwili dołącza do mnie Pan egzaminator, Wyjeżdżamy na ulicę. Egzaminator jest wyjątkowo uprzejmy, sympatyczny i grzeczny ( a nasłuchałam się zupełnie czegoś sprzecznego ), Jedziemy sobie spokojnie - mamy przed sobą 50 minut w mieście. 50 minut to wystarczajaco by w moje miastko przejechać wzdłuż i wszerz a egzaminator ma możliwość w tym czasie zweryfikować wszystki umiejętnosci, które powinien mieć zdający. I faktycznie maglujemy wszystko co tylko możliwe. Raz zapomniałam włączyc kierunkowskazu, kurde zgapiłam sie bo zastanawiałam sie czy jestem na 1- czy 2-kierunkowej i jak skręcac w lewo :roll: . To moje wszystkie błędy :D . W sumie to wyjątkowo dobrze i płynnie mi się jechało aż sama sobie sie dziwie, że tak poszło widocznie zmobilizowałm sie maksymalnie ( wiadomo adrenalina ). Aha miałam jeszcze parkowanie, 2 x prostopadły przodem raz na lewo, raz na prawo i zawracanie z użyciem bramy. I tak sobie jeżdziliśmy kiedy usłyszałam od egzaminatora, że właśnie wyjeździliśmy 45 minut. Byłam w szoku, wogóle nie czułam tego czasu.
No i co, kierowaliśmy się z powrotem w stronę wordu. Wjechaliśmy, Ja czekam co powie, choć miałam przeczucie że ok i tak było. :D :D :D

Teraz juz niecierpliwie czekam na prawo jazdy by juz legalnie wsiąść sobie za kierownicę.

I dotąd nie moge uwierzyć, ze się udało. :D
gabik
 
Posty: 3
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 23:33

Postprzez lucyas » środa 18 stycznia 2006, 18:38

Nareszcie moja kolej:)

WORD TARNÓW

Miałem sie wstawić na 16,20 i tak byłem. Egzaminator o 16,20 przyszedł i wywołał mnie byłem w szkou ze nic nieczekałem zupełnie jak u lekarza :lol: Ale mniejsza z tym. Na poczatek mał wykład co i jak nastepnie sprawdzenie płynów itp..... sprawdzenie swiateł iiii placyk zdany:) z placu wyruszyliśmy na mmiasto. Warunki drogowe fatalne snieg sypał błoto na ulicy predkośc śrenia to 30km/h ale mi te warunki odpowiadały:) Pojezdziłęm chwile po miescie i egzaminator kazał mi zawrucić (zupełnie tak samo jak na placu miedzy kraweznikami) P pózniej skos i OK! jezdziłęm po miscie 30 min ale była malutka wpdaka przjechanie na zółtym naszczescie tylko 1 raz;) pod wordem znowu mał wykład o miom błędzie i egzaminator mói to wszystko pozytywny:) i tyle mnie tam widzieli...;)
PRAWO JAZDY KAT T
zdane za 1 razem;]
B za 2 ;]
lucyas
 
Posty: 41
Dołączył(a): czwartek 14 kwietnia 2005, 17:29
Lokalizacja: Tarnów

Postprzez Mr X » czwartek 19 stycznia 2006, 18:27

Po pierwsze chciałem wszystkich przywitac bo to mój 1 post 8) Na szczęście w tym temacie :D Zdawałem w Opolu na Chevrolecie Aveo. Zaczęło się tradycyjnie od wytłumaczenia zasad examu które były mi już dobrze zdane 8) Potem do poczekalni no i oczywiście nerwy. Czekałem na ten dzień 18 lat więc możecie sobie wyobrazić co czułem. Klientka mówi przez maegafon pan** na stanowisko 2. No to ja idę do hali i czekam nagle słyszęktoś woła moje nazwisko. Jednocześnie jakaś dziewczyna walnęła w tyczkę która jest na końcu koperty. Podchodzę do egzaminatora daje mu paszporcik on do mnie żebym machę otworzył. Pyk pyk mówisz masz wszytsko pokazałem, potem światła i klakson. Następnie łuk czyli to czego się najbardziej obawiałem. Ale poszedł wyjątkowo gładko :D Potem sie przesiadłem i wyjechaliśmy na górkę. Przed górką mi zgasł(sprzęgło już nieźle wyrobione) Na górce dałem mu w dupe i wjechał po lodzie 8) Wyjeżdzamy z ośrodka przez rondo ja się pytam któredy a on na to że niech mu wybaczę ale nie odpowie hehe. Potem na miasto którego się już mniej bałem. Pojeździeliśmy tu i tam, parkowanie skośne, żadnego zawracania :shock: Raz ze stresu zapomniałem kierunek wyłączyć. Stoimy na pasie do jazdy na wprost egzaminator do mnie że nie jedziemy w prawo, ja na to że ten pas jest do jazdy na wprost, za momnet się skapnąłem że mi coś klika :) Potem wyjechaliśmy za miasto, jade 60km/h na trójce a on do mnie czy 4 i 5 pouciekały. W końcu słyszę wracamy do ośrodka. Wjechaliśmy, parkuję , a on mówi żeby bliżej garażu, no to podjechałem bliżej i zatrzymałem się. Pytam się go czy silnik wyłączyć. A on :" A co do następnego tygodnia będzie chodził?" Potem powiedział magiczne "pozytywne, do domu" Jakoś tak szybko poszło :D Pół godziny jeżdziłem. No to by było na tyle 8)
Mr X
 
Posty: 9
Dołączył(a): czwartek 19 stycznia 2006, 18:00

Postprzez monixa205 » piątek 20 stycznia 2006, 16:35

Dzisiaj zdawałam trzeci raz i w końcu udało się!!!!!!!!Jeszcze jestem w szoku!!!I to były nowe zasady! A uczyłam się na starych, cały kurs!!!Jakoś poszło w miarę spokojnie.Egzaminator był w miarę ok.Nie czepiał się takich nie istotnych błędów jak np.za wczesnie włączone kierunki.:P

Jestem teraz niesamowicie szczęśliwa i idę się upić z tego szczęścia!!!:D :D
Monia
monixa205
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 20 stycznia 2006, 15:57
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez Stanisław Szal » niedziela 22 stycznia 2006, 11:58

Witam!
Ja zdawałem w WRODzie w Kaliszu i udało mi się zdać dopiero za czwartym razem (trzy poprzednie oblałem na placu)... Trafiłem na zestaw: parkowanie prostopadłe - przodem i zawracanie. Był to jeden z najłatwiejszych zestawów. Łuk przejechany elegancko za pierwszym razem, następnie parkowanie przodem, które musiałem robić drugi raz. W każdym razie udało się (oczywiście z korektą :D )... No i to zawracanie to się robi z palcem w nosie... :) Wyjechałem na miasto no i gadka, szmatka z egzaminatorem: o instruktorach; o tym który raz zdaję; o pogodzie itp. Pech! Na pierwszym skrzyżowaniu odrazu mi auto zgasło...Potem długo się elegancko jechało do momentu gdy dojechałem do centrum i miałem strzałkę w prawo, więc zgodnie z przepisami zatrzymuję się i ustępuje pierwszeństwa, po czym ruszam, zarqaz za zakrentem było przejście dla pieszych z wysepką... Piesi byli na wysepce i zapaliło się czerwone, więc myślęsobie można jechać... No i weszli mi na czerwonym :evil: na szczęscie zdążyłem szybko zachamować. W każdym razie pan egzaminator nie był z tego zadowolony i całą drogę mi nawijał, że to nie szkodzi, że mieli czerwonie i wgóle... W każdym razie dojeżdżamy do ośrodka wysiadam i facet do mnie: No panie Szal... Jak się pan nazywa? :) Nawet nie pamiętam co powiedziałem, ale facet powiedział, że zdałem :D i nic więcej mnie nie obchodziło.:) I tak to własnie u mnie było... :D
Pozdrawiam!
Stanisław Szal
 
Posty: 11
Dołączył(a): niedziela 22 stycznia 2006, 11:20
Lokalizacja: Kalisz

Postprzez nasaxa » poniedziałek 23 stycznia 2006, 17:44

Zdalam!!! Zdalam!!! Zdalam!!! :D :D :D Jestem jeszcze w szoku!! A jak bylo? ekstra! Zdawalam w opolu na chevrolecie aveo. Zadna dla mnie nowosc bo na kursie tez nim jezdzilam. Jednak od miesiaca nie siedzialam za kolkiem i normalnie poszlam na zywca! Nowego luku na oczy nie widzialam do dzisiaj, bo pomimo wykupionych dodatkowych godzin jazdy (zeby sobie to i owo przypomniec ) luk byl nie poszerzony bo mroz i te sprawy i szkola nie zdazyla przemalowac!! Masakra. Mowie wam najbardziej balam sie luku bo za cholere mi nie wychodzil z tym patrzeniem do tylu (bez lusterek). Egzamin mialam o 11. Testy poszly jak z platka. Pozniej czekalam 1,5 godz na moja kolej. Szlam sceptycznie nastawiona. Pan egzaminator -mily, gadatliwy starszy pan - wszystko mi wytlumaczyl - kazal otworzyc maske i pokazac te wszystkie plyny. Pozniej swiatla - on mowil czy sa. Ja tylko wlaczalam. Mowi - prosze wlaczyc swiatla mijania - ja wlaczam a on mi mowi ze nie ma! Zdenerwowalam sie ale wlaczylam rozrusznik :oops: i jakos sie zapalily. Wszystko poszlo ok. Pan powiedzial ze mam przy cofaniu patrzec w tyl - zadnych lusterek opuszczonych!! OK. Jade - przod bez problemu gdyby nie to ze zapomnialam :oops: o pasach!!! zorientowalam sie szybko ale bylam juz na luku wiec jedna reka je zapinalam. Pan zauwazyl oczywiscie - na koncu jak dojechalam to sie zapytal czy w ciazy jestem?? ale ok. Do tylu mialam problem z tym patrzeniem. Pan krzyczal z zewnatrz ze mam patrzec do tylu!! jakos poszlo - mimo ze powiedzial ze 95% to gapilam sie w lusterka. Odetchnelam. :) Gorka. Na jazdach nigdy mi nie zgasl. a tu...nie umialam z nerwow podjechac na gorke. W koncu zorientowalam sie ze nie ma biegu :oops: Dobra. Stoje na gorce...probuje...buch! zgasl! ale sie wkrzylam. Pan z zewnatrz krzyczy : druga proba!!! na szczescie poszlo! Pan wsiadl, kazal sie przygotowac do jazdy i w miasto. Tam chwila - bo jakies 20 min. Ponoc jeden moj skret w lewo byl niedopuszczalny!!! :evil: ale nie wiem do teraz co tam zrobilam zle. No i na koniec ponoc wymusilam pierwszenstwo...ale...za mna wlokla sie elka!! wszystko jednak ok! pan powiedzial ze jak tak bede jako kierowca robic to mi nogi powyrywa...wiadomo skad. Parkowanie mialam prostopadle - moglam wybrac miejsce - oczywiscie wybralam tam gdzie wiecej miejsca :D zaparkowalam troche krzywo - pan kazal naprostowac - cofam i troche go naprostwowalam. Pan sie pyta czy jest wedlug mnie dobrze? ja ze tak! no wiec skoro wedlug mnie jest dobrze to wycofujemy i jedziemy dalej :D Kazal mi jeszcze dwa razy zawrocic - w pierwszym dozwolonym miejscu...
Jak wrocilismy do wordu to dal pozytywny!!! Malo sie nie posikalam ze szczescia - zwlaszcza ze to pierwsze podejscie bylo!!! Pan byl naprawde mily! Wielkie dzieki ze przymknal oko na to wymuszenie!!!! :P
nasaxa
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 23 stycznia 2006, 17:23

Postprzez criz » poniedziałek 23 stycznia 2006, 19:03

WORD-LUBLIN. ZDAŁEM ZA PIERWYM!!! Strasznie się cieszę !!!! No ale od początku. Godzina 14 teoria zero błędów, później zeszliśmy z jakimś egzaminatorem piętro niżej wytłumaczył trochę nowe zasady i wio na dwór i w drzwi przy placu. W ciasnym korytarzu czekaliśmy na swoją kolej. Przyszedł egzam. i mnie wywołał. Zmieniłem buciki i pokazuje mu co pod maską, potem światła i kazał przygotować się do jazdu. Wszystko poustawiałem i na łuk. Ja tylko dodawałem gazu wogóle nie trzymałem kierownicy on kierował wjechał na łuk kazał cofnąć no i siup. Do przodu wysiadł kazał cofać i o mało nie przejechałem lini jak już wyszedłem na prostą ale w ostatniej chwili odkręciłem. Górka lajtowo chociaż była zaśnieżona i dawałem ostro mu w gaz ;] potem kazal sie przygotowac na miasto i gdzies poszedl. W tym czasie mógłbym se śmiało wszystko pozmieniac ale było ok zapaliłem światła i w droge. Zaliczyłem pare rond i skrzyżowań i równoległe tyłem po lewej stronie :o ja lekki szok byłem gotowy na prostopadłe albo skos ale ciach zrobiłem mu. Przyznam że trochę krzywo stanęłem, ale on tak "chyba trochę nie bardzo" otowrzył drzwi już ma wysiadać ale powiedział oj dobra i trzasnął drzwiami każąc wyjechać. Ja morda uśmiechnięta i dalej włóczyłem się po tym Lublinie i mówi że na tej ulicy mam zawrócić jego nie obchodzi gdzie no to zawracam cofam sobie w bramę i z naprzeciwka jechał samochód a że cofałem i skrecalem w lewo to przód zaszedł mi trochę na przeciwny pas ruchu, no i spięcie strasznie krzyczał i co robisz co robisz ja powiedzialem ojeju a on zaczął mnie przedżeźniać ojeju ojeju ale nic wyjechałem i śmiagmy dalej. Potem już zaliczałem wszycho po kolei elegancko jadąc powoli bo ciężkie warunki cały czas mi powtarzał ślisko jest ślisko i jak tak mówił to zwalniałem. Przy mnie jeszcze była stłuczka facet walnął w żółty taki plastikowy odblaskowy słupek z znakiem nakazu i chciał uciec, a że mu się koło zgięło to robił bączki na środku ulicy, to ominełem go i dalej egzaminator gdzieś tam się oglondał ale nic. I potem do końca już bez stresu. Cały czas jadł cukierki a tą podkładkę z kartą czy zalicza wogóle sobie schował wyjął tylko na koniec jak powiedział ze pozytywnie., Zapytał gdzie robiłem kurs ja mu że w AMIGO, odpowiedział ze nieźle sobie radze na ciężkie warunki i kazał odebrać prawko za 14 dni. Jeszcze jak jechał czepiał się tylko ze jechałem prawym pasem, jak na nim śniegu dużo a bałem się że przyczepi się ze jade lewym, ale lini niewidac więc później trzymałem się tylko prawej a jak śnieg to środkiem. Trochę był wredny ale lajtowo mnie puścił, nic nie notował tylko szamał cukierki. Pozdrawiam wszystkich i nie stresujcie się bo lajtowo zdacie wszyscy, Jeszcze raz POZDRO :) :) :) :)
criz
 
Posty: 9
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 22:20

Postprzez PrzemekSKO » wtorek 24 stycznia 2006, 15:17

Wreszcie sie udało :) ale sie ciesze bardzo zdałem dzis o 11,50 w Kielcach :)

Na placu luk i górka poszedł elegancko , nie mialem zadnych sprawdzań plynów egzaminator spytał sie czy sie znam powiedziałem ze wszystko wiem i tylko prosił mnie o wskazanie rączki od klapy

Potem pojechalismy na miasto parkowania przodem banalne na parkingu i zawracanie na bramie potem tylko jazda po miescie trwala okolo 50 minut i powrót do ośrodka zdał pan gratuluje :) jeszce nie moge uwieżyć ze wkońcu zdałem


Dziękuje bardzo myslovicowi ze we mnie wierzyła :) i przejmowała sie mna dziękuje ci :)
24.01.2006 ZDANE
06.02.2006 WYDANE
10.02.2006 ODEBRANE :)
PrzemekSKO
 
Posty: 18
Dołączył(a): wtorek 30 sierpnia 2005, 10:29
Lokalizacja: Skarżysko

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości