przez Cyberix » wtorek 20 lipca 2010, 08:50
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W końcu to jest egzamin państwowy i egzaminator powinien być bezstronny ale i niestety bezwzględny. Oczywiście nie powinien być chamski.
Natomiast ja mam kumpla, który jest absolutnie trzeźwy, a wygląda i zachowuje się tak, jakby przed chwilą wypił szklankę spirytusu. I ma z tym niezłe problemy, zawsze "dmucha" w balonik i to po dwa lub trzy razy :)
Wracając do sedna. Jeśli nie miałeś nic na sumieniu to dlaczego się zdenerwowałeś? Kierowca także powinien potrafić opanować nerwy. Nic nie piłeś, nic nie brałeś, no to dmuchasz choćby i 10 razy, na luzie, z uśmiechem, potraktować to jako rozluźnienie a nie jeszcze więcej się nakręcać.
To tak jak w sklepie, wiele razy się zdarzało, że wychodząc piszczy bramka, i co? I nic, dlaczego mam się denerwować? Podchodzę do tego z uśmiechem, wyjaśniam w 30 sekund z ochroną i idę do domu. Wiem, że nic nie ukradłem to dlaczego mam się bać czy denerwować? Kwestia podejścia.
U mnie na egzaminie egzaminator chyba z 2 minuty studiował i sprawdzał dowód osobisty, wyginał, drapał paznokciem, dłubał... ale nic nie wydłubał bo był autentyczny. I dlaczego miałbym się denerwować? A niech sobie sprawdza.
Potem przyczepił się jeszcze, że źle sprzęgłem operuje, tyle, że auto miało tak wyrobione sprzęgło, że praktycznie albo nie łapało albo łapało od razu. Więc mu powiedziałem, że jeszcze nie wyczułem w którym momencie sprzęgło w tym samochodzie łapie i jak łapie, dodałem, że w każdym pojeździe jest troszkę inaczej. I po sprawie, po co nerwy?