przez Cheed » wtorek 17 stycznia 2006, 12:54
[Lublin] No i jestem, przykre tylko trochę, że w tym temacie... :( Specjalnie dla Velli sekunda po sekundzie ;) Coż dosyć duży stres, jednak nie tak jak na wcześniejszym egzaminie. Po wyczytaniu mojego nazwiska podszedłem do samochodu otworzyłem maskę Aveo i pokazałem gdzie znajdują się wszystkie płyny. Następnie światła więc zapytałem czy mam za każdym razem wychodzić czy pan będzie pokazywał czy się palą i było pierwsze spięcie bo egzaminator poważnym tonem zapytał się czy to on przygotowuje sie do jazdy czy ja... Więc pokazałem pozycyjne, mijania, kierunkowskazy, długie, "mrugnięcie" i wtedy pan kazał mi powtórzyć, ponieważ nie mówiłem przy właczaniu jakie to światła, więc zrobiłem to jeszcze raz kazał jeszcze pokazać że umiem włączyć światło cofania(z biegiem wstecznym), stopu(wcisnąć pedał hamulca) i przeciwmgielne. Następnie powiedział, co mnie bardzo zdziwiło, że mam się przygotować do jazdy po mieście, więc po cichu pomyślałem, gdzie ten łuk? Więc ustawiłem zagłówek(był ustawiony dosyć wysoko, jakby tylko egzaminator czekał że go nie ustawię hehe), fotel, lusterka i pasy. Podjechałem do łuku i kolejny raz sie zdziwiłem, bo egzaminator stał na zewnatrz nie jechał ze mną, no ale łuk zaliczyłem bez problemów następnie górka, która była zajęta, więc poczekałem aż Corsa przedmną z niej zjedzie i chciałem zatrzymać się w tym samym miejscu a pan egzaminator zapytał się czy ja mam ruszyć ze wzniesienia czy pod wzniesienie ehh zwykłe czepialstwo według mnie, ale górka także wykonana bez problemów. No więc pan kazał jechać na miasto, ale przed kantyną egzaminatorów zatrzymała się własnie ta pechowa Corsa, więc zapytałem się egzaminatora czy mam jechać na miasto czy tutaj się zatrzymać, a pan egzaminator kolejny raz bardzo poważnym tonem, że ja jestem kierowcą i takie rzeczy powininem wiedzieć... :/ Następnie spod ośrodka pojechałem w lewo(jeśli ktoś kojarzy to do ronda pod Makro) i następnie prosto na długą dwupasmową jezdnię, i pan egzaminator powiedział że zaraz tutaj będę mógł zawrócić, więc mu ładnie zawróciłem i wjechałem w jakąś boczną uliczkę, więc dostałem komende, że zaraz będzie parking na którym, będę mógł zaparkowac pod ukosem i zobaczyłem dwa stojące samochody i między nimi było miejsce, więc tam wjechałem(dobrze bo można było z dwóch stron otworzyć drzwi), ale musiało być jakieś ale bo pan egzaminator zwrócił uwagę, że nie mogę sugerowac się innymi samochodami, że powinienm między liniami stanąc(fuck a ja myślałem że zaimponuje jak stanę miedzy samochodami a nie w wyznaczone linie). Więc tego manewru mi nie zaliczył. Pojechałem dalej i tutaj miałem popis jazdy, około 15-20 minut bezbłędnej jazdy po uliczkach bocznych, skrzyzowaniach, rondach. Aż dojechalismy do pewnego osiedla i tutaj czekały na mnie kolejne dwa zadania, parkowanie prostopadłe przodem(zrobiłem dobrze) i zawracanie z użyciem bocznej drogi(także dobrze wykonane, chociaż po egzaminie zwrócił mi uwage, że za wolno cofałem...) Po tych dwóch zadaniach spodziewałem się że będę już wracał do ośrodka, jednak zaczeły się schody bo jadąc 40km/h egzaminatow powiedział że zaraz interweniuje i zakończy egzamin bo jazda dynamiczna także jest oceniania... Więc przyśpieszyłem i dojechałem do skrzyżowania dróg i miałem skręcić w lewo. Przepuściłem jadących z naprzeciwka i podjechałem już na tą boczną drogę i wtedy na przejściu pojawiła się zbłąkana babcia(sic!), więc się zatrzymałem i ją przepuściłem, ale samochody jadące na wprost tej głównej drogi z której skręcałem miały tam pierszeństwo i musiały czekać az babcia przejdzie i ja ruszę(nie wiem czy rozumiecie bo jestem zdołowany i nie potrafię dokładniej opisać). Później powiedział, że w tej sytuacji, mogłem wjechac troche na szerokie pasy to wtedy i babcia by jakos przeszła i ten samochod z pierszenstwem przejechał.... Egzaminator kazał na bok zjechać i zamienić się miejscami, powiedziałem że nie zgadzam się z jego decyzją na co dostałęm odpowiedź: "A dla mnie to możesz się niezgadzać"... Poprosiłem, żeby mnie pouczył o możliwości odwołania to odpowiedział, że nie ma sprawy, ale uznałem że nie ma sensu, jak mają to rozpatrywać jego koledzy z ośrodka z którymi razem wódkę pije. Pocieszające jedynie to, że powiedział, że dobrze jeździłem, podobało mu się, że przy zmianie na lewy pas gdy ten był zajęty, przyśpieszałem i zmieniałem a nie czekałem, aż mnie samochody wyprzedzą... Ale i tak na nic sie zdało, teraz już chyba niestety pasuje bo sie chyba nie nadaje... :(